Opublikowano Dodaj komentarz

Dziś bardziej doceniam to, kim jestem

Zawsze chciałem wiedzieć skąd pochodzę i kim byli moi przodkowie. Zanim zacząłem tworzyć drzewo swojej rodziny, miałem w głowie coś romantycznego. Chciałem znaleźć w swoim drzewie przodka zasłużonego dla ojczyzny, czy pełniącego jakąś ważną funkcję. Zacząłem to robić w młodym wieku. Stąd nieco tłumaczy to moją wizję efektu końcowego takiego drzewa. W czasie wieloletnich poszukiwań, a co się z tym wiąże z wiekiem, doszedłem do zgoła innych wniosków. Być może moi przodkowie nie byli wielkimi bohaterami jakich możemy spotkać w powieściach? Natomiast stali się moimi bohaterami, a ich losy nauczyły mnie wiele o życiu, jego kruchości, szukaniu własnego miejsca na ziemi. Myśleniu w perspektywie, że gdyby zrobili coś inaczej dziś mnie by nie było albo ich losy potoczyłyby się inaczej.

Historię zacznę od moich pradziadków. Mój prapradziadek Franciszek w 1893 roku wraz z całą rodziną udał się za chlebem do USA. Tam w 1896 roku urodził mu się syn również Franciszek (mój pradziadek). Prapradziadek pracował tam jako dorożkarz. Jak na ówczesne czasy nie była to wcale zła i ciężka praca. Jednak tęsknota za rodzinnym krajem była wielka. To nie było ich miejsce na ziemi. Nie znaleźli tam tego, po co wyjechali. Nie spełnił się ich sen. A wiadomym jest, że taka podróż w tamtych czasach była trudna i kosztowna. Tym bardziej jadąc tam z rodziną, a wracając z 3-letnim dzieckiem. Sam byłem na obczyźnie i wiem, że to ciężki kawałek chleba.

Franciszek Sićko
Franciszek Sićko

Przez pryzmat własnych doświadczeń mogłem zbliżyć się do tego, co czuli moi przodkowie decydując się na opuszczenie tego co znane. A następnie może podjąć jeszcze trudniejszą decyzję, by wrócić.

W dzieje mojej rodziny wpisane są również bardzo tragiczne momenty, które to wprawiają mnie w swoistą zadumę, i zastanawiam się jak ja zniósłbym ogrom bólu i cierpienia wyrządzonego przez drugiego człowieka lub sam los. Cierpieniem wyrządzonym przez drugiego człowieka jest niewątpliwie wybuch II wojny światowej. Pominę tu losy moich dziadków i ich rodzeństwa, którzy byli partyzantami lub żołnierzami AK. Im wojnę udało się przeżyć. Często jednak myślę o swojej babci, która musiała wychowywać się bez ojca. Ba nawet nie mogła go dobrze pamiętać, gdyż został zamordowany w 1944 roku w obozie koncentracyjnym we Fllosneburgu. Ona miała zaledwie 4 lata.

Bohaterką niewątpliwie musiała być jej mama, która to samotnie wychowywała rodzinę i codziennie musiała sprostać wyzwaniom dnia codziennego. Szczególnie dobrze zrozumieją mnie Ci, którzy mają swoje dzieci. Babcia jak jeszcze żyła niejednokrotnie opowiadała jak było im ciężko. Jak często brakowało chleba. Jak ciężko było trzeba pracować by przeżyć. To znów daję mi pewnego rodzaju doświadczenie i fakt, że lepiej doceniam, co mam i szanuje to, że nie poznałem uczucia głodu.

Poszukiwania rodzinne doprowadziły mnie również do moich prapraprapradziadków. Były to lata 30 XIX wieku. Tak jak wcześniej wspominałem o tragicznych momentach wyrządzonych przez drugiego człowieka tak i przez los, a ten widać potrafi być okrutny.

