Opublikowano Dodaj komentarz

Spod Sejn do Ameryki

Od dość dawna wiedziałem, że siostra mojego pradziadka Adama Szczudło, Wiktoria wyszła za Kazimierza Zielepuchę (1835- 1905). Potem jeszcze kilkukrotnie spotykałem to nazwisko w rejestrach i metrykach parafii Sejny, przeważnie wypisywanych dla mieszkańców wsi Zagówiec, która od lat 40. dziewiętnastego wieku była też wsią moich przodków Szczudłów.

Osobiście żadnego Zielepuchy nie znałem. Z czasem Witek Zielepucha z Sejn trafił do moich fejsbukowych znajomych, ale nie bardzo był zainteresowany. Wątek genealogii tej rodziny bardziej mnie zaciekawił kiedy zorientowałem się, że Zielepuchowie byli też skojarzeni z Kasperowiczami, na których drzewie genealogicznym i Szczudłowie mieli swój „udział”. Antonina Szczudło, córka Pawła i Marianny Gorczyńskiej w 1863 roku wyszła za Kazimierza Kasperowicza urodzonego w roku 1840 we wsi Tomasze. Jednak żadnych metryk dzieci tej pary nie odnalazłem. Antonina Kasperowicz już będąc mężatką, w roku 1870 występuje w metryce chrztu Anastazji Polens, córki Teodora i Konstancji Szczudło, swojej siostry. Umiera w 1905 roku we wsi Wiłkokuk, prawdopodobnie bezdzietnie.

W połowie czerwca tego roku, nazwisko Zielepucha, w wersji nieco zmienionej – Zielepuka, niespodziewanie pojawia się na fejsbukowym anglojęzycznym forum genealogów. Tym razem pisze nieznana mi wcześniej kobieta z Ameryki, Yelyzaveta Van Duker. Kiedy piszę, że jest to nazwisko z mojego rodowodu, ona wspomina, że jej mąż ma je na swoim drzewie genealogicznym. Kluczową osobą jest Bronisława Zielepucha, która ze swoją starszą siostrą Franciszką emigrowała do USA. Jej emigracyjny dokument wskazuje Zagówiec (oczywiście zapisany błędnie) jako miejsce urodzenia, natomiast akt zgonu Franciszki wymienia rodziców; Kazimierza Zielepuchę i Wiktorię Szczudło (również z błędami). Zachęcony odkryciem kolejnych kuzynów w Ameryce, wertuję zasoby metrykalne parafii Sejny i Berżniki. Udaje się znaleźć całkiem sporo metryk, a wśród nich namierzyć najstarszego w regionie, Benedykta, który urodził się w nieznanym dotąd miejscu około 1790 roku. Zmarł w Bierżałowcach w roku 1846. Prawdopodobnie miał dwie żony; Annę Byczkowską i Mariannę Mackiewicz. Z pierwszą spłodził Benedykt troje dzieci; Mariannę – ur 1827, Kazimierza – 1835 i Marcellę – 1839. Podobnie jak ojciec, Kazimierz też jest dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego wybranką zostaje Rozalia Jachimowicz z Budziewizny, która rodzi mu czworo dzieci; Antoninę – 1862, Franciszka Leopolda – 1865, Józefa – 1867 i Wincentego. Dwoje pierwszych umiera po kilku dniach, Wincenty w wieku 18 lat, o Józefie brak informacji w dostępnych mi metrykach. Pierwsza żona Kazimierza Zielepuchy umiera w latach 1872-73 i wtedy owdowiały mężczyzna z dwójką małoletnich dzieci decyduje się na nowy związek. Jego wybranką zostaje Wiktoria Szczudło, młodsza o 10 lat córka Pawła Szczudło (1812- 1895) i Marianny Gorczyńskiej (1801- 1885). Drugie małżeństwo Kazimierza jest jeszcze bardziej owocne niż pierwsze i przynosi mu pięcioro dzieci; Kazimierę – 1874, Władysława – 1878, Rozalię – 1880, Franciszkę – 1881 i Bronisławę – 1886 r. Los Kazimiery nie jest szerzej znany, wiadomo jedynie, że w 1893 roku urodziła panieńskie dziecko – Franciszka, który żył tylko kilka tygodni. Nie wiadomo jaką przyszłość miał Władysław. W zasobach parafii Sejny są dwie metryki Rozalii, z których wiadomo, że żyła tylko dwa dni.

Ostatnich dwoje dzieci Kazimierza i Wiktorii Zielepuchów, Franciszka i Bronisława, emigruje do Ameryki. Franciszka opuszcza ojczyste strony już w 1901 roku, Bronisława dopiero w 1913 r., w 8 lat po śmierci ojca. Bronisława emigrowała statkiem NECKAR do Filadelfii.

Po doświadczeniach życiowych Benedykta i Kazimierza podwójne związki małżeńskie w rodzinie Zielepuchów nie powinny już dziwić. Podobnie i Bronisława dwukrotnie wychodzi za mąż, dwa razy za Litwinów pochodzących z okolic bliskich jej stronom ojczystym. Jej pierwszym wybrankiem jest Frank Gaidziunas (1877- 1925), z którym ma Bronisława troje dzieci; Franka, Jeanne i Pauline.

Drugi mąż Bronisławy to Peter Zukaitas (1897- 1956), urodzony w mieście Simnas na Litwie, z którym niedawna wdowa w wieku 42 lat doczekała jeszcze dziecka. Dano mu imię po matce, Bronisława, co w wersji amerykańskiej brzmiało nieco inaczej – Bertha. Bertha Zukaitas (1928- 2014) była już w pierwszym pokoleniu „born American” i wyrastała w rodzinie wielojęzycznej, gdzie ojciec mówił po litewsku, matka po polsku, a ona po angielsku i wszyscy się rozumieli.

Partnerem życiowym Berthy został Tadeusz Miklas, żyjący w latach 1919- 2006, z pewnością mający także korzenie polskie. Małżeństwo to sprowadziło na świat dwoje dzieci; Lorraine i Toma. Lorraine wyszła za Bradforda Van Dukera. Ich dorobek rodzinny to troje dzieci: Scot, Laura i Mark.

