Miłośnicy Suwalszczyzny postać Antoniego Patli jednoznacznie kojarzą z powstaniem Suwalskiego Parku Krajobrazowego – jednego z najpiękniejszych zakątków Polski. Antoni Patla był jednym z pomysłodawców wdrożenia tej idei w życie. Ostatnie dekady swojego życia poświęcił krzewieniu wiedzy o regionie. Był inicjatorem powstania i kierownikiem Muzeum Regionalnego w Suwałkach. Pracował jako przewodnik turystyczny i działacz Ligi Ochrony Przyrody. Nie wolno zapominać o wcześniejszych latach życia Antoniego Patli, gdy walczył w Legionach Polskich o wolność Ojczyzny, gdy parał się dziennikarstwem w Grodnie i innych ciekawych epizodach. Wszystko opisał w swoim skróconym życiorysie, który opublikowaliśmy w artykule: “Antoni Patla – działacz społeczny, dziennikarz, krajoznawca, nauczyciel, kapitan WP“. Wkrótce światło dzienne ujrzą dwie książki autorstwa Antoniego Patli: „Notatnik z niełatwego życia” będący wspomnieniami od czasu dzieciństwa do końca lat 40. oraz przewodnik „Piękno ziemi suwalskiej”, w którym A. Patla w wyjątkowy sposób opisuje uroki Suwalszczyzny. Poniżej przedstawiamy artykuł Antoniego Patli, który ukazał się w periodyku “Ziemia” w 1973 r.
Suwalski Park Krajobrazowy
Antoni Patla
Wielki szlak turystyki pieszej (195 km) przecinający Suwalszczyznę ekscentrycznymi liniami jest tak pomyślany, aby ni. in. wyeksponować nową jednostkę geograficzną – Suwalski Park Krajobrazowy.
Niektóre elementy Parku były znane już wcześniej, jeżeli nie szerokim rzeszom turystów pieszych, to wąskim kręgom naukowców: geografom. geomorfologom, hydrobiologom. Opisywali je: prof. dr Stanisław Pietkiewicz, prof. dr Czesław Pachucki, prof. dr Stangenberger, dr Ber i inni. Idea Parku narodziła się jednak później.
Udokumentowany wniosek o utworzenie Parku wpłynął do władz w latach pięćdziesiątych. Jego skutkiem był przyjazd do Suwałk Komisji Ekspertów, która po trzydniowej wizji lokalnej zaakceptowała projekt z drobnymi tylko korektami przestrzennymi.
Pełną jego realizację komplikował fakt, że w obrębie Parku znajduje się wiele osiedli i pól uprawnych, co wymagało szczegółowych studiów i ustalenia, które fragmenty mają być wyłączone z upraw rolnych, które poddane zalesieniu, a które pozostawione w dotychczasowym stanie.
Przeprowadzenie takich studiów Wojewódzka Rada Narodowa w Białymstoku zleciła Wyższej Szkole Rolniczej w Olsztynie. która zadanie wykonała w końcu 1970 r. Na podstawie tego materiału Wojewódzka Pracownia Urbanistyki i Planowania Przestrzennego w Białymstoku sporządziła dokładną, precyzyjnie spoziomicowaną mapę Parku, ustalając główne punkty widokowe, ważniejsze drogi dojazdowe itp.
Suwalski Park Krajobrazowy nie ma jeszcze pełnego statusu prawnego, gdyż na temat jego obszaru toczą się w dalszym ciągu dyskusje. Autor artykułu, jako twórca projektu Parku, postuluje włączenie do jego obszaru wspaniałych meandrów rzeki Czarnej Hańczy na odcinku od wsi Malesowizna do Czarnakowizny, dwa starożytne cmentarzyska jaćwieskie koło tej wsi, niezwykle ciekawy obiekt – Górę Krzemieniuchę oraz Jeleniewską Bramę Wód Lodowcowych z pięknymi drumlinami koło wsi Rutki.
Obszar i granice Suwalskiego Parku Narodowego będą następujące:
Granicę wschodnią stanowi szosa jeleniewska na odcinku Prudziszki – Jeleniewo – Gulbieniszki – Sidory.
Granicę północną wyznacza szosa na odcinku Sidory – Kleszczówek – Smolniki oraz jej przedłużenie, droga dziś trudno jeszcze przejezdna, na odcinku Smolniki – Dzierwany – Stara Hańcza.
Granicę zachodnią określa droga Stara Hańcza – Mierkinie – Hańcza (wieś) – Wróbel – Kruszki – Pawłówka – Malesowizna.
Granica południowa nie została jeszcze ustalona.
Spełniając postulat Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej, granica Parku biegłaby zygzakami od Malesowizny przez wysoki wał moreny bocznej w kierunku wsi Szurpiły, by dojść do Jeleniewa i tu zamknąć krąg obszaru od strony południowej.
