Opublikowano Dodaj komentarz

Napad na plebanię w Jaminach

Plebania w Jaminach pobudowana w 1880 roku. Zdjęcie z 1938 roku.

W 1882 roku lokalną społecznością wstrząsnął napad grupy rzezimieszków na plebanię w Jaminach i dotkliwe pobicie tutejszego proboszcza ks. Józefa Bacewicza. Ks. Bacewicz urodził się w 1836 roku w miejscowości Pejlany, a administrował jamińską parafią od 1874 roku. Był proboszczem cenionym przez społeczność, o czym świadczy opis jego pracy zamieszczony w gazecie przez jednego z wiernych:

„Był to zacny człowiek i kapłan, który pomimo wątłego z natury zdrowia, pracował jednak, ile mógł, nad umoralnieniem ludu i dopomagał w potrzebie każdemu tak radą, jak i datkiem. Za staraniem to jego, wspólnie z wójtem ówczesnym s. p. Ostapowiczem, ze składek dobrowolnych został odnowiony drewniany nasz kościołek i olejną farbą pomalowany wewnątrz; odnowiono i odzłocono trzy ołtarze: oparkaniono murem kamiennym tak kościelny jak i grzebalny cmentarz, po którym nie włóczy się dziś nierogacizną, jak to było dawniej, pobudowano też nową plebanię, i popoprawiano dachy i wszystkie zabudowania plebańskie”[1]

O napadzie donosiła w 1882 roku jedna z ówczesnych gazet: „We wsi Jaminach, pow. Augustowskim, w nocy z 8 na 9 b. m. kilkunastu złoczyńców napadło na plebanię, proboszcza śpiącego związali i wyrzucili do sieni a sami jęli się rabunku. Gdy atoli najbliższy plebanii gospodarz, zawiadomiony o napadzie przez gospodynię księdza, staruszkę, która wymknąć się zdołała, pośpieszył na pomoc księdza z widłami, na jego widok stojący na straży opryszek ciał kilka strzałów z rewolweru, na których odgłos cała banda wyniosła się z plebanii co żywo i ratowała się ucieczką.”[2]

Napad był pośrednią przyczyną przedwczesnej śmierci ks. Bacewicza. Zmarł w wieku 50 lat, 3 października 1886 roku, a jego grób do dzisiaj znajduje się na jamińskim cmentarzu i jest chyba jednym z ostatnich nagrobków odlanych w podupadającej Hucie Sztabińskiej.

Cały opis procesu złoczyńców został zamieszczony w „Kurierze Porannym” nr 104 z 4 (16) kwietnia 1883 roku w poniższym artykule:

Z Sali Sądowej

Trzech włościan gubernii Suwalskiej Ostrowski, Wolf Szwartz i Tomasz Trzciański obwinieni zostali pierwsi dwaj o napad rozbójniczy na dom księ­dza Bacewicza a ostatni o ukrywanie rzeczy pochodzących z tego przestępstwa. Przestępcy ci w nocy na 28 stycznia r. z. we wsi Jaminach wraz z innemi osobami, w celu zrabowania majątku wyłamawszy wejściowe drzwi domu księdza B. napadli na jego mieszkanie i pobiwszy go oraz związawszy sznurem jawnie zrabowali różne rzeczy i pienią­dze, należące do B. Jeden ze wspól­ników zbrodni w chwili napadu miał rewolwer, z którego danych było dwa strzały do ludzi, przybyłych na pomoc księdzu B. Przestępstwo to odnosi się i do art. 1629 k. k. Sprawa ta w I instancji sądzoną była przez Suwalski sąd okręgowy.

..Żaden z oskarżonych do winy się nie przyznał.

Ksiądz Bacewicz, przesłuchany na posiedzeniu sądowem, zeznał, że w nocy na 28 stycznia r. z. około 12 godziny został nagle obudzony sztukaniem do drzwi wchodowych. Zapaliwszy świecę świadek chciał zbadać przyczynę tego sztuku, lecz w tej chwili sztuk głośniejszy jeszcze dał się słyszeć od wejścia tylnego do kuchni. Pod silnym na­ciskiem z zewnątrz drzwi te otworzyły się i świadek słyszał, jak kilku ludzi wpadłszy do kuchni ze strasznem wy­myślaniem z pośpiechem skierowali się do jego sypialni. Domyślając się, że to rozbójnicy, świadek chciał uciekać przez drzwi frontowe, lecz w sali został na­padnięty przez trzech nieznanych lu­dzi, którzy zaczęli go bić przyniesionemi z sobą drewnianemi pałkami po twarzy, plecach i całem ciele. Świadek zaczął krzyczeć, o Jezu, matko Boska wówczas z wewnętrznych pokoi weszło jeszcze dwóch złoczyńców i wszyscy pięciu wypchnęli go na korytarz, zwią­zali sznurami. i przywiązali do klamki od drzwi tak, że twarzą wisiał do ziemi a ręce, za które był przywiązany, wy­ciągnięte były do góry, w takiem położe­niu pytali go się gdzie są pieniądze i papiery, lecz odpowiedział im, że nic nie ma. Rozbój trwał około kwadransu, przybycie bowiem sąsiadów Joki i Kundy zmusiło złoczyńców do oddale­nia się z te mi rzeczami i pieniędzmi, jakie zdołali zrabować. Rozejrzawszy się świadek spostrzegł u siebie kradzież srebrnego zegarka i tabakierki, różnych papierów i pieniędzy na sumę przeszło rs. 1,000 w liczbie których było 50 rs. pieniędzy kościelnych. Pieniądze i pa­piery znajdowały się w szufladach ko­mody a prócz tego w dwóch kufrach stojących w szafie. Zamki u tych szuflad i kufrów były połamane, jakiemś narzędziem, podobnem do dłuta.

Nie­które papiery walały się na podłodze i na nich były ślady krwi pozostawione przez któregoś ze złoczyńców.  Z liczby złoczyńców tych świadek widział tylko pięciu. Czterech z nich miało brody, mogli mieć po lat 30 do 40 i jak wnosić należy byli żydzi dla tego, że chociaż wymyślali i mówili po rusku lecz w wymawianiu dobitnie słychać było akcent żydowski, szczególniej w wyra­zie „papiry” Ludzie ci świadkowi są zupełnie nieznani i nie może on sobie ich teraz przypomnieć, gdyż był bardzo wystraszony. Piąty był widocznie ka­tolik, gdyż nie miał brody. Na twarzy miał on maskę, która zakrywała połowę twarzy. Ze wzrostu, składu głowy i ogólnego wrażenia, owego piątego mocno przypomina oskarżony Ostrowski, lecz czy to był on świadek stanowczo powie­dzieć nie może, gdyż nie znał osobiście Ostrowskiego. Złoczyńcy zostawili mię­dzy innemi rękawiczkę, którą świadek poznaje w liczbie dowodów rzeczowych.

W miesiąc po tem przestępstwie świadek odebrał od naczelnika powiatu Szczuczyńskiego papiery, które leżały u świadka w szufladzie komody i pra­wdopodobnie wraz z innemi papierami i pieniędzmi skradzione zostały w cza­sie rozboju. Zresztą świadek nie wi­dział ich przedtem u siebie przez wiele lat, gdyż ich nie potrzebował.

Służąca Sobolewska i Fedrowska po­znały Ostrowskiego i Szwartza a O. był w masce, lecz widać, było oczy, czoło i dolną część twarzy. Szwartza zaś za­uważyły dobrze dlatego że on trzymał Sobolewską, kiedy inni podbiegli za Bacewiczem. Sobolewska słyszała w ‘domu księdza strzały. Świadek Kunda i Soha zeznali, że kiedy dążyli do domu księdza, na kilkadziesiąt kroków od domu spostrzegli jakiegoś człowieka, który strzelał do nich dwa razy, ale bez rezultatu.  Kiedy Sobolewska i Fedrowska mówiły, że poznały w liczbie innych złoczyńców Ostrowskiego ze wsi Czarnego Lasu, zaraz posłano do owego sołtysa, lecz nie zastał on go w domu.

Wójt Ostapowicz, otrzymawszy wiadomość o rozboju, przybył do księdza o 3 w nocy, którego znalazł w łóżku chorego i zbitego, następnie dowiedziawszy się od sług, że w liczbie złoczyńców poznały Ostrowskiego, pojechał zaraz do niego i zastał go w domu jeszcze nie śpiącego. Na łóżku jego leżała szara świtka z metalowemi guzikami stalowego koloru (w takiej świtce właśnie widziała go Sobolewska w chwili rozboju), a na butach miał ślady nie stopniałego jeszcze śniegu. Ostrowski tłómaczył się, te wraca właśnie z karczmy Wozgał, gdzie chodził kupować wełnę, kiedy zaś go świadek przywiózł do wsi Jaminy, to zapytał on się, czy nie zaaresztowano go czasem ze sprawy o rozbój u księdza. Świadek znalazł na śniegu przy kuchni księdza ślady kilku ludzi, a przy płocie dwie pałki. W kilka dni później świadek znów robił rewizję w domu O. i znalazł dwa żelazne gwoździe, które później sędzia śledczy przymierzał do dziur porobionych przy wyłamywaniu szuflad i znalazł, że zupełnie pasują. Ostrowski nie zajmował się niczem więcej jak kradzieżą i niejednokrotnie siedział on w więzieniu.

Świadek Nowicki zeznał, że na dzień przed rozbojem w Jaminach, zajechał do niego żyd z miasta Suchowoli, imieniem Wolfko, którego świadek poznają w oskarżonym Szwartza.

Ów Wolfko wszedł do niego, mówił, że chciał kupić siana, a dawniej nigdy po to do Czarniewa nie przyjeżdżał. Nie kupiwszy pojechał po toż samo do Czarnego Lasu, a w dwie godziny powracał ztamtąd do domu. Świadek Kunda także widział jakiegoś żyda z małym chłopcem, był u jej ojca po kupno siana na dzień przed rozbojem. Żydowi temu nie przyjrzał się świadek, ale kiedy żyd ów prosił o wiadro dla napojenia konia swego, wyszedł za nim z wiadrem na drogę i przy studni coś z sobą rozmawiali.

Wróciwszy do izby O. wołał prędko o kolację, a potem oświadczył, że musi pójść za kupnem wołów i może wróci dopiero za 3 lub 4 dni. Późno w nocy O. wrócił i wszedłszy do izby zawołał: „ach żeby ich cholera zabiła”, a gdy córka Anna zapytała go co się stało, powiedział: „już księdza w Jaminach okradli, mało tego, zbili go, mało nie zabili”. Zapytany jeszcze po cichu, czy nie był poznany, powiedział, że nie mógł być poznany, bo miał maskę na twarzy. Zaraz potem zajechał wójt i aresztował Ostrowskiego.

Przeciwko Trzciańskiemu walczy poszlaka, że ukrywał rzeczy ks. B, jednak nie dowiedzione to zostało na śledztwie sądowem. Okoliczność, że o półtory wiorsty od jego mieszkania znaleziono papiery bez wartości, należące do ks. B. nie jest dowodem przeciw niemu, gdy nie ma dowodu, żeby on je pod mostem położył; tem więcej, że miejscowość ta jest bardzo ruchliwa, i mogło chodzić komuś o zmylenie policji właściwych śladów zbrodni.

Sąd Okręgowy po wysłuchaniu całego śledztwa, uznał winę Ostrowskiego i Szwartza i skazał ich na pozbawienie wszystkich praw i zesłanie do ciężkich robót w twierdzach na lat 10 każdego, a po upływie tego terminu, na osiedlenie w Syberji. Trzciańskiego zaś sąd zupełnie uwolnił od kary.

