W roku 1916 zaprzestano prowadzenia ksiąg metrykalnych w języku rosyjskim i powrócono do języka polskiego. Tak też stało się w Augustowie. Księga urodzeń z tego roku do 25 września prowadzona była w języku rosyjskim, a po tej dacie zaś w języku polskim. Niestety brakuje pierwszej i ostatniej karty z tej księgi, stąd kilka zapisów jest niepełnych lub brak ich w ogóle. Kilka zapisów jest opóźnionych, głównie z powodu wojny. W kilku przypadkach ojciec był nieobecny przy spisywaniu aktu, gdyż brał udział w działaniach wojennych. Na podstawie pobieżnej analizy metryk widać też ruchy ludności – w Augustowie przebywało wówczas czasowo wiele osób spoza tej parafii.
Indeksował Zbyszek Mierzejewski. Dziękujemy!
Indeksy urodzeń z 1916 roku można znaleźć na stronie parafii Augustów.
Fragmenty większej księgi urodzeń ze Szczebry znalezione w Archiwum Parafialnym w Augustowie. Zachowały się tylko strony od 137 do 152 obejmujące metryki od numeru 17 do numeru 76 (od 24 stycznia do 11 lipca 1886 roku). Jeśli znajdziecie tu metrykę urodzenia swojego przodka, jesteście prawdziwymi szczęściarzami. Jednocześnie apelujemy, jeśli coś wiecie, słyszeliście, gdzie mogą znajdować się księgi lub ich fragmenty z tej nieistniejącej już dziś parafii, koniecznie dajcie nam znać. Sfotografujemy i zindeksujemy. Zdarzało się, że na czas wojny były poukrywane po prywatnych domach, więc szansa istnieje. Odkryjcie je przed nami. Rok 1886 indeksował Zbyszek Mierzejewski. Dziękujemy i zapraszamy do lektury!
Pisaliśmy już, że poszukiwania genealogiczne w parafii Raczki są bardzo trudne z powodu braku materiałów źródłowych. Opublikowaliśmy niedawno zapisy z raptularza raczkowskiego dotyczące ślubów z lat 1841-45. W tej samej księdze znajdują się zapowiedzi za ten sam okres. Zapowiedzi niosą ze sobą znacznie mniej informacji niż zapisy ślubów, ale mogą również stanowić ciekawy materiał dla badaczy historii rodziny, zwłaszcza w obliczu skąpej ilości informacji z tej parafii. Otóż znajdują się tam zapowiedzi małżeństw, które odbyły się w innych parafiach (choć nie jest wskazane w których) oraz zapowiedzi do małżeństw do których nie doszło do skutku, mimo złożonych przyrzeczeń. Są też pewne różnice pomiędzy zapowiedziami a następującymi później ślubami. Rozstrzygnięcie, które dane są rzetelniejsze pozostawiamy już Wam.
Zapowiedzi były głoszone wyłącznie w dni niedzielne. Ksiądz nie podawał jednak dat, jak w innych dokumentach kościelnych, ale nazwy niedziel według kalendarza liturgicznego. Mało tego, mimo, że zapisy były wykonywane po polsku, to nazwy niedziel podawano po łacinie. Podanie daty nie było więc łatwe – znaczna liczba niedziel w kalendarzu liturgicznym odliczana jest od świąt ruchomych.
Aktualizujemy również śluby z tej parafii, gdzie wprowadziliśmy drobne poprawki w kilku nazwiskach.
Indeksowała Wiola Ostrowska. Wyniki pracy można znaleźć na stronie parafii Raczki.