Scot Van Duker na kilka miesięcy trafił do pracy w Kijowie, gdzie był zatrudniony w Konsulacie USA. Któregoś razu w konsulacie kijowskim prezentację o trybie pracy Ambasady USA w Warszawie pokazywała młoda anglistka, Yelyzaveta Avetysian. Oczarowany prezentacją a chyba bardziej urokiem młodej Ukrainki, Scot okazał wyrazy uznania, po których był ciąg dalszy. Zabrał „prezenterkę” ze sobą do Ameryki, gdzie została jego żoną. Dziś tworzą szczęśliwe małżeństwo z dwójką dzieci.

Wśród emigrantów do Ameryki mam sporo kuzynów, którzy tworzą barwne pary międzynarodowe, ale ta jest szczególnie międzynarodowa. Linia genealogiczna Scota to Polacy, Litwini, potem Belgowie, Holendrzy i Francuzi, ale również Anglicy, Szkoci i Irlandczycy. Na jej końcu jest żona Liza, po ojcu Ormianka, po matce Ukrainka. Brat Scota, Mark Van Duker ożenił się z dziewczyną z Chin. Jak widać, Ameryka wciąż jest dobrym miejscem do życia i pracy dla wszystkich nacji.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Indeksacja JZI – stan na koniec kwietnia 2020

JZI - indeksacja - kwiecień 2020

Jeszcze nie tak dawno wydawało nam się, że marzec był wyjątkowo obfity jeśli chodzi o nowe indeksy (18,5 tysiąca z 24 ksiąg). Jednak kwiecień przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania: do wyszukiwarki Geneo dodaliśmy niemal 32 000 nowych indeksów pochodzących ze 106 ksiąg! Pojawiły się nowe parafie: prawosławne – Augustów, Hołynka, Rygałówka, Sopoćkinie oraz rzymsko-katolicka parafia w Wiżajnach. Poza tym uzupełniliśmy dane z parafii: Augustów, Bakałarzewo, Bargłów, Jeleniewo, Kaletnik, Rajgród i Studzieniczna. Ponadto, poza wyszukiwarka Geneo, dodaliśmy spis parafian augustowskich z 1721 roku. Dostępny jest on w postaci tabeli na stronie parafii Augustów. Równolegle jak zwykle uzupełniamy i poprawiamy wcześniej dodane indeksy. W kwietniu indeksowali i weryfikowali:

Wszystkim wyżej wymienionym dziękujemy! Wkrótce kolejne, liczne indeksy, w tym z nowych parafii.

Polecamy również zerknąć na bardziej szczegółową tabelę pokazującą ilość zindeksowanych akt metrykalnych z podziałem na lata, parafię i rodzaj metryki. Można ją znaleźć tutaj.

 
Opublikowano Jeden komentarz

Z Solistowskiej Góry do Ameryki

Grzędy Topograficeskaja Karta Carstva Polskago

Nieznany epizod z historii wsi Grzędy

Wieś Grzędy… miejsce niezwykłe i szczególne na historycznej mapie powiatu grajewskiego. Wprawdzie osada nie istnieje już od ponad 75 lat – jednak historia i życie jej mieszkańców ciągle wzbudzają żywe zainteresowanie turystów, miłośników regionu i historyków. Wieś składała się z ponad 20 gospodarstw rozrzuconych na kilku piaszczystych wydmach. I tak na Nowym Świecie mieszkali Łubowie, Kosakowscy, Rowki, Sienkiewicze, Biercie, Milewscy, Grabowi, na Dębowej Górze posadowione były gospodarstwa Zyskowskich, Kuklińskich, Czajków, Kołakowskich, Olendrów, Zawistowskich. Na Pojedynku mieszkali Kaplowie, i dwie rodziny Grabowych. Na Longwi żyli m.in. Kumkowscy i Mońkowie. Na Solistowskiej Górze mieszkali Czajki i nieco dalej Kuklińscy.

Kilka lat temu wpadł mi w ręce list z 1886 roku pisany z Ameryki przez Kazimierza Czajko z Grzęd do Aleksandra Nawrockiego z Rajgrodu. To ciekawe znalezisko dało mi asumpt do poszukiwań historycznych o wsi Grzędy i jej mieszkańcach.

Aby prześledzić proces osadniczy rodziny Czajków na Solistowskiej Górze, warto na początku przybliżyć losy członków tej rodziny. Otóż protoplastami naszych osadników byli pochodzący z Tajenka Jan i Jadwiga z Kuberskich, którzy w 1829 roku w kościele w Bargłowie zawarli związek małżeński. Młodzi mieszkali w Woźnejwsi, gdzie na świat przychodziły kolejne dzieci:Kazimierz (*1837), Wincenty(*1840, urodzony w Ciszewie),Jan (*1843), Józef (*1846),Teofila (*1847), Antoni (*1850).

Pierwszym z tej familii, który osiadł na Solistowskiej Górze był Kazimierz Czajko. W 1856 roku zawarł on związek małżeński z 18 letnia Wiktorią Dobrydnio z Orzechówki. Małżonkowie zamieszkali w Woźnejwsi, gdzie w 1858 roku na świat przychodzi córka Rozalia, w 1862 roku Józef. W 1870 roku umiera żona Kazimierza, który – co wcale nie było rzadkością, jeszcze w tym samym roku ponownie zawiera związek małżeński z 25 letnią Anną Klimont z Tajna. W akcie zaślubin jest zapisany jako Kazimierz Czajkowski. W 1872 roku w Dreństwie przychodzi na świat córka Anna, rok później Feliks, Kazimierz (*1876), Piotr (*1878), Antoni (*1880). Poza Anną, wszystkie dzieci urodziły się już w Grzędach. Można zatem przyjąć, że Kazimierz wraz żoną i liczną rodziną zamieszkał w Grzędach – Solistowska Góra w 1872 lub 1873 roku. Nie znamy niestety statusu majątkowego Czajków. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że sytuacja rodzinna, niejako wymusiła przenosiny na Solistowską. Nowa żona, a także powiększająca się rodzina, powodowały bez wątpienia liczne konflikty w przeludnionej chacie. Ciekawe, że kilka lat później w ślady Kazimierza poszedł jego młodszy brat Jan, który z poślubioną w 1873 roku Franciszką ze Skowrońskich oraz z dwójką dzieci, Franciszką (*1874) oraz Karolem (*1875) również zamieszkał na Solistowskiej. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy pomiędzy braćmi była jakaś umowa, i w związku z tym rodzina Jana zamieszkała w chacie Kazimierza, czy też w nowej -wybudowanej przez siebie. Tego nie wiemy. Faktem jest, że w następnych latach w Grzędach na świat przychodzą kolejne jego dzieci. Aniela (*1880), Konstancja (*1882) Jan (*1884), Józef (*1893), Julianna (*1886), Franciszek (*1887), Wiktoria (*1887) i Józef (*1893).

