Antoni Patla nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zawsze roznosiła go energia, był człowiekiem czynu. Angażował się w swoje pasje całym sobą. Wiele publikował gloryfikując piękno Suwalszczyzny. Ze szczegółowym życiorysem Antoniego Patli można się zapoznać np. na stronie Suwalskiego Parku Krajobrazowego, do powstania którego walnie się przyczynił. Kilka miesięcy przed śmiercią (zmarł w Augustowie 10 V 1977 r.) do Białostockiego oddziału PTTK nadesłał spisany odręcznie swój życiorys. Na kilku stronach próbował opisać swoje bogate życie. Był człowiekiem niezwykle skromnym, więc nie wszystkie jego dokonania znalazły się na kilku kartkach papieru w kratkę. Mimo to widać, że życia swojego nie zmarnował. Publikujemy tu transkrypcję tego tekstu, a jednocześnie obiecujemy, że do postaci Antoniego Patli jeszcze będziemy wracać.
Ur. 4 VI 1897 w Głowience pod Krosnem (Podkarpacie). Z ruchem turystycznym związałem się w 1910 r. i rozwinąłem energiczny zwiad krajoznawczy na obszarze całego Podkarpacia – w zasadzie dzisiejszego województwa krośnieńskiego[1]. Zwiedziłem w latach 1910-14: Podgórze Dynowskie, Bieszczady, Beskid Niski, grzbiety Karpat od strony Słowacji, Polski Spiż i Orawę, Czadackie[2], Podhale, Gorlice, Biecz, Strzyżów, Odrzykoń, Iwonicz, Rymanów, Duklę, Żmigród, Osiek itd.
Wojna 1914-18-20 nie przerwała moich „ekspedycji” turystycznych, tylko zmieniła ich profil: z dobrowolnego na przymusowy, z pokojowego na wojenny…
Znalazłem się w szeregach tzw. „żelaznej karpackiej brygady” Legionów Polskich[3] i jej niełatwe dzieliłem losy. Walki wypadło mi toczyć przede wszystkim na szczytach Gorganów i Czarnohory, a od wiosny 1915 r., na terenie Bukowiny i Besarabii. Od jesieni 1915 r. walki toczyliśmy już na Wołyniu i Polesiu. Najpotężniejsze walki toczyliśmy na linii Styry, a następnie Stochodu.
W roku 1916 wybuchł tzw. „Kryzys Legionowy”. Legioniści zażądali od państw centralnych zajęcia określonego stanowiska odnośnie przyszłego państwa polskiego. Bez takiej deklaracji ze strony państw centralnych legioniści odmawiają udziału w walkach. Na to żądanie Legionów państwa centralne odpowiedziały aktem 6-go listopada. W wyniku tego dokumenty wszystkie pułki legionowe zjeżdżają bądź do Warszawy lub w jej pobliże, gdzie zostaną rozkawałkowane kadrowo, by rozwinąć tu na szeroką skalę organizację Armii Polskiej.
Ale już u samych źródeł „legionowego kryzysu” tkwił głęboki dramat Legionów. Zażądano od nas „przysięgi na wierność wobec państw centralnych”. Takiej przysięgi legioniści masowo odmówili, co miało ten skutek, że I i III brygady zostały osaczone, rozbrojone i osadzone w jenieckich obozach w Szczepórnie[4] i Beniaminowie.
„Na placu boju” pozostała jeszcze II brygada. Jej losy rozstrzygnęły się dopiero w pamiętnych dniach lutowych 1918 r. i w bitwie pod Kaniowem.
Mnie losy wojenne rzuciły do b. ciężkiego obozu jenieckiego w Szaldobosz,[5] skąd wiosną 1918 r. skierowano nas do Włoch w okolice Udine, a stąd droga była już „niemylna”: w sołdackie szeregi armii austriackiej… Tę drogę udało mi się jednak tak pokomplikować, że mogłem realizować moje najintymniejsze plany. Znalazłem się w kompanii technicznej na placówce oficerskiej, co mi pozwoliło rozwijać rozległą działalność organizacyjną i uczestniczyć w procesie rozpadania się państw centralnych.
Dalsze moje losy w latach 1918-20 nie należały do łatwych. Cały czas w pierwszej linii frontu aż do zakończenia wojny polsko-bolszewickiej. Za wybitne czyny wojenne zostałem 3-krotnie odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem „Virtuti Militari”.
Niestety w ostatniej bitwie pod Mołodecznem zostałem ciężko ranny. Leczyłem się w szpitalu wojskowym w Gnieźnie. Po wyleczeniu zostałem skierowany do pułku stacjonującego wówczas w Suwałkach, gdzie otrzymałem nominację na „oficera oświatowego pułku”. Do dyspozycji przydzielono mi podchor. Jadwigę Sienkiewiczównę.