Moi przodkowie musieli zmierzyć się z potwornym bólem jakim jest strata własnych dzieci. Mając wiedzę historyczną wiemy, iż choroby czy inne zdarzenia dziesiątkowały populacje. Niestety nie ominęło to i moich przodków. Śmierć jednego dziecka to wielka tragedia. Mój prapraprapradziadek zamieszkujący okolice Różanegostoku pochował aż dwanaścioro dzieci oraz żonę. Najstarsze z nich miało 5 lat. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie bólu, jaki musiał znieść. W tej całej tragedii przychodzi refleksja, że 13 dzieckiem które przeżyło to właśnie mój przodek. I to, że gdyby spotkał go ten sam los, co jego rodzeństwa, ja dziś nie pisałbym historii swojej rodziny. Na pewno na całe życie zapamiętam te chwile gdy w księdze zgonów parafii odnajdywałem imiona dzieci z mojej rodziny, które odchodziły przedwcześnie. I z każdym kolejnym aktem myśl ”Boże co oni musieli przeżyć”.

Tworząc drzewo genealogiczne nie sądziłem, że z przeżyć i doświadczeń moich przodków będę mógł wyciągnąć coś dla siebie i się czegoś nauczyć. Dziś bardziej doceniam to kim jestem i w jakich czasach żyję. Problemy dnia dzisiejszego nie są tak ciężkie, jak problemy moich przodków. Dziś mogę się cieszyć, że żyję w takich, a nie innych czasach.

Tekst ukazał się również na blogu MyHeritage.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Janówka – indeksy zgonów z lat 1907-1918

Kościół w Janówce

Warto dziś zajrzeć do wyszukiwarki Geneo, gdyż w nocy uzyskała potężną aktualizację indeksów metryk z parafii Janówka. Dodaliśmy bowiem ponad 1050 rekordów zgonów z lat 1907-1918.

Najmłodsi zmarli mieli 3 godziny – zdarzyła się dwójka takich dzieci, zaś najstarsza była mieszkanka Janówki, wdowa Salomea Twardowska – 103 lata. Rejestrowane były zgony przeważnie miejscowych, ale od 1916 roku pojawiają się zadziwiająco licznie zgony osób pochodzących z guberni wileńskiej, powiatu święciańskiego. Jeden zmarły urodził się w odległej Warszawie. Zazwyczaj w miarę precyzyjnie określano parafię lub przyjemniej gminę urodzenia zmarłej osoby, co częste nie było. Dzięki temu można prześledzić losy ludzi od urodzenia, aż do śmieci.

“Najbardziej mnie wzruszył zgon Jana Galickiego 7 kwietnia 1916 roku. Miał 90 lat. Została po nim wdowa – Marianna. Następnego dnia zgłoszono zgon Marianny Galickiej, wdowy, lat 90… I tak przeżyli razem życie. I zebrali się z tego świata też jakoś razem.” – pisze Alicja Felkner, która indeksowała tę księgę i której bardzo dziękujemy! Weryfikowała Barbara Muzyk. Również dziękujemy za tę niemal niewidoczną acz potrzebną pracę!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Tajemnica obelisku w Czarniewie

Czerwiec 1919 roku był kolejnym miesiącem niemieckiego terroru na terenach powiatów suwalskiego, sejneńskiego i augustowskiego. Chociaż świat od 11 listopada 1918 roku leczył rany po Wielkiej Wojnie, a niepodległa po 123 latach niewoli, Polska, tworzyła w bólu swoją państwowość, nasze tereny nadal pozostawały pod niemiecką i częściowo litewską okupacją.

Jeszcze w listopadzie 1918 roku Polska Organizacja Wojskowa działająca na tych terenach podjęła próbę wyzwolenia spod niemieckiej okupacji, jednak Niemcy szybko przystąpili do działań odwetowych i nieliczni z członków POW musieli zejść do konspiracji. Na początku 1919 roku Niemcy sprowadzili na te tereny Korpus Ochotniczy von Diebitscha. Przedłużającą się okupację Niemcy wykorzystali na grabieże i otwarcie wspierali roszczenia Litwinów do Suwalszczyzny. Na konferencji pokojowej w Paryżu 24 marca 1919 roku, rząd litewski zgłosił roszczenia do całej Suwalskiej Guberni, w tym również do Augustowa. W kwietniu 1919 roku oddziały niemieckie obsadziły w ważniejszych punktach linię demarkacyjną. Ich posterunki znajdowały się w Barszczach, w okolicach Tajna, Augustowie, Sztabinie, Sosnowie i Dębowie. W związku z zaistniałą sytuacją podjęto odbudowę struktur Polskiej Organizacji Wojskowej. Obwód POW Augustów podzielony zastał na dwa podobwody, północny i południowy. Werbunek ochotników POW mieścił się w znajdującym się w wolnej Polsce Rajgrodzie.