Około 1885 roku nastąpiło ważne wydarzenie w rodzinie Czajków. Kazimierz, jego syn Józef oraz nie mieszkający w Grzędach brat pierwszego Wincenty, postanowili wyjechać do Ameryki. Byli zatem najprawdopodobniej pierwszymi emigrantami z zagubionej wśród bagien wsi Grzędy. Co było przyczyną tak ryzykownego działanie jak wyjazd do dalekiej Ameryki? Bez wątpienia bieda, przeludnienie wsi, brak ziemi i jak to dzisiaj powiedzielibyśmy brak perspektyw.

Według Anny Adasiewicz, która przeglądała ewidencje pochowanych na cmentarzach w Stambaugh, Iron, emigracja z miejscowości nadbiebrzańskich za ocean rozpoczęła się jeszcze na początku lat 80 XIX wieku. Duża część emigrantów pochodziło z Białaszewa, Osowca, Tajna, Rajgrodu. Pani Anna przytacza historię rodziny Konstantego i Rozalii Zyskowskich z Stambaugh, miasta znanego z kopalni złota. Konstanty urodził się w 1837 r i zmarł 15 maja 1920r w Iron River, Michigan. Rozalia Gardecka i Konstanty wzięli ślub w Rajgrodzie w 1864r. Wyemigrowali w 1884r z 4 dzieci (najprawdopodobniej z Rajgrodu). Ich syn Zygmunt, już chyba urodzony w USA, później odziedziczyli parcelę 40 arowe, na której odkryto później złoża żelaza i miedzi. W wyniku konfliktu o złoża cennego kruszcu został zamordowany w 1924r i sprawa morderstwa i praw do ziemi ciągnęła się przez wiele lat w sadach. Praprawnuczek Konstantego, Raymond Bisque napisał na ten temat książkę.

Czytaj dalej Z Solistowskiej Góry do Ameryki

 
Opublikowano Jeden komentarz

Figurka Matki Boskiej domu strzegąca

W końcu XV wieku, gdy na terenach puszczy nowodworskiej pojawiło się osadnictwo, na skrajach pierwszych wiosek ustawiano krzyże i kapliczki. Tradycja ta zachowała się po dzień dzisiejszy. Pewna piękna nadbiebrzańska wieś w gminie Dąbrowa Białostocka również posiada kilkanaście takich obiektów. O historii każdego z nich można opowiadać godzinami, jednak jeden z nich jest szczególnie wyjątkowy.

Rodzinna pamiątka

Matka Boska jest w mojej rodzinie od pokoleń, kiedy to jeszcze nazwisko jak i wyznanie mieszkańców domu było inne. Jest to jedyna figurka we wsi. Mierząca ok 30cm przedstawia Maryję z zarumienionymi policzkami i rękoma skierowanymi w stronę piersi. Odsłaniają złote promieniujące serce umiejscowione w centrum tułowia. Kolor szat jest w spokojnych żółto-błękitno-różowych odcieniach. Jest w stanie idealnym, gdyż dbano o nią od zawsze, niestety nie posiada ona żadnych inskrypcji i innych oznaczeń, które mogłyby wskazywać datę jak i wykonawcę postaci Matki Boskiej.

Burzliwa historia

W połowie XIX wieku moi przodkowie przenieśli się do Kropiwna z sąsiedniej wsi Szuszalewo. Trudno jest powiedzieć czy przywieźli figurkę ze sobą czy też zastali ją na miejscu. Najstarszą wiadomością jaką posiadam o niej jest sytuacja „kradzieży” dokonanej przez Zofię, która 30 lat wcześniej wyszła za mąż i opuściła dom rodzinny. Około 1924 roku po śmierci swego ojca oraz po braku zgody swego rodzeństwa na oddanie figurki, postanowiła pod osłoną nocy dokonać kradzieży. Minęło kilka dni zanim domownicy zauważyli że drewniana kapliczka jest pusta. Postanowili się udać do domu najstarszej siostry i odebrać Matkę Boską, co pokazuje że była dla nich bezcenna. Dochodzę do wniosku, że Maryja musiała być znana ze swych cudownych mocy na długo wcześniej przed rokiem 1924.

Cudowne wydarzenia

W lipcu 1944 roku, kiedy przechodził front wojenny spłonęła cala wieś wraz z zabudowaniami, a jedynym domem który przetrwał był ten którego strzegła Matka Boska w swojej kapliczce z drewna lipowego. Wiadomość o cudzie szybko rozeszła się po okolicy. Dom zamieszkiwali już tylko wyznawcy prawosławia co budziło zdziwienie ogółu ludzi, z czasem moi przodkowie otrzymywali propozycje, aby oddali bądź sprzedali figurkę katolikom, którzy będą ja odpowiednio „adorować”. Żaden mieszkaniec domu się na to nie zgodził, jak też do dnia dzisiejszego nie znalazł się śmiałek, który ponownie ukradłby ją.  Po około pięćdziesięciu latach po wojnie Maryja znowu dała o sobie znać. Przyśniła się mojej babci i nakazała jej, aby szybko przeniosła ją z kapliczki do domu – tak też się stało. Po kilku dniach stara lipowa budowla zawaliła się.

Epilog

Obecnie po kilku latach spędzonych w domu Matka Boska ma swoją nową oszkloną kapliczkę, solidną ze stali. Można w to wierzyć lub nie ale nadal broni tego domu przed złem.

* * *

Proszę czytelników o pomoc. Jedyne co udało mi się ustalić, jest to że mogła występować w spisie krzyży i kapliczek z 1913 roku dla parafii dąbrowskiej (wtedy Dąbrowa Grodzieńska koło Grodna) dostępnego w archiwach wileńskich. Na pewno jej zdjęcie jest takim spisie z lat 70-tych w Archiwum Archidiecezjalnym w Białymstoku, jednak brak tam opisu, co widziałem osobiście.  Może ktoś z was potrafi powiedzieć jak i skąd ubodzy i w większości niepiśmienni ludzie w XIX/XX wieku nabywali  takie dewocjonalia? Może z waszą pomocą dopiszę coś więcej o mojej rodzinnej pamiątce, najstarszej rzeczy w rodzinie.