Jeśli przeprowadzona zostanie korekta przestrzenna postulowana przez niżej podpisanego, granica Parku od wsi Malesowizna pójdzie meandrami Czarnej Hańczy do wsi Okrągłe, Zarzecze Jeleniewskie, Żywa Woda. Prudziszki, zamykając krąg od południa na szosie jeleniewskiej.
W tej drugiej wersji obszar Parku wynosiłby ok. 7000 ha, zaś w pierwszej – 6000 ha.
Generalnym założeniem Parku jest wyodrębnienie z obszaru Suwalszczyzny północnej terenu o wybitnych walorach krajobrazowych i obfitującego w formy rzadkie lub wręcz unikalne, a następnie udostępnienie tych obiektów szerokim rzeszom turystów.
Autokarowa wycieczka krajoznawcza, wjeżdżając na teren Parku od strony Suwałk, natknie się na liczne obiekty zasługujące na bliższe poznanie. Tuż za wsią Prudziszki (7 km na północ od Suwałk) oś szosy jeleniewskiej biegnie wyraźnie zarysowaną doliną szerokości około 500 m. Dolina ta to właśnie Jeleniewska Brama Wód Lodowcowych. Szlak wiedzie dnem byłej rzeki i to rzeki nie byle jakiej, bo półkilometrowej szerokości, choć zaledwie kilkukilometrowej długości.
Naprzeciwko małej wioski Rutki, w środku doliny, znajdują się osobliwe wzgórza w formie rogalików – są to drumliny, dowód oczywisty, że dnem tej rzecznej doliny sunął w pewnym okresie jęzor lodowca. A więc odczytujemy tu krajobrazy epok minionych.
Naprzeciwko kościoła w Jeleniewie szlak skręca w lewo, w kierunku wsi Kazimierówka i Szurpiły. W odległości pół kilometra przed wsią Szurpiły najwyższe wzniesienie stanowi znakomity punkt widokowy. Rysujący się w kierunku północnym krajobraz fascynuje swoją niezwykłością. Liczne wysokie wzgórza o bardzo stromych zboczach przeplatają się tu z błękitnymi taflami wód kilku jezior o bogato urozmaiconej linii brzegowej, stwarzając krajobraz urzekającej piękności. Jest to grupa jezior szurpilskich, Pośrodku niej dominuje potężne grodzisko obronne z okresu VI–XIII w., zwane popularnie Górą Zamkową. Warto podjąć trud wędrówki pieszej na szczyt grodziska, skąd rozciągają się we wszystkich kierunkach wspaniałe widoki.
Autokarem wracamy znów do szosy jeleniewskiej, kierując się na północ. Tu zwraca uwagę górujący wysoko nad otaczającym terenem potężny stożek wzgórza morenowego, zwany popularnie „Suwalską Fudżijamą”. Jest to stożek sandrowy uformowany w masywie lodowca przez wody spływające szczeliną. Wysokość 256 m n.p.ni., a w stosunku do otoczenia 100 m, świadczy o wielkości przebiegających tu procesów i unikalnej formie obiektu.
Ze szczytu „Fudżijamy”, a ściśle Góry Cisowej lub Gulbieniskiej, rozciągają się rozległe i bogate widoki w promieniu wielu kilometrów.
Za wsią Gulbieniszki zjeżdżamy w dół, by skręcić w lewo, w kierunku Kleszczówka i Smolników. Mijamy po drodze jeziora: Przechodnie, Postawele, Sidory. Za wsią Kleszczówek teren wznosi się. by kulminację osiągnąć na skraju wsi Smolniki, Na najwyższym punkcie szosy zatrzymujemy autokar, wysiadając, by podejść pieszo w lewo, na skraj pobliskiego „lasanka”, gdyż stamtąd mamy przepyszny widok na grupę Jezior Kleszczowieckich: Okrągłe, Pierty, Kojle. Urok ich polega na położeniu głęboko w dolinie (a więc są jak na dłoni) i na bogatej linii brzegowej oraz otoczeniu z trzech stron lasem. Po drodze napotykamy ciekawostkę botaniczną: masowo tu rosnący dziki czosnek.
Od kościoła w Smolnikach teren obniża się, a w najniższym punkcie widnieją rozstaje dróg. Nasza trasa wiedzie w kierunku szkoły, którą mijamy notując w pamięci zielony trójkąt, znak, że w okresie wakacji działa tu schronisko szkolne.
Za ostatnim domem w Smolnikach zatrzymujemy autokar i idziemy ok. 150 m w kierunku południowym, polną dróżką i zatrzymujemy się na wysokim, stromym zboczu, aby nasycić wzrok pięknem krajobrazu.
