Opublikowano Dodaj komentarz

Rejestr ludzi powietrzem wymarłych we wsi Tajnie z 1711 roku

Rejestr osób wymarłych z powodu powietrza we wsi Tajno został sporządzony w Goniądzu w poniedziałek najbliższy po I Niedzieli Wielkiego Postu przez Kapitana Branscena oraz uczciwych Macieja Kuźmę, Wawrzyńca Ciechuna i Wojciecha Sakowskiego oraz Tomasza Szczepańczuka ze wsi Tajno, Wólka, Woźnawieś i Bargłówka. Spis dotyczy osób z gospodarstw domowych zmarłych w 1710 z powodu dżumy.

Balcer Mikieresa osób 4
Paweł Skorupa osób 5
Stefan Kampa osób 7
Mateusz Leszczyński osób 4
Paweł Perka osób 3
Stefan Dzienis osób 6
Mateusz Kisła osoba 1
Sobiech osób 3
Jan Jurczyk osób 4
Waśk Perka osób 5
Grześ Perka osoba 1
Janowa Skorupowa osób 3
Bartosz Mięzia osób 5
Orbik and Prościowa osób 3
Jakub Bućko osoba 1
Paweł Sereny osoba 1
Jędrzej Szczesny osoba 1
Paweł Kuźma osoba 1
Mateusz Mioduszewski osób nieczytelne
Bartosz Klimunt osób nieczytelne
Grześ Kulik osób nieczytelne
Kazimierz Kulik osób nieczytelne
Jan Orbik osób nieczytelne
Paweł Miezio osoba 1
Jan Bołonkowski osób 2
Bartosz Sowa osób nieczytelne
Piotr Jurczyk osób 2
Paweł Konoza osób 3
Mateusz Kierstan osób 3
Jakub Hołubicki osób 3
Mateskiewiczowa osób 2
Kazimierz Malon osób 5
Mathias Walendzik osób 2
Dawidowiczowna osób nieczytelne
Wojciech Szczesny osób nieczytelne
Tamże w tym domu osób nieczytelne
Szymon Kolenda osoba 1
Paweł Grygo osób 4
Jan Thomczyk osób 5
Szymon Malon osób 3
Wierzbicki osób 3
Syzmon Bądzio osób 2
Andrzej Piątek osób 3
Sotowa osoba 1
Kazimierz Łyskarz osób 4
Znorowski osób 3
Panasowa osób 3
Bartosz Nieckowski osób 5
Bartosz Skobel osób 3
Józef Siarka osób 2
Marcin Piątek osób 2
Oleksy osób 2
Maciej Wysk osób 4
Piotr Wysk osób 3
Wask Kusznierz osób 3
Jakub Koniecko osób 2
Tomek Orbik osób 4
Kazimierz Wysk osób 3
Andrzej Kowal osób 5
Maciej Marchel osób 3
Grześ Ignat osób 4
Błasko osób 3
Kućko osób 3
Piotr Orbik osób 3
Hołdziej osób 3
Zdanuka osób 5
Durgała osób 5
Grygo osób 3
Pan Wójt osób 2
Jeraski osób 2
Madzej osób 2
Gutowy osób 3
Kargol osób 2
Siemienowy osoba 1
Perczankow osób 2
Bartosz Szczesny osób 5

Suma ludzi wymarłych powietrzem w Tajnie od stycznia 1710 do stycznia 1711 - 233.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Our folks in Turkestan

When registering marriage certificates, civil registrars often indicated the place of origin of the bride and groom. Until the First World War, migration of the population was not very common. That is why, the majority of newlyweds came either from the parish where the marriage register was from or from neighbouring parishes. Occasionally, there were people from further away. People coming from the deep ends of the Tsarist Russia were even less frequent. The population movements, however, took place in both directions. Inhabitants from areas of our interest were found in the Far East – moving there either voluntarily or being taken away by force.

The gallery of wedding certificates of people found in the parish in Turkestan (the area of today's Kazakhstan) is shown below. Here is the list of them:

  • 1901/3 Rozalia Radkiewicz (c. Macieja i Marii) z guberni suwalskiej (ślub we Włodzimierzu)
  • 1901/4 Weronika Marchel (c. Wincetego i Rozalii z d. Lutyńskiej) z Suwałk (ślub w Niżnym Nowogrodzie)
  • 1905/18 Anna Witkowska (c. Dominika i Franciszki) z parafii Szczebra (ślub w Aszchabadzie)
  • 1906/14 Magdalena Blaszko (c. Jana i Anny z d. Pieńkowskiej) z parafii Rydzewo (ślub w Taszkencie)
  • 1906/32 Natalia Rogowska (c. Jakuba i Petroneli z d. Górskiej) z parafii Bargłów
  • 1908/44 Wiktoria Lis (c. Piotra i Elżbiety z d. Biełous) z parafii Sylwanowce (ślub w Taszkencie)
  • 1910/4 Marianna Osowska (c. Franciszka i Katarzyny z d. Gil) z powiatu augustowskiego (ślub w Jekaterynburgu)
  • 1913/37 Roman Marcinkiewicz (s. Józefa i Marii z d. Dobrowolskiej) z parafii Bargłów (ślub w Taszkencie)
  • 1914/5 Franciszek Siedlecki (s. Jakuba i Katarzyny z d. Jacewicz) z guberni suwalskiej (ślub we Władywostoku)
  • 1915/35 Zuzanna Skwarko (c. Stefana i Józefy z d. Sosnowskiej) z Goniądza (ślub w Irkucku)
  • 1915/36 Bolesława Maliszewska (c. Kajetana i Dominiki z d. Trockiej) z Augustowa (ślub w Irkucku)
  • 1916/9 Maria Smykowska (c. Wincentego i Julii z d. Burakiewicz) z parafii Krasnybór (ślub w Taszkencie)

and the death certificate

1903/22 Kazimierz Maciukiewicz z Suwałk (zgon w Turkiestanie)

It is not a complete list and it is certainly worthwhile to search in detail the metric resources of the Roman Catholic Church in Russia available in  Sankt-Petersburg archives. Znajdziemy tam ludzi z całego obszaru dawnej Rzeczpospolitej, ale szczególnie jesteśmy zainteresowani osobami z “naszego” regionu.

This incredible discovery was made by Magda Wróbel. Thank you for sending us the materials!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Słowa niosące ukojenie

W kilku zdaniach chciałabym przedstawić antologię wierszy zatytułowaną „Pomiędzy dłonią a niebemˮ. Jest ona wyrazem hołdu dla Niezwykłego Człowieka, jakim był Jan Paweł II. Inicjatywa jej powstania zrodziła się w środowisku poetów skupionych w Nauczycielskim Klubie Literackim działającym przy Zarządzie Okręgu Podlaskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Pomysłodawczyniami, a zarazem redaktorami tego wyjątkowego tomu są białostockie poetki Regina Kantarska-Koper i Joanna Pisarska. W tytule mojego tekstu przywołałam myśl autora wstępu do antologii o. Bartłomieja Józefa Kucharskiego. Zwrócił on szczególną uwagę na łagodność słów w zawartych w niej wierszach i kojący ich charakter. Tego właśnie, według niego, potrzebuje hałaśliwy i pełen zamętu świat, w którym przyszło nam żyć.