Od wyroku tego Ostrowski i Szwartz założyli appellację do warszawskie] izby sądowej która rozpoznawała tę sprawę w dniu wczorajszym. Izba sądowa po wysłuchaniu przebiegu sprawy w I instancji, następnie wniosków prokuratora Kowalewskiego, oraz o broń. za Ostrowskim, pom. adw. przys. Wagnera i za Szwartzem, adw. przys. Gluksberga, uznała, iż wyrok sądu okręgowego łomżyńskiego jest zupełnie właściwie wydany i takowy zatwierdziła, oddalając tem samem appelację oskarżonych. Obrońca Szwartza adw. przys. Gluksberg ma zamiar podać co do swego klienta skargę kassacyjną do senatu, z powodu niewłaściwie przeprowadzonego śledztwa w tej sprawie przez sędziego śledczego.

(Zachowano oryginalną pisownię)

Tekst ukazał się również w numerze 3/2020 miesięcznika “Nasz Sztabiński Dom”

[1] „Gazeta Świąteczna”, 1887 r. nr 229-330, str. 6.

[2] „Wiek, Gazeta polityczna, literacka i społeczna”, Warszawa 1882 r., nr 38, str. 3

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Budowle drewniane a moi przodkowie

Suszarnia tytoniu w Krasnoborkach. Rok 2005.

W moim komputerze nazbierało się trochę zdjęć dotyczących budownictwa drewnianego w Sztabinie i okolicach, które zrobiłem kiedyś, aby nie zapomnieć rodzinnych stron. Mój dziadek Antoni był cieślą i stolarzem, trochę tartacznikiem. Budował domy, więźby dachowe m.in. budował, jak mówił ks. bp Tadeusz Zawistowski, więźbę dachową na kościołach w Kobylinie i Sokołach, a po I Wojnie Światowej remontował dach w kościele w Sztabinie. Specjalizował się ponoć w budowie suszarni do tytoniu. W obejściu Sobotków stała taka suszarnia, która obecnie chyba nieco przebudowana do mniejszych rozmiarów, stoi na posesji Siebiedzińskich na ul. Rybackiej. Nie jest wykluczone, że wielka suszarnia z Krasnoborek jest dziełem mojego dziadka. Dwaj bracia dziadka Antoniego którzy pozostali w USA również byli cieślami i stolarzami.

Antoni był samoukiem, ale w 1907 roku był na kursie kreślarskim w Warszawie.

Więcej informacji o Antonim i całej rodzinie Sobotków znajduje się w książce mojego autorstwa pt. „My ze Sztabina”. Zachęcam do przeczytania.

Jako uzupełnienie dzielę się zdjęciami drewnianego budownictwa z naszych stron. Na pierwszym zdjęciu nieistniejący już drewniany krzyż z Krasnoborek, autor nieznany.

Kolejne zdjęcie przedstawia węzeł ciesielski na poddaszu domu Sobotków w Sztabinie, pochodzący mniej więcej z 1915 r.

Na następnych dwóch zdjęciach widać wspomnianą suszarnię tytoniu w Krasnoborkach. Zdjęcia pochodzą sprzed 15 lat i nie wiem, czy suszarnia stoi tam, gdzie stała po dziś dzień.

Na starym zdjęciu uwieczniono wspomniany już dom Sobotków z roku ok. 1915. Wszystkie zabudowania były drewniane, płot i brama również. Całość zapewne budował dziadek Antoni. Obecnie dom jest ocieplony i obłożony sajdingiem.

Kolejne zdjęcie to dawny dom Zdanowiczów, rodziny mojej babci Stefanii. Domyślam się, że ten dom może pochodzić mniej więcej z połowy XIX w. Wygląda na budowlę szkieletową, wypełnioną listwami drewnianymi i gliną, może zmieszaną z wapnem. Ten dom stoi nadal obok domu Sobotków. Był wiele razy remontowany, oszalowany itp. Ten dom kupiła rodzina Michała Łazarskiego, posła na sej II RP. Ta posesja graniczy bezpośrednio z zagroda Sobotków.

Ostatnie zdjęcia zostały wykonane we wsi Ewy: dom mojego dziadka Szyca, drewniany krzyż z 1914 roku i piwniczka.

W naszej okolicy można jeszcze znaleźć wiele przykładów obiektów starego budownictwa drewnianego. Zachęcam do wędrówek i fotografowania tych często już bardzo rzadkich budowli.


 
Opublikowano Dodaj komentarz

Nazwisko Bernatowicz

Nazwisko Bernatowicz może mieć dwie różne genezy. Pierwsza z nich sięga średniowiecza i wynika z procesu ewolucji polskich nazwisk. Pierwotnie końcówki –icz lub –owicz w nazwiskach brzmiały –ic, –owic i określały pochodzenie od ojca. Czyli średniowieczne nazwisko Bernatowic oznaczało syn Bernata. Zmiana fonetyczna w wygłosie tych przyrostów nastąpiła pod wpływem języka ukraińskiego. Przynajmniej trzy szlacheckie rodziny Bernatowiczów są odnotowywane już od 1500 roku. W średniowiecznych dokumentach można znaleźć: Biernatowicz w 1376 roku, Biernartowic w 1189 i Biernat w 1365. Jakie wobec tego jest pochodzenie imienia Bernat? W średniowieczu wiele imion przyjęliśmy pod wpływem języka czeskiego: m.in. Jerzy, Katarzyna czy imiona apostołów. Imię Bernat to najprawdopodobniej twardo wymawiany Biernat czyli Bernard – imię pochodzenia germańskiego. Bern oznacza niedźwiedzia, natomiast hard to mocny.

Kolejna możliwa teoria pochodzenia nazwiska zakłada, że niektóre rody Bernatowiczów mogą pochodzić od osadników ormiańskich, którzy osiedlali się od wczesnego średniowiecza w miastach wschodniej Rzeczpospolitej. Ormianie ulegając polonizacji spolszczali swoje nazwiska dodając polskie przyrostki nazwiskotwórcze, zwłaszcza -owicz. Dlatego w XVII wiecznym Lwowie spotykamy kupców ormiańskich o nazwisku Bernatowicz.

Jeżeli będziemy chcieli prześledzić historię nazwiska, z większości źródeł dowiemy się, że jest to herb szlachecki z nobilitacji, co oznacza, że był nadawany przez władcę osobom nie posiadającym wcześniej tytułu szlacheckiego. Zazwyczaj za zasługi.

Jednak przedstawiciele rodu Bernatowiczów, których poznamy w tej książce nie należą do stanu szlacheckiego. Są oni podlaskimi chłopami. Dlaczego więc noszą oni szlacheckie nazwisko? Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że ich przodkowie to zubożała szlachta przybyła z terenów Litwy i Rusi, która straciła swoje przywileje i nobilitacje.

Rozmieszczenia nazwiska Bernatowicz na terenie Polski
Rozmieszczenia nazwiska Bernatowicz na terenie Polski
Białystok60Piotrków Trybunalski11Słupsk7Płock5Ostróda4
Warszawa60Starachowice11Świebodzin7Rybaki5Piła4
Augustów46Sumowo11Dzierwany6Skwierzyna5Płońsk4
Olsztyn36Cybinka10Jagoczany6Wałbrzych5Przemyśl4
Suwałki34Sopot10Jezierzyce6Wawrów5Sejny4
Gdańsk27Drozdowo9Łomy6Włocławek5Siedlce4
Zawady-Tworki27Dryga9Łódź6Wólka5Sosnowiec4
Sztabin23Ełk9Malbork6Ząbki5Strzelce Opolskie4
Kunicha19Gołdap9Malesowizna6Żywki5Szklarska Poręba4
Wrocław19Grajewo9Marcinowiczki6Bartoszyce4Tarnowiec4
Jelenia Góra17Łomża9Raduń6Bielsk Podlaski4Zamość4
Ostrołęka17Międzyrzec Podlaski9Somianka6Choszczno4Izabelin C3
Gorzów Wielkopolski16Tychy9Stożne6Dobre Miasto4Klewianka2
Gdynia15Wyszków9Straduny6Głęboczyzna4Białe Jeziorki1
Krapkowice15Chorzów8Brzeg5Godziszowa4Borzewisko1
Szczecin15Giżycko8Czarny Las5Jelcz-Laskowice4Dąbrowa Białostocka1
Poznań14Sanok8Ewy5Juchnajcie4Dubeninki1
Świdnica14Tarnów8Horodnianka5Kamień4Gródków1
Sulechów13Władysławowo8Ignalin5Knurów4Linowo1
Lublin12Blenda7Jugów5Korsze4Marlinowo1
Polanica-Zdrój12Jabłońskie7Karlino5Krosno Odrzańskie4Stróża1
Banie Mazurskie11Katowice7Kazuń-Bielany5Lądek-Zdrój4Włościbórz1
Dębnica Kaszubska11Koszalin7Kowale Oleckie5Łapy4Zawiszyn1
Kołobrzeg11Kraków7Piaseczno5Mrągowo4
Krasnoborki11Podczerwone7Pisz5Nowa Ruda4
 
Opublikowano Dodaj komentarz

Peowiacy z gminy Sztabin

11 Listopada 1918 roku Rada Regencyjna Królestwa Polskiego przekazała zwierzchnią władzę wojskową oraz naczelne dowództwo nad wojskiem polskim w ręce Józefa Piłsudskiego. Chociaż powstała w wrześniu 1917 roku Rada Regencyjna, ogłosiła niepodległość Polski 7 października 1918 roku, to dzień 11 listopada uważany jest umownie za początek suwerenności Polski. Niestety, tereny Augustowszczyzny i Suwalszczyzny, na niepodległość musiały czekać jeszcze ponad 8 miesięcy, do dnia 26 lipca 1919 roku. Wtedy to do Augustowa wkroczyło witane uroczyście Wojsko Polskie. Nie było by niepodległości naszych terenów bez przelanej krwi bojowników POW-u.

Oto lista i krótkie notki biograficzne peowiaków z terenu Sztabina, Jamin i okolic:

  • Michał Łazarski, ur. 29 września 1896 roku, syn Józefa i Teofili z Górskich, szkołę powszechną ukończył w 1910 roku w Sztabinie. Wstąpił do POW, brał udział w działalności wywiadowczej, dywersyjnej i walkach partyzanckich z Niemcami, następnie zaciągnął się do 41. Suwalskiego Pułku Piechoty. Za zasługi i czyny męstwa wojennego odznaczony Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych, Orderem Odrodzenia Polski. W okresie międzywojennym organizator Związku Strzeleckiego, Związku Rezerwistów, kółek rolniczych i spółdzielni mleczarskich. Założył w Sztabinie Straż Ogniową, członek Rady Gminy, Wydziału Powiatowego w Augustowie i Rady Wojewódzkiej w Białymstoku, członek zarządu i radca Izby Rolniczej w Białymstoku, prezes Okręgowego Towarzystwa Rolniczego i Straży Pożarnej. W latach 1928–1938 był posłem na sejm II, III i IV kadencji z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i senatorem V kadencji z listy Obozu Zjednoczenia Narodowego. Wiceprzewodniczący Okręgu Białostockiego OZN. W czasie II wojny światowej pod nazwiskiem Czesław Tkaczyk w konspiracji w Warszawie, w Armii Krajowej pod pseudonimem „Burza”, w stopniu porucznika był dowódcą plutonu w obwodzie Praga, brał udział w przygotowaniach do powstania na Pradze, zginął 1 sierpnia 1944 roku w czasie ataku na „Monopol”. 22 sierpnia 1944 roku odznaczony Orderem Virtuti Militari, pochowany na Cmentarzu Bródnowskim.
  • Jakub Rółkowski ur. 30 lipca 1864 roku w Jeziorkach, syn Marcina i Józefy z Dębskich. Po ukończeniu gimnazjum w Suwałkach wstąpił do Seminarium Duchownego w Sejnach, został wyświęcony 10 czerwca 1888 roku. Był wikariuszem w Nowogrodzie, Kuczynie, a od 1901 roku proboszczem w Sztabinie. Za przekonania niepodległościowe internowany przez Niemców. Zginął 22 czerwca 1941 roku w Sztabinie w trakcie bombardowania lotniczego.
  • Józef Kryszyn ur. 23 listopada 1895 roku we wsi Pogorzałe, syn Jana i Franciszki z Radziwonowiczów, nauczyciel w Kolnicy, członek POW. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości
  • Józef Szyc, ur. 19 kwietnia 1895 roku w Sztabinie, członek POW, żołnierz Wojska Polskiego, odznaczony Krzyżem Walecznych i 9 listopada 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości Kazimierz Lotkowski, ur. 15 grudnia 1897 roku w Sztabinie, syn Jana i Marcjanny z Sobolewskich. Odznaczony Krzyżem Walecznych i 24 maja 1932 roku Medalem Niepodległości.
  • Aleksander Wierzbicki, ur. 26 lutego 1896 roku w Jaminach, syn Antoniego i Anny z Mrozowskich, ukończył szkołę powszechną, zatrudnił się jako robotnik leśny. Od marca 1917 roku w POW pod pseudonimem „Podbipięta”, aresztowany przez Niemców, bity w trakcie przesłuchań, zbiegł. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, ciężko ranny w brzuch. Po demobilizacji zamieszkał w Augustowie, robotnik. 16 marca 1937 roku odznaczony Medalem Niepodległości
  • Antoni Murawski, ur. 13 października 1895 roku w Sztabinie, syn Stanisława i Marianny Rusiewicz. Członek POW od lutego 1917 roku, żołnierz 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, walczył pod Kijowem, Lidą, Grodnem, Sejnami i Borkowem, wyróżnił się 22 czerwca 1920 roku w ataku na Skorodno, w lutym 1921 roku zwolniony do rezerwy w stopniu sierżanta. Był odznaczony Orderem Virtuti Militari, Medalem Niepodległości (24 maja 1932 roku), a także Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Prowadził sklep tytoniowy w Sztabinie. Po 17 września 1939 roku poszukiwany przez NKWD. W 1943 roku aresztowany przez gestapo i rozstrzelany.
  • Bolesław Zagórski, ur. w 1887 roku w Janówku, rolnik. Członek POW wykonujący zadania łącznikowe i wywiadowcze, przechowywał broń, przerzucał ochotników. Odznaczony Medalem Niepodległości. Wprowadzał nowe metody uprawy roli, sołtys w Janówku, członek Rady Powiatowej w Augustowie. Zmarł w 1938 roku.
  • Feliks Zagórski, ur. 18 lipca 1898 roku w Janówku, syn Karola i Michaliny z Karpów. Od listopada 1918 roku w POW, potem w Wojsku Polskim, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości. Aleksander Ostapowicz, ur. 20 października 1894 roku w Janówku, syn Jana i Marianny z Wisinskich. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Michał Błażyński, ur. 22 listopada 1895 roku w Sztabinie, syn Antoniego i Konstancji z Marciszewskich, ukończył szkołę powszechną. Członek POW, od grudnia 1918 roku w 1. Suwalskim Pułku Strzelców (41. pp), ranny, zdemobilizowany 26 maja 1922 roku w stopniu kaprala, inwalida. W 1936 roku na emigracji we Francji. 29 grudnia 1933 roku odznaczony Krzyżem Niepodległości.
  • Stanisław Błażyński, ur. 8 stycznia 1900 roku, ukończył cztery oddziały szkoły powszechnej. Od 1917 roku w POW, w 1918 roku aresztowany, po ucieczce i mobilizacji w 36. pułku piechoty, następnie w 41. Suwalskim Pułku Piechoty. 23 grudnia 1933 roku odznaczony Medalem Niepodległości, sierżant zawodowy 41. Suwalskiego Pułku Piechoty.
  • Ludwik Orłowski, z Fiedorowizny (urodzony w Hucie), ukończył szkołę powszechną. Członek POW, od listopada 1918 roku w Wojsku Polskim. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Antoni Andraka, ur. 30 września 1896 roku w Czarniewie, syn Jana i Anny z Usnarskich. Członek POW, żołnierz 10. kompanii 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, uczestniczył w operacji kijowskiej i bitwie warszawskiej, otrzymał Krzyż Walecznych. Był plutonowym zawodowym, służył przez 13 lat w Straży Granicznej na pograniczu z Prusami, po demobilizacji w latach 1935–1938 przebywał we Francji. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Wacław Lewoc, ur. 30 marca 1898 roku w Jaminach, syn Ignacego i Ludwiki z Haraburdów, rolnik. Członek POW, żołnierz 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, zdemobilizowany w stopniu kaprala. Był odznaczony Krzyżem Niepodległości oraz Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości (w 1928 roku). Aresztowany przez NKWD 19 lutego 1941 roku, więziony w Grodnie, skazany na 8 lat łagrów. Po agresji Niemiec powrócił do rodzinnej wsi, aresztowany ponownie 18 listopada 1944 roku i wywieziony do ZSRR, do obozów w Ostaszkowie i Riazaniu. Zwolniony 7 października 1947 roku, powrócił do Polski.
  • Kazimierz Szmygiel, ur. 24 października 1899 roku w Czarniewie, syn Józefa i Franciszki z domu Joka. Członek POW, od 1919 roku w 41. Suwalskim Pułku Piechoty. Za czyny w bitwie warszawskiej otrzymał Krzyż Walecznych. Po 17 września 1939 roku ukrywał się, w 1940 roku wraz z rodziną deportowany na Syberię, aresztowany za odmowę przyjęcia obywatelstwa ZSRR. Zginął w więzieniu w sierpniu 1943 roku, pochowany w zbiorowej mogile w Kurganie.
  • Kazimierz Ćmielewski, syn Ludwika, ur. w 1896 roku w Czarniewie. Członek POW, żołnierz 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, odznaczony Medalem Niepodległości i Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. W 1939 roku wstąpił do Polskiej Armii Wyzwoleńczej, konserwował karabiny maszynowe ukryte na Pobojnej Górze. 7 sierpnia 1940 roku aresztowany przez NKWD, 31 stycznia 1941 roku skazany na rozstrzelanie, wyrok wykonano 17 lutego 1941 roku.
  • Władysław Chodorowski, ur. 17 lutego 1898 roku w Czarniewie, syn Wincentego i Anny z Aplukowskich, 3 czerwca 1933 roku odznaczony Medalem Niepodległości. Piotr Siebiedziński, ur. 25 maja 1895 roku w Sztabinie, syn Antoniego i Anny z Marczyszewskich, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Stefan Staranowicz, ur. 26 października 1896 roku syn Aleksandra i Ludwiki z Drążków. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości, urzędnik Sądu Grodzkiego w Bielsku Podlaskim.
  • Robert Sadowski, ur. 18 października 1890 roku w Sztabinie, syn Piotra i Teofili z Błażyńskich. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości, nauczyciel w Rygałówce.
  • Leon Sadowski, członek POW, żołnierz wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, odznaczony Krzyżem Walecznych, 17 marca 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Mieczysław Szwerkowski, ur. 10 maja 1896 roku w Hucie, członek POW, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Antoni Borowski, ur. 19 marca 1893 roku w Podcisówku, członek POW, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Józef Haraburda, ur. 5 maja 1895 roku w Kamieniu, syn Wincentego i Weroniki z Bujnowskich, ukończył trzy oddziały szkoły powszechnej. Członek POW, brał udział w walkach pod Sztabinem, Czarniewem, Sosnowem, Tajnem, Barszczami, prowadził działalność wywiadowczą, następnie w Wojsku Polskim w stopniu plutonowego. Odznaczony Krzyżem Walecznych i Medalem Niepodległości (17 września 1932 roku).
  • Mieczysław Bernatowicz, ur. w 1895 roku w Krasnoborkach, ukończył cztery oddziały szkoły powszechnej. Od 1918 roku w POW, następnie w Wojsku Polskim. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Franciszek Dzieniszewski, ur. 16 lipca 1896 roku we wsi Żmojdak. Członek POW od 12 czerwca 1918 roku, następnie do 9 maja 1921 roku w 41. Suwalskim Pułku Piechoty, w 1919 roku ranny nad Wigrami.
  • Kazimierz Nejfeld, ur. 3 marca 1895 roku, rolnik z Lebiedzina, członek POW, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Józef Andruszkiewicz, ur. 23 marca 1898 roku, syn Józefa Pawła i Franciszki z Krysztopów, szkołę powszechną ukończył w 1911 roku, pracował przy rodzicach na gospodarstwie. Komendant komendy lokalnej w Jaminach. W listopadzie 1918 roku rozbrajał Niemców, następnie żołnierz 33. pułku piechoty do 16 stycznia 1919 roku. Od 2 lutego do 31 lipca 1922 roku służył w Policji Państwowej w Augustowie, od 13 listopada 1922 roku do 20 lutego 1925 roku służył w komisariacie Straży Celnej w Lipówce, od 21 lutego 1925 roku w Korpusie Ochrony Pogranicza w 26. baonie KOP w Żytyniu, od 17 stycznia 1929 roku w batalionie KOP „Sejny” w stopniu starszego sierżanta. 16 marca 1937 roku otrzymał Medal Niepodległości. Był odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi, Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości.
  • Leonard Suchwałko, ur. 25 lutego 1898 roku w Mogilnicach, syn Wincentego i Aleksandry z Andraków. W POW od 1 października 1918 roku do 1 czerwca 1919 roku. Wiosną 1919 roku rozbrajał Niemców w Sosnowie, Czarniewie, Tajnie i Jaziewie. Od 10 czerwca 1919 roku w 10. kompanii 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, ranny w brzuch pod Owruczem. W grudniu 1920 roku dostał się do niewoli litewskiej, 19 stycznia 1923 roku zdemobilizowany. 27 czerwca 1938 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Albin Andraka, ur. 15 sierpnia 1898 roku w Mogilnicach, syn Franciszka i Anny z Talkowskich, członek POW, 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Teofil Chilicki, ur. 16 sierpnia 1896 roku w Jaminach, ukończył trzy oddziały szkoły powszechnej. Od 1917 roku w POW, sekcyjny pierwszej sekcji, rozbrajał Niemców w Solistówce, Pomianach, Netcie i Bargłowie w listopadzie 1918 roku, żołnierz 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, odznaczony Medalem Niepodległości.
  • Ignacy Andracki, ur. 15 stycznia 1896 roku w Jaziewie, rolnik. Członek POW, rozbrajał Niemców w listopadzie 1918 roku, następnie w Wojsku Polskim, ukończył szkołę podoficerską w stopniu plutonowego. Działacz PSL “Wyzwolenie” i SL. W 1941 roku organizator Batalionów Chłopskich, zastępca komendanta obwodu. Zginął 12 września 1943 roku koło Kamienia.
  • Antoni Andracki, ur. w 1895 roku w Jaziewie, ukończył dwa oddziały szkoły powszechnej. Od 1916 roku w POW, potem w Wojsku Polskim. 17 września 1932 roku odznaczony Medalem Niepodległości. Zygmunt Szumski, ur. w 1898 roku w Mogilnicach. Członek POW, od 1919 roku w Wojsku Polskim, żołnierz 41. suwalskiego Pułku Piechoty, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, odznaczony Orderem Virtuti Militari. Prowadził wraz z ojcem gospodarstwo rolne. W czasie okupacji członek Armii Krajowej, aresztowany 13 lipca 1945 roku przez NKWD w obławie augustowskiej, zaginął bez wieści.
  • Zygmunt Stożyński, ur. w 1902 roku w Jaminach, członek POW, żołnierz 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, zginął pod Lidą w 1920 roku.
  • Kazimiera Murawska, ur. 16 marca 1895 roku. Od 15 października 1917 roku w POW, łączniczka, ps. „Sikorka”, 16 marca 1937 roku odznaczona Medalem Niepodległości. Pelagia Wierzbicka, ur. 3 sierpnia 1900 roku w Jaminach, łączniczka POW.
  • Ignacy Suchwałko, ur. 31 stycznia 1852 w Mogilnicach, wspólpracował z POW, gromadził broń.
  • Wacław Putyński, ur. 19 stycznia 1895 roku w Jaziewie, ps. „Sztylet”
  • Kazimierz Haraburda, ur. 14 listopada 1895 roku w Mogilnicach.
  • Klemens Panasewicz, ur. 21 listopada 1900 roku w Jaminach.
 
