Rozdział 18

Skraudzie, Wejwery, Godlewo i Freda. – Rolnictwo, zwyczaje i pieśni ludu litewskiego.

W wieku XVII, dzisiejsza część wschodnia leśnictwa rządowego Pilwiszki, gdzie lasy straży Gierniki i Wilemska z przyległemi wsiami rozpostarły się, stanowiła części wschodnią puszczy kowieńskiéj, która należała do starostwa Rumszyskiego za Niemnem. Tu były liczne budy rudników, którzy dla nadania ruchu fryszerkom, wznieśli wodę w przepływającéj przez puszczę rzeczce i tym sposobem zalawszy przyległe łąki do rolników należące, wyrządzili im krzywdę, po litewsku nuskraudi zwaną, od czego téż sama rzeczka przybrała nazwisko Skraudupis (rzeka Krzywda), a następnie sama osada, dziś przy trakcie warszawsko-kowieńskim w powiecie marjampolskim położona, nazwaną została Skraudżej (krzywdzący), spolszczona Skraudzie, lub Skrawdzie.

Gdy osada przybrała postać wsi, Mikołaj Chrapowicki starosta pilwiski i starodubowski zbudował w połowie wieku zeszłego kaplicę, która należała do parafji preńskiéj dekanatu kowieńskiego. Nabożeństwo w niéj i posługi religijne odbywali księża czasowo przybywający z Kowna lub z Pilwiszek i pierwsza metryka zapisaną tu została w roku 1768 przez księdza Hiacynta Józefa Dowiatt. Powiększenie się ludności katolickiéj wywołało potrzebę urządzenia w r. 1778 w Skraudziach oddzielnéj parafji, któréj pierwszym administratorem ustanowiony był ksiądz Jerzy Ułazowicz. Gdy kaplica drewniana skutkiem czasu ruinować się poczęła, za rządu pruskiego w Skraudziach odbudowano z drzewa kościół. W roku 1812 cesarz Napoleon I wyruszywszy z Wiłkowyszek na kampanję rossyjską, przyjechał powozem do Skraudź, gdzie w ogrodzie plebańskim pod jabłonią do dziś dnia żyjącą obiadował i rozmawiał po łacinie z proboszczem ks. Jerzykiewiczem, a gdy ochłodło ku wieczorowi (w czerwcu), udał się z całym swym orszakiem na białym koniu w dalszą drogę, mając po lewéj stronie adjutanta, a po prawéj rzeczonego księdza, z którymi przybywszy nad Niemen na górę Napoleońską, księdza odpuścił do domu, ofiarowawszy mu ze swéj szkatułki za jego gościnność złp. 10,000. W czasie rejterady wojsk francuzkich, cesarz roku 1814 pojechał pocztą do Marjampola, w Skraudziach zaś zatrzymał się Joachim Murat król neapolitański i umieścił się w plebanji, wojsko zaś stanęło we wsi i w kościele, gdzie w obliczu ołtarzy urządzono noclegi na słomie naniesionéj i gotowano jeść. Nazajutrz gdy dano znać, że nieprzyjaciel się zbliża, rzucono się czémprędzéj do wymarszu i dla pospiechu otworzono w kościele drzwi główne, przez co powstał ciąg i od tlejącego się ognia rychło słoma zajęła się płomieniem, który wnet ogarnął cały kościół. Ze szczątków uratowanych od pożaru znowu zbudowano kapliczkę, a w roku 1829 rozpoczęto budowę kościoła z muru; lecz zaburzenia krajowe nie dozwoliły rychło skończyć budowy. Kościół więc zaledwie w r. 1833 ukończono i po benedykcji przez księdza Jawnowicza dziekana sapieżyskiego, za probostwa ks. Tedwana, rozpoczęto w nim nabożeństwo. Obecnie już znowu wymaga rychłéj reparacji; bo teraźniejszy sposób budowania nie zaręcza dawnéj trwałości. Na uposażenie proboszcza tutejszego, nadano mu gruntu włók litewskich trzy. Nad rzeczką nieopodal od Skraudź płynącą, Gorika zwaną, w górach były niegdyś takież kryjówki rozbójników, jak w pasmie gór nadniemeńskich.

Za Skraudziami po trakcie do Kowna leży wieś kościelna Wejwery dawniéj zwana Wowery od wyrazu litewskiego wowierej, znaczącego wiewiórki. Kościół nowy murowany i stacja pocztowa odznaczają tę wieś.

Za Wejwerami daléj leży wieś Maurucze, przez którą przechodzić ma koléj żelazna z Ejtkun do Kowna, przerzynając w tym punkcie trakt bity warszawsko-kowieński. Przed Kownem ostatnią wsią kościelną jest Godlewo, nakształt miasteczka zabudowane symetrycznie, w któréj szereg jednostajnych domów z jednéj strony ulicy wyróżniają kościół katolicki murowany, plebanja i oberża, z drugiéj takiż kościół ewangelicki, plebanja i znowu oberża.