Kilka poetek: Krystyna Gudel, Regina Kantarska-Koper, Leonarda Szubzda i Józefa Drozdowska współpracuje wydawniczo z Jamińskim Zespołem Indeksacyjnym, stąd moja propozycja zaprezentowania antologii w tym miejscu. Mam nadzieję, że tą publikacją zainteresują się miejscowi bibliotekarze i sympatycy naszego Stowarzyszenia. Autorami wierszy są: Halina Alfreda Auron, Grażyna Cylwik, Anna Czartoszewska, Marek Dobrowolski, Józefa Drozdowska, Tadeusz Dudek, Jolanta Maria Dzienis, Katarzyna Grabowska, Krystyna Gudel, Janina Jakoniuk, Regina Kantarska-Koper, Urszula Krajewska-Szeligowska, Beata Kulaga, Barbara Lachowicz, Edward Lipiński, Grzegorz Nazaruk, Joanna Pisarska, Daniela Polasik, Maria Roszkowska, Agnieszka Ruczaj, Irena Słomińska, Ewa Danuta Stupkiewicz, Leonarda Szubzda i Regina Świtoń. Zgrupowane są w jedenastu ciekawie nazwanych rozdziałach. Opowiadają o wewnętrznych zmaganiach człowieka, doświadczeniu krzyża i miłości Maryi. Są poetyckim odczytaniem przesłania Ewangelii, słowami modlitw, opowieścią o spotkaniu z Bogiem oraz człowiekiem, przedstawiają świętych patronów, opowiadają o napotkanych kapliczkach i widzianych religijnych obrazach, dotykają spraw doczesnych i ostatecznych. Ostatni z rozdziałów zatytułowany „Papież z Wadowicˮ poświęcony jest osobie i świętości Jana Pawła II. Poprzedza go portret Świętego Papieża, nakreślony ręką młodej artystki (prywatnie wnuczki jednej z redaktorek antologii) Julii Magdaleny Koper. Tom liczy 206 stron, oprawiony jest w twardą okładkę ozdobioną ciekawą fotografią autorstwa Joanny Pisarskiej, symbolizującą, według mnie, furtkę prowadzącą zarówno do serca drugiego człowieka jak i do nieba. Obie, co głosił i potwierdzał własnym życiem Patron tejże antologii, są konieczne każdemu z nas do owocnego istnienia tu na ziemi i przyszłego zbawienia.

Poniżej dwa wiersze (Krystyny Gudel i mój) związane tematycznie z obszarem zainteresowania Jamińskiego Zespołu Indeksacyjnego. Mój dyptyk jest dedykowany Barbarze Salwockiej, współpracującej na polu wydawniczym z JZI.  Dodaję swoje zdjęcie krzyży z Wólki Karwowskiej.


Józefa Drozdowska

Dyptyk o krzyżach z Wólki Karwowskiej

Barbarze Salwockiej

Krzyż na początku wsi / Idąc od strony Pruski

Gdy słońce staje w zenicie, rzucasz cień swój na drogę,
zachęcając, bym uklękła na Anioł Pański i spotulniała nieco.
Twój kamienny postument z początku poprzedniego wieku,
żłobiony kroplami deszczu wypraszanego w procesjach,
smagany wiatrem przeganiającym burze stulecia,
daje mi poczucie trwania. Twoje ramiona w obłokach
i tęczy ze wstążek, a u podnóża rumiany polne
bieleją niczym dziewczęca sukienka od Pierwszej Komunii Świętej.
Wchodząc do wsi, odkrywam gościnność Słowa
wypowiadanego z ciebie i w Nim się zakorzeniam.

Krzyż na rozdrożu / Idąc w stronę cmentarza lub Bułkowizny

Gdy się zmierzcha wokół, jaśniejesz przede mną,
bym nie straciła z oczu drogi. Dziękuję za dłonie
nieznanego mi kamieniarza, bowiem kształt,
będący znakiem miłosierdzia, zachwyca wędrowców
od wieku wdziękiem i swą proporcją. Po drodze mijam
skruszałe schody kościoła spalonego podczas wojny,
na których modlą się przed nocą dzikie wino, kminek
i wiechlina. Na widok ten pokornieję i już mniej boli to,
że żegnasz mnie jak tych, których odprowadzają
do ciebie w ostatniej drodze na cmentarz.
Wychodząc ze wsi, niosę innym gościnność Słowa
rozpiętego na twoich ramionach i w Nim dojrzewam…

 

 

Krystyna Gudel

List do błogosławionej
matki Marianny z Lipska nad Biebrzą

Jak Ci tam, matko Marianno,

u dobrego Pana?

Czy nie masz zbyt dużo zajęć

od samego rana, wszak pełno sierot

na niebiańskich łąkach i niejedna matka

z bagażem win się błąka?

Czy pamiętasz chwilę,

kiedy bez wahania stanęłaś za synową

wśród tych do rozstrzelania?

U nas, jak wiesz zapewne,

bardzo różnie bywa. Raz strajk biały,

raz czarny na powierzchnię wypływa.

Ty, teściowych patronko,

miej na nas baczenie, abyśmy mogły

osiągnąć wieczyste zbawienie.

Bo to nie takie proste, gdyż zagrożeń

tyle czyha na każdym kroku.

Pomóż, matko Marianno,

mieć w życiu takie chwile, by tylko

łza szczęścia drżała w naszym oku.

A gdy ziemska wędrówka

będzie ukończona, wyjdź na spotkanie,

matko Marianno, błogosławiona.

 

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Zasoby archiwum parafialnego w Rydzewie k. Rajgrodu (XIX-XX w.)

Artykuł ks. Andrzeja Pieńkowskiego ukazał się w periodyku Studia Ełckie nr 13, w 2001 roku

Wprowadzenie

Początek archiwów parafialnych Kościoła katolickiego sięga średniowiecza. Obowiązek ksiąg metrykalnych został wprowadzony w dru-giej połowie XVI w. po Soborze Trydenckim (1545-1563). Zalecono prowadzenie rejestru chrztów, który był wymagany przy udzielaniu sakramentu małżeństwa. Od XVII wieku zaprowadzono rejestrację wszystkich chrztów i ślubów. Z czasem dodatkowo spisywano bierzmo-wanych, przyjmujących komunię wielkanocną i zmarłych. Do XVIII wieku każda księga metrykalna podzielona była na trzy części: chrztów, ślubów i zgonów. Nie posiadały one rubryk lecz miały formę opisową. Do początków XIX wieku pisane były po łacinie. Powodowało to, że były mało czytelne. Wszedł więc obowiązek (XVIII wiek) prowadzenia oddzielnych ksiąg chrztów, ślubów i pogrzebów 1. Przy rejestracji aktów metrykalnych pozostała nadal forma opisowa. Rubryki w księgach na terenie Polski wprowadzono w wieku XX. Obok dokumentów metrykalnych archiwa parafialne posiadały akta urzędowe, akta rachunkowe, księgi korespondencji i inne. Wszystkie one tworzyły bogatą spuściznę historyczną danej epoki.