Opublikowano Dodaj komentarz

Między Polską a USA

Niedawno na naszym profilu na Facebooku publikowaliśmy pocztówkę przysłaną z USA do rodziny w Polsce. Oto krótka historia ludzi, którzy ją podpisali.

Pocztówkę tą pisali członkowie rodziny Joków mieszkający w USA: Alfons (Alphonse) Joka z żoną Marianną z d. Sieńko oraz Władysław (Walter) Joka z żoną Stanisławą z d. Wićko. Alfons i Władysław to dwaj przyrodni bracia mojego dziadka Edwarda Kozłowskiego. Obaj najprawdopodobniej urodzili się w USA, potem mieszkali w Jasionowie w parafii Jaminy, w końcu wyemigrowali do USA na stałe, tam żyli, tam zmarli i tam zostali pochowani.

Nekrolog Władysława Joki

Nekrolog Alfonsa Joki

Ich matką była Apolonia z d. Karp urodzona 13 lutego 1899 roku w Polkowie.

Akt urodzenia Apolonii Karp z parafii Jaminy.

 

Apolonia, jako 15-letnia dziewczyna, dnia 3 kwietnia 1914 roku schodzi z pokładu statku Main płynącego z Bremy do Filadelfii.

Apolonia Karp na liście pasażerów statku Main

 

Notatka manifestu opisuje ją jako siedemnastolatkę (wiek bardzo młodych emigrantów podróżujących samotnie bardzo często zawyżano), pannę, służąca, niepotrafiącą czytać i pisać, o jasnej karnacji z blond włosami i niebieskimi oczami.

Już dwa lata później wychodzi za mąż za Władysława Jokę.

Fragment indeksu ślubów z Filadelfii z 1916 roku.

 

Przyszły mąż Apolonii przypłynął do Filadelfii 13 listopada 1912 r., również z Bremy.

Władysław Joka na liście pasażerów statku Breslau

 

Władysław Joka na liście pasażerów – pozycja 28.

 

Władysław Joka urodził się 13 lutego 1894 r. w Jasionowie.

Akt urodzenia Władysława Joki z parafii Jaminy

 

Władysław Joka junior, o którym mowa na początku, jest najprawdopodobniej ich pierwszym dzieckiem. Wg manifestu statku Batory, którym płynął do Nowego Jorku w 1936 r.

Władysław Joka junior na liście pasażerów – pozycja 23.

Władysław Andrzej Joka jest obywatelem USA, ur. 10 listopada 1917 r. w Filadelfii. Nie wiem dokładnie, jak toczy się ich życie, podejrzewam, że jest rozdzielone między USA i Polskę.

We wrześniu 1933 r. Władysław Joka senior umiera w dość nietypowych okolicznościach.

Notatka z Dziennika Białostockiego o śmieci Władysława Joki.

 

Akt zgonu Władysława Joki z parafii Jaminy.

 

Dnia 26 stycznia 1937 r. mój pradziadek, wdowiec, mający jedno dziecko z poprzedniego małżeństwa – mojego dziadka, żeni się z Apolonią i wszyscy od tej pory mieszkają w Jasionowie.

Akt ślubu pomiędzy wdowcem Kazimierzem Kozłowskim a wdową Apolonią Joka z parafii Jaminy.

Tam właśnie 11 lipca 1940 r. mój pradziadek zostaje aresztowany przez NKWD, skazany i wywieziony na Sybir, skąd już nie wrócił. Mój dziadek w 1940 r. w wieku 13 lat został więc pod opieką macochy, którą zawsze potem wspominał jako bardzo serdeczną osobę, która zastępowała mu matkę. Z przyrodnimi braćmi był blisko związany. Apolonia dożyła 100 lat! Pamiętam jej pogrzeb w Jaminach – pochowana jest przy głównej drodze prowadzącej do kościoła. Nagrobek opisany jest jako rodziny Joków, ale widnieje na nim jako Apolonia Kozłowska.

Apolonia Kozłowska w leśniczówce w Ostrzełku, rok 1975

 

 

Akt zgonu Apolonii Kozłowskiej

 

Grób rodziny Joków na cmentarzu w Jaminach.

 

 

 

 

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Przedwojenny Filipów na klatkach filmowych

W archiwach Muzeum Holokaustu w USA znajduje się stary film bez dźwięku z 1937 r. wykonany w Filipowie. Film został nakręcony przez Leonarda Blanda, członka rodziny amerykańskich Żydów którzy przyjechali do Polski, aby odwiedzić swoich krewnych. Herman Bland pracował w Hollywood i przywiózł do Polski wysokiej jakości (jak na tamtą epokę) kamerę filmową. Dzięki niemu można zorientować się, jak wyglądał Filipów w okresie międzywojennym. Film znakomitej jakości. Prawie 19 minut podróży w czasie!

Film jest dostępny tutaj: https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn1005050

Opis filmu

Wiejska droga. Lottie pozuje z miejscowymi i krewnymi, prawdopodobnie w Suwałkach, w tym Peretz Lansky i jego żona Razel, Nahum Lansky (01:00:10), Zawel Borodowski (mężczyzna z laską), obok Labe Hirsch Borodowski (mężczyzna w kapeluszu), obok Rywka Borodowska ze swoimi dziećmi Dawidem i Eliyahu Vinizki (01:00:16) oraz Rachel i Szloma Quint na końcu grupy (kuzyni); niektóre dzieci, prawdopodobnie Abraham i Beniamin Borodowski, chowają się za Zawelem. Inna grupa pozuje do aparatu na brukowanych ulicach.

Wsie wokół Filipowa, lewa strona rynku. Amerykanie Blandowie przybywają wozem zaprzężonym w konie. Cmentarz Filipowski, daleki widok i zbliżenia kilku nagrobków. Rabin i bramy cmentarza. Front synagogi w Filipowie. Zbliżenie powozu konnego z wymaganą licencją dla rzeźnika Zawela Borodowskiego. Amerykanie spacerują po mieście.

01:08:20 Krewni Blandów w Filipowie ze znoszonymi butami, a niektórzy z bosymi stopami. Młoda kobieta na szczycie schodów to Rachel Lea Borodowski (01:08:26). Harold jeździ powozem i jedzie na koniu. 01:09:43 Kopanie i transport torfu z torfowisk. Filipów – ujęcie z dołu. Małe dzieci bawią się w torfowiskach i stawach. Zbliżenia budowli miejskich z kamienia, błota i drewna, w tym synagogi.

01:15:51 KOLOR Gospodarstwa wiejskie w Filipowie, miasto. Nieznany mężczyzna stoi z Hermanem. Droga prowadząca z Filipowa z miejscowymi dziećmi.

Kontekst biograficzny

Herman i Lotte Bland wyemigrowali z Polski do Stanów Zjednoczonych, osiedlając się w Chicago i Milwaukee. Herman (1893–1945) urodził się w Filipowie, a Lotte (Zlata Marks, 1896–1953) urodziła się w Suwałkach. W 1937 r., wraz ze swoimi dziećmi Leonardem i Haroldem, postanowili odwiedzić rodzinne strony. Przypłynęli z Nowego Jorku do Hawru okrętem Normandia. Herman, operator filmowy i właściciel teatru, zabrał ze sobą 16 mm kamerę Bell & Howell. Mający 20 lat Leonard nakręcił większość materiału, dlatego też nie został on uwieczniony na filmie.

Zawel Borodowski był rzeźnikiem w Filipowie i został zamordowany podczas Holokaustu. Wielu członków jego rodziny zostało przewiezionych najpierw do Grodna, a następnie do Słonimia, gdzie zginęli. Dwaj jego bracia (Izrael i Abe) wyemigrowali do USA i zmienili nazwisko na Brown. Córka Zawela wyemigrowała do Izraela w 1935 r., gdzie wyszła za mąż (mąż pochodził z Przerośli) i założyła rodzinę.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Indeks represjonowanych ze wsi Jagłowo w latach 1944-1947

W latach 1944 do 1945 sowieci aresztowali na terenach wyzwolonych od okupantów niemieckich kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Wywieziono ich wszystkich do gułagów znajdujących się w głębi Związku Radzieckiego. Znaczna ich większość to tzw. Internowani, czyli uwięzieni bez wyroku osadzeni w obozach jenieckich. Część z nich to członkowie podziemia niepodległościowego, ale wielu z nich to zwykli Polacy wsadzani do łagru, bo byli sąsiadami, mieli to samo nazwisko, byli krewnymi lub spowinowaceni albo sołdaty musiały wykonać założony plan aresztowań. Często to byli chłopcy mający 15 – 16 lat. Z dokumentów opublikowanych ze źródeł rosyjskich wynika, że administracja obozów nie znała powodów aresztowania ponad 58% internowanych.

Do tego celu przeznaczono trzy obozy. Obóz jeniecki nr 178 NKWD pod Riazaniem, obóz nr 270 w Borowiczach w obwodzie nowogrodzkim i nr 41 w Ostaszkowie w obwodzie kalinińskim.

Akcją aresztowań na terenie Białostocczyzny kierowali naczelnik GZK „Smiersz” Abakumow i komisarz Białoruskiej SRR Canawa.

Obóz w Ostaszkowie mieścił się przy zakładzie wydobycia torfu i garbarni w Ostaszkowie. Od 30 lipca 1944 do grudnia 1945 naczelnikiem był podpułkownik Żurawlow, następnie do listopada 1946 major Dobrinskij. Polaków z więzienia w Białymstoku przewieziono do tego obozu trzema transportami. Wyjazdy z Białegostoku 7, 12 i 24 listopada 1944 r., przyjęte w Ostaszkowie 19, 20 listopada i 4 grudnia. Według dokumentów dostarczono 2898 internowanych z czego 394 osoby to kobiety. Stanowili oni 91% internowanych, którzy przeszli przez obóz w Ostaszkowie. W tym gronie znalazło się 22 mężczyzn z małej wsi Jagłowo, w co drugim domu aresztowano gospodarza, syna lub ojca.

Najazd na wieś i aresztowanie nastąpiło 11.11.1944 r. zgodnie z trzema zapisami w indeksach represjonowanych, tom XIII wydanym prze Ośrodek KARTA, Warszawa i przekazami krewnych.

Z dostępnych raportów wynika, że obóz nie był przygotowany na przyjęcie takiej ilości internowanych Polaków, na jednego przypadało 0,84 metra kwadratowego powierzchni mieszkalnej, w związku z tym normalny sen był niemożliwy, brak opału, zimno, brak przegotowanej wody do picia, brak warzyw, ziemniaków, chleb wydawany raz dziennie, plaga insektów, wszy, pluskiew. Brak mebli, pościeli, lekarstw, środków dezynfekcyjnych. Z raportu wynika, że warunki przebywania w tym samym obozie jeńców niemieckich były lepsze.

W związku z tym postanowiono część jeńców przewieźć do innego obozu, wytypowano łagier w Riazaniu. 14 kwietnia 1945 roku 1516 obywateli polskich przeniesiono. Transport do Riazania dotarł 17 kwietnia 1945 roku. W Ostaszkowie zmarło 120 obywateli polskich.