Kwatera dowództwa augustowskiego obwodu POW znajdowała się w Tajnie. Podobwody zostały podzielone na komendy, w dzisiejszej gminie Sztabin była to komenda „Jaminy” pod dowództwem pochodzącego z Jamin Józefa Andruszkiewicza, ps. „Redin” składająca się z dwóch tzw. sekcji, złożonych z ochotników pochodzących z okolicznych wsi, Czarniewa i Jamin oraz Mogilnic i Jaziewa. W skład tej komendy wchodzili m.in. : Kazimierz Haraburda, Leonard Suchwałko z Mogilnic, Ignacy Suchwałko z Mogilnic, Albin Andraka z Mogilnic,  Wacław Putyński, pseudonim „Sztylet”, Teofil Chilicki i Wacław Lewoc z Jamin, Zygmunt Stożyński z Jamin, Klemens Panasewicz, Zygmunt Szumski z Mogilnic, Ignacy Andracki i Antoni Andracki z Jaziewa, Kazimierz Grzywiński z Jamin, Kazimierz Ćmielewski z Czarniewa, Wacław Sylwin Tomaszewski z Mogilnic, Klemens Świeżbiński z Jaziewa, Stanisław Butkiewicz i Antoni Andraka, Kazimierz Szmygiel, Władysław Chodorowski, ps. „Ptaszek” z Czarniewa,  Łączniczkami byli Kazimiera Murawska ps. „Sikorka” z Jaziewa i Pelagia Wierzbicka. Komendą „Sztabin” dowodził Michał Łazarski. W skład komendy wchodzili: Józef Kryszyn ze wsi Pogorzałe, Józef Szyc, Kazimierz Lotkowski ze Sztabina, Aleksander Wierzbicki ps. „Podbipięta” urodzony w Jaminach, Antoni Murawski ze Sztabina, Bolesław Zagórski, Feliks Zagórski i Aleksander Ostapowicz z Janówka, Michał Błażyński, Stanisław Błażyński i  Ludwik Orłowski z Fiedorowizny, Piotr Siebiedziński, Stefan Staranowicz, Robert Sadowski, Leon Sadowski ze Sztabina, Mieczysław Szwerkowski z Huty, Michał Kąkiel z Podcisówka, Józef Haraburda z Kamienia, Mieczysław Bernatowicz  z Krasnoborek, Franciszek Dzieniszewski, ps.  „Brzoza” ze Żmojdaka; Kazimierz Nejfeld z Lebiedzina. Na terenie Sztabina pomocą POW służył miejscowy proboszcz ks. Jakub Rółkowski. Odziały POW prowadziły szeroko zakrojona akcję dywersyjną przeciwko okupantowi, m. in. pod Rajgrodem, Barszczami i Solistówką. 10 czerwca oddział konny pod dowództwem porucznika Antoniego Lipskiego dokonał wypadu na Czarniewo, w którym zginęło kilkunastu Niemców. 16 czerwca oddział dowodzony przez sierżanta Michała Łazarskiego zaskoczył Niemców na śluzie w Sosnowie, zabierając im broń i umundurowanie, 18 czerwca POW stoczył pod Nettą i Bargłowem.