W obrębie szeroko rozumianego archiwum na przestrzeni lat rozszerzał się i kształtował zakres ksiąg obowiązkowych prowadzonych w parafii. Obecnie do najważniejszych należą księgi metrykalne, czyli ochrzczonych, małżeństw i zmarłych. Dodatkowo muszą być przechowywane księgi bierzmowanych, pierwszej Komunii świętej, chorych, protokołów przedmałżeńskich, rachunkowa, kartoteki parafialne, intencji mszalnych, kapłanów celebrujących, ogłoszeń parafialnych, kronika, inwentarzowe, protokołów wizytacji biskupiej i dziekańskiej, posiedzeń rady parafialnej i ekonomicznej oraz korespondencji 2.

Celem opracowania jest przedstawienie zasobów Archiwum Parafii pw. św. Wojciecha w Rydzewie k. Rajgrodu z lat 1810-2000. Nie wszystkie księgi i akta obecnie uważane za obowiązkowe, takimi były na przestrzeni lat objętych artykułem. Dlatego schemat artykułu nie będzie pokrywał się z obecnie przyjętym zakresem ksiąg obowiązkowych w archiwum parafialnym. Ważnym również jest fakt, że akta parafii w Rydzewie w dużej mierze opierają się na dziewiętnastowiecznych poszytach. Zawierają one jednocześnie akta urzędowe, rachunkowe i korespondencyjne, dlatego jednoznaczny podział dokumentów jest często niemożliwy. W archiwum z różnych przyczyn nie zachowało się w całości, zaginęło bądź zostało przejęte przez archiwa państwowe wiele ksiąg i poszytów.

Opierając się na analizie źródeł, które są głównym przedmiotem pracy, artykuł ma przedstawić archiwum rydzewskie w sposób możliwie uporządkowany, jako cenne źródło do przyszłych badań historycznych. Dotychczas posiłkując się informacjami z wyższej wymienionych dokumentów, napisana została praca magisterska. Jednak nikt dotąd nie pod-jął się przedstawienia archiwum w sposób kompleksowy.

Historical view

Historia parafii w Rydzewie rozpoczęła się od starań Ksawerego Rydzewskiego (zm. 1843 r.), rotmistrza Powiatu Biebrzańskiego, dziedzica majątku w Rydzewie. Podpisał on akt lokacyjny 6 października 1809 r. po uprzedniej umowie z komisarzami duchownymi. W konsekwencji, 5 marca 1810 roku 3 biskup wigierski Jan Klemens Gołaszewski 4 wydał akt erekcyjny kościoła filialnego w Rydzewie pw. św. Wojciecha Biskupa. Ksiądz pracujący w Rydzewie otoczył opieką duszpasterską następujące miejscowości wyłączone z parafii Rajgród: Rydzewo, Szymany, Toczyłowo, Sikora, Miecze, Kosówka, Wólka Piotrowska, Wólka Danowska, Danowo, Bukowo, Kołaki i Karwowo. Kościołem filialnym pozostał aż do końca 1818 roku 5. Po powstaniu diecezji sejneńskiej czyli augustowskiej, filia w Rydzewie weszła w skład dekanatu wąsowskiego. Po powstaniu styczniowym w 1867 roku zwiększono liczbę guberni, do których władze carskie nakazały przystosować granice dekanatów. W skład dekanatu szczuczyńskiego z siedzibą w Grajewie weszła filia kościoła w Rydzewie. Był to okres wprowadzania obowiązkowego języka rosyjskiego w zapisach ksiąg parafialnych. Stan ten przetrwał aż do pierwszej wojny światowej. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku nastąpiła reorganizacja struktur kościelnych. Parafia w Rydzewie weszła w skład diecezji łomżyńskiej od 1925 roku 6. Dekanatem pozostał nadal Szczuczyn. Od roku 1937 parafia Rydzewo włączona została do nowopowstałego dekanatu Grajewskiego 7. Obszar parafii podczas drugiej wojny światowej przechodził kolejno pod okupację radziecką (1939-1941) i niemiecką (1941-1945). Po kolejnej zmianie granic diecezji w Polsce, parafia w Rydzewie weszła w skład nowopowstałej diecezji ełckiej w 1992 roku 8. Nowym dekanatem został Rajgród.

Register books

Część z tych dokumentów nie zachowała się. Jednak na podstawie akt parafialnych można stwierdzić, że księgi metrykalne prowadzone były od początku istnienia filii rydzewskiej, czyli od 1810 roku 9. Do ksiąg zaginionych należą: księgi ochrzczonych z lat 1810-1811, 1812-1825, 1826-1831, 1832-1835, 1836-1842, 1843-1855, 1856-1865; księgi zaślubionych z lat 1810-1825, 1826-1830, 1832-1835, 1836-1842, 1836-1850, 1851-1859; księgi zmarłych z lat 1809-1825, 1826-1832, 1832-1835, 1836-1850, 1851-1853 10. Pewną liczbę ksiąg przejęły archi-wa państwowe. Zapoczątkowały to władze radzieckie okupujące tereny parafii rydzewskiej po 1939 roku. Akta metrykalne miały pomóc przy przeprowadzaniu poboru wojskowego wśród „nowych obywateli” ZSRR. Podobnie postępowała władza ludowa przejmując księgi metrykalne od 1945 roku włącznie 11. Obecnie część z nich jest przechowywana w archiwum gminy Rajgród, natomiast najstarsze (powyżej stu lat) przesłane zostały do Archiwum Państwowego w Łomży 12.

W archiwum parafialnym w Rydzewie z tego okresu zachował się manuał (brudnopis z poprzekreślanymi wpisami) zaślubionych z lat 1908-1914. Są również dwie teczki zawierające: raptularz (brudnopis) zaślubionych i zmarłych ochrzczonych z lat 1938-1925. Jest to skrótowy spis zaślubionych i zmarłych, najprawdopodobniej z ksiąg metrykalnych, pisanych latami wstecz. Notatka o zaślubionych podaje datę ślubu, ich wiek oraz imiona rodziców i nazwisko rodowe matki. Przy zmarłych podawany jest wiek, data śmierci oraz imiona rodziców z nazwiskiem rodowym matki. Dane dotyczące ochrzczonych oprócz imienia, daty chrztu i urodzenia, zawierają imiona i nazwiska rodziców. Na marginesach znajdują się adnotacje dotyczące ślubów.

Z lat 1939-1948 zachowały się duplikaty ksiąg metrykalnych podzielonych na trzy części, gdzie wpisywano zarówno ochrzczonych, zaślubionych i zmarłych.

Continue reading Zasoby archiwum parafialnego w Rydzewie k. Rajgrodu (XIX-XX w.)