 
Opublikowano Jeden komentarz

Krzyżyk nieznanego żołnierza

Znalezisko

Niemal dokładnie 13 lat temu, w marcu 2007 będąc leśniczym w Napiwodzie znalazłem w lesie k. Moczyska ludzkie szczątki z wojskowym oporządzeniem. Wśród przedmiotów znalazłem też srebrny krzyżyk, jaki noszą na szyi ludzie wierzący. Krzyżyk obrządku wschodniego. Teren znaleziska to obszar, gdzie ostatniej doby bitwy pod Tannenbergiem, 30 sierpnia 1914 r. przez lasy pomiędzy Nidzicą i Zimną Wodą wycofywały się do Rosji resztki 3 korpusów, w bezładzie i w większości na własna rękę.

Jeśli spojrzeć na mapy Prus Wschodnich sprzed Pierwszej Wojny Światowej, to niedaleko na południe od Nidzicy była granica pomiędzy carską Rosją i cesarskimi Niemcami. Królestwo Polskie – jeśli jest tam zapisane to tylko małymi literami. Do wolności, do życia – do granicy Rosji – Królestwa Polskiego – pozostało temu żołnierzowi tylko kilka kilometrów, godzina marszu!

Mały prawosławny krzyż matka żołnierza, gdzieś daleko stąd, zawiesiła synowi idącemu na wojnę, z błogosławieństwem i nadzieją, że przyprowadzi syna do domu. Stało się inaczej. Krzyż przeleżał tutaj na dawnych Prusach Wschodnich, na obcej ziemi, ponad 90 lat.

Znaczenie

Opis znaczenia symboliki zawartej na tym Krzyżu otrzymany z Muzeum Ikony w Supraślu, filii Muzeum Podlaskiego w Białymstoku:

Jest to krzyżyk prawosławny, z ramionami zakończonymi trójliściem. Prawdopodobnie był ozdobiony emalią. Wewnątrz znajduje się mniejszy charakterystyczny dla Prawosławia krzyż o ośmiu końcach. Dolna, ukośna poprzeczka odwołuje się do sceny Ukrzyżowania z Ewangelii według św. Łukasza, gdzie obok Jezusa zostało ukrzyżowanych dwóch łotrów. Jeden jej koniec jest podniesiony, wskazuje niebo, czyli miejsce, gdzie trafi Dobry Łotr. Drugi koniec wskazuje piekło, czyli miejsce, gdzie trafi pełen pychy, drugi łotr.

Litery pisane cyrylicą, które znajdują się na ramionach w polskim alfabecie oznaczają: IS (Jezus), XS (Chrystus), litery u góry CS (Król Chwały).

Litery, które znajdują się u dołu to GA (Grób Adama lub Golgota). Według źródeł apokryficznych w tym miejscu został pochowany pierwszy człowiek Adam i w tym miejscu został ukrzyżowany Jezus, aby odkupić Jego i nasze grzechy. Motyw znajdujący się pod krzyżem to czaszka Adama.

Niestety dolny fragment krzyża jest bardzo niewyraźny i trudno powiedzieć co jeszcze tam się znajduje. Punce, które znajdują się na odwrocie krzyżyka mogą powiedzieć, z którego miasta w Rosji on pochodził. Niestety, które to miejsce w Rosji trudno powiedzieć.

podpisał Maciej Ćwiklewski.

Informacje o pochodzeniu krzyżyka otrzymane od Bogusława Perzyka odczytana na podstawie sygnatur na odwrocie:

  1. Obiekt został wykonany w pracowni Wasilija Nikołajewicza Czułkowa (WNCz)
  2. Wytwórca był zarejestrowany w Urzędzie Probierczym guberni Kostromskiej.
  3. Obiekt wykonano ze srebra próby „84”

Upamiętnienie

Niedaleko mojego znaleziska jest wieś Zimna Woda. Na skraju tej wsi znajduje się jeden z wielu cmentarzy pobitewnych tej wojny, gdzie pogrzebano poległych 37 żołnierzy rosyjskich. Bliżej wsi, przy kamiennym pomniku jest mogiła 7 żołnierzy niemieckich. Wszyscy oni polegli 30 sierpnia 1914 r.

Kościół w Zimnej Wodzie, zbudowany wśród lasów, jest dobrym miejscem dla tego krzyża – pamiątki po młodych ludziach sprzed 100 lat – żołnierzach, dla których domem w ich ostatnich dniach życia były dzisiaj nasze lasy. Krzyżyk został uroczyście zawieszony w tym kościele na tle wyrzeźbionej, powiększonej jego kopii.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Indeksacja JZI – stan na koniec marca 2020

Ten marzec był wyjątkowy dla nas wszystkich. Ograniczenia w poruszaniu się wprowadzone w związku z pandemią przymusiły nas do spędzania większej ilości czasu w domu, a zatem i przed komputerem.  Odbiło się to wyraźnie na postępach prac w indeksacji JZI. Otóż w marcu do wyszukiwarki Geneo dodaliśmy aż 18 500 nowych indeksów pochodzących z 24 ksiąg. Dodaliśmy pierwsze indeksy z prawosławnej parafii w Raczkach, grecko-katolickiej parafii w Jacznie, a także z rzymsko-katolickiej parafii w Sejnach. Poza tym uzupełniliśmy dane z parafii: Augustów, Bargłów, Dąbrowa, Janówka, Kaletnik, Rajgród i Studzieniczna. Równolegle jak zwykle uzupełniamy i poprawiamy wcześniej dodane indeksy. W marcu indeksowali i weryfikowali:

Wszystkim wyżej wymienionym dziękujemy, a także tym, którzy pracują nad swoimi księgami, ale nie zdążyli w marcu nadesłać indeksów 🙂

Polecamy również zerknąć na bardziej szczegółową tabelę pokazującą ilość zindeksowanych akt metrykalnych z podziałem na lata, parafię i rodzaj metryki. Można ją znaleźć tutaj.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

O Świętym Miejscu w „Orlim Locieˮ

Prezentowany artykuł, zatytułowany „Miejsce Święte w puszczy augustowskiejˮ (podaję jego oryginalny zapis), ukazał się w 1932 roku w piśmie „Orli Lot". Był to miesięcznik krajoznawczo-etnograficzny wydawany przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze w Krakowie z przeznaczeniem dla Kół Krajoznawczych. Wychodził w latach 1920-1950. Autorem tekstu jest Seweryn Udziela, urodzony w 1857, a zmarły w 1937 roku, nauczyciel, etnograf oraz badacz folkloru i ludoznawca. Jego imię nosi Muzeum Etnograficzne w Krakowie. Ilustracje krzyży i kapliczek przydrożnych z okolic Augustowa i Suwałk wykonał Stefan Bykowski z Bydgoszczy, współpracownik, wychodzącego w okresie międzywojennym, augustowskiego pisma regionalnego „Nasz Głosˮ.