Obóz w Riazaniu, dokąd przekazano z Ostaszkowa ponad 1500 Polaków był zlokalizowany przy zarządzie spec – łagru nr 178 w osiedlu Kaniszczewskije Wysiełki, w barakach byłej poprawczej kolonii pracy i podobozów w pobliskim osiedlu Diagilewo i przy Zakładzie Maszyn Rolniczych „Riazsielmasz” w Riazaniu. Polacy przebywali w podobozie nr 178 najpierw w Kaniszczewskich Wysiełkach, a później w podobozie w Diagilewie na linii kolejowej z Riazania do Moskwy, w siedmiu barakach mieszkalnych fabryki nr 304. Dowódcą był podpułkownik Gusiew, a od lutego 1945 r. major Małkin. W dniu 11 stycznia wyodrębniono siedem podobozów z obozu nr 178, w tym podobóz nr 454 w którym przebywali Polacy, gdzie naczelnikiem podobozu był Małkin. Potocznie nazywano je Riazań Górny i Riazań Dolny.

Jak już pisałem 17 kwietnia 1945 roku przeniesiono do tego obozu 1516 mieszkańców Białostocczyzny, w tym 12 mieszkańców Jagłowa.

Warunki pobytu i pracy w obozach przestawił na podstawie relacji internowanych autor zamieszczonego poniżej opracowania, jakkolwiek należy przyznać, że po powrocie internowani nie chcieli się dzielić tą wiedzą.

Po ponad dwóch latach łagru, zaczęły się zwolnienia mieszkańców Białostocczyzny.

16 stycznia 1946 roku na podstawie rozkazu NKWD zwolniono i odesłano do Polski 859 osób z obozu w Ostaszkowie, w tej liczbie była grupka mieszkańców Jagłowa. Z dostępnych mi materiałów wynika, że 10 osób opuściło obóz, przewieziono ich do Białej Podlaskiej i 26.01 1946 r. przekazano do Polski.

Z obozu Riazania 19 stycznia, grupa 845 osób z Białostocczyzny została z tego obozu zwolniona i przekazana władzom polskim w dniu 6 lutego 1946 roku. W tej grupie było 9 mieszkańców Jagłowa.

Pozostali Haraburda Kazimierz i Szkiłądź Konrad, którzy przebywali w Riazaniu do 8 lipca 1947 r., wysłani zostali potem do łagru Borowicze, gdzie przebywali do 7 października 1947 roku, następnie przekazani do obozu przejściowego w Brześciu i repatriacja do Polski w dniu 26 października 1947 roku.

Ostatni z mieszkańców Jagłowa to Emilian Siemion, mój daleki krewny po mieczu i narzeczony mojej cioci Genowefy, siostry mamy. Zmarł 28 sierpnia 1945 roku.

W Riazaniu panował potworny głód. Jak wynika z oświadczeń świadków w obozie tym prowadzono co najmniej dwukrotnie strajk głodowy, próbując zmusić władze do poprawy sytuacji więźniów.

W Riazaniu zmarło 34 internowanych obywateli polskich.

Warunki życia codziennego obywateli polskich w obozie w Riazaniu na podstawie opracowania pod tym tytułem Aleksandra Arkusza z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Zdecydowaną większość zatrzymanych na terenach na zachód od linii Curzona internowano, a więc pozbawiono wolności bez wyroku jakiegokolwiek organu sądowego. Internowanym nie przedstawiono formalnych zarzutów oraz nie podano im przyczyn zatrzymania i wywiezienia do obozów. Dla internowanych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego już w 1944 r. wyznaczono trzy główne obozy stacjonarne, podległe Głównemu Zarządowi do Spraw Jeńców Wojennych i Osób Internowanych (GUPWI) NKWD ZSRR. Były to: obóz nr 41 w Ostaszkowie, obóz nr 178 – 454 w Riazaniu oraz obóz nr 270 w Borowiczach. Łącznie w latach 1944 – 1949 przetrzymywano w nich 8587 żołnierzy AK. Obozy te różniły się nie tylko kontyngentem uwięzionych, ale także warunkami bytowymi. W niniejszym artykule opisano dwa z nich – obóz riazański oraz obóz borowicki.

Do marca 1945 r. wszystkie nowo przybyłe do Riazania transporty z internowanymi Polakami (ogółem 706 osób) umieszczano w podobozie w Kaniszczewskich Wysiełkach. Podobóz składał się m.in. z baraków mieszkalnych, kuchni, pralni, łaźni, fryzjerni, izb dezynfekcyjnych oraz karceru. Otoczony był wysokim drewnianym płotem, nad którym znajdowały się cztery rzędy drutu kolczastego. W każdym rogu podobozu ulokowane były wieżyczki strażnicze z uzbrojonymi wartownikami. Wzdłuż wewnętrznej strony ogrodzenia przebiegała tzw. zakazana zona – jej przekroczenie groziło natychmiastowym zastrzeleniem. W jednostce panowały tragiczne warunki bytowe i sanitarne wynikające w dużej mierze z nieprzygotowania obozu do przyjęcia tak dużej liczby osób. Polaków umieszczono w małych barakach pozbawionych oświetlenia i ogrzewania. Internowani spali na gołych pryczach. Brakowało im sienników oraz odzieży.

Fatalny był również system odżywiania. Początkowo realizowano go w dwóch normach – oficerskiej oraz podoficerskiej, do której zaliczono również szeregowców oraz osoby cywilne. Zgodnie z normą oficerską dzienna racja białego chleba wynosiła 600 g; pozostałym wydawano ciemny chleb w takiej samej ilości. Po upływie półtora miesiąca przebywania w obozie wszystkim więźniom – niezależnie od przysługującej im normy – wydawano tylko ciemny chleb. Chleb stanowił podstawę tzw. suchego prowiantu dostarczanego na śniadanie, w skład którego wchodziła również kostka margaryny (jedna na cztery osoby), 40 g cukru oraz 10 sztuk papierosów i zapałek (tylko dla oficerów). Poza suchym prowiantem na śniadanie więźniowie otrzymywali 0,75 l zupy (bardzo rzadka, głównie z kapusty lub liści buraczanych). Tą samą zupę wydawano również na pierwsze danie obiadu; drugim daniem była najczęściej kasza, kartofle lub kapusta (od 150 do 200 g). Od listopada 1944 r. praktycznie nie wydawano kolacji.

W podobozie panowały również tragiczne warunki sanitarne. Kąpiel odbywała się raz na dwa tygodnie. W trakcie jej trwania każdy z więźniów otrzymywał wiaderko gorącej wody (woda zimna była dostarczana w dowolnej ilości z kranu) oraz mydło wielkości dwóch kostek cukru. W podobozie nie istniał żaden system opieki medycznej. Brakowało lekarstw, personelu medycznego oraz miejsc rekonwalescencji i hospitalizacji. Nie obowiązywał żaden regulamin. Codziennie odbywały się przesłuchania.

5 marca 1945 r. w obozie rozpoczęła się głodówka będąca protestem przeciwko złym warunkom bytowym i sanitarnym, zakazowi korespondencji z rodzinami, zmuszaniu do pracy przy wyrębie lodu (przy bardzo niskich temperaturach i bez dodatkowych ubrań) oraz braku informacji o przyczynach internowania, przetrzymywania w obozie, statusie uwięzionych i dacie zwolnienia. Do protestu przyłączyli się prawie wszyscy z internowanych, oprócz chorych i osłabionych. 8 marca 1945 r., czwartego dnia protestu, władze obozowe przystąpiły do zdecydowanych działań. Więźniów poddano bowiem procedurze przymusowego karmienia poprzez sondę wprowadzaną do przełyku. Akcję nasilono w kolejnych dwóch dniach protestu. Z uwagi na wyczerpanie „strajkujących” oraz brak nadziei na porozumienie się z władzami obozowymi, 12 marca 1945 r. przerwano głodówkę, natomiast władze obozowe wydały więźniom sienniki, odpowiednie ubrania, a także obiecały poprawę jakości wyżywienia. Nie wyrażono jednak zgody na korespondencję z rodzinami, a także nie podano informacji o przyczynie internowania i dacie zwolnienia. 15 kwietnia 1945 r. całą grupę Polaków przeniesiono do podobozu w Diagilewie. Od tego czasu umieszczano w nim również wszystkie transporty jakie przybyły z internowanymi.

Podobóz diagilewski otaczały zasieki z drutu kolczastego, wewnątrz znajdowały się baraki mieszkalne oraz budynki administracyjno-gospodarcze, w tym warsztaty. W Diagilewie istniały lepsze warunki bytowe, sanitarno-higieniczne, lepsza opieka medyczna, a także system pracy wykonywanej przez więźniów. W obozie obowiązywał regulamin skrupulatnie egzekwowany przez władze obozowe. Internowani pracowali zarówno na terenie obozu, jak i poza jego granicami. Brygady robocze przeznaczone do prac wewnątrz obozowych wykonywały głównie obowiązki związane z funkcjonowaniem jednostki oraz szeregiem prac porządkowych – pracowano m.in. w kuchni, piekarni, łaźni, pralni, magazynach, fryzjerni oraz przy wywozie nieczystości. Latem 1945 r. rozpoczęto pracę w obozowych warsztatach – krawieckim, szewskim, ślusarsko-mechanicznym, stolarskim oraz wikliniarskim. Prace te mogli wykonywać szeregowcy oraz podoficerowie (z wyjątkiem pracy w szpitalu) zaakceptowani przez władze obozowe. Za przekroczenie ustanowionej normy przysługiwało dodatkowe wyżywienie w postaci 200 g chleba lub porcji zupy.

Największą popularnością cieszyła się jednak praca wykonywana poza terenem obozu, która dawała możliwość wysyłania listów (nielegalnie) oraz nabycia różnych przedmiotów sprzedawanych następnie miejscowej ludności lub przemycanych do obozu. Jednak z uwagi na prawdopodobieństwo ucieczki lub próby nawiązania korespondencji z rodzinami, selekcja pracowników do prac wykonywanych poza terenem jednostki była dość szczegółowa. Ogółem poza terenem obozu pracowało 15 – 20 brygad. Szczególnie miejsce zajmowała tzw. „Brygada Kecz” – licząca ponad 60 osób i pracująca dla potrzeb Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej Zarządu NKWD w Riazaniu. Brygada wykonywała różnorakie prace budowlane oraz naprawcze obiektów mieszkalnych, gospodarczych, administracyjnych oraz miejskich dróg. Za pracę wykonywaną poza terenem obozu również przysługiwało dodatkowe wyżywienie.

W Diagilewie wyżywienie było lepsze niż w Kaniszczewskich Wysiełkach. Mimo iż oficjalnie obowiązywały trzy normy żywieniowe – oficerska, podoficerska (obejmująca również szeregowców i osoby cywilne) oraz norma ustanowiona dla chorych przebywających w szpitalu – w rzeczywistości skład produktów przynależnych normie oficerskiej i podoficerskiej był taki sam, analogicznie jak przydział wagowy wydawanych posiłków (posiłki oficerskie było nieco gęstsze). Na śniadanie każdemu z więźniów wydawano 0,75 l zupy. Obiad był dwudaniowy. Na pierwsze danie podawano tę samą zupę co na śniadanie, zaś na drugie 250 – gramową porcję kaszy, ziemniaków lub kapusty. Kolację stanowił kubek kawy. W skład suchego prowiantu przynależnego normie oficerskiej wchodziło 300 g chleba białego, 300 g chleba ciemnego, 40 g cukru, 40 g tłuszczu, 15 sztuk papierosów lub 10 g machorki (tytoniu). Norma podoficerska składała się z 600 g chleba ciemnego, 30 g cukru, 30 g tłuszczu, 10 sztuk papierosów lub pięciu g machorki (od września 1945 r. papierosy wydawano tylko dla pracujących). Normy żywnościowe były niewystarczające, a co najważniejsze nie dostarczały potrzebnych organizmowi wartości odżywczych, stąd też często pojawiały się choroby związane z niedożywieniem.