  1. Zob. A. Mezglewski, Księgi Metrykalne, „Encyklopedia Katolicka”, t. 12, Lublin 2008, kol. 661.[]
  2. I Synod Diecezji Ełckiej, Ełk 1999, s. 66-67.[]
  3. Archiwum Parafialne w Rydzewie (dalej cyt. APR), Akta rachunków, t. 1, Odpis aktu erekcyjnego filii kościoła w Rydzewie z 5 III 1810 r.[]
  4. Zob. H. Gołaszewski, Biskup Jan Klemens Gołaszewski jako drugi ordynariusz diecezji wigierskiej (1805-1818) i jako pierwszy ordynariusz diecezji augustowskiej czyli sejneńskiej (1818-1820), „Rozporządzenia Urzędowe Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej”, 47(1985), nr 4, s. 98-107.[]
  5. A. Pieńkowski, Filia w Rydzewie, ,,Rajgrodzkie Echa”, 22(2011), nr 5(255), s. 23.[]
  6. Zob. W. Jemielity, Zarys dziejów diecezji łomżyńskiej, „Łomżyńskie Wiadomości Diecezjalne, 49(1987), nr 2, s. 8-12.[]
  7. W. Jemielity, Nowe dekanaty i parafie w diecezji łomżyńskiej 1925-1977, „Rozporządzenia Urzędowe Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej”, 39(1977), nr 7, s. 14.[]
  8. „Kronika Urzędowa Diecezji Ełckiej”, 1(1992), nr 1, s. 24.[]
  9. APR, Akta rachunkowe, Protokół zdawczo odbiorczy z 12 lutego 1882 r., s. 9[]
  10. Tamże.[]
  11. APR, Akta Urzędowe, t. 7, Pokwitowanie skonfiskowanych ksiąg kościelnych z 26 września 1949 r. W związku z zarządzeniem Ministra Administracji Publicznej wójt gminy Bełda przejął: księgi „urodzenia” od 1888 r. do 1945 r., księgi zaślubionych od 1879 r. do 1945 r., księgi zmarłych od 1890 r. do 1945 r. Cz. Chrzanowskiego brzmi: „Wyżej wymienione księgi otrzymałem bez żadnych przeszkód”.[]
  12. Archiwum Państwowe w Łomży, Nr 511, sygn. 1, 2, 3, 4, 5.[]
 
Opublikowano Dodaj komentarz

JZI indexing - as of the end of May 2020

In May, we've added over 14,000 new indexes from 75 books to Geneo search engine. Four new parishes – Karpowicze, Kundzin, Puńsk and Wigry have appeared. In addition, we've added more indexes from the following parishes: Adamowicze, Bakałarzewo, Bargłów, Jeleniewo, Rygałówka, Sejny, Suwałki and Wiżajny. Moreover, we've added a list of parishioners of Karpowicze from 1864. It is available outside of Geneo serch engine as a table on the Karpowicze parish’s website. At the same time, as always, we supplement and improve the previously added indexes. In May, the following people indexed and verified for us:

Thank you to all of the above mentioned people! More numerous indexes, including many from new parishes coming soon!

We also recommend to take a look at a more detailed table showing the number of indexed record files broken down by year, parish and type of record. You can find it here.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Studzieniczna

Probably everyone has heard about the Sanctuary in Studzieniczna, today a settlement in the administrative part of Augustów. At the beginning of the 18th century, on one of the islands of Lake Studzieniczna, there was a hermitage in which a monk from the Camaldolese monastery in Wigry lived. The hermitage was in the place "famous for miracles", which is reportedly testified by a visit of the Augustów deanery from 1700. Former Polish army officer Wincenty Murawski, aka Morawski, settled there. Murawski was an herbalist and apparently the water from the well he dug had healing properties, in particular it helped with eye diseases. On the island there was a copy of the image of Our Lady of Częstochowa, initially the painting hung on an oak, and later in a wooden chapel built by Murawski. In 1782, Murawski made a pilgrimage to Rome, where he obtained the right to four complete indulgences per year, with the most important one for Pentecost, next on July 26 for St. Anna, May 16 for St. Nepomuk and September 23 for St. Tekla. He also brought pictures of saints, which he placed in the chapel. Currently, there is a stone chapel there, built in 1872 by Ludwik Jeziorkowski, engineer of the Augustów Canal. The chapel's foundations are based on 64 oak piles driven into the ground. At the end of the 19th century, a dyke connecting the island with the mainland was built. The indulgence ceremonies are held in Studzieniczna to the present day, and just before the war the indulgence on Pentecost lasted three days. During the penultimate pilgrimage to Poland in 1999 Studzieniczna was visited by Pope John Paul II, there is a monument where he got off the ship to the shore.

Ciekawy opis takich uroczystości odpustowych zamieścił w 1931 roku w „Kurierze warszawskim” dziennikarz, pisarz i felietonista Julian Podoski. Urodzony pod Zamościem, a związany z tymi terenami poprzez ojca, Tadeusza Podoskiego, który był pierwszym komisarzem-starostą powiatu augustowskiego od listopada 1918 roku do listopada roku 1919. Julian przez kilka miesięcy wydawał “Gazetę Augustowską”, a z Augustowem związał się dosłownie, żeniąc się w 1931 roku z Zofią, córką powiatowego lekarza augustowskiego, Jana Jaworowskiego. Felietony Podoskiego o Augustowie i okolicach ukazywały się w „Kurierze Warszawskim” w latach 1929 – 1938. Julian Podoski był przyjacielem Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza. Wspólnie z tym drugim rysował komiksy do Świata Młodych w latach 40-tych i 50-tych XX wieku. Wśród felitonistów piszących o tych terenach jest jeszcze Karol Hoffman, Ferdynand Ossendowski, Bronisław Stefanowski piszący pod ps. Stefan Stojan i kilku innych. Poniższy felieton jest jednym z kilkudziesięciu tekstów opisujących historię, obyczaje i codzienne życie mieszkańców tzw. Kresów północnych (czyli Augustowa, Raczek, Suwałk, Sejn, Grodna) od 1919 do 1939 roku. Prawdopodobnie już w lipcu ukaże się drukiem nasza kolejna książka, licząca ponad 400 stron i bogato ilustrowana archiwalnymi fotografiami, pt. „Augustów, Suwałki, Sejny, Grodno i pogranicza 1919-1939. Felietony korespondentów Kuriera Warszawskiego”. Również w tym czasie planujemy wydać reprint przewodnika „Pojezierze Suwalsko-Agustowskie” z 1937 roku, książka powstaje przy współpracy z Biblioteką Uniwersytecką im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku.

In Studzieniczna

Indulgence at Pentecost in Studzieniczna - At the well at which the figure of the Blessed Virgin Mary appeared - Through dam to the chapel - Prayers in a wooden church - Pilgrims at the foot of the chapel on an islet - Burning candles and pilgrimage on the knees - Graces of the Holy Virgin from Studzieniczna - Beggars - A friend from Warsaw - Vendors - "Cold ice water" and bagels - And when the third day of the indulgence ends ...

Studzieniczna, in May

It was warm, May rain at night. In the morning, on the first day of Pentecost it cleared up completely. In the streams of hot sun, in a downpour of golden rays, the swarm of people of Suwałki region goes to the annual indulgence, in Studzieniczna, in the poviat Augustow. Hundreds and thousands of wagons, carts, vans and carriages are heading in the same direction - towards the miracles of the famous chapel on the island of Lake Studzieniczne. According to ancient tradition, the Mother of God was to appear at the well, and at the same time began to heal the sick and the cripples. Miracles multiplied. The news of the place, famous for miracles, spread more and more widely. More and more believers began to converge on all sides of the Suwałki-Augustów lakes, forests and villages. As the years went by, when extraordinary phenomena continued, a three-day indulgence was announced here.