Więcej wiadomości na ten temat można uzyskać m.in. na stronach internetowych Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie, Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu, Encyklopedii PWN, Centralnej Biblioteki PTTK i Wikipedii.


Miejsce Święte w puszczy augustowskiej

Seweryn Udziela

W lesie świerkowym z przymieszką sosny przy ujściu rzeki Rozpudy do jeziora Jałowego znajduje się tak zwane tutaj "Miejsce Święte" już na terytorjum wsi Jaski w parafji Raczki w powiecie suwalskim.

Jest to grupa krzyży drewnianych i kapliczek na słupach umieszczonych oraz zatkniętych na wierzchu krzyży żelaznych. Najciekawszy to jest słup wykuty z jednej sztuki kamienia, a przedstawiający pień drzewa 2 metry wysoki, a 4 decymetry średnicy mający. Naśladuje jak najdokładniej pień sosny; u dołu widać wydostające się z ziemi korzenie, kora wykuta jest z drobiazgową dokładnością, na pniu rośnie huba i inny grzyb z czapką; górna część równo ścięta i w nią zatknięty krzyż żelazny. Najważniejszą z pośród tych kapliczek jest ta, na której u góry znajduje się figura św. Jana Chrzciciela, rzeźbiona w drzewie, około 6 dm wysoka. Inna ma wprawiony za szkłem obraz Matki Boskiej, a inna Pana Jezusa Ukrzyżowanego.

Wszystkie te kapliczki stoją blisko obok siebie w grupie widać, że są stare i one to tworzą owo "Miejsce Święte" znane i czczone przez ludność polską, katolicką; w okolicy o promieniu kilkumilowym, uważane jest za miejsce cudowne.

Tradycja utrzymuje, że "Miejsce Święte" jest bardzo dawne; najstarsi ludzie powiadają, że już rodzice ich mówili, iż istniało oddawna. To też legendy o powstaniu jego są mgliste i ogólnikowe. Wszyscy mówią, że kiedyś ukazała się tam Matka Boska na drzewie dziewczynie, pasącej krowy, więc wystawiono na tern miejscu kapliczkę z Matką Boską. Znowu chłopcu pastuszkowi ukazał się św. Jan Chrzciciel, to też inna kapliczka poświęcona jest świętemu Janowi. Potem ustawiono tam jeszcze kilka krzyży drewnianych.

Nie podobały się one kiedyś jakiemuś leśniczemu moskalowi i kazał je ściąć. Gdy jednak nikt nie odważył się wyciąć tych krzyży, rozzłoszczony sam pościnał je i zepchnął do płynącej tu rzeki Rozpudy. Jednak krzyże nie popłynęły z wodą, ale nawet, gdy je dalej zepchnięto, wracały tutaj, płynąc pod wodę.,. Ludzie, widząc to, uznali ten cud za wskazówkę, iż krzyże chcą na Świętem Miejscu pozostać, wyciągnęli je nocą z wody i znowu postawili tu, gdzie stały dawniej.

Do tego cudownego Miejsca Świętego przychodzą ludzie z modlitwami o zdrowie, a w płynącym u stóp krzyży potoczku, wypływającym z sąsiedniego jeziora Jałowego do rzeki Rozpudy obmywają chore dzieci, zostawiając zdjęte z nich koszulki i chusteczki, któremi obwiązują krzyże.

Także i starsi chorzy udają się pod opiekę Matki Boskiej i św. Jana i odbywają pielgrzymki do tego miejsca. Obmywają się wodą, maczają w niej chusteczki i okładają schorzałe miejsca. Okłady takie skuteczne są, gdy jakaś wysypka okrywa ciało, gdy się tworzą wrzody, rany, gdy głowa boli. Widziałem matkę prowadzącą do wody kulawą dziewczynkę, może dziewięcioletnią o jednej kuli.

W dzień św. Jana Chrzciciela, 24 czerwca, odbywa się tu niby odpust, mówię niby, bo w miejscu niema kościoła, niema nawet takiej kapliczki, w której znajdowałby się choćby mały ołtarzyk, służący do odprawiania mszy świętej. Księża też nie biorą udziału żadnego w tern święcie ludowem. Tylko wikarjusz z Raczek od niejakiego czasu przysyła kościelnego z puszką żelazną do zbierania składek. Staje on pod figurą św. Jana, stawia puszkę na dostępnem i widocznem miejscu, a obok niej krucyfiks kościelny.

Ludzie z całej okolicy przychodzą pieszo i przyjeżdżają wozami. Wszystkie wozy pełne dzieci starszych mniejszych i niemowląt, bo dzisiejszy dzień, to święto dzieci; przecież dzieciom ukazała się Matka Boska i św. Jan.

Odpust jest tłumny, bywa na nim po kilka tysięcy ludzi. Wozy zostawiają w lesie, a drożynę, wiodącą wśród lasu do Świętego Miejsca, po obu stronach obstawiają kramarze kramami. W kramach widziałem najwięcej cukierków, trochę ciastek; są kramy z bułkami, kukiełkami, z kiełbasami; z dewocjonaljami były tylko dwa kramy, zato w innych było piwo, woda sodowa i lody; parę kramów z zabawkami dla dzieci, ale te wyroby fabryczne, nie miejscowych wyrobów ludowych.

Gromada żebraków zawodziła pieśni o Matce Boskiej i o św. Janie i prosiła o jałmużnę.

Każdy, kto przyszedł, klękał przed kapliczkami, pomodlił się i rzucał na ofiarę grosz jaki do puszki. Kto był chory, szedł potem do wody. Księża nie chcą wziąć pod swoją opiekę Świętego Miejsca, nie chcą się niem zająć i ten ludowy odpust jakoś zorganizować, uświęcić. Tak, jest to naprawdę święto ludowe.

Dzień ten jest także świętem pasterskiem.