18 czerwca tzw. Sojusznicza Rada Czterech, złożona z przywódców czterech spośród zwycięskich państw sprzymierzonych, czyli z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Francji i Włoch, na konferencji pokojowej w Paryżu wyznaczyła linię demarkacyjną od Rutek, przez Turówkę, jezioro Necko i Kanał Augustowski, dzielącą powiat augustowski i Augustów, część wschodnią przydzielając Litwie. Spotkało się to ze stanowczą reakcją Rządu Polskiego. Reakcją na to było również wzmożone działania POW-u. 25 czerwca oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej, rozgromiły Niemców we wsiach Reszki i Pomiany, a 29 czerwca w niedzielę, oddziały Komendy „Sztabin” i „Jaminy”, pod dowództwem Michała Łazarskiego stoczyli bitwę pod Czarniewem. Niemiecki oddział, który przeprowadzał tam rekwizycję, został całkowicie rozbity. W rezultacie tej potyczki Niemcy ustąpili ze Sztabina, przenosząc się na linię Gabowe Grądy – Kolnica – Sajenek, opierając swoją obronę o Augustów. 8 lipca w bitwie pod Tajnem zmuszono Niemców do wycofania się do Prus. Tak tę walkę opisano w „Gazecie Zbrojnej” z lipca 1929 roku: „Bardzo piękną akcją był również „wypad” O. L. Nr. 2 na Czarniewo – wieś leżącą nad Biebrzą. Michał Łazarski przeprowadził swój oddział nieznanemi ścieżkami wśród bagien na Polkowo – Mogilnice i o świcie, dzięki zupełnemu zaskoczeniu, rozgromił i potopił w nadbiebrzańskich moczarach kompanię niemiecką, która po dokonanych w okolicy rekwizycjach tam odpoczywała. Po poniesionych w tym okresie dotkliwych porażkach, Niemcy zgodzili się na pertraktacje z nami”.

Lista podpisów złożona przez mieszkańców tych terenów pod petycją za pozostawieniem Suwalszczyzny i Augustowszczyzny w granicach Polski, jak i stanowcze wystąpienie augustowskiego posła ks. Stanisława Szczęsnowicza, sprawiły, że kroki podjęte przez polski rząd  doprowadziły do powstania nowej linii granicznej. Powiaty augustowski, suwalski i zachodnia część sejneńskiego znalazły się w granicach Polski, 25 lipca Niemcy opuścili Augustów, a następnego dnia wkroczyło tam polskie wojsko.

Prawie cała komenda POW „Sztabin” i „Jaminy” wstąpiła ochotniczo do 41 Suwalskiego Pułku Piechoty. Utworzono z nich 10 Kompanię. Wszyscy brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r.  Kilkoro ze składu osobowego 10 kompani 41 pułku poległo w obronie ojczyzny.  Dla uczczenia 15 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, dokładnie w 14 rocznicę bitwy, 29 czerwca 1933 roku został w Czarniewie uroczyście odsłonięty pamiątkowy obelisk, głaz zwieńczony żelaznym krzyżem, na głazie namalowany stylizowany orzeł zrywający z nóg kajdany i napis, który przez 80 lat był tajemnicą. Uroczystość zgromadziła okoliczną ludność, weteranów tamtych walk,  władze gminy Dębowo i Sztabin, przedstawicieli wojska i powiatu.  Obelisk w nienaruszonym stanie stał do października 1939 roku. 17 września tego roku, wojska sowieckie bez wypowiadania wojny wkroczyły na tereny wschodniej Polski. W obawie przed represjami, ludność Czarniewa postanowiła skuć napis na kamieniu. Zrobił to prawdopodobnie Stanisław Budkiewicz, mieszkaniec tej wsi, członek POW, weteran wojny polsko-bolszewickiej. Nie było tam wyrytej listy nazwisk, ale był za to podany nr kompanii i jednostka wojskowa. Obawa była uzasadniona, sprawdzenie stanu osobowego 10 kompanii 41 Suwalskiego Pułku Piechoty, nie nastręczało by sowietom żadnej trudności, to była gotowa lista osób przeznaczonych do represji. Przez 80 lat zatarła się pamięć o treści napisu na pomniku, świadkowie tamtych dni już dawno odeszli. Napis kilka lat temu próbowaliśmy odczytać, niestety z marnym skutkiem. Dopiero za pomocą kredy i dziesiątek zdjęć poszczególnych partii pomnika, powiększonych następnie na ekranie monitora, udało się w całości odtworzyć historyczny napis. Na pewno inspiracją do odczytania tajemniczego napisu był fakt, że obelisk z Czarniewa jest jednym z punktów tworzonego szlaku historyczno-przyrodniczego terenu parafii Jaminy.