Opiekę medyczną w obozie zorganizował doktor Alfred Paczkowski, który przybył do Diagilewa we wrześniu 1945 r. Mimo permanentnego braku odpowiednich narzędzi i aparatury, a także lekarstw, szpital pomagał chorym – w miarę swych możliwości, a nawet wykonywał lżejsze operacje. Z pomocy polskich lekarzy korzystali również radzieccy pracownicy obozu. W latach 1945 – 1947 na terenie obozu zmarło ogółem 30 osób. Łączna liczba zgonów odnotowanych wśród polskiego kontyngentu wyniosła 53 osoby; część z nich zmarła w różnych jednostkach więziennych i szpitalnych po odesłaniu z Diagilewa.

Indeks imienny represjonowanych mieszkańców wsi Jagłowo w latach 1940 – 1946

Sporządzono na podstawie opracowania ośrodka karta pt. „Uwięzieni w Ostaszkowie i Riazaniu” tom XIII i danych własnych Ryszarda Siemiona.

Siemion Edward
urodzony w 1909 r. Rodzice: Jan & Apolonia Milewska.

  • służba wojskowa i ćwiczenia w Pułku Ułanów Krechowieckich.
  • od 1940 r. Podziemna Organizacja Wojskowa.
  • nieudany areszt 08.07.1940 r. w Jagłowie.
  • areszt 26.07.1940 r. w Suchowoli.
  • więzienie Augustów – 29.07.1944 r. więzienie Grodno.
  • więzienie Białystok – więzienie Baranowice.
  • 08.1940 r. więzienie Mińsk – 5 miesięcy tortur.
  • 01.1941 r. sąd – ostatecznie zmniejszono karę do 8 lat ciężkich robót, 5 lat utraty praw publicznych i dodatkowo 5 lat zakaz powrotu do ojczyzny.
  • 02.1941 r. w wagonie towarowo – bydlęcym wyjazd na zesłanie – miesiąc podróży – stacja Kozhwa nad Pechorą – katorżnicza praca przy wyrębie drzew i ich przeróbce – obóz nazywano Workuta Stroj.
  • 09.1941 r. zwolniony na mocy amnestii – gehenna podróży do armii Andersa.
  • 03.1942 r. wkłada mundur polskiego żołnierza.
  • 04.1942 r. dociera do Persji do portu Pahlawi.
  • 04.1942 r. w Palestynie obóz Kastyna – szkolenie samochodowe – przydział do 2 Kompanii Transportowej. W 1943 r. zmieniona na 22 Kompanię Zaopatrywania Artylerii II – go korpusu.
  • grudzień 1942 roku w Iraku – Aleksandria.
  • 01.1943 r. Toranto, Włochy – Compobasso w pobliżu Monte Cassino.
  • 7 – 18 maja, zaopatrywanie wojsk w czasie walk o Monte Cassino.
  • ranny w nogę – Ankona – Loreto kwiecień 1945 r. Bolonia.
  • czerwiec 1946 roku Anglia – korpus przysposobienia do cywila.
  • wyjazd do Kanady, przybycie do Hamilton 17.01.1949 r.
  • praca w Kanadzie – 23.05.1952 r. wyjazd do USA.
  • przyjechał odwiedzić Polskę dopiero w 1971 roku – powodem była obawa o powrót na Sybir, poniżej widać co spotkało rodzinę Siemionów i powiązane z nią po ”wyzwoleniu” przez sowietów.

 

Gawarecki Stanisław
urodzony w 1895 (1903) r. Rodzice: Józef & Wiktoria Nowicka.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 04.12.1944 r. do16.01.1944 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r. Biała Podlaska.

 

Gawarecki Wacław
ur. w 1900 (1908) r. Rodzice: Józef & Wiktoria Nowicka.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 04.12.1944 r. do 16.01.1946. r.
  • repatriacja 26.01.1946 r. Biała Podlaska.

 

Gudel Wacław
ur. 1928 r. Rodzice: Klemens & Marianna Poźniak.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 16.01.1946 roku.
  • repatriacja 26.01.1946 r. Biała Podlaska.

 

Haraburda Mieczysław
ur. 1912 (1916) r. Rodzice: Józef & Ludwika Ratkiewicz.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 roku.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1946 roku.
  • repatriacja 06.02.1946 r. Biała Podlaska.

 

Haraburda Kazimierz
ur. 1908 r. Rodzice: Wojciech & ?

  • areszt 11.11.1944- więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04. do 08.07.1947 r.
  • łagier Borowicze od 07.1946 r. do 07.10.1947 r.
  • łagier Brześć i repatriacja 26.10.1947 r.

 

Haraburda Stanisław
ur. 1928 r. Rodzice: Kazimierz & ?

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 16.01.1946 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Janiewicz (Janewicz) Jan
ur.1920 (1925) r. Rodzice: Izydor & Aleksandra Mojżuk.

  • areszt 11.11.1044 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04 do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Jaroszewicz Czesław
ur. 1915 r. Rodzice: Teofil & Pelagia Murawska.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1945 r.
  • repatriacja 06.02.1946 Biała Podlaska.

 

Karpowicz Ignacy
ur. 1908 (1915) r. Rodzice: Ignacy & Joanna Nowicka.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Mojżuk Bolesław
ur. 1900 (1908) r. Rodzice: Jan & Anna Siemion.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Mojżuk Edmund
ur. 1928 (1925) r. Rodzice: Wincenty & Joanna Gudel.

  • areszt 11.11.1945 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04 1945 r. do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r. Biała Podlaska.

 

Mojżuk Ignacy
ur. 1914 r. Rodzice: Wincenty & Joanna Gudel.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01 1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Mojżuk Jan
ur. 1898 (1904) r. Rodzice: Albin & Marianna Wyszyńska.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 16.01.1946 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Poźniak Ludwik
ur. 1911 r. Rodzice: Adam & Antonina Haraburda.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Pycz Jan
ur. 1911 r. Rodzice: Klemens & Kamila.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 16.01.1946.r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Sawośko Ignacy
ur. 1902 r. Rodzice: Ignacy & Wiktoria Pycz.

  • areszt 11.11.1944 r.- więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do16.01.1946 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Siemion Bolesław
ur. 1914 (1918) r. Rodzice: Adam & Joanna Lulewicz.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

 

Siemion Wacław
ur. 1908 (1914) r. Rodzice: Jan & Apolonia Milewska.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier od 1944 r. do 16.01.1946 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Siemion Emilian
ur. 1908 (1914) r. Rodzice: Klemens & Emilia Mojżuk.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do śmierci 28.08.1945 r.

 

Siemion Jan
ur. 1898 (1903) r. Rodzice: Michał & Michalina ?

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 04.12.1944 r. do 16.01.1946 r.
  • repatriacja 26.01.1946 r.

 

Szkiłądź Konrad
ur. 1913 (1920) r. Rodzice: Zygmunt & Wiktoria Romanówna.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 07.1947 r.
  • łagier Borowicze od 11.07.1947 r. do 07.10.1947 r.
  • repatriacja 26.10.1947 r.

 

Wojtkielewicz Eugeniusz
ur. 1907 (1910) r. Rodzice: Wincenty & Aleksandra Borkowska.

  • areszt 11.11.1944 r. – więzienie Białystok.
  • łagier Ostaszków od 1944 r. do 14.04.1945 r.
  • łagier Riazań od 17.04.1945 r. do 19.01.1946 r.
  • repatriacja 06.02.1946 r.

W roku 1940 Emilian Siemion ukrywał się bojąc się aresztowania za działalność podziemną. Działał wspólnie w tzw. trójce z Edwardem Siemionem. Udało mu się uniknąć aresztowania. Niestety jego rodzina została wywieziona na Sybir. Zginęli tam jego ojciec Klemens, siostra Stanisława oraz brat Józef.

W nawiasach podałem właściwy rok urodzenia. Prawie wszyscy mieszkańcy Jagłowa „poprawiali” sobie daty urodzenia w celu uniknięcia czy to wyjazdu na roboty przymusowe do Niemiec, czy poboru do wojska sowieckiego.


Powiązane galerie

Jagłowo

 
Opublikowano Jeden komentarz

Mieszkańcy Łubianki na podstawie jamińskich ksiąg metrykalnych

Osada leśna Łubianka znajdująca się w odległości 1,5 km na północny zachód od wsi Jaminy po raz pierwszy pojawia się w księgach metrykalnych parafii rzymskokatolickiej w Jaminach w roku 1810. W ciągu wielu lat nazwa osady ewoluowała, zapisywana na różne sposoby:

Posada Łubianka, Łubiana, Łubiane, Łubianka, Łubiano, Łubianne, Straż Łubianna, Kolonia Łubianne, Posada Łubiana, Posada Leśna Łubiana, Straż Łubiana, Osada Łubianka i Osada Łubiana.

„Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” wydany w Warszawie w latach 1880-1902 wymienia osadę Łubiane alias Łubiańce leżącą w powiecie augustowskim, w gminie Dębowo, w parafii Jaminy. Wówczas w osadzie znajdował się 1 dom mieszkalny, a osadę zamieszkiwało 9 osób.

Niniejszy artykuł ma na celu opisanie ludzi, którzy mieszkali w Łubiance i zostali zapisani w księgach metrykalnych parafii Jaminy od początku XIX wieku do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku.

Najstarszymi rodzinami odnotowanymi w Łubiance w księgach metrykalnych byli Witkowscy. Nazwisko Witkowski bywało zapisywane również jako Wićko.

Jan Witkowski i Franciszka Piktel

22 listopada 1807 roku w jamińskim kościele ślub wzięli Jan Witkowski, 24-letni kawaler z Jaziewa  z Franciszką Piktel, 25 lat liczącą panną z Wrotek.

We Wrotkach urodziła się im córka Rozalia w 1808 roku.

Kolejne dzieci rodziły się już w Łubiance. W 1810 roku urodziła się Marianna (chrzestnymi byli Mateusz Suchwałko i Helena Piktelanka), a w 1814 Ludwik (chrzestni: Jakub Suchwałko i Marianna Szumska z Mogilnic.

Jan Witkowski i Marcela Tomaszewska

W księgach jamińskich można odnaleźć tylko jeden zapis dotyczący tej rodziny. W 1812 urodził się syn Jan. Chrzestnymi byli Michał Witkowski i Franciszka Piktelanka. Ojciec Michał zapisany był jako uczciwy, co w tamtych czasach oznaczało rolnika bądź rzemieślnika wiejskiego.

Jan Stożyński i Konstancja Piktel

W 1814 roku w jamińskim kościele ślub wzięli Jan Stożyński, uczciwy z Jamin z Konstancją Piktel, uczciwą z Łubianki. Dalsza historia tej rodziny związana była ze wsią Jaminy, gdzie małżonkowie zamieszkali. Jeszcze w tym samym roku urodził się syn Ludwik. Nie ma wzmianek o innych dzieciach Jana i Konstancji. Ludwik Stożyński w roku 1838 ożenił się z Ludwiką Chilicką ze Sztabina. Po śmierci żony, w roku 1854 ponownie wstąpił w związek małżeński z Katarzyną Gruszewicz z Jamin.