Pędząc bydło do domu z przedpołudniowej paszy, każdy pastuch stroi je kwiatami polnemi, wieszając wianki z nich na rogach i na szyi każdego bydlęcia. Dostaje też dzisiaj od gospodyni w upominku tyle razy po 50 groszy, ile sztuk bydła pasie.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Pożary w miastach i wsiach powiatu augustowskiego – 1846 rok

Plagą minionych czasów były nie tylko wojny, zarazy, ale także jeszcze częstsze pożary. “Zbiór Urządzeń i Wiadomości Tyczących się Ubezpieczeń w Królestwie Polskiem” z roku 1846. Przyznane odszkodowania po pogorzeli w miastach i wsiach powiatu augustowskiego.

 

Miejsce pogorzeli

Data pogorzeli

Suma przyznana

R. sr.

Kop.

Miasta

Przerośl 20 wrzesień 2024 755 35
Raczki 20 wrzesień 2024 557 50
Suwałki 20 wrzesień 2024 632 92,5
Suwałki 20 wrzesień 2024 474 42,5
Przerośl 20 wrzesień 2024 29 47,5
Suwałki 20 wrzesień 2024 147 25
Suwałki 20 wrzesień 2024 97 20
Filipów 20 wrzesień 2024 44 40
Rajgród 20 wrzesień 2024 51 05
Przerośl 20 wrzesień 2024 657 75
Przerośl 20 wrzesień 2024 108 15
Suwałki 20 wrzesień 2024 154 42,5

Wsie

Pruska 20 wrzesień 2024 9 00
Turtul 20 wrzesień 2024 210 76
Krzywe 20 wrzesień 2024 225 00
Ponizie 20 wrzesień 2024 308 55
Kurianki 20 wrzesień 2024 73 80
Wesołówka 20 wrzesień 2024 194 25
Krzywólka 20 wrzesień 2024 52 20
Sośnia 20 wrzesień 2024 354 50
Skieblewo 20 wrzesień 2024 11 25
Bochatery Polne 20 wrzesień 2024 7 50
Pawłówka 20 wrzesień 2024 15 00
Rogożyn 20 wrzesień 2024 180 00
Kudrynki 20 wrzesień 2024 105 00
Rogożyn 20 wrzesień 2024 60 00
Rychtyn 20 wrzesień 2024 75 00
Żarnowo 20 wrzesień 2024 103 20
Woźna Wieś 20 wrzesień 2024 223 95
Nowa Wieś 20 wrzesień 2024 108 75
Czajewszczyzna 20 wrzesień 2024 299 40
Czerwone Bagno 20 wrzesień 2024 59 85
Netta 20 wrzesień 2024 100 76
Maćkowa Ruda 20 wrzesień 2024 90 00
Dębszczyzna 20 wrzesień 2024 30 00
Krzywólka 20 wrzesień 2024 15 00
Nowa Wieś 20 wrzesień 2024 67 50
Prudziszki 20 wrzesień 2024 44 70
Burdyniszki 20 wrzesień 2024 60 00
Kamionka 20 wrzesień 2024 26 00
Sztabin 20 wrzesień 2024 4211 00
Kurejwa 20 wrzesień 2024 74 01
Zuzenka 20 wrzesień 2024 52 50
Zuzenka 20 wrzesień 2024 150 00
Szczodruchy 20 wrzesień 2024 1176 81
Lachowo 20 wrzesień 2024 575 40
Bassaraby 20 wrzesień 2024 187 50
Rutki Nowe 20 wrzesień 2024 89 55
Krukówek 20 wrzesień 2024 209 40
Wojciech 20 wrzesień 2024 165 00
Nowopole 20 wrzesień 2024 1083 74
Dreństwo 20 wrzesień 2024 33 30
Wólka 20 wrzesień 2024 1350 15
Olszanka 20 wrzesień 2024 149 44
Dębice 20 wrzesień 2024 85 50
Sobolewo 20 wrzesień 2024 119 55
Wysoka Góra 20 wrzesień 2024 135 00
Żarnowo 20 wrzesień 2024 15 00
Słucz 20 wrzesień 2024 89 55
Nowa Wieś 20 wrzesień 2024 75 00
Boczki 20 wrzesień 2024 177 30
Lipów 20 wrzesień 2024 37 50
Bełda 20 wrzesień 2024 44 70
Motule 20 wrzesień 2024 158 72,5
Mierne 20 wrzesień 2024 29 40
Solistówka 20 wrzesień 2024 37 20

Razem

17333

04,5

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Historia duszpasterstwa katolickiego w parafii Matki Bożej Anielskiej w Lipsku nad Biebrzą w latach 1914-1997

Wprowadzenie

Na terenach obecnej gminy Lipsk już w połowie XVI wieku istniała sieć parafii obrządku wschodniego. Funkcjonowały cerkwie w Bali, Hołynce, Jacznie, Perstuniu i Rygałówce. W roku 1582 w związku z napływem z Mazowsza coraz większej rzeszy katolików obrządku łacińskiego król Stefan Batory założył parafię rzymskokatolicką w miasteczku Lipsk nad Biebrzą i nadał jej 23 morgi ziemi na terenie miasta.[1]

W dniu 30 kwietnia 1606 r. Zygmunt III Waza na prośbę plebana Michała Grochowskiego powiększył uposażenie parafii nadając kościołowi lipskiemu 6 włók litewskich (ok. 109,16 ha.) i 14 morgów ziemi w lasach lipskich (ostęp Jasionowo obok pól miejskich) oraz 16 morgów do „wykrudowania” w lesie Dorohuszyn. Na włókach tych proboszcz lipski założył folwark i wieś Jasionowo.[2]

Pierwszą świątynię zapewne drewnianą wybudowano z fundacji króla Stefana Batorego w 1582 r. Drugą również drewnianą w 1606 r. Zbudował król Zygmunt III.[3]

Według komisji rządowej i akt kościelnych w XIX w. do parafii należały: miasteczko Lipsk oraz wioski: Chorużowce, Dabińczany, Dulkowszczyzna, Gorczyca, Jaczniki, Jasionowo, Kurjanki, Lipsk Murowany, Ostrowie, Ostryńskie, Płaska, Podłucze (dawniej Nowy Lipsk), Ponarlica, Rohożyn, Rohożyniec, Rubcowo, Rygałówka, Siółko, Skieblewo, Słomkowszczyzna, Sofijówka (dawniej Sołojweszczyzna), Starożyńce, Świack, Wnućkowszczyzna, Wołkuszek, Wołkuszne, Żabicke.[4] Od dnia 4 kwietnia 1875 r. wioski Gorczyca i Płaska zostały przeniesione do placówki duszpasterskiej w Studzienicznej.[5]