Oto treść tego napisu: „ 29 CZERW. 1919 R. NA TEM MIEJSCU STOCZYŁA PIERWSZĄ WALKĘ Z NIEMCAMI SZTABIŃSKA POW – PÓŹNIEJSZA 10 KOMP. 41 PUŁKU.

W 15 ROCZNICĘ UFUNDOWAŁA TEN KRZYŻ, NA PAMIĄTKĘ WALK O NIEPODLEGŁOŚĆ. 29 CZERWCA 1933 R.”.

Na obelisku jest już nowa tablica z odtworzonym napisem. Ufundowana przez p. Mariusza Modzelewskiego, który prowadzi w Sztabinie Zakład Kamieniarski „Modzelewski”. Napis odczytali: Tomasz Chilicki ze Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych „Biebrza” w Jaminach i Ryszard Korąkiewicz ze Stowarzyszenia „Jamiński Zespół Indeksacyjny”. Kawałek naszej historii został ocalony.

Tekst ukazał się również w czerwcowym numerze miesięcznika “Nasz Sztabiński Dom”.

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Bargłów – indeksy ślubów z lat 1908-1921

Pięćsetna księga, która została udostępniona w bazie danych wyszukiwarki Geneo pochodzi z parafii Bargłów i zawiera metryki ślubów z lat 1908-1921.

Księga ta obejmuje między innymi okres I Wojny Światowej, której efekty wyraźnie widać w zapisach małżeństw. I tak w roku 1915 zawarto tylko 3 śluby w listopadzie. Z kolei pomiędzy majem 1917 roku a wrześniem 1918 roku pobłogosławiono kilka par, wśród których panna młoda była z parafii rajgrodzkiej. Natomiast w roku 1919 ( styczeń i luty ) odbyły się dwa śluby żołnierzy niemieckich z tej samej kompanii i pułku z pannami z Folwarku Netta. W tym okresie śluby zawierane były pospiesznie, czasem z dyspensą od trzeciej lub nawet drugiej zapowiedzi. Poza tym jak zwykle – mnóstwo ciekawych informacji o mieszkańcach parafii Bargłów i wielu ościennych parafii.

Księgę zindeksowała Barbara Muzyk. Dziękujemy!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Przerośl – indeksy ślubów i zgonów z 1867 roku

Dodając do wyszukiwarki Geneo indeksy ślubów i zgonów z Przerośli zainaugurowaliśmy indeksację tej parafii. Ta księga to duplikat, ale pozbawiony kart obejmujących urodzenia.

W części dotyczącej zgonów znajdziemy całkiem sporą ilość opóźnionych wpisów – o rok, a nawet o dwa lata. Wczytując się w te metryki możemy znaleźć informację, że dotyczą one osób, które zostały pochowane poza cmentarzem parafialnym, na prywatnych mogiłach w Hańczy, Werselach, Kruszkach i Łanowiczach. Ciekawe, czy do dzisiejszego dnia zachowały się jakieś ślady tych miejsc. Pod jedną metryką zgonu podpis swój zostawia Konstanty Ksenofont Benkendorf , dziedzic dóbr Łanowicze podówczas mający 44 lata. Ponadto, mimo że Przerośl jest najbardziej na północ wysunięta parafią jaką indeksujemy, uważny badacz znajdzie tu ślady mieszkańców Raczek i Janówki.

Księgę indeksowała Agnieszka Matusiak. Dziękujemy!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Janówka – indeksy ślubów z lat 1851-1862

Kościół w Janówce

Od wczoraj w wyszukiwarce Geneo znajdują się nowe indeksy ślubów z parafii Janówka z lat 1851-1862. Była to ostatnia księga ślubów XIX wieku dostępna z tej parafii. Zachowana jest ciągłość od 1811 roku do 1900 roku, w tym za lata do 1825 roku mamy do czynienia z księgami cywilnymi i kościelnymi. Łącznie jest to 2853 zindeksowanych ślubów z XIX wieku!