Jako zespół działamy już od ponad 5-ciu lat. Od tego roku jesteśmy oficjalnie zarejestrowanym stowarzyszeniem. Chcielibyśmy dalej pracować nad przywracaniem tożsamości i historii mieszkańców regionu przez kolejne długie lata. Zindeksowaliśmy już blisko 100 000 akt metrykalnych i innych dokumentów. Jednak spisanie i często przełożenie na język polski, w przejrzysty oraz czytelny sposób, to nie wszystko. Wszystko rozpoczyna się od pomysłu do realizacji. Są to godziny spędzane na: przejazdach, poszukiwaniach i analizie zasobów archiwalnych. Zinwentaryzowaniu interesujących a często rozproszonych ksiąg metrykalnych. Fotografowaniu i obróbce informatycznej materiału zdjęciowego. Właściwej indeksacji, czyli właśnie przełożeniu tych zapisów na system tabel i zestawień oraz weryfikacji. Dopiero na końcu otrzymujecie efekt końcowy w postaci publikacji na naszych stronach i coraz częściej także książek zawierających więcej niż tylko same notki biograficzne, akty metrykalne.
Przy takim ogromie prac i tej ilości osób, które pracują także normalnie zawodowo nasze przedsięwzięcie byłoby niewykonalne. Opieramy się na czynnym wsparciu wielu sympatyków, w tym osób, które indeksują. Łącznie z nami zajmowało się tym do tej pory ponad 30 osób z większym lub mniejszym natężeniem. Są to lub byli w kolejności alfabetycznej nazwisk:
1
Marek
Bartoszewicz
2
Michał
Bądziul
3
Mirosław
Bronakowski
4
Tomasz
Chilicki
5
Aneta
Cich
6
Janina
Cichosz
7
Anna
Croizet
8
Iwona
Dakiniewicz
9
Igor
Daniszewski
10
Łukasz
Faszcza
11
Grażyna
Feltynowska
12
Sabina
Filipkowska
13
Ryszard
Korąkiewicz
14
Albin
Kożuchowski
15
Grzegorz
Krupiński
16
Wiktor
Maciejowski
17
Zbigniew
Mierzejewski
18
Marek
Milewski
19
Ryszard
Nachiło
20
Jay
Orbik
21
Wioletta
Ostrowska
22
Małgorzata
Ostrowska
23
Daniel
Paczkowski
24
Mirosław
Pańkowski
25
Paweł
Perkowski
26
Andrzej
Popko
27
Renata
Rapczyńska
28
Dariusz
Rudzewicz
29
Anna
Ruta
30
Andrzej
Sobotko
31
Irena
Suchodolska
32
Maciek
Terek
33
Iwona
Truszkowska
34
Urszula
Wojewnik
35
Magdalena
Wróbel
36
Krzysztof
Zięcina
O wszystkich tych osobach pamiętamy i wymieniamy je z imienia i nazwiska w naszych publikacjach, jako współautorów tworzonych przy ich pomocy indeksów.
Każda tego typu pomoc jest bezcenna i nie da się jej inaczej wyrazić jak kolejnymi podziękowaniami oraz zachętą dla innych do włączenia się w nasze działania. Jesteśmy otwarci i zachęcamy do wstępowania w nasze szeregi wszystkich entuzjastów historii, społeczników, którzy w ten sposób chcieliby zostawić swój ślad dla kolejnych pokoleń.
Dzięki licznym wyrazom poparcia i uznania dla naszych działań udało się zrobić tak wiele. Na profilu na Facebooku polubiło nas blisko 1000 osób. Komentarze, wyrazy uznania płynął z różnych części kraju i świata. Są bardzo budujące. Dziękujemy!
Pośród wszystkich tych osób są też i tacy, którzy czerpiąc pełnymi garściami z efektów naszej pracy, jako wyraz uznania wspierają nas finansowo. Za to również dziękujemy i zachęcamy innych. Jeśli uważacie, że informacje zawarte na tej stronie są wartościowe, rozważcie przekazanie dotacji w dowolnej wysokości. Każda suma wspomoże działania zespołu, jak choćby utrzymanie serwera i drukowanie kolejnych książek w bardziej niż przystępnych cenach.
Informacje o sposobie przekazania dotacji znajdują się na pasku po prawej stronie.
Jeszcze raz pragniemy Wam podziękować. Prosimy wspierajcie nas przez kolejne lata, wolontariatem, wiedzą, umiejętnościami, słowem, polubieniami i finansowo.