Przypuszczalnie równolegle z parafią rzymskokatolicką założona została w mieście parafia grekokatolicka i zbudowana została cerkiew.[6]

Parafia Lipsk istniała nieprzerwanie do 1875 r.[7], kiedy to ukazem carskim z 2 marca unicką diecezję chełmską (do której należała lipska parafia grekokatolicka) przyłączono do prawosławnej diecezji warszawskiej.[8] Na mocy prawa wszyscy unici stali się prawosławnymi. Nie chcąc należeć do cerkwi prawosławnej, wielu z nich zaczęło uczęszczać do kościołów obrządku łacińskiego. Księża katoliccy, którzy świadczyli posługę duszpasterską unitom, byli represjonowani.[9]

Z uwagi na nieposłuszeństwo księży katolickich i ich działalność na szkodę cerkwi prawosławnej dnia 5 grudnia 1875 r. Car Aleksander II wydał rozkaz zamknięcia tymczasowego kościoła rzymskokatolickiego w osadzie Lipsk i skasowania tamtejszej parafii.[10]

Bp P. Wierzbowski polecił dziekanowi augustowskiemu zamknąć kościół. Parafianie tymczasem przebywali w świątyni dzień i noc w nadziei, iż w ten sposób powstrzymają wykonanie decyzji cara. Zdołali jedynie na tydzień odłożyć ten moment. Przybyły do Lipska naczelnik powiatu augustowskiego starał się być jedynie obserwatorem, całą pracę składając na dziekana. Wywołało to u wiernych wrażenie, że bezpośrednim sprawcą kasaty był raczej biskup niż rząd.[11]

Dnia 11/23 stycznia 1876 r. Parafia rzymskokatolicka w Lipsku przestała istnieć.[12]

W roku 1883 Kolegium Rzymskokatolickie w Petersburgu rozważało prośbę mieszkańców i zażądało od biskupa danych o „dawnej” parafii Lipsk oraz wniosku o celowość jej wznowienia. Bp P. Wierzbowski odpowiedział, iż parafia w Lipsku jest potrzebna, skoro mieszkańcy o to proszą i chcą wystawić świątynię własnym kosztem. Sprawa zakończyła się jedynie na korespondencji.[13]

Po kasacie miasto Lipsk oraz wioski: Borsuki, Krasne, Kurianka, Ostrów, Podwołkuszne, Rohożynek, Skieblewo i Wyżarne zostały przydzielone do parafii Krasnybór.[14] Wioski Paniewo i Perkuć do parafii Studzieniczna, zaś pozostałe wioski przydzielono do parafii Teolin.[15]

Stan ten nie trwał długo, gdyż 25 lutego 1877 r. Car skasował parafię w Teolinie.[16] „Wioski lipskie” przeszły do parafii Adamowicze.[17]

Po klęsce Rosji w wojnie z Japonią car Mikołaj II ogłosił 17/30 czerwca 1905 r. Edykt tolerancyjny i amnestię za przekonania religijne.[18]

Parafianie lipscy skrzętnie skorzystali z okazji, gdyż 26 maja/8 czerwca 1905 r. Wysłano podanie do władz, które zapoczątkowało wznowienie parafii w Lipsku. W tym samym czasie rozpoczęto starania o budowę nowego kościoła.[19] Jesienią 1905 r. przybył do Lipska pierwszy administrator parafii, późniejszy proboszcz ks. Stanisław Paweł Zalewski.[20] Ludność unicka masowo przyłączyła się do parafii rzymsko-katolickiej.[21]

Pierwotnie chciano postawić drewnianą świątynię, z czasem skorzystano z okazji i powierzono architektowi Adamowi Piotrowskiemu zaprojektowanie nowej neogotyckiej świątyni. Na fundusz budowy lipszczanie zebrali 20000 rs.[22]

Teren, na którym stały poprzednie świątynie, był zajęty przez cmentarz grzebalny i plebanię parafii prawosławnej.[23] Zdecydowano się na budowę w nowym miejscu, przy ulicy Augustowskiej (obecnie Kościelna).

Wiosną 1906 r. rozpoczęto prace budowlane, które trwały nieprzerwanie 8 lat.[24]

Terytorium restytuowanej parafii stanowiło miasto Lipsk oraz wioski: Borsuki, Krasne, Kurianka, Podwołkuszne, Rohożynek, Skieblewo, Wyżarne, Andzin, Bartniki, Choruzowce, Dulkowszczyzna, Jaczniki, Jasionowo, Kapczany, Lipsk Murowany, Ponarlica, Rohożyn, Rubcowo, Rygałówka, Sofijewo, Starożyńce, Wnućkowszcyzna i Żabickie.[25] Z wiosek należących przed 1876 r. do parafii Lipsk wieś Ostrów pozostała przy parafii Krasnybór, wsie: Kołakowszczyzna, Słomkowszczyzna, Świack i Witkowszczyzna pozostały przy parafii Adamowicze, a wsie Perkuć i Paniewo przy parafii Studzieniczna. Ponadto na prośbę mieszkańców z dniem 1 listopada 1906 r. wieś Wnućkowszcyzna została przeniesiona z parafii Lipsk do parafii Adamowicze oraz z dniem 22 styczna 1907 r. wieś Bartniki do parafii Teolin.[26]

Ostatecznie w roku 1911 do parafii Lipsk należały wioski: Borsuki, Charużowce, Dulkowszczyzna, Handzin (Andzin), Jaczniki, Jasionowo, Kurianki, Krasne, Lipsk, Lipsk Murowany, Lipszczany, Ostryńskie, Okalne, Ponarlica, Podwołkuszna (Dziadownik), Rohożynek, Rohożyn Nowy, Rubcowo, Siołko, Starożyńce, Skieblewo, Sofijewo, Wierchjaminy, Wołkusz, Wyżarne i Żabickie.[27]

Do roku 1795 parafia rzymskokatolicka Lipsk należała do dekanatu grodzieńskiego, diecezji wileńskiej.[28]

Po trzecim rozbiorze Polski ziemie omawianej parafii przypadły Prusom. Łączność ze stolicą diecezji została przerwana. Stolica Apostolska zleciła więc opiekę duchową nad odłączonymi parafiami Biskupowi Płockiemu. Dnia 16 marca 1799 r. papież Pius VI bullą „Saepe factum est” erygował diecezję wigierską. Parafia Lipsk weszła w jej skład w dekanacie augustowskim.[29]