Księgę zindeksował Michał Sienkiewicz, a weryfikowała Basia Muzyk. Dziękujemy!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Krasnopol – indeksy zgonów z 1819 roku

Kościół w Krasnopolu

Dokładnie 200 lat temu, w czwartek 13 maja 1819 roku na plebanii krasnopolskiej stawiają się dwaj gospodarze ze Żłobina – Antoni Namiotko i Bartłomiej Rudziewicz zgłaszając proboszczowi Michałowi Gutowskiemu śmierć  30-letniego Michała Jurkiewicza mieszkającego kątem u innego gospodarza ze Żłobina, Jana Makarewicza w domu pod numerem 7.

Czy ktoś 200 lat później pamiętałby o tym wydarzeniu i ludziach w nim uczestniczących gdyby nie praca Jamińskiego Zespołu Indeksacyjnego? Staramy się przywrócić do życia stare zapisy z ksiąg metrykalnych parafii pn-wsch Polski indeksując z fotokopii lub skanów te zapomniane wydarzenia. W ramach tych prac do wyszukiwarki Geneo dodaliśmy właśnie indeksy zgonów z 1819 roku z parafii Krasnopol. Jest to już ostatnia księga spisywana w Krasnpolu według Kodeksu Napoleona, którą zindeksowaliśmy i udostępniliśmy.

Kolejne indeksy będą pochodzić z ksiąg duplikatów obejmujących urodzenia, śluby i zgony z jednego roku. Do indeksacji pozostają również aneksy do akt małżeństw. Pracy przy parafii Krasnopol jeszcze wiele przed nami.

Księgę zindeksowała dla Was Anna Bury. Dziękujemy!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Jeleniewo – indeksy urodzeń z lat 1816-1817

Jako, że 200 lat temu Jeleniewo było dużą parafią, więc dodanie dwóch roczników urodzeń do wyszukiwarki Geneo wzbogaciło bazę danych aż o 550 nowych indeksów. Ponieważ są to akta cywilne, znajdziemy tam więc liczne osoby wyznania ewangelickiego, zarówno osadników, jak i rzemieślników (kowali, stolarzy, garbarzy i innych).  Z kolei dla nielicznie pojawiającej się szlachty prowadzono osobną numerację metryk. Brak jest natomiast wpisów dotyczących Żydów.

Warto wypisać kilka ważnych osobistości, które w tych latach stawiają się w jeleniewskiej plebanii (wszyscy wielmożni Jaśnie Panowie):

  • Ludwik Michniewicz, Rotmistrz Województwa Trockiego i jego syn Wojciech
  • Jan Bajkowski, chorąży Wojsk Polskich, bliski krewny proboszcza Antoniego Bajkowskiego
  • Konstanty Kotnarski, kapitan Wojsk Polskich
  • Antoni Kotnarski, Rządca Żupy Solnej z Augustowa
  • Stanisław Modzelewski, podinspektor Dóbr i Lasów Narodowych Okręgu Sejneńskiego
  • Piotr Czajewski, Rotmistrz Województwa Smoleńskiego
  • Jan Nepomucen Sawicki, adiutant major z Podsumowa
  • Michał Jeliński, porucznik Wojsk Polskich z Suwałk
  • Kajetan Tomalewicz, Kalkulator Województwa Augustowskiego z Suwałk
  • Józef Jabłoński, były porucznik Wojsk Polskich z Suchodołów
  • Andrzej Żukowski, Podleśny

Wszystkie metryki z dwóch ksiąg urodzeń zindeksował Wiktor Maciejowski. Dziękujemy!

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Okupacja niemiecka 1941-1944

Poniżej zamieszczamy kolejny fragment jednego z rozdziałów 3 tomu monografii parafii Jaminy. Książkę można zamawiać poprzez nasz sklep internetowy.