Jan Witkowski i Marianna Kozakiewicz

W 1815 roku w jamińskim kościele ślub wzięli Jan Witkowski, wdowiec z Łubianki (prawdopodobnie po zmarłej Franciszce z Piktelów) i Marianna Kozakiewicz, panna z Jamin. Jeszcze w tym samym roku w Łubiance urodził im się syn Paweł. Kolejne dzieci to Marianna (ur. 1818), Wojciech (ur. 1820) i Antoni (ur. 1821), który w roku 1841 poślubił Annę Panasewicz z Jamin. Kolejne dzieci Jana Witkowskiego i Marianny z d. Kozakiewicz rodziły się już w Jaminach: w 1824 roku Agnieszka, a w 1826 roku Katarzyna. Jan zmarł w Jaminach w roku 1849 zapisany w metryce zgonu jako Jan Wićko.

Paweł Witkowski i Katarzyna Łankowska (Łonkowska)

W 1816 roku ślub w jamińskim kościele wzięli Paweł Witkowski, kawaler z Jaziewa z Katarzyną Łonkowską, panną z Wrotek. W 1817 roku w Łubiance urodził się syn Felicjan. Kolejne dziecko Franciszka, urodziła się już we Wrotkach w roku 1819. Więcej wzmianek o tej rodzinie w księgach jamińskich nie odnaleziono.

Jan Zagrodzki i Marianna Mieszał

Rodzina Zagrodzkich pojawiła się w księgach parafii Jaminy dwukrotnie, przy okazji narodzin dzieci. W 1821 roku przyszła na świat w Łubiance Tekla, której rodzicami chrzestnymi byli szlachetnie urodzeni Ignacy Chodorowski i Wiktoria Krajewska. Rok później na świat przyszedł Ignacy Zagrodzki. Jego chrzestnymi zostali również szlachetnie urodzeni: Ludwik Piotrowski i Anna Chodorowska.

Marianna Leszczyńska

Jeden raz w księgach parafii Jaminy została zarejestrowana panna Marianna Leszczyńska, która w Łubiance urodziła dziecko z nieprawego łoża o imieniu Ludwik w roku 1824. Chrzestnymi byli szlachetnie urodzony Andrzej Teresewicz i Helena Stożyńska. W roku 1830 niejakiej Mariannie Leszczyńskiej, pannie z Jaziewa umarła 3-letnia córka Rozalia, ale nie ma pewności, czy zapis dotyczy tej samej Marianny, która 6 lat wcześniej zamieszkiwała w Łubiance.

Barbara Panasewicz

Podobnie, jak Marianna Leszczyńska, dziecko nieślubne powiła w Łubiance Barbara Panasewicz. W roku 1825 urodziła Wiktorię Felicję. Chrzestnymi dziecka byli szlachetnie urodzeni Piotr Kuleszewski i Konstancja Białkowska. Dziecko zmarło rok później w Jaminach, zapisane w księgach zgonów jako Felicjanna Panasewicz. W 1830 roku Barbara urodziła w Mogilnicach kolejne nieślubne dziecko – Rozalię. Ta sama Rozalia, mieszkająca wówczas w Jaminach, w roku 1859 wyszła za Mateusza Borysewicza. Zmarła w roku 1872, a zapisana została w księgach zgonów, jako Rozalia Borys z Panasewiczów, co świadczy o tym, że w XIX wieku nazwiska wciąż ewoluowały. Barbara urodziła jeszcze dwójkę nieślubnych dzieci. W 1835 roku w Jaminach urodził się Adam Panasewicz, który prawdopodobnie zmarł niedługo później, gdyż w 1836 roku Barbara urodziła kolejnego syna o tym samym imieniu.

Felicjan Białkowski i Konstancja Tarasiewicz

W księgach jamińskich zachował się tylko jedne zapis dotyczący tej rodziny. W 1826 roku zmarł w wieku 36 lat, podleśny Felicjan Białkowski, pozostawiając żonę Konstancję z Tarasiewiczów.

Paweł Rogalski i Dorota

Nieznane jest nazwisko panieńskie Doroty, która była służącą w uroczysku Łubiane. Rodzina pojawiła się na kartach ksiąg jamińskich tylko raz. W roku 1833 zmarł w wieku 6 lat Paweł Rogalski, syn Pawła Rogalskiego, nieżyjącego i Doroty.

Karol Baumgarten i Franciszka Preśnicka

Podobnie, jak rodzina Felicjana Białkowskiego i Konstancji Tarasiewicz, rodzina Karola Baumgartena i Franciszki z domu Preśnickiej pojawiła się w księgach jamińskich w związku ze śmiercią głowy rodziny. W roku 1834 zmarł szlachetnie urodzony Karol Baumgarten, podleśny lasów królewskich, syn Karola Baumgartena i Elżbiety, zmarłych w Poniemuniu. Poza żoną pozostawił siostrę Karolinę.

Rozalia Totoraj

Rozalia Totoraj, panna pojawiła się na kartach ksiąg metrykalnych z Jamin tylko raz. W 1847 roku urodziła w Łubiance córkę Elżbietę. Rozalia pracowała w Łubiance w roli służącej. Tym razem chrzestnymi dziecka nie byli szlachetnie urodzeni, jak w przypadku wcześniej wymienionych panien, tylko Jan Witkowski – rolnik z Jamin i Antoni Mordas – kątnik z Jamin.

Kazimierz Książkowski i Karolina Dobrzańska

W 1846 roku w kościele jamińskim wzięli ślub 30-letni Kazimierz Książkowski, zamieszkały w Jaminach, urodzony we wsi Kojle w parafii Wiżajny, syn Jana i Konstancji z Kilertów oraz 19-letnia Karolina Dobrzańska, zamieszkała w Dębowie, urodzona zaś w Augustowie, córka Józefa Dobrzańskiego i Marianny, stróżów śluzy w Dębowie. Kazimierz Książkowski dzierżył posadę strzelca lasów rządowych straży Łubiana. Dość często zmieniał posady. W 1843 roku piastując stanowisko strzelca lasów rządowych w Klonowie, został ojcem chrzestnym Franciszki Pusdeszrys. W roku 1847 we Wrotkach urodziła się Józefata Pelagia Książkowska. Jedynym dzieckiem Kazimierza i Karoliny urodzonym w Łubiance była Anna (1849). Kolejne dzieci – Leonard Walenty (1851) i Feliks (1854) urodzili się już w Ostrzełku, gdzie Kazimierz został przeniesiony.

Maciej Juchniewicz i Katarzyna Lotkowska

Rodzina Macieja i Katarzyny pojawiła się w księgach jamińskich wielokrotnie. Nie do końca pewne jest nazwisko panieńskie Katarzyny, które bywało zapisywane również jako Załkowska, Złotkowska i Hotkowska. Rodzina nie mieszkała w Łubiance, a w Jaziewie. W Łubiance zmarł ich syn Kazimierz w roku 1853. Pozostałe metryki dotyczące tej rodziny zapisane zostały dla wsi Jaziewo. Ślub między Maciejem Juchniewiczem z Jaziewa i Katarzyną (zapisaną jako Złotkowska) miał miejsce w roku 1819. W 1821 roku urodziła się córka Marianna, która musiała umrzeć zaraz po urodzeniu. W 1824 roku w Jaziewie przyszła na świat Antonina Juchniewicz. Zmarła w roku 1900 w Jaziewie, zapisana jako Antonina Roszko po mężu. W roku 1838 przyszedł na świat syn Kazimierz Józef, ten sam który zmarł później w Łubiance. W tym samym 1838 roku zmarła 3-letnia Marianna Juchniewicz. Nie odnaleziono jej aktu urodzenia w księgach jamińskich. Kolejnym dzieckiem była Józefata urodzona w roku 1841. Józefata zmarła jako wdowa (zapisana jako Józefa Calewska) w roku 1916 w Jaziewie. Maciej Juchniewicz zmarł jako wdowiec w Jaziewie w roku 1866.

Jan Prejss i Salomea Tyszko

W roku 1855 zmarł Jan Prejss, podleśny lasów rządowych z Łubianki i to jedyny ślad po tej rodzinie w księgach jamińskich.

Roman Klichowski i Józefa Jętarska

Dosłownie na chwilę w aktach urodzeń i zgonów parafii jamińskiej pojawił się podleśny lasów rządowych z posady Łubianki, Roman Klichowski z małżonką Józefą Jętarską. W roku 1861 urodziła się w Łubiance ich córka Domicella Kajetana, która zmarła tego samego roku.

Józefata Gabrych

Kolejna panna, która pojawiła się na kartach ksiąg jamińskich, była urodzoną w Jastrzębnej służącą w Łubiance. W roku 1862 urodziła nieślubną córkę Michalinę.

Franciszka Talkowska

Franciszka Talkowska, która w roku 1866 powiła w Łubiance Ignacego Czesława, była niezamężną włościanką, na stałe w Jaziewie zamieszkałą. W księgach parafii Jaminy w latach 60-ych XIX odnaleźć można akta urodzeń i zgonów innych dzieci Franciszki Talkowskiej, być może tej samej, która w 1866 roku znalazła się w Łubiance. W 1861 roku w Lipowie urodził się Józef Talkowski, który zmarł w roku 1868 w Jaziewie. Natomiast w 1863 roku Franciszka Talkowska została matką Franciszki, która urodziła się w Jaziewie i zmarła tamże w roku 1869.

Jan Mrozowski i Bogusława Kowalewska

Rodzina Mrozowskich pojawiła się na kartach jamińskich ksiąg metrykalnych na chwilę w związku z pełnieniem funkcji podleśnego lasów rządowych w straży Łubiana przez Jana. W 1868 roku w Łubiance urodził się syn Stanisław. Tego samego roku, nieco ponad dwa tygodnie później zmarła Bogusława Mrozowska z Kowalewskich (zapisana w akcie zgonu jako Bogumiła), być może na skutek powikłań poporodowych. Była córką Antoniego Kowalewskiego, dyrektora komory Horoszna i Eleonory z Cybulskich.

Antoni Witkowski i Marianna Wąsowska

Rodzina, która na kartach ksiąg jamińskich pojawiła się tylko raz na okoliczności ślubu córki Marii Wąsowskiej. W roku 1872 wzięła ślub z Janem Andradzkim z Dębowa, synem Stanisława Andradzkiego i Anieli z Głowackich. Antoni pełnił wówczas służbę leśniczego w Łubiance, choć Maria urodziła się w Potwiszkach, w parafii Skrawdzie.

Teofila Prużańska

Teofila Prużańska, niezamężna włościanka, pracująca jako wyrobnica, pojawiła się w księgach jamińskich tylko raz. W roku 1873 urodziła w Łubiance syna Stanisława.

Władysław Markowski i Klementyna Głowińska

Dwójka dzieci urodziła się Władysławowi Markowskiemu, szlachetnie urodzonemu młodszemu leśniczemu parafii Jaminy i Klementynie Głowińskiej w Łubiance. W roku 1878 Stefania Klementyna, dwa lata później zaś Józef Piotr. Po tej dacie rodzina nie występuje w księgach parafii Jaminy.

Jan Owsiejko i Marianna Andraka

W roku 1888 w Jaminach został zawarty związek małżeński między Janem Owsiejko, pochodzącym z Laudańszczyzny w parafii Suchowola, synem Mateusza Owsiejko i Anny z Piotrowskich, który wówczas pracował jako wyrobnik w Łubiance, z Marianną Andraką z Mogilnic. Po ślubie życie młodej pary związane było z Mogilnicami. W 1888 roku urodziła się córka Rozalia, w roku 1894 Wincenty, w 1897 Melania, która zmarła 3 lata później, w 1903 roku urodził się Ignacy. W 1900 roku zmarła w Mogilnicach 9-letnia córka Stanisława. Marianna Owsiejko z Andraków zmarła w roku 1911. Jeszcze tego samego roku Jan Owsiejko ożenił się z Franciszką Szyc z Jamin. Po raz drugi został wdowcem w roku 1921, a zmarł w roku 1922.