Studzieniczna lies among the forests, where the Białe and Studzieniczne lakes are adjacent. From the island where the miracle happened for the first time, a dyke leading to the wooden church and the neighboring village of the same name was built. On the island itself is a white, stone chapel and a well, next to which the figure of the Mother of God was placed, in the place where she was supposed to appear on that fateful day.

Now, not only the islet, dike and area around the church, but the space of several kilometers of forest is occupied by pilgrims and their camps. The crowd of people sways and vibrates, pouring in two streams at the feet of the image of the Blessed Virgin and pouring from them.

Local people prevail. However, there is also a lot of intelligence.

Fourteen priests who came to the area cannot keep up with religious services. The crowd is squeezing more and more , although masses are celebrated without interruption. Thirsting for grace comes constantly. At times, it seems that the fence of the church graveyard will not withstand the pressure of the people and shatter soon. The smell of burning incense and the sound of silver bells flows from the crowded interiors of the temple.

The door to the islet's chapel is wide open. Those who want to experience grace or thank for the experienced grace kneel or lie prostrate at the altar.

After saying a short prayer to allow further waves of pious people access to the temple, people approach the church grandfather, who "leases" wax candles. Later, those who give thanks or are just asking for mercy in earthly pain or distress come out. According to their vows, they circle the chapel three times, being careful that the flames don't go out. Many of the pilgrims come to this wonderful place on their knees.

Dozens of men and women look weird in the scorching sun gloomy in prayers, full of fervent faith in a miracle to come true!

Apparently, the Mother of God in Studzieniczna is kind to these miserable people, because half of those present are those who have received grace.

The chapel in Studzieniczna is surrounded by lake waters everywhere. Behind the water, the dark wall of pine forests glistens in the sunny heat. Among the tall trees, the "shingle", a wooden parish temple, prays with the people.

Not only did the pious come to a wonderful place. Every free corner is full of professional beggars. There is such a multitude and variety of them that you will get confused soon. Moreover the beggars are not embarrassed and they push the image of their disability as close to the pilgrims' eyes as possible to stimulate the homies to sacrifice. There are shouts and screams in various tones, intended to increase the pity of those who do not beg ... The most terrible stumps and wounds were put on public display ... Deaf-mute stimulate the sensitivity of pilgrims by ringing the bells or clappers.

By looking at this cluster, you can immediately distinguish two species of beggars. The first is - village louts of all varieties and shades. A collection so rich that more than one ethnographer would have a lot to do here, finding types that reach back to a distant space of time. The second type is "smart". Various "cripples" with faces on which, under the mask of piety, hide eyes glistening with... insolence, their pupils fly anxiously and vigilantly. Each of these ladders has a helper, from time to time he moves closer to the "patron" and raises some of the beggar's gifts in nature, so that they do not stab too much in the eyes of further donors...

Among other things, on the dam, right by the lake, in the shadow of a trembling aspen I met an old friend. Not only I know him, but all Warsaw also knows him! He stands all autumn and winter, or rather he sits on a sheet in front of the church of St. Cross. A plaque is hung around his neck: "Deaf from birth". He draws public attention here with the same bell he uses in the capital on Krakowskie Przedmieście Street. When I recognized him and came closer to take him into the camera's viewfinder, he shook restlessly. Maybe he met me. After all, I passed by him so many times, returning from the editorial office!

The three-day indulgence in Studzieniczna has fame established by cohorts of beggars and traders. The former managed to squeeze into the cemetery fence and just near the chapel, famous for its miracles. The traders are more modest. They quickly founded improvised stalls along the main trail leading to the gate in the church fence. They sell everything! Even the ladies from the capital who went to Studzieniczna for the indulgence do not hesitate to put glass "pearls" on their neck for ... 60 grosz per meter string! Bicause: "If you fell among crows, croak like them" ... The cries of the vendors lure amateurs: "To water, to water ... Sweet, cold, ice, better than Jewish soda!" And such nectar consists of ... a bucket of cold water from the lake, a quart of "natural fruit" vinegar, half a pound of fine sugar, and other additions that come to "lemonade" from all parts of the world, in the form of flies and various other insects. You can strengthen your weakened physical condition with... excellent sausage, dried for a year and so hard thatyou can confidently use it for... thumps for threshing grain... You can bite it only with the help of pliers, a saw and a chisel ... The flower of the indulgence trade, however, are dryers. Various! And these really are excellent.

The screaming and encouragement of the stall keepers sound until late at night. And when the evening falls and the last day of the indulgence ends, it gets emptier and quieter around. The crowd disappears quickly. All that is left is the forest, the rustling of the evening prayer and the belated pilgrims who lie prostrate at the foot of the wonderful chapel and repeat the words of faith stubbornly:

"After all, you will heal me, Blessed Virgin Mary of Studzieniczna, because the goodness of our Lord, Heavenly Father, is so infinite that nothing can be denied to Mother of Jesus from Nazareth. Amen!"

Julian Podoski

 
Opublikowano Jeden komentarz

Difficult Memories

Edward Orbik (trzyma sztandar).

Childhood is probably the most carefree and happy period in everyone's life. Looking at my younger sister, I can say it with all firmness. I like to look at photos from my childhood. Recently, looking at family photos, I came across a photo of my grandfather. The photo was taken at our school in Netta on February 11, 2008. It was another anniversary commemorating the deportation of the inhabitants of the village of Netta Folwark to Siberia. Grandfather stood proudly in a middle and was holding the banner of the Association of Siberian Deportees, Augustów Division. I know that my grandfather was a Siberian Deportee and always took an active part in all commemorations of all those who stayed in this inhuman land. I decided to learn more about my grandfather and his childhood spent in distant Siberia. Unfortunately, my grandfather died on June 6, 2014, when I was nine years old. So, the most reliable source of information was my grandmother Jadwiga - my grandfather's wife, as well as my mother.

My grandfather - Edward Orbik was born on May 30, 1935 in Bargłów. He was the youngest child of Józef and Józefa Orbik. His mother, Józefa, died in 1938. Józef, who had to reconcile all duties with farming, took care of the children. They lived very modestly, but peacefully. Grandfather had older siblings - sister Helena, who got married and lived in the neighborhood, brothers Stanisław, Czesław and Mieczysław, and sister Jadwiga, two years older than grandfather.

The outbreak of war caused great confusion and poverty, and the entry of the Soviet Army did not improve the lives of the poor and large families of the local population. At the beginning of the war, the Germans took Helena's husband to work in East Prussia, and she returned with her son Jasio to her family home to help her father look after the siblings.