W sierpniu 1941 r. powstała niemiecka administracja cywilna. Utworzono Okręg (Bezirk) Białystok, będący pod zarządem Prus Wschodnich. Gmina Dębowo została włączona do powiatu (Kreis) Grajewo, a siedzibą gminy było Kroszewo. Urząd gminy mieścił w dużym budynku szkoły. Gminą Kroszewo zarządzał komisarz Neuman, był wyjątkowo wrogo nastawiony do polskiej ludności, może również dlatego, że na wojnie niemiecko-polskiej z września 1939 r., stracił rękę. Zamknięto wszystkie szkoły, pod groźbą kary nakazano zdać władzom niemieckim wszystkie radia i rowery. Przestały funkcjonować wszystkie sklepy w gminie, a kooperatywy, utworzone przez sowietów, zostały jeszcze przed wkroczeniem Niemców doszczętnie rozgrabione przez mieszkańców.

Na każdego rolnika nałożony został kontyngent dostarczenia niemieckim władzom mięsa, mleka, zboża i ziemniaków. Mieszkańcy mieli również nakaz pracy w lesie. Organizowane były tzw. sprzęgi po dwóch rolników z każdej wsi na tydzień. Mieli za zadanie ściąć ilość drzew ustalonych normą i wywieź na składnicę lub na tzw. „bindugę”[1] do rzeki w Sosnowie. Paszę i żywność musieli sobie zapewnić, a zakwaterowanie mieli u okolicznych rolników.[2]

Mieszkańcom nakazano wyrabiać nowe dowody tożsamości tzw. ausweisy. Zdjęcia do ausweisów robił Szczepan Żabiliński, organista z Jamin, który po wojnie założył w Augustowie znany zakład fotograficzny „Foto-bajka”.

Rys. 63. Ausweis Pelagii Godlewskiej z Lipowa.

Sołtysem w Jaminach został Władysław Lewoc[3], a zastępcą Stanisław Chilicki[4], zaś w Jaziewie Kazimierz Kasjan, pełniący te obowiązki od kilku kadencji. Zastępcą sołtysa był Zygmunt Janik[5] (senior), który w czasie okupacji sowieckiej należał do partyzantki, następnie aresztowany, uciekł z rozbitego więzienia w Grodnie. Prowadził samotnie gospodarstwo, ponieważ cała jego rodzina została wywieziona na Syberię. Żandarmi niemieccy często robili objazd po wsiach. Przyjmowano ich zazwyczaj u sołtysów i pojono bimbrem. Chociaż pędzenie bimbru było surowo zakazane, to żandarmi przymykali na to oko, pijaństwo było silniejsze od urzędowych zakazów. Zdarzył się nawet przypadek, że niemiecki żandarm z posterunku w Sztabinie o nazwisku Badyla, sam dostarczył kompletną aparaturę do pędzenia samogonu sołtysowi z Jamin[6].


[1] Binduga – miejsce nad rzeką, kanałem lub jeziorem, służące do składowania i przygotowania drewna do spławu

[2] „Wojna w mojej pamięci” Piotr Chilicki, Wydawnictwo JZI, 2017 r., str. 38

[3] Władysław Lewoc, syn Ignacego i Ludwiki z Haraburdów, ur. 23 marca 1893 r.

[4] Stanisław Chilicki, syn Teofila i Kazimiery z Murawskich.

[5] Zygmunt Janik został aresztowany przez Niemców wiosną 1944 r. Przez pewien okres przetrzymywano go w Augustowie w „Domu Turka”, w którym mieścił się areszt i siedziba Gestapo. Prawdopodobnie został zamordowany przez Niemców.

[6] „Wojna w mojej pamięci” Piotr Chilicki, Wydawnictwo JZI, 2017 r., str. 39

 
Opublikowano Dodaj komentarz

Za pierwszego Sowieta

Poniżej zamieszczamy mały fragment jednego z rozdziałów 3 tomu monografii parafii Jaminy. Do czasu otrzymania książki z drukarni będziemy publikować jeszcze kilka podobnych fragmentów. Ciekawe wydarzenia, prawda? Książkę można zamawiać poprzez nasz sklep internetowy.