Głęboko w rozległej dolinie widnieje znów grupa jezior otoczona lasami. Centralnie usytuowane jezioro Jaczne ma nie tylko fantastycznie skomponowaną linię brzegową. ale i niezwykły, malachitowo-zielony koloryt wody. Jest to perla krajobrazu Suwalskiego i chyba jedno z najpiękniejszych jezior w Polsce.
O tę grupę jezior działacze ochrony przyrody toczyli zacięte boje z autorami projektu budowy hydroelektrowni szczytowo-pompowej, Tym razem, na szczęście, zwyciężyli „ochraniacze” suwalsko-augustowscy i białostoccy.
Nieprzejezdna na razie droga wiedzie nas teraz ze Smolnik przez las, w kierunku Dzierwan i północnego krańca słynnego jeziora Hańcza. W Dzierwanach skręcamy w lewo. Pośrodku wsi znajduje się niewielkie grodzisko obronne, nie zbadane jeszcze przez archeologów, zapewne jaćwieskie; teren tchnie jakąś polarną egzotyką, pola – to w większości ugory, nie tknięte jeszcze pługiem ze względu na olbrzymie ilości głazów, z których niektóre ważą kilka ton.
2 km dalej droga poprawia się. Wreszcie głęboko w dole błyszczy błękit lustra wody jeziora Hańcza, od 20 lat uznanego za rezerwat przyrody. Wydanie tego aktu prawnego było podyktowane względami nie tylko geologicznymi, ale i biologicznymi. Zarówno w dennych jak i przybrzeżnych strefach jeziora znajdują się okazy fauny, nigdzie w Polsce nie znane. Szczupaki dochodzą tu do kolosalnych rozmiarów (ponad 2 m). Dr żabiński znajdował tu zarówno okazy fauny alpejskiej, jak i polarnej. Skały uronione przez lodowiec na wschodnim brzegu są pochodzenia fińskiego, zaś na brzegu zachodnim – wyraźnie szwedzkiego.
Jezioro Hańcza należy wprawdzie do kategorii jezior średniej wielkości (305 ha), ale głębokością bije rekordy nie tylko w skali krajowej (108,5 m). Co więcej – geologowie stają tu wobec niebywałej zagadki. Oto zachodnie pobrzeże jeziora wyraźnie podnosi się, „puchnie”, gdy jego przybrzeże wschodnie obniża się. Tak więc występuje tu zjawisko tektoniki, stanowiące rewelacyjną zagadkę polskiego niżu. To zapadanie „wschodniego boku” obejmuje zapewne jego strefę denną, co by tłumaczyło fenomenalną głębokość tego jeziora i jego tektoniczną genezę.
Na północnej skarpie brzegowej oglądamy ruiny pałacyku Światopełka-Mirskiego, uczestnika powstania listopadowego. Od pałacyku zaczyna się już zachodni brzeg Parku Krajobrazowego. Droga tu niezła, zwłaszcza od wsi Mierkinie. Docieramy tędy do południowego krańca jeziora – do wioski Wróbel. Oglądamy miejsce wypływu rzeki Czarnej Hańczy z jeziora i kierujemy się jej biegiem w stronę Bachanowa. Tuż za wsią, na prawym brzegu, znajduje się wielki rezerwat głazowiskowy – na przestrzeni ok. 3 ha potworne stłoczenie głazów różnej wielkości, nie tknięte ręką ludzką od kilkudziesięciu tysięcy lat. Tych głazowisk było tu do 1939 r. znacznie więcej. Niestety – okupant niemiecki wyeksploatował większość do budowy „wilczego gniazda” w Gerłożu k. Kętrzyna, budując do tego celu specjalną linię kolejową, dziś już nieistniejącą.
Przez wieś Bachanowo aż do młyna w Turtulu Czarna Hańcza płynie głębokim kanionem o bardzo stromych zboczach, co sprawia niezwykle wrażenie. Patrząc w kierunku biegu rzeki w pewnej odległości za Bachanowem dostrzegamy dwa fenomeny morfologiczne: turtulsko-bachanowski oz, uznany przez geologów za najpiękniejszy w Polsce, oraz dolinę wiszącą, pozostałość po nie istniejącej już dziś rzece. która wpadała do Czarnej Hańczy. Dodajmy, że poziom dna tej doliny jest o 18 m wyższy niż poziom wody w Czarnej Hańczy.
Od Turtula Czarna Hańcza rozpoczyna fantastyczny bieg, tworząc niezwykle malownicze meandry, które kończą się w Starym Brodzie niedaleko Suwałk.
Suwalski Park Krajobrazowy dostarcza turystom nie tylko niezapomnianych wrażeń. ale i rzetelnej wiedzy z zakresu geomorfologii i przeszłości tego niezwykłego zakątka Polski.