Prezentowany artykuł, zatytułowany „Miejsce Święte w puszczy augustowskiejˮ (podaję jego oryginalny zapis), ukazał się w 1932 roku w piśmie „Orli Lot". Był to miesięcznik krajoznawczo-etnograficzny wydawany przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze w Krakowie z przeznaczeniem dla Kół Krajoznawczych. Wychodził w latach 1920-1950. Autorem tekstu jest Seweryn Udziela, urodzony w 1857, a zmarły w 1937 roku, nauczyciel, etnograf oraz badacz folkloru i ludoznawca. Jego imię nosi Muzeum Etnograficzne w Krakowie. Ilustracje krzyży i kapliczek przydrożnych z okolic Augustowa i Suwałk wykonał Stefan Bykowski z Bydgoszczy, współpracownik, wychodzącego w okresie międzywojennym, augustowskiego pisma regionalnego „Nasz Głosˮ.
Więcej wiadomości na ten temat można uzyskać m.in. na stronach internetowych Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie, Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu, Encyklopedii PWN, Centralnej Biblioteki PTTK i Wikipedii.
Miejsce Święte w puszczy augustowskiej
Seweryn Udziela
W lesie świerkowym z przymieszką sosny przy ujściu rzeki Rozpudy do jeziora Jałowego znajduje się tak zwane tutaj "Miejsce Święte" już na terytorjum wsi Jaski w parafji Raczki w powiecie suwalskim.
Jest to grupa krzyży drewnianych i kapliczek na słupach umieszczonych oraz zatkniętych na wierzchu krzyży żelaznych. Najciekawszy to jest słup wykuty z jednej sztuki kamienia, a przedstawiający pień drzewa 2 metry wysoki, a 4 decymetry średnicy mający. Naśladuje jak najdokładniej pień sosny; u dołu widać wydostające się z ziemi korzenie, kora wykuta jest z drobiazgową dokładnością, na pniu rośnie huba i inny grzyb z czapką; górna część równo ścięta i w nią zatknięty krzyż żelazny. Najważniejszą z pośród tych kapliczek jest ta, na której u góry znajduje się figura św. Jana Chrzciciela, rzeźbiona w drzewie, około 6 dm wysoka. Inna ma wprawiony za szkłem obraz Matki Boskiej, a inna Pana Jezusa Ukrzyżowanego.
Wszystkie te kapliczki stoją blisko obok siebie w grupie widać, że są stare i one to tworzą owo "Miejsce Święte" znane i czczone przez ludność polską, katolicką; w okolicy o promieniu kilkumilowym, uważane jest za miejsce cudowne.
Tradycja utrzymuje, że "Miejsce Święte" jest bardzo dawne; najstarsi ludzie powiadają, że już rodzice ich mówili, iż istniało oddawna. To też legendy o powstaniu jego są mgliste i ogólnikowe. Wszyscy mówią, że kiedyś ukazała się tam Matka Boska na drzewie dziewczynie, pasącej krowy, więc wystawiono na tern miejscu kapliczkę z Matką Boską. Znowu chłopcu pastuszkowi ukazał się św. Jan Chrzciciel, to też inna kapliczka poświęcona jest świętemu Janowi. Potem ustawiono tam jeszcze kilka krzyży drewnianych.
Nie podobały się one kiedyś jakiemuś leśniczemu moskalowi i kazał je ściąć. Gdy jednak nikt nie odważył się wyciąć tych krzyży, rozzłoszczony sam pościnał je i zepchnął do płynącej tu rzeki Rozpudy. Jednak krzyże nie popłynęły z wodą, ale nawet, gdy je dalej zepchnięto, wracały tutaj, płynąc pod wodę.,. Ludzie, widząc to, uznali ten cud za wskazówkę, iż krzyże chcą na Świętem Miejscu pozostać, wyciągnęli je nocą z wody i znowu postawili tu, gdzie stały dawniej.
Do tego cudownego Miejsca Świętego przychodzą ludzie z modlitwami o zdrowie, a w płynącym u stóp krzyży potoczku, wypływającym z sąsiedniego jeziora Jałowego do rzeki Rozpudy obmywają chore dzieci, zostawiając zdjęte z nich koszulki i chusteczki, któremi obwiązują krzyże.
Także i starsi chorzy udają się pod opiekę Matki Boskiej i św. Jana i odbywają pielgrzymki do tego miejsca. Obmywają się wodą, maczają w niej chusteczki i okładają schorzałe miejsca. Okłady takie skuteczne są, gdy jakaś wysypka okrywa ciało, gdy się tworzą wrzody, rany, gdy głowa boli. Widziałem matkę prowadzącą do wody kulawą dziewczynkę, może dziewięcioletnią o jednej kuli.
W dzień św. Jana Chrzciciela, 24 czerwca, odbywa się tu niby odpust, mówię niby, bo w miejscu niema kościoła, niema nawet takiej kapliczki, w której znajdowałby się choćby mały ołtarzyk, służący do odprawiania mszy świętej. Księża też nie biorą udziału żadnego w tern święcie ludowem. Tylko wikarjusz z Raczek od niejakiego czasu przysyła kościelnego z puszką żelazną do zbierania składek. Staje on pod figurą św. Jana, stawia puszkę na dostępnem i widocznem miejscu, a obok niej krucyfiks kościelny.
Ludzie z całej okolicy przychodzą pieszo i przyjeżdżają wozami. Wszystkie wozy pełne dzieci starszych mniejszych i niemowląt, bo dzisiejszy dzień, to święto dzieci; przecież dzieciom ukazała się Matka Boska i św. Jan.
Odpust jest tłumny, bywa na nim po kilka tysięcy ludzi. Wozy zostawiają w lesie, a drożynę, wiodącą wśród lasu do Świętego Miejsca, po obu stronach obstawiają kramarze kramami. W kramach widziałem najwięcej cukierków, trochę ciastek; są kramy z bułkami, kukiełkami, z kiełbasami; z dewocjonaljami były tylko dwa kramy, zato w innych było piwo, woda sodowa i lody; parę kramów z zabawkami dla dzieci, ale te wyroby fabryczne, nie miejscowych wyrobów ludowych.
Gromada żebraków zawodziła pieśni o Matce Boskiej i o św. Janie i prosiła o jałmużnę.
Każdy, kto przyszedł, klękał przed kapliczkami, pomodlił się i rzucał na ofiarę grosz jaki do puszki. Kto był chory, szedł potem do wody. Księża nie chcą wziąć pod swoją opiekę Świętego Miejsca, nie chcą się niem zająć i ten ludowy odpust jakoś zorganizować, uświęcić. Tak, jest to naprawdę święto ludowe.
Dzień ten jest także świętem pasterskiem.
Pędząc bydło do domu z przedpołudniowej paszy, każdy pastuch stroi je kwiatami polnemi, wieszając wianki z nich na rogach i na szyi każdego bydlęcia. Dostaje też dzisiaj od gospodyni w upominku tyle razy po 50 groszy, ile sztuk bydła pasie.