The first guerrilla organizations began to form and wanted to face the occupiers. Two of grandfather's older brothers - Stanisław and Czesław belonged to the local guerilla group. Both were young and wanted to defend their homeland. Stanisław fell in love with the girl from the neighborhood, Irena, who was very pretty and reciprocated his feelings. Irena also liked another boy who could not stand the fact that she chose Stanisław. Wanting to take revenge on the competitor, he reported to the NKVD that Stanisław and Czesław were in the resistance organization. In May, 1941, the NKVD arrested grandfather's brothers hiding in the barn - Stanisław (21 years old) and Czesław (20 years old) 1Great-grandfather Józef tried to buy them out of the hands of the NKVD, but it was too late. They were transported to Mińsk and there they weren't heard from again. Grandfather Edward, after 1989 tried to find them by writing numerous letters to the Polish Red Cross and NKVD Archives in Moscow, but to no avail. The answer was: disappeared on the territory of the USSR.

In June 1941, the NKVD knocked on the door at night and told everyone without exception to pack. Great-grandfather Józef packed the most important things: provisions, clothes and a rosary. Together with the children: Edward, Jadwiga, Mieczysław, Helena and her seven-year-old son Jasio, they were transported to the station in Augustów. That's how the grandfather and his family's Gehenna [biblical reference to hell] began. Perhaps if it wasn't for any of Stanisław's ardent feelings, my grandfather would never have been deported to the USSR, but we can't be sure. The fact is that the consequences for the guerilla activity were borne by the whole family.

Completing the entire transport took several days. People were placed in cattle cars, with virtually no windows, and the door was locked tightly. There were several dozen people crammed in the car without water, food, or fresh air. It is hard for me to imagine a six-year-old child who, instead of playing with his peers, sits squeezed into the corner of the wagon, unable to move. In the afternoon the exiles reached Grodno, where other cars were attached. German planes came and the bombing of Grodno and the surrounding area began. There were shots and screams of people everywhere. After crossing the Nieman River, the bridge was destroyed and that ended the deportation of exiles. The cars were shelled from planes, many of the convicts were wounded and killed. It was all terrible, my grandfather as a small child did not understand much of what was happening, but he remembered constant prayers, pious songs, lack of food and water to drink. They got a bucket of water regularly, but food was rare.

The first mountains that my grandfather saw in his life were not the Polish Tatras but the Urals. Years later, he remembered sitting on a bunk and looking through the small barred window to the snowy peaks of the Urals. Finally, after almost three weeks of onerous journey, they arrived. This was their new home - Krasnoyarsk Krai, Khakassia District, thousands of kilometers from home and Poland. They were accommodated in a barrack, where they could at least stretch their legs and sit comfortably on the ground. Then the trucks arrived and the journey continued. Grandfather's family ended up in the kolkhoz [collective farm]. They were accommodated with the Chakas family in a small mud hut. The hosts were not delighted with the new tenants. On the next day, all who could work went to work. Grandfather's father - Józef cut the grass, older brother Mietek also tried with a scythe. My grandfather Edek and his older sister Jadwiga, who was two years older, and nephew Jan remained in the care of their sister Helena. Everyone who worked received a bread allocation of 300-400 g, those who did not work - 150 g per day. They were hungry portions, too much to die, not enough to live. Somehow in the summer something could be collected, and these were mushrooms, some forest fruits or other vegetation that could be cooked. The landlady, who taught them a little about living in these difficult conditions, turned out to be very helpful. Grandfather's sister - Helena went out with her and collected various plants that saved the lives of the exiles more than once. Nettle was the most popular. Soups were cooked from it and dried. During the harvest, everyone went to work without exception. As part of the fun, my grandfather Edek collected ears of grain and hid them carefully in his pants. He brought home and there, in a primitive mill, it was ground into flour and they baked pies on a cast iron stove. In the summer water had to be brought from the stream, and in the winter the snow was scooped up, it was melted then and there was plenty of water. The worst were insects, which gnawed mercilessly in the summer, and in the mud huts, lice and bedbugs teased throughout the year. In the fall there were potato outcrops. Everyone worked without exception to collect as many as possible, because you could get some potatoes home. Some potatoes were buried underground in such small mounds, and under the cover of night, they were taken from the field to have winter supplies. It was theft, but you had to do it to survive. The summer in Siberia was hot and lasted for three months, and then it snowed immediately, which lasted until spring. In winter, temperatures dropped to -50 °C [-58 °F] or even lower. There were snow storms that completely covered the dugout's door and you couldn't go outside. You first had to clear away a mountain of snow to get out of the mud hut. Grandfather Edek did not have shoes, so in the winter he did not go outside, but when he got tired of sitting in the mud hut, he jumped outside and ran barefoot on the snow. Days and weeks went by in hunger and cold. After a year, the whole family moved to the neighboring Biei kolkhoz. Here they lived in a dugout after a family who moved to Abakan. It was a real luxury; they were on their own. Grandfather's father Józef got a job at the mill, brother Mieczysław was thirteen years old and he also became a miller's assistant. It was a real happiness, the work was hard, but you could always bring something home. Grandpa's brother Mieczysław smuggled some flour or cereal in his trouser pockets, and that was something. Grandpa Edek also tried to be very helpful. In the summer, he accumulated fuel for winter with his sister Jadwiga. They collected cow pies called kiziaki and dried them out in the sun so that in winter you can burn them in the stove. They collected brushwood in the forest. It was their job. But happiness did not last long. Helena's son, Jaś, who was eight years old, fell ill. The disease proved fatal. Later, my grandfather's father, Józef, fell ill. He could not go to work anymore and the whole obligation to support his family fell on Mieczysław. Sister Helena could not shake off after the death of her son, only her father's illness caused her to pull herself together and got a job milking cows. This work proved to be beneficial because she could bring a small cup of milk home. Father Józef was slowly recovering. Everything seemed to be all right, but Józef's condition suddenly worsened and the man died early in that year. The winter was so terrible then that it was not possible to bury him, it was only done at the end of May, when the thaw began. In this way my grandfather became an orphan.

Weeks and months passed, and the Orbiks were stuck in this gloomy reality, with no prospects for the future. They lived with the hope of returning home. Grandfather Edward went to work with his brother Mieczysław. He got old felt boots from him, so he already had shoes and could leave the house in the winter. My grandfather's job was cleaning and sweeping the mill. During this activity, you could earn something extra and bring back a bit of groats and flour. After the death of his father, the chairman of the collective farm wanted to take my grandfather and his sister Jadwiga to the orphanage, but sister Helena did not agree. She applied for their adoption, giving them her surname - Jasiński. This saved them, they were still Poles. Completing formalities took a while, but it was already a year when the Poles could move freely. Sister Helena walked several dozen kilometers on foot to arrange all the documents. This proved to be very helpful when returning to Poland.

Grandfather remembered the end of the war. Then there was a great holiday in the kolkhoz, the deportees had a day off from work. Everyone was hugging and crying. Poles counted on a quick return home - Poland. The repatriation campaign lasted a long time, because all the necessary documents had to be collected. Grandfather came to Siberia in the name of Orbik, and he left as Jasiński, and the authorities did not like it much. Sister Helena was running around the offices to settle everything and somehow it worked out. Her grandfather was grateful to her for the rest of her life for not leaving them in this inhuman land. In May, 1946, they boarded a train and returned to their homeland. Grandpa said it was the happiest day of his life. After five years of captivity and anguish, they returned home. Grandfather left Poland as a six-year-old boy, and he came back so experienced that many adults could not bear the weight of what he experienced.