Pierwsze moje turystyczne spotkanie dokonało się w lecie 1921 r. Zrealizowaliśmy 3 większe wycieczki krajoznawcze:
- na półwysep klasztorny nad Wigrami
- nad jez. Hańcza
- do Sejn
Niestety w lecie 1921 r. zdecydowałem się nieodwołalnie zwolnić się z wojska i myśl tę zrealizowałem. W sierpniu 1921 r. jestem już upragnionym „cywilem”, wyjeżdżając do rodzinnego Krosna, gdzie rozwinąłem bardzo energiczną działalność w zakresie Teatru Ludowego.
Niestety w rok później pracuję już na terenie ziemi grodzieńskiej, najpierw w społeczności, a następnie jako nauczyciel. Po dwóch latach przerzucam się do pracy w dziennikarstwie. Przyjmuję propozycję naczelnego redaktora „Kuriera Nadniemeńskiego” i pismo to prowadzę przez 5 lat.
Że „Kurier Nadniemeński” wychodzący w Grodnie pod redakcją Antoniego Patli był zawsze pismem turystyczno-krajoznawczym – w to nie ma podstawy wątpić. Turystykę tę ułatwiał m. in. ten fakt, że redakcja co roku otrzymywała jeden stały, bezpłatny bilet kolejowy I klasy, co pozwalało mi poruszać się po wszystkich drogach nie narażając się na wydatki.
Wojna 1939 r. zepchnęła sprawy turystyki na konwencję „przypadku” – konspiracji wojskowej. Jesienią 1939 r. znalazłem się w moim rodzinnym Krośnie, by tu do końca wojny rozwijać intensywną działalność polityczno-wojskową, bądź jako komendant N.O.W.[6] na ziemię krośnieńską, bądź jako szef tajnej prasy AK i propagandy na obszar Podkarpacia. Teren ówczesnego mojego działania pokrywa się z grubsza z obecnym województwem krośnieńskim.
Szczęśliwie, mimo wielu groźnych przygód, przetrwałem na obranym posterunku do końca wojny. Po zakończeniu wojny postanowiłem zainstalować się na Ziemiach Odzyskanych, pomiędzy Słupskiem a Koszalinem, Co mi się tylko częściowo udało zrealizować, gdy w Jarosławcu nad morzem zorganizowałem zakład wychowawczy i prowadziłem go jako kierownik.
Niestety w tej swojej funkcji wszedłem w tamtym terenie w bardzo ostry konflikt z ówczesnym wszechwładnym Urzędem Bezpieczeństwa i rzecz oczywista, że tej wojny nie mogłem wówczas wygrać.
Na Ziemiach Odzyskanych miejsca dla mnie nie było. „Wylądowałem” na ziemi suwalskiej (która od lat mnie ciągła), oczywiście na pozycjach nauczycielskich w średniej szkole ogrodniczej.
Pierwsze lata układały się raczej przyjemnie, to też wkrótce wyrobiłem sobie autorytet wybitnego pedagoga. Wyrazem tego może być powierzenie mi w klasach maturalnych liceum ogólnokształcącego wykładów z zakresu „propedeutyki filozoficznej”.
Niestety i do Suwałk dotarły popularne wówczas i „na modzie” idee rządów autorytarnych. W 1952 r. dokonała się w całym kraju „wielka czystka”, której ofiarami padli właśnie najlepsi. Znalazłem się wśród tych, którzy zostali zwolnieni z tzw. „wilczym biletem”. Na szczęście żona pracowała, dobrze zarabiając jako wzięty adwokat. W wolnych chwilach pomagałem jej.
Za fundamentalne obowiązki społeczne uznałem potrzebę wzięcia w ochronę zarówno zabytków przyrody, jak i zabytków historii i kultury. Tematów było ogrom. Na pierwszy plan poszły stanowiska bobrów, gdyż te były najbardziej narażone na niebezpieczeństwo kłusownictwa.
Z kolei zewidencjonowałem tzw. „zabytki przyrody nieożywionej” tj. wszystkie wielkie głazy narzutowe o wymiarach ponad 8 m obwodu. Z kolei poszły obiekty większe, jak ozy,[7] drumliny,[8] grodziska historyczne, wielkie głazowiska, interglacjały, stare cmentarzyska, drzewa- pomniki przyrody, liczne okazy petrograficzne, które stopniowo stały się zawiązkiem geologicznego działu Muzeum Regionalnego w Suwałkach. Bardzo łatwo nawiązałem kontakt współpracy z dyrekcją Muzeum Archeologicznego sugerując im szereg cennych obiektów do badań, m. in. grodzisko w Osinkach, cmentarzysko w Szwajcarii k/Suwałk, cmentarzysko w Osowej, grodzisko w Szurpiłach, cmentarzysko w Bilwinowie. Obiekty te stały się po paru latach sławami naukowymi i doczekały się bogatej literatury naukowej.
Szczególnie cenne prace zademonstrowali doc. dr Jerzy Antonowicz, dr Jerzy Okulicz, dr M. Kaczyński i dr J. Jaskanis.