Parafia Raczki jest niesłychanie niewdzięczna jeśli chodzi o badania genealogiczne. W archiwum parafialnym znajdują się księgi od 1945 roku, a w innych archiwach ksiąg w ogóle brak, lub są tylko pojedyncze, przypadkowo zachowane sztuki. Mało tego, zaginęły również notariaty dla Raczek i obszaru parafii Raczki. Tym cenniejsza jest nasza publikacja zawierająca indeksy ślubów z lat 1841-45 z chyba jedynej księgi metrykalnej z Raczek przechowywanej w Archiwum Diecezjalnym w Łomży. Księga ta jest de facto raptularzem, na którego pierwszych kartach spisane są zapowiedzi (wkrótce i ta publikacja ujrzy światło dzienne), a przy dość niestarannie zapisanych ślubach pojawiają się częste notki dotyczące opłat za posługę. Część wpisów jest przekreślona, co skrzętnie odnotowaliśmy w uwagach. Na szczęście osoba sporządzająca wpisy dość skrzętnie odnotowywała informacje o zmarłych małżonkach wdów i wdowców, dzięki czemu możemy sięgnąć dalej w przeszłość tego ciekawego rejonu.
Indeksowała Wiola Ostrowska. Dziękujemy!
Wymienione indeksy można znaleźć na stronie parafii Raczki.
Dzisiaj dodajemy indeksy zgonów parafii Bargłów z lat 1891-1899. Księga potężna – zawiera ponad 2000 metryk. Jej zawartość długo indeksowaliśmy i weryfikowaliśmy, ale chyba warto było czekać. Parafia bargłowska była bardzo rozległa, graniczyła z Prusami. Znajdziemy tu więc nie tylko imiona i nazwiska zmarłych, ale też informacje skąd przybyli i czym się trudnili. Często zapisujący podawał imiona i nazwiska rodziców zmarłych, dzięki czemu historie osób z tej jednej księgi mogą sięgnąć nawet do początku XIX wieku. Indeksowali Zbyszek Mierzejewski i Mirek Pańkowski. Dziękujemy i zapraszamy do lektury zawartości, którą można znaleźć na stronach parafii Bargłów.
Po ukazie tolerancyjnym 1905 roku reaktywowano parafię katolicką w Teolinie, ufundowaną w 1789 roku przez Wołłowiczów ze Świacka i w Lipsku (powstałą 1582), a skasowane po 1875 roku. W związku z powstaniem nowych-starych parafii zapytano w 1907 roku m.in. mieszkańców wsi Bartniki k. Lipska, do jakiej parafii chcą należeć. Czy do Lipska, czy do Teolina?
Prezentujemy listę mieszkańców tej wsi sporządzoną w dniu 26 lutego 1907 roku. 11 Bartniczan opowiedziało się za Lipskiem, 46 za Teolinem, 2 nie oddało głosu wcale, bo nie było ich w domu, 2 wreszcie zdało się na wolę władzy duchownej. Zbierając deklaracje zapytano też mieszkańców o powody ich decyzji. Ci, którzy opowiedzieli się za Lipskiem odpowiedzieli, że:
jest im dobrze i przy Lipsku
oni już i składkę wnieśli na rzecz kościoła lipskiego
uważają za rzecz nieprzystojną wszczynać jakieś spory z duchowieństwem i robić trudu władzy duchownej
Na dodatkowe pytanie czy, na rozkaz władzy diecezjalnej zgodzili się przejść do Teolina, wszyscy oświadczyli, że uczyniliby to bez wahania.
Ci, którzy opowiedzieli się za Teolinem argumentowali, że:
z Barnik do Teolina jest im bliżej niż do Lipska szosą o 3 wiorsty, zwyczajną zaś drogą o 1 wiorstę
im przykro należeć do Lipska, bo ks. proboszcz gromi ich za złodziejstwa, za pijatyki, za bijatyki i za inne hultajstwa, jakie się zdarzają, za ks. proboszczem i inni lipscy parafianie wołają na nich. Pewnej niedzieli ks. proboszcz tak gromił ostro Barniczan w kościele z ambony, że aż mury płakały, aż wstyd było słuchać.