Grandpa once wanted to write down everything he had lived through, but the memories were too painful. Experiences meant that he had his "remains" of Siberia: he never ate sorrel soup, saying that he had eaten this vegetable for life, he always had a supply of fuel and flour for the winter, and the bread he worshiped as much as possible.

Grandfather's childhood was tragic. I am glad that I could get to know his interesting fate. One thing I am sure is that we, modern children, bloated and nurtured, could not cope with all this. I am proud that I had such a grandfather. For me he is and will be a hero. He will stay forever in my memory and heart.

Praca uzyskała wyróżnienie 2. stopnia w konkursie “Historia jednej fotografii” zorganizowanym przez Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Rozstrzygnięcie konkursu odbyło się 8 lutego 2018 r.

Translation and footnotes by Jay M. Orbik

  1. An underground organization named "Samoobrona" [Self Defense] was established in the Bargłów gmina, which issued the order to create "piątki" [a team of five]. Each trusted member of the movement was to choose four. At that time, the inquisitors mainly caught teachers, officers, and non-commissioned officers, [plus] peasants suspected of having contact with the partisans. In response to the arrests, young Poles, out of revenge, began to set fire to the buildings of those who agreed to join the kolkhoz [collective farm]. "Every Sunday, the buildings at the next one burned, and after the harvest, the fire consumed heaps of grain from the kolkhoz. The Soviets once again used the informers and arrested, among others, two Orbik brothers ... They also wanted to intimidate the young with conscription. They took those who were 20 years old but not over 50 years old.” "We, together with Kowalczyk, stood on the commission in Augustów. One of the doctors turned out to be friends, so a quiet agreement was enough and we were declared 75 unable to join the army. "

    J. Poziemski: Bohaterowie i zdrajcy, Kurier Podlaski. Nr 177 (1841), 12 IX 1990. Also in: Adam Sudoł, Stalin wobec kresów wschodnich II Rzeczypospolitej (jesień 1939) ZESZYTY NAUKOWE WYŻSZEJ SZKOŁY PEDAGOGICZNEJ W BYDGOSZCZY, Studia Historyczne z. 6. p. 68.[]

 
Opublikowano Dodaj komentarz

From Sejny to America

I have known for quite a long time that the sister of my great grandfather Adam Szczudło, Wiktoria married Kazimierz Zielepucha (1835-1905). Then I met this name several times in the registers and records of the Sejny parish, usually written out for the inhabitants of the village of Zagówiec, which from the 1940s was also the village of my ancestors, Szczudłos.

Personally, I didn't know any Zielepucha. Over time, Witek Zielepucha from Sejny came to my Facebook friends, but he wasn't very interested. The topic of the genealogy of this family interested me more when I realized that the Zielepuchas were also associated with Kasperowiczs, on whose family tree also Szczudłos had their "imprints". Antonina Szczudło, daughter of Paweł and Marianna Gorczyńska, in 1863 married Kazimierz Kasperowicz, born in 1840 in the village of Tomasze. However, I did not find any child records of this pair. Antonina Kasperowicz, already being married, in 1870 appears in the baptism records of Anastazja Polens, daughter of Teodor and Konstancja Szczudło, her sister. She dies in 1905 in the village of Wiłkokuk, probably childless.

In mid-June this year, the surname Zielepucha, in a slightly changed version - Zielepuka, unexpectedly appears on the Facebook genealogy forum. This time unknown to me woman from America writes - Yelyzaveta Van Duker. When I write that this is a surname from my pedigree, she mentions that it is also in her husband's family tree. The key person is Bronisława Zielepucha, who emigrated to the USA with her older sister Franciszka. Her emigration document indicates Zagówiec (of course, spelled incorrectly) as the place of birth, while Franciszka's death certificate mentions her parents; Kazimierz Zielepucha and Wiktoria Szczudło (also with errors). Encouraged by the discovery of more cousins ​​in America, I am reviewing the record resources of the Sejny and Berżniki parishes. Quite a few records are found, including the oldest in the region, Benedict, who was born in an unknown location around 1790. He died in Bierżałowce in 1846. He probably had two wives; Anna Byczkowska and Marianna Mackiewicz. Benedict had three children with the first wife; Marianna - born in 1827, Kazimierz - 1835 and Marcella - 1839. Like his father, Kazimierz is also married twice. Rozalia Jachimowicz from Budziewizna, who gives him four children, is his first choice; Antonina - 1862, Franciszek Leopold - 1865, Józef - 1867 and Wincenty. The first two die after a few days, Wincenty at the age of 18, there is no information about Józef in the records available to me. The first wife of Kazimierz Zielepucha dies in 1872-73 and then the widowed man with two minor children decides to enter into a new relationship. Wiktoria Szczudło, daughter of Paweł Szczudło (1812-1895) and Marianna Gorczyńska (1801-1885), is his chosen one. Kazimierz's second marriage is even more fruitful than the first and brings him five children: Kazimiera - 1874, Władysława - 1878, Rozalia - 1880, Franciszka - 1881 and Bronisława - 1886. Kazimiera's fate is not widely known, it is only known that in 1893 she gave birth to a maiden child - Franciszek, who lived only a few weeks. It is not known what future Władysław had. The resources of the Sejny parish have two records of Rozalia, of which it is known that she lived only two days.

The last two children of Kazimierz and Wiktoria Zielepucha, Franciszka and Bronisława, emigrate to America. Franciszka left her homeland as early as 1901, Bronisława only in 1913, 8 years after her father's death. Bronisława emigrated by NECKAR to Philadelphia.

After the life experiences of Benedykt and Kazimierz, double marriages in the Zielepucha family should not come as a surprise. Similarly, Bronisława gets married twice, twice for Lithuanians from the area close to her homeland. Her first choice is Frank Gaidziunas (1877-1925), with whom she has three children; Frank, Jeanne and Pauline.

Bronisława's second husband was Peter Zukaitas (1897-1956), born in the city of Simnas in Lithuania, with whom she had a child at the age of 42. She was named Bronisława after his mother, which in the American version sounded a bit different - Bertha. Bertha Zukaitas (1928- 2014) was already in the first generation of "born American" and grew up in a multilingual family, where father spoke Lithuanian, mother Polish, and she spoke English and everyone understood each other.

Bertha's life partner was Tadeusz Miklas, who lived in the years 1919–2006, certainly also having Polish roots. This marriage brought two children into the world; Lorraine and Tom. Lorraine married Bradford Van Duker. Their family achievements are three children: Scot, Laura and Mark.

Scot Van Duker went to work in Kiev for several months, where he was employed at the US Consulate. In a mean time a work mode of the US Embassy in Warsaw was presented at the Kiev consulate by a young English teacher, Yelyzaveta Avetysian. Enchanted by the presentation and probably more by the charm of a young Ukrainian woman, Scot showed appreciation, after which there was continuation. He took the "presenter" with him to America, where she became his wife. Today they form a happy marriage with two children.