Gdy po roku 1946 zainstalowałem się w Suwałkach, sprawy turystyki reprezentowali dwaj sędziowie: sędzia Jan Żabiński i sędzia Kazimierz Krukowski. Jeden był prezesem oddziału, drugi wiceprezesem. Ale zarówno poważny wiek obu tych panów, jak i przepracowanie na niwie sądownictwa, ograniczało możliwości działania do pozycji najbardziej alarmowych. Gdy więc wspólnie z majorem Kuchcińskim włączyliśmy się do prac PTTK, powitano nas tam jak wybawców.
Na pierwszym z kolei zebraniu prezesura oddziału znalazła się w moich rękach, a kierownictwo Domu Turystycznego w Starym Folwarku na szereg lat spoczęło w rękach kol. Kuchcińskiego.
Jednocześnie otrzymałem nominację na stanowisko Muzeum Regionalnego w Suwałkach. Do najpilniejszych i pierwszoplanowych prac PTTK uznaliśmy doprowadzenie obiektów turystycznych do możliwie wysokiego poziomu funkcjonalnego, co wymagało i ogromnej pracy i nakładów pieniężnych.
Drugi, nie mniej ważny odcinek pracy to konieczność prowadzenia akcji szkoleniowej przewodników turystycznych, których region suwalski potrzebował coraz więcej. Na pierwszym więc planie znalazły się wielotygodniowe kursy przewodnickie zakończone egzaminem.
Nie mniej pilną sprawą okazała się sprawa przewodnika książkowego po ziemi suwalskiej. I to zadanie skupiło się na mnie. Zarząd uznał, ze do najpilniejszych moich obowiązków jest napisanie przewodnika książkowego.
Wkrótce pospiesznie zabrałem się do pracy, by w 1956 r. na rynku księgarskim ukazało się I wydanie „Piękna ziemi suwalskiej”, a w dwa lata później – drugie, poszerzone i poprawione.
Dość prężnie zaczęło się rozbudowywać Muzeum Suwalskie. Obok szeroko rozbudowującego się działu archeologicznego powstał dział mineralogiczny i geologiczny oraz biograficzny dział muzeum poświęcony Marii Konopnickiej, który postanowiono rozbudowywać w domu jej urodzin.
Gdy dobiegła mi metka 65 lat, wniosłem do mojej władzy wniosek o przeniesienie mnie w stan spoczynku. Dziś, gdy piszę te słowa dobiega mi sędziwa metka 80 lat. Niestety, mimo najlepszych chęci, sił coraz więcej ubywa i świadom jestem, że niedługo zapewne sił tych braknie zupełnie. Myślę jednak, żem życia nie zmarnował i że na każdym z etapów niełatwego żywota dałem z siebie co miałem najlepszego.
[1] Województwo krośnieńskie – jednostka podziału administracyjnego istniejąca w latach 1975–1998. Położone w południowo-wschodniej części Polski, przy granicy ze Słowacją i Ukrainą.
[2] Czadca – miasto powiatowe w północnej Słowacji, w kraju żylińskim, w historycznym regionie Kysuce.
[3] II Brygada Legionów Polskich tzw. Karpacka lub Żelazna – jednostka Legionów Polskich utworzona 8 maja 1915. Podlegała rozkazom państw centralnych. Złożona z oddziałów walczących dotąd w Karpatach i dlatego zwana „Karpacką”. Jej ułani wsławiali się brawurową szarżą przeciwko wojskom rosyjskim podczas bitwy pod Rokitną 13 czerwca 1915.
[4] Szczypiorno – osiedle w południowo-zachodniej części Kalisza, w granicach administracyjnych miasta od 1976 r.
[5] Száldobos – osada na Zakarpaciu, obecnie w Ukrainie.
[6] Narodowa Organizacja Wojskowa – konspiracyjna organizacja wojskowa Stronnictwa Narodowego okresu II wojny światowej.
[7] Oz – wał lub silnie wydłużony pagórek o wysokości najczęściej kilkunastu metrów i długości nawet kilkudziesięciu kilometrów, wyniesiony wskutek osadzania piasku i żwiru przez wody płynące pod lądolodem, w jego szczelinach lub na powierzchni. Bardzo ciekawym przykładem na Pojezierzu Suwalskim jest oz turtulski o długości 2,8 km, składający się z 13 pagórków o wysokości do 17 m, znajdujących się na dnie doliny Czarnej Hańczy
[8] Drumlin – forma ukształtowania powierzchni ziemi pochodzenia glacjalnego. Jest to niskie, owalne wzgórze (długość do około 1 km, wysokość 5-60 m) o podłużnym, asymetrycznym profilu (bardziej stromy stok występuje od strony, z której nasuwał się lądolód).
- Wyróżnienie dla Józefy Drozdowskiej - 13 November 2024
- Zaproszenie na spotkanie autorskie z Józefem Matyskiełą - 30 October 2024
- Skąd się wzięło nasze logo - 14 February 2024
[…] własnoręczny życiorys Antoniego Patli. Kto nie czytał, może zapoznać się z nim tutaj. Niewątpliwie był on osobą niezwykle zasłużoną dla Suwalszczyzny, a ostatnie lata swojego […]