Po zmianie granic politycznych w wyniku Kongresu Wiedeńskiego papież Pius VII bullą „Ex imposita Nobis” erygował z dniem 30 czerwca 1818 r. diecezję augustowską, czyli sejneńską, która weszła w skład metropolii warszawskiej.[30]

Czytaj dalej

 
Opublikowano Jeden komentarz

Marcin Bernatowicz i jego najbliżsi

Najstarszym przodkiem, którego tożsamość udało nam się ustalić jest Marcin Bernatowicz. Urodził się około roku 1734 prawdopodobnie we wsi Kunicha (kiedyś Kunica). Oprócz Marcina w Kunisze mieszkała również Zofia Bernatowicz urodzona około 1727 roku. Poszukiwania najstarszych mieszkańców tych rejonów są niezwykle trudne. W parafii Krasnybór najstarsze zachowane zapisy metrykalne pochodzą z 1760 roku. Był to okres kształtowania się tożsamości parafialnej mieszkańców tych okolic. W 1755 roku w pobliskich Jaminach pobudowano drewniany kościół. Z Kunichy do Jamin jest znacznie bliżej niż do Krasnegoboru, więc jesteśmy przekonani, że najstarsi Bernatowicze uczęszczali czasem do bliższego kościoła, o czym mogą świadczyć niektóre metryki spisane właśnie w Jaminach, choć Kunicha przynależała do parafii Krasnybór. Najstarsze metryki z parafii Jaminy pochodzą z 1759 roku i są to rejestry chrztów. Nie jest wykluczone, że w tym samym czasie lub wcześniej mieszkańcy tych okolic uczęszczali również do kościoła w Dolistowie, który był siedzibą najstarszej parafii w tej okolicy. Do ksiąg z parafii Dolistowo z XVIII wieku dostępu jednak nie udało nam się uzyskać.

Próżno więc szukać metryki urodzenia czy ślubu wspomnianej Zofii Bernatowicz. Pierwsze ślady tej osoby pojawiają się w 1761 roku, gdy 22 stycznia w krasnoborskim kościele ochrzczono bliźnięta o imionach Piotr i Paweł urodzone w nieodległej od Kunichy wsi Janówek. Ojcem był Mateusz Zagórski, a matką Zofia Bernatowicz. Ślub musiał być więc odpowiednio wcześniej. Nic więc dziwnego, że nie można odnaleźć wzmianki o nim. Brak jest też jakiejkolwiek informacji o losach bliźniąt. Prawdopodobnie zmarli we wczesnym niemowlęctwie. W księgach metryklanych Zofia Zagórska pojawia się ponownie dopiero w 1807, kiedy to zostaje spisany jej akt zgonu. 5 lat później umiera Mateusz Zagórski, wdowiec po Zofii. Co ciekawe zgłaszjącymi są jego synowie Maciej i Michał.

Nie będziemy tu dalej snuć opowieści o Zagórskich. W tym samym okresie żyło ich znacznie więcej niż Bernatowiczów i ustalenie relacji pomiędzy nimi na bazie skąpego materiału dokumentalnego jest znacznie trudniejsze.

Wróćmy więc do Marcina Barnatowicza. Był on chłopem pańszczyźnianym na ziemiach należących do Chreptowiczów. W tym czasie majątek należał do Antoniego Chreptowicza i jego braci, którzy byli znani ze swoje awanturniczego trybu życia. Był to okres największego upadku i zadłużenia tych ziem, z którego podniósł go trochę dopiero Joachim Chreptowicz w 1764.

Marcin ożenił się z Dorotą Zagórską, dwudziestopięcioletnią dziewczyną, w 1763 roku. Ślub odbył się Krasnymborze. Świadkami byli Józef Zagórski, Andrzej Zagórski i Andrzej Puciłowski, ale nie wiadomo, kim byli oni dla młodej pary. Zwykle była to najbliższa rodzina: rodzeństwo młodych, kuzyni lub zaufani sąsiedzi i przyjaciele.

Akt ślubu Marcina Bernatowicza i Doroty Zagórskiej z 5 lutego 1763 roku
Akt ślubu Marcina Bernatowicza i Doroty Zagórskiej z 5 lutego 1763 roku

Para zamieszkała w Kunisze w domu pod numerem 1 należącym do Bernatowiczów. Pierwszym (udokumentowanym) ich dzieckiem była Krystyna urodzona w 1770 roku. Wyszła za Mateusza Mroza i zamieszkali w Sztabinie. Tam też rodziły się ich wszystkie dzieci. Dopiero dziewięć lat po ślubie Bernatowiczom urodził się syn, który dostał imię po ojcu. Dwa lata później, w 1774 doczekali się córki Marianny, która wyszła za Gotliba Mroza, brata Mateusza. To małżeństwo również zamieszkało w Sztabinie i również w w Sztabinie rodziły się ich wszystkie dzieci.

Kolejnym dzieckiem urodzonym w 1784 roku był Maciej Bernatowicz.

Marcin Barnatowicz i Dorota Zagórska mieli najprawdopodobniej jeszcze córkę Jadwigę. Najprawdopodobniej, gdyż brak jest aktu urodzenia Jadwigi, a w akcie jej ślubu nie wymienia się rodziców. Biorąc jednak pod uwagę przybliżony wiek Jadwigi, wnioskowany na podstawie daty zawarcia związku małżeńskiego oraz fakt, że jedynum męskim przedstawicielem rodu Bernatowiczów na tym terenie był Marcin, należy przypuszczać, że Jadwiga była właśnie jego córką. Jadwiga Bernatowicz wyszła za mąż Macieja Chodorowskiego. Początkowo zamieszkali w Jaziewie na terenie parafii Jaminy, gdzie urodziło się ich pierwsze dziecko Franciszek (1797 rok), ale już kolejne Tomasz (1808 rok) chrzczone było w kościele dolistowskim. W 1809 roku syn Kaziemierz ponownie rodzi się w Jaziewie, ale wszystkie nastepne dzieci chrzczone są w Dolistowie i tam najpewniej rodzina ta osiadła na stałe.

W kolejnych rozdziałach prześledzimy bardziej szczegółowo losy Marcina i Macieja, dwóch synów Marcina Bernatowicza – nestora rodu.