Na pytanie, gdyby władza duchowna uznała za rzecz potrzebną zostawić Bartniki przy Lipsku, czyżby się zgodzili pozostać, 6 wyraziło gotowość do uległości władzy duchownej, inni zaś powtarzali, że proszą i prosić będą o przyłączenie ich do Teolina, a niektórzy, jak Adam Makowski, odzywali się, że oni nie chcą należeć do Lipska, że jeśli ich pozostawią przy Lipsku nie dadzą oni ani grosza na rzecz kościoła lipskiego.
Listę wraz z deklaracjami przy nazwie wsi Bartniki w nawiasach można znaleźć na stronach parafii Teolin and parafii Lipsk. Zapraszamy do lektury – to fragment historii tego niewielkiego skrawka ziemi, a że o księgi metrykalne z tego okresu z parafii Lipsk i Teolin niezwykle trudno, niech ten spis będzie dużą pomocą dla osób szukających swoich korzeni w tym rejonie Polski.
Działo się to w Chicago w czasach prohibicji, rządów mafii i powszechnego dostępu do broni. W tym czasie dorastało już pierwsze pokolenie potomków emigrantów z polskich ziem, w tym również z obszaru, którym się zajmujemy. Co najmniej kilkadziesiąt osób z wielkiej rodziny Bernatowiczów mająca swoje korzenie we wsi Kunicha koło Sztabina wyjechało za chlebem do USA i osiedli głównie w Chicago i okolicach. Ci bogobojni ludzie trafili do innego świata, w którym rządził pieniądz i żądza zysku. Niektórzy pogubili się w tych realiach do tego stopnia, że ich historie trafiały na pierwsze strony gazet.
Zemściła się na rzekomej rywalce – Dziennik Chicagoski – 9 lipca 1923 roku
Przeszło rok temu Marjanna Bernatowicz oświadczyła swemu mężowi, że „zabije tę kobietę w najszczęśliwszej dla niej chwili”, kiedy Józef Bernatowicz nie chciał zerwać przyjacielskich stosunków z Anną Andracką. Bernatowiczowi dotrzymała swego przyrzeczenia i w sobotę rano zabiła rzekomą rywalkę, gdy ta wsiadała do tramwaju na rogu 28 i Halsted Street.
Przed pociągnięciem cyngla zabójczej broni, Bernatowiczowa zakrzykła: „Złodziejko, męża mi ukradłaś a ja…”
Nastąpił strzał i Andracka, śmiertelnie raniona, osunęła się na ziemię nieprzytomna.
Świadkowie zabójstwa przywołali ambulans, a zabójczyni odezwała się do policji, że cieszy się z tego co zrobiła. Gdyż przez to zakończyła swe cierpienia.
W kilka godzin po tem przysięgli przy koronerze przekazali ją ławie przysięgłych, oskarżając Bernatowiczową o morderstwo, a ta nawet już w więzieniu będąc cieszyła się, że „cierpienia jej skończyły się”.
Natychmiast po strzelaninie Bernatowiczowi zabrana została na stację policyjną przy Deering Street, gdzie opowiedziała porucznikowi Dubachowi o powodach, które ją popchnęły do morderstwa.
Z zeznań jej wykazuje się, że Józef Bernatowicz zapoznał się z Andracką dwa lata temu w domu swej siostry Ewy Matczak zamieszkałej przy narożniku 31 i Morgan Street, a od tego czasu miał z nią urządzać schadzki i kupować Andrackiej najrozmaitsze podarki.
Syn chciał odebrać jej broń
W sobotę rano Bernatowiczowa wyszła ze swym dziewiętnastoletnim synem Janem z domu i czekała przy 28 i Halsted Street na ukazanie się Andrackiej, która o tym czasie zwykle zdążała do pracy.
Jan, podejrzewając, że coś złego ma się dziać, chciał odebrać matce rewolwer, ale ta odepchnęła syna i skierowała broń do rzekomej rywalki, kiedy ta wchodziła na stopień tramwajowy, strzelając do Andrackiej. Ta śmiertelnie ranna osunęła się na ziemię. Przywołano natychmiast ambulans, którym zabrano Andracką do szpitala „Peoples”, ale ta w drodze zmarła.