Among immigrants to America, I have a lot of cousins who make colorful international couples, but this one is especially international. The Scot's genealogy line includes Poles, Lithuanians, then Belgians, Dutch and French, but also English, Scots and Irish. At its end is wife Liza, after Armenian father, after Ukrainian mother. Scot's brother Mark Van Duker married a girl from China. As you can see, America is still a good place to live and work for all nations.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

JZI indexing - as of the end of April 2020

JZI - indeksacja - kwiecień 2020

Not so long ago, it seemed to us that March was exceptionally abundant in terms of new indexes (18.5 thousand out of 24 books). However, April has exceeded our wildest expectations: we have added almost 32,000 new indexes from 106 books to Geneo search engine! New parishes appeared: Orthodox - Augustów, Hołynka, Rygałówka, Sopoćkinie and the Roman Catholic parish in Wiżajny. In addition, we have complemeted the data from the parish: Augustów, Bakałarzewo , Bargłów, Jeleniewo, Kaletnik, Rajgród and Studzieniczna. In addition to the Geneo search engine, we have added a list of Augustów parishioners from 1721. It is available in the form of a table on the parish's website Augustów. At the same time, as always, we supplement and improve the previously added indexes. In April, the following people indexed and verified for us:

Thank you to all of the above mentioned people! More numerous indexes, including many from new parishes coming soon!

We also recommend to take a look at a more detailed table showing the number of indexed record files broken down by year, parish and type of record. You can find it here.

 
Opublikowano Jeden komentarz

Z Solistowskiej Góry do Ameryki

Grzędy Topograficeskaja Karta Carstva Polskago

Nieznany epizod z historii wsi Grzędy

Wieś Grzędy… miejsce niezwykłe i szczególne na historycznej mapie powiatu grajewskiego. Wprawdzie osada nie istnieje już od ponad 75 lat – jednak historia i życie jej mieszkańców ciągle wzbudzają żywe zainteresowanie turystów, miłośników regionu i historyków. Wieś składała się z ponad 20 gospodarstw rozrzuconych na kilku piaszczystych wydmach. I tak na Nowym Świecie mieszkali Łubowie, Kosakowscy, Rowki, Sienkiewicze, Biercie, Milewscy, Grabowi, na Dębowej Górze posadowione były gospodarstwa Zyskowskich, Kuklińskich, Czajków, Kołakowskich, Olendrów, Zawistowskich. Na Pojedynku mieszkali Kaplowie, i dwie rodziny Grabowych. Na Longwi żyli m.in. Kumkowscy i Mońkowie. Na Solistowskiej Górze mieszkali Czajki i nieco dalej Kuklińscy.

Kilka lat temu wpadł mi w ręce list z 1886 roku pisany z Ameryki przez Kazimierza Czajko z Grzęd do Aleksandra Nawrockiego z Rajgrodu. To ciekawe znalezisko dało mi asumpt do poszukiwań historycznych o wsi Grzędy i jej mieszkańcach.

Aby prześledzić proces osadniczy rodziny Czajków na Solistowskiej Górze, warto na początku przybliżyć losy członków tej rodziny. Otóż protoplastami naszych osadników byli pochodzący z Tajenka Jan i Jadwiga z Kuberskich, którzy w 1829 roku w kościele w Bargłowie zawarli związek małżeński. Młodzi mieszkali w Woźnejwsi, gdzie na świat przychodziły kolejne dzieci:Kazimierz (*1837), Wincenty(*1840, urodzony w Ciszewie),Jan (*1843), Józef (*1846),Teofila (*1847), Antoni (*1850).

Pierwszym z tej familii, który osiadł na Solistowskiej Górze był Kazimierz Czajko. W 1856 roku zawarł on związek małżeński z 18 letnia Wiktorią Dobrydnio z Orzechówki. Małżonkowie zamieszkali w Woźnejwsi, gdzie w 1858 roku na świat przychodzi córka Rozalia, w 1862 roku Józef. W 1870 roku umiera żona Kazimierza, który – co wcale nie było rzadkością, jeszcze w tym samym roku ponownie zawiera związek małżeński z 25 letnią Anną Klimont z Tajna. W akcie zaślubin jest zapisany jako Kazimierz Czajkowski. W 1872 roku w Dreństwie przychodzi na świat córka Anna, rok później Feliks, Kazimierz (*1876), Piotr (*1878), Antoni (*1880). Poza Anną, wszystkie dzieci urodziły się już w Grzędach. Można zatem przyjąć, że Kazimierz wraz żoną i liczną rodziną zamieszkał w Grzędach – Solistowska Góra w 1872 lub 1873 roku. Nie znamy niestety statusu majątkowego Czajków. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że sytuacja rodzinna, niejako wymusiła przenosiny na Solistowską. Nowa żona, a także powiększająca się rodzina, powodowały bez wątpienia liczne konflikty w przeludnionej chacie. Ciekawe, że kilka lat później w ślady Kazimierza poszedł jego młodszy brat Jan, który z poślubioną w 1873 roku Franciszką ze Skowrońskich oraz z dwójką dzieci, Franciszką (*1874) oraz Karolem (*1875) również zamieszkał na Solistowskiej. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy pomiędzy braćmi była jakaś umowa, i w związku z tym rodzina Jana zamieszkała w chacie Kazimierza, czy też w nowej -wybudowanej przez siebie. Tego nie wiemy. Faktem jest, że w następnych latach w Grzędach na świat przychodzą kolejne jego dzieci. Aniela (*1880), Konstancja (*1882) Jan (*1884), Józef (*1893), Julianna (*1886), Franciszek (*1887), Wiktoria (*1887) i Józef (*1893).

Około 1885 roku nastąpiło ważne wydarzenie w rodzinie Czajków. Kazimierz, jego syn Józef oraz nie mieszkający w Grzędach brat pierwszego Wincenty, postanowili wyjechać do Ameryki. Byli zatem najprawdopodobniej pierwszymi emigrantami z zagubionej wśród bagien wsi Grzędy. Co było przyczyną tak ryzykownego działanie jak wyjazd do dalekiej Ameryki? Bez wątpienia bieda, przeludnienie wsi, brak ziemi i jak to dzisiaj powiedzielibyśmy brak perspektyw.

Według Anny Adasiewicz, która przeglądała ewidencje pochowanych na cmentarzach w Stambaugh, Iron, emigracja z miejscowości nadbiebrzańskich za ocean rozpoczęła się jeszcze na początku lat 80 XIX wieku. Duża część emigrantów pochodziło z Białaszewa, Osowca, Tajna, Rajgrodu. Pani Anna przytacza historię rodziny Konstantego i Rozalii Zyskowskich z Stambaugh, miasta znanego z kopalni złota. Konstanty urodził się w 1837 r i zmarł 15 maja 1920r w Iron River, Michigan. Rozalia Gardecka i Konstanty wzięli ślub w Rajgrodzie w 1864r. Wyemigrowali w 1884r z 4 dzieci (najprawdopodobniej z Rajgrodu). Ich syn Zygmunt, już chyba urodzony w USA, później odziedziczyli parcelę 40 arowe, na której odkryto później złoża żelaza i miedzi. W wyniku konfliktu o złoża cennego kruszcu został zamordowany w 1924r i sprawa morderstwa i praw do ziemi ciągnęła się przez wiele lat w sadach. Praprawnuczek Konstantego, Raymond Bisque napisał na ten temat książkę.

Continue reading Z Solistowskiej Góry do Ameryki