W 1940 r. jesienią zostali aresztowani Eugeniusz Panasewicz, lat 21 i Władysław Tomaszewski, lat 20, nie wrócili do domu, prawdopodobnie zmarli w syberyjskich łagrach. Na początku października 1940 r. aresztowano Teofila Chilickiego[1] i Kazimierza Grzywińskiego syna Aleksandry Grzywińskiej, ur. w 1887 r. Aresztowano ich za przynależność do POW i późniejszy udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Początkowo siedzieli w więzieniu w Grodnie, po wyroku sądowym, skazującym na 9 lat więzienia, przewieziono ich do Brześcia nad Bugiem. W czasie niemieckiego nalotu na Brześć, 22 czerwca 1941 r., nadzór więzienia uciekł, cywile wraz z grupą więźniów powyważali drzwi z cel i więźniowie uciekli. Teofil Chilicki wrócił do domu na początku lipca.

Rys. 58. Teofil Chilicki w mundurze strzelca 41 Suwalskiego Pułku Piechoty. Zdjęcie z 1920 r.

W 1940 r. NKWD aresztowało Bronisława Kundę z Jamin, syna Jana, ur. w 1908 r. Wyrokiem sądu z dnia 31 stycznia 1941 r. został skazany na karę śmierci, wyrok wykonano.[2]

W czerwcu 1941 r., aresztowani zostali Władysław i Wacław Lewoc z Jamin. Po kilku dniach wrócili do domu, po zbombardowaniu Grodna 22 czerwca 1941 r., uciekli z rozbitego więzienia. Część mieszkańców, by uniknąć aresztowania ukrywała się aż do wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, Marian Tomaszewski i Wacław Grzywiński latem ukrywali się głęboko w lesie w zbudowanych szałasach, gdzie rodzina po kryjomu dostarczała żywność. Zimą, spali w oborach i stodołach rolników, którzy mieli zabudowania blisko lasu. Stanisław Chilicki uciekł przed aresztowaniem i ukrywał się w specjalnie zrobionej skrytce we własnej stodole. Jan Lulewicz, kilkunastoletni chłopak z Jamin zginął w niewyjaśnionych okolicznościach zakłuty bagnetami, przez uciekających przed Niemcami, sowieckich żołnierzy. W podobnych okolicznościach, również od pchnięć bagnetem, śmierć poniósł Sieńko z Mogilnic.[3]

Sowiecka nienawiść do wszystkiego co polskie, odnosiła się nie tylko do ludzi, ale również do wszystkiego co było z tą polskością związane. Przykładem tego jest stojąca w lesie Łubianka, figura Matki Boskiej, wystawiona w 1939 r. przez tutejszych leśników, zresztą wywiezionych w 1940 r. na Syberię. Rosjanie urządzili sobie z figury tarczę strzelecką. Ślady postrzałów widoczne są do dziś.


[1] Teofil Chilicki, ur 16 sierpnia 1896 r. w Jaminach, syn Wincentego i Józefy z Talkowskich. Ukończył trzy oddziały szkoły powszechnej. Od 1917 r. należał do POW, sekcyjny pierwszej sekcji. Rozbrajał Niemców w Solistówce, Pomianach, Nettcie i Bargłowie w listopadzie 1918 r. Żołnierz 41 Suwalskiego Pułku Piechoty, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Odznaczony medalem niepodległości w 1933 r. W końcu lat trzydziestych XX wieku, radny powiatu augustowskiego.

[2] Wykaz spraw prowadzonych przez organa NKWD Zachodniej Ukrainy i Białorusi (wybór z Księgi Rejestracji Spraw Archiwalno-Śledczych NKWD ZSRR), sygn. ZUB- -/7/187/17, Baza Polaków i obywateli II RP innych narodowości skazanych w latach 1939-53 na najwyższy wymiar kary, sporządzona przez “Memoriał” na podstawie materiałów Komisji Sądowej Biura Politycznego KC WKP(b), sygn. SKR -644-93-15-1 (Ośrodek „Karta”)

[3]Wojna w mojej pamięci” Piotr Chilicki, str. 36