Bernatowicz, lat 40, organizator unji pod nazwą „Brotherhod of Railway Carmen of America” został aresztowany w swoim domu pod numerem 9902 S. Park avenue. Zeznał on, że winną wszystkiemu jest jego teściowa, gdyż stosunki jego z Andracką były tylko przyjacielskie. Miała ona rzekomo pracować jako służąca w domu Bernatowiczów w Polsce około 25 lat temu i wtedy ją też Bernatowicz poznał.
Syn miał mu grozić
Bernatowicz zeznał, iż kilkakrotnie przedtem, syn jego Jan miał mu grozić śmiercią.
Andracki zeznał podczas badań, że Bernatowiczowi kilkukrotnie telefonowała mu, iż żona jego zabawia się z Bernatowiczem, lecz temu Andracka zawsze przeczyła.
Z dalszych jego zeznań okazało się, że Bernatowiczowa miała mu powiedzieć, iż sama zajmie się tą sprawą jeśli Andracki nie zechce. Wtedy ten miał jej powiedzieć, aby „robiła co jej się podoba”, gdyż sam nie może nic poradzić.
Andracka zamieszkiwała przy 2807 S. Union Avenue, i jak sąsiedzi zeznali cieszyła się dobrą opinją, jako wzorowa i oszczędna żona.
Bernatowiczowa, która jest matką czworga dzieci, skarżyła się w zeznaniu wczoraj, iż nie myślała o zabójstwie, lecz uczyniła to, gdyż mąż nie dawał jej na utrzymanie, tak że dzieci i sama przymierały głodem, a przytem miał on maltretować wszystkich w domu.
Dodajemy indeksy urodzeń parafii Szczebra z księgi obejmującej lata 1868-1871. Księgi z tej nieistniejącej dziś parafii to prawdziwy unikat. Po agresji ZSRR na Polskę na szczeberskiej plebanii mieścił się graniczny posterunek sowiecki. Łatwo sobie chyba wyobrazić do czego wówczas mogły posłużyć karty z ksiąg metrykalnych… Kościół został spalony przez wycofujące się oddziały niemieckie w październiku 1944 roku. Zachowały się wyłącznie duplikaty ksiąg, które są rozproszone po różnych archiwach i nie odzwierciedlają wszystkich oryginałów. Zachowało się ich dosłownie kilka. Zindeksowana księga znajduje się w Archiwum Parafialnym w Augustowie i jest w fatalnym stanie. Brak pierwszych kilku kart. Pozostałe karty pogniecione i zagrzybione. Indeksację utrudniał fakt, że sporo kart było ułożonych w przypadkowej kolejności, a ponadto księga prowadzona była wyjątkowo niestarannie.
Jeśli Wasi przodkowie z parafii Szczebra urodzili się w latach 1868-71, to macie dużo szczęścia. Jest jeszcze dostępny duplikat z 1886 roku, a poza tym dziura do początku XIX wieku. Podziękowania za tę trudną indeksację należą się Zbyszkowi Mierzejewskiemu, Grzegorzowi Krupińskiemu i Krzyśkowi Zięcinie.
Dzisiaj, po raz pierwszy od uruchomienia nowej strony, dodajemy indeksy urodzeń z parafii Studzieniczna z księgi obejmującej lata 1846-51. Prawie 500 metryk zindeksowała Wiola Ostrowska. Dziękujemy! Niestety w księdze brakuje 3 kart, które zostały już dość dawno wyrwane i dlatego kilkanaście rekordów zawiera tylko imiona i nazwiska spisane z indeksu. Studzieniczna leży pośród rozległych lasów Puszczy Augustowskiej, a na obszarze parafii było kilkanaście osad leśnych (dzisiaj nazwalibyśmy je leśniczówkami). Obecnie nie ma po nich śladu na mapie, ale wzmianki można znaleźć w prezentowanych metrykach. Również ciekawe informacje o zamieszkujących je strzelcach i strażnikach leśnych. Zapraszamy do lektury!
If you think the information on this page is valuable, consider a donation of any value. Each sum will help us to add new indexes.
Konto: 37 1600 1462 1834 7686 6000 0001 w BGŻ BNP