Ewa Wyszyńska

W 1894 roku niezamężna wyrobnica włościanka, Ewa Wyszyńska urodziła w Łubiance córkę Władysławę. Córka Władysława Wyszyńska w roku 1924 poślubiła w Jaminach Józefa Kucharskiego z Dolistowa, urodzonego w Jatwiezi Wielkiej. Być może ta sama Ewa Wyszyńska, panna z Jamin, urodzona w Uściankach, poślubiła w 1898 roku wdowca z Jamin, Ludwika Kozakiewicza.  Ludwik Kozakiewicz zmarł w Jaminach w 1911 roku, zaś Ewa jezcze raz wyszła za mąż za Ludwika Czmielewskiego z Czarniewa w roku 1923.

Michał Toczko i Joanna Dobrowolska

W roku 1900 ślub w Jaminach wzięli Michał Toczko, syn Ludwika i Ewy z Mitruków, urodzony w Zwierzyńcu Wielkim, a mieszkający w Łubiance z Joanną Dobrowolską w Wrotek. Po ślubie życie rodziny toczyło się we Wrotkach. W 1901 roku urodził się Albin, w 1903 roku córka Bronisława (zmarła w tym samym roku), rok później Aleksandra (zmarła po urodzeniu), w 1905 roku Melania, w 1907 roku Hieronim (zmarł w roku 1922), a w 1910 roku Władysława (zmarła w tym samym roku).  Wydaje się, że ze wszystkich dzieci Michała i Joanny wieku dorosłego dożył jedynie Albin Toczko, który w 1928 roku poślubił Józefę Polkowską z Polkowa oraz Melania, która w 1931 roku poślubiła Juliana Prawdzika. W 1904 roku we Wrotkach zmarł ojciec Michała – Ludwik, a sam Michał zmarł w roku 1941.

Aleksander Rybacki i Bronisława Nowicka

W roku 1921 zmarł w Łubiance pochodzący z Garwolina, leśniczy lasów augustowskich rządowych, 68-letni Aleksander Rybacki, syn Jana i Karoliny z Dulskich, pozostawiając żonę Bronisławę z Nowickich.

Leonard Witkowski i Malwina Wierzykowska

W roku 1927 zmarła w Łubiance, gdzie mieszkała czasowo, Malwina Witkowska, żona Leonarda – kancelisty kolei państwowych, córka Adama Wierzykowskiego i Marii Felber, pochodząca z majątku Brygidów w powiecie rzeczyckim i województwie nowogródzkim.

Julianna Anna Duczyńska

W roku 1932 zmarła w Łubiance, pochodząca z Warszawy, 63-letnia panna Julia Anna Duczyńska, córka Wincentego i Krystyny z Krasickich.

Poza wyżej wymienionymi rodzinami, na kartach ksiag jamińskich występują leśnicy związani z leśniczówką w Łubiance, którzy nie zostawili w nich śladów w postaci metryk dotyczących własnej rodziny, a jedynie byli zapisywani jako świadkowie bądź ojcowie chrzestni. Byli to: podleśny Jan Botowski vel Batowski w  księgach jamińskich pojawiający się w latach 1835-1840, Ksawera Batowska, jego córka zapisywana w roku 1839 dwukrotnie, podleśny Kacper Łapiński, który w księgach jamińskich pojawiał się w latach 1840-1847, podleśny Karol Soiński  w księgach jamińskich występujący w latach 1858-1863 oraz młodszy leśniczy Ignacy Krotowicz w 1885 roku.

Dzięki uprzejmości Urszuli Zalewskiej, Jerzego Kozłowskiego i Małgorzaty Piekarskiej mogę dopisać kawałek dalszej historii Łubianki.

W latach 60. w Łubiance znajdowała się siedziba Nadleśnictwa Państwowego Sztabin. Nadleśniczym był Stanisław Bołtuć (ur. w 1905 r.); Edward Kozłowski pełnił funkcję leśniczego, a jego żona, Maria Kozłowska, z d. Rzepnicka – głównej księgowej. Kasjerem był p. Krysztopa (z Dębowa albo Jasionowa); księgową – Halina Lotkowska ze Sztabina (wyszła za mąż za Henryka Wielgata ze Sztabina, do pracy dojeżdżała ze Sztabina skuterem Osa); pracowała tam też Krystyna Koniecko (później Kapusta).

We wspomnieniach Jerzego Kozłowskiego, żona nadleśniczego, Czesława Bołtuć, co rano szła karmić świnie, śpiewając Kiedy ranne wstają zorze…

Jerzy i Małgorzata Kozłowscy, dzieci Edwarda i Marii Kozłowskich; na drugim planie widać magazyn Nadleśnictwa, w którym przechowywane były m.in. zupy w litrowych puszkach opisane skrótami: KP (kapuśniak), GR (grochówka), J (jarzynowa), KR (krupnik). Data wykonania zdjęcia: 08.1965 r.
Widoczna tablica urzędowa: Nadleśnictwo Państwowe Sztabin; od prawej: p. Teresa Janik z d. Lulewicz, Maria Kozłowska i jej dzieci, Jerzy i Małgorzata na motorze nadleśniczego, S. Bołtucia (tzw. WFMka). Data wykonania zdjęcia: 08.1965 r.
Woźnica Nadleśnictwa, p. Rutkowski z Mogilnic (rozwożący jedzenie i wodę w teren z magazynu w Łubiance) z dziećmi p. Kozłowskich; koń nazywał się Wabik. Data wykonania zdjęcia: 08.1965 r.

 

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Pomagamy w poszukiwaniach, pomóżcie i Wy!

 

Zgłosiła się do nas Kaira, która mieszka w USA. Jej prababcia, Bronislawa Dzienis pochodziła z terenu parafii Krasnybór. Jej rodzice Paulina Krzysztofik (1842 Ostrowie – 1918 Jastrzębna) i Kazimierz Dzienis (1840-1885 Jastrzębna) mieli siedmioro dzieci: Józef, Jan, Ludwik, Paweł, Bronisława (prababcia Kairy), Julianna, Wiktoria – wszyscy urodzeni w Jastrzębnej lub w pobliżu.

Kazimierz, Paulina i Józef mają nagrobki na cmentarzu krasnoborskim (na zdjęciach). Są zadbane i ktoś co jakiś czas zostawia świece i kwiaty, więc w pobliżu musi być rodzina. Kaira chciałaby poznać tę rodzinę, to zapewne jej najbliżsi krewni mieszkający w Polsce. Jeśli więc to ktoś z Was przychodzi na ten grób lub ktoś z Was wie, kto zapala znicze, dajcie nam znać. Przekażemy kontakt Kairze. Może dzięki odnalezieniu rodziny usłyszymy jakąś ciekawą historię? Mamy nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Dziś bardziej doceniam to, kim jestem

Zawsze chciałem wiedzieć skąd pochodzę i kim byli moi przodkowie. Zanim zacząłem tworzyć drzewo swojej rodziny, miałem w głowie coś romantycznego. Chciałem znaleźć w swoim drzewie przodka zasłużonego dla ojczyzny, czy pełniącego jakąś ważną funkcję. Zacząłem to robić w młodym wieku. Stąd nieco tłumaczy to moją wizję efektu końcowego takiego drzewa. W czasie wieloletnich poszukiwań, a co się z tym wiąże z wiekiem, doszedłem do zgoła innych wniosków. Być może moi przodkowie nie byli wielkimi bohaterami jakich możemy spotkać w powieściach? Natomiast stali się moimi bohaterami, a ich losy nauczyły mnie wiele o życiu, jego kruchości, szukaniu własnego miejsca na ziemi. Myśleniu w perspektywie, że gdyby zrobili coś inaczej dziś mnie by nie było albo ich losy potoczyłyby się inaczej.

Historię zacznę od moich pradziadków. Mój prapradziadek Franciszek w 1893 roku wraz z całą rodziną udał się za chlebem do USA. Tam w 1896 roku urodził mu się syn również Franciszek (mój pradziadek). Prapradziadek pracował tam jako dorożkarz. Jak na ówczesne czasy nie była to wcale zła i ciężka praca. Jednak tęsknota za rodzinnym krajem była wielka. To nie było ich miejsce na ziemi. Nie znaleźli tam tego, po co wyjechali. Nie spełnił się ich sen. A wiadomym jest, że taka podróż w tamtych czasach była trudna i kosztowna. Tym bardziej jadąc tam z rodziną, a wracając z 3-letnim dzieckiem. Sam byłem na obczyźnie i wiem, że to ciężki kawałek chleba.

Franciszek Sićko
Franciszek Sićko

Przez pryzmat własnych doświadczeń mogłem zbliżyć się do tego, co czuli moi przodkowie decydując się na opuszczenie tego co znane. A następnie może podjąć jeszcze trudniejszą decyzję, by wrócić.

W dzieje mojej rodziny wpisane są również bardzo tragiczne momenty, które to wprawiają mnie w swoistą zadumę, i zastanawiam się jak ja zniósłbym ogrom bólu i cierpienia wyrządzonego przez drugiego człowieka lub sam los. Cierpieniem wyrządzonym przez drugiego człowieka jest niewątpliwie wybuch II wojny światowej. Pominę tu losy moich dziadków i ich rodzeństwa, którzy byli partyzantami lub żołnierzami AK. Im wojnę udało się przeżyć. Często jednak myślę o swojej babci, która musiała wychowywać się bez ojca. Ba nawet nie mogła go dobrze pamiętać, gdyż został zamordowany w 1944 roku w obozie koncentracyjnym we Fllosneburgu. Ona miała zaledwie 4 lata.

Bohaterką niewątpliwie musiała być jej mama, która to samotnie wychowywała rodzinę i codziennie musiała sprostać wyzwaniom dnia codziennego. Szczególnie dobrze zrozumieją mnie Ci, którzy mają swoje dzieci. Babcia jak jeszcze żyła niejednokrotnie opowiadała jak było im ciężko. Jak często brakowało chleba. Jak ciężko było trzeba pracować by przeżyć. To znów daję mi pewnego rodzaju doświadczenie i fakt, że lepiej doceniam, co mam i szanuje to, że nie poznałem uczucia głodu.

Poszukiwania rodzinne doprowadziły mnie również do moich prapraprapradziadków. Były to lata 30 XIX wieku. Tak jak wcześniej wspominałem o tragicznych momentach wyrządzonych przez drugiego człowieka tak i przez los, a ten widać potrafi być okrutny.

Moi przodkowie musieli zmierzyć się z potwornym bólem jakim jest strata własnych dzieci. Mając wiedzę historyczną wiemy, iż choroby czy inne zdarzenia dziesiątkowały populacje. Niestety nie ominęło to i moich przodków. Śmierć jednego dziecka to wielka tragedia. Mój prapraprapradziadek zamieszkujący okolice Różanegostoku pochował aż dwanaścioro dzieci oraz żonę. Najstarsze z nich miało 5 lat. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie bólu, jaki musiał znieść. W tej całej tragedii przychodzi refleksja, że 13 dzieckiem które przeżyło to właśnie mój przodek. I to, że gdyby spotkał go ten sam los, co jego rodzeństwa, ja dziś nie pisałbym historii swojej rodziny. Na pewno na całe życie zapamiętam te chwile gdy w księdze zgonów parafii odnajdywałem imiona dzieci z mojej rodziny, które odchodziły przedwcześnie. I z każdym kolejnym aktem myśl ”Boże co oni musieli przeżyć”.

Tworząc drzewo genealogiczne nie sądziłem, że z przeżyć i doświadczeń moich przodków będę mógł wyciągnąć coś dla siebie i się czegoś nauczyć. Dziś bardziej doceniam to kim jestem i w jakich czasach żyję. Problemy dnia dzisiejszego nie są tak ciężkie, jak problemy moich przodków. Dziś mogę się cieszyć, że żyję w takich, a nie innych czasach.

Tekst ukazał się również na blogu MyHeritage.