Ku wschodowi od Godlewa i Aleksoty był niegdyś nad Niemnem zamek krzyżacki Frejde z niemiecka (pociecha) nazwany, w miejscu którego późniéj zbudowany był dwór z folwarkiem oddzielnym nazwany początkowo Frejda dziś Freda. Dobra te Kazimierz IV Jagiellończyk r. 1492 nadał księciu ruskiemu Michałowi Glińskiemu, od którego r. 1508 nabyło je miasto Kowno, od miasta zaś nabyte zostały przez teraźniejszego dziedzica Godlewskiego. Przy drodze z Aleksoty do Poniemonia leży ów folwarczek Fredą dolną zwany, nad Niemnem położony. Wyżéj na wzgórzu i daléj od Niemna leży Freda górna z dworem murowanym i ogrodem, gdzie rezyduje dziedzic, dziś już lat 90 wieku mający.


Poznawszy krainę litewską z jéj osobliwościami, przypatrzym się teraz objawom życia ludu na téj ziemi osiadłego.

U przedchrześciańskich Litwinów były przedmiotem czci liczne bóstwa, którym na ofiarę składali płody kraju swego i domowe zwierzęta oraz drób: zboże, mleko, miód i kury liczyły się do ofiar zwyczajnych, ofiara kozła do uroczystszych należała. W każdym tygodniu święcono piątek na cześć bożka Perkunasa. Z przyjęciem religji chrześcijańsko katolickiéj w roku 1413 1, wyrzekli się czci bóstw, wężów i Fetyszów, a natomiast wierząc w Boga jedynego, stali się wiernemi dziećmi kościoła powszechnego i gorliwymi obrońcami wiary Chrystusa. Że zaś tutejsza Litwa w znacznéj części należała do księztwa żmudzkiego i pod względem hierarchji duchownéj do dyecezji żmudzkiéj, to téż niektóre uroczystości kościelne tam zaprowadzone i tu po lewéj stronie utrzymały się. Patronami Litwy tutejszéj są: Ś. Kazimierz królewicz, którego uroczystość święci się d. 4 marca; Ś. Jan Chrzciciel przez Jana Łopacińskiego bisk. żmudzkiego w r. 1776 na patrona wybrany; Ś. Alexander męczennik biskup Jerozolimy przyjęty za patrona kraju dla tego, że Witold w. ks. lit. otrzymawszy na chrzcie imię tego Świętego, w r. 1416 wystawił w Worniach na Żmudzi pierwszy kościół katolicki pod nazwą Ś. Alexandra, którego uroczystość obchodzoną jest d. 20 sierpnia; Ś. Ignacy Lojola na synodzie duchowieństwa żmudzkiego w Worniach w r. 1636 wybrany na patrona; Ś. Jerzy męcz., którego uroczystość obchodzi się dnia 23 kwiet. i Św. Teressa zakonu Karmelitanek, któréj relikwie przywiózł z Rzymu Jerzy Tyszkiewicz biskup żmudzki i złożył je w kościele katedralnym wornieńskim. Chociaż na Litwie nie ma szkółek elementarnych rządowych, lud jednak miłując mowę swych przodków, własnym kosztem i staraniem kształci swe dzieci, tak że w kościele młodzi i starzy modlą się na książkach, i w każdéj prawie chacie litewskiéj znaleźć można książki do nabożeństwa w języku narodowym, tudzież Pismo Święte i kantyczki kościelne czyli zbiór pieśni pobożnych. W każdéj téż chacie przechowuje się woda i ziele święcone, gromnica i dzwonek szczęśliwéj śmierci. U każdego Litwina, bez różnicy płci i wieku, na szyi widzieć można różaniec lub szkaplerz. Dziewice spowiadają się co miesiąc, a gospodarze i gospodynie co kwartał. Posty Litwin ściśle zachowuje, nie używając nawet nabiału w piątki i w wielki 40dniowy post. Pielgrzymowanie do obcych parafij na odpusty, jest dawnym zwyczajem Litwinów; wiele jest kobiet, dewotkami zwanych, które ustawicznie biegając po odpustach, porzucają domowe zatrudnienia i obowiązki, a nawykają do życia próżniackiego. Miejsca cudami wsławione na Litwie są następujące: statua Matki B. w kościele katedralnym sejneńskim, obraz św. Anny w Olwicie, obraz M. Boskiéj Trempińskiéj w Lubowie, obraz Chrystusa P. w Sapieżyszkach i krzyże boruńskie przy jeziorze Duś pod Metelami.

Język litewski jest samoistny; jednakże jest w nim mieszanina wyrazów łacińskich i słowiańskich, tudzież normandskich, przez zetknięcie się tych narodów od nich przyswojonych. Tak n. p. Wiraj traukite jugu z litewskiego na łaciński przełożonym viri trahite jugum, po polsku „mężowie ciągnijcie jarzmo.” Bliskie w tych wyrazach znajdujemy podobieństwo litewszczyzny z łaciną, tak jak i w czasowaniu słów. Oto szereg wyrazów litewskich: Diewas po łacinie Deus—Bóg; tiewas—ojciec, duktie, rossyjskie docz—córka, sunus—syn, motina—matka; gire—puszcza, las iglasty; miszkas—las liściowy, puszis—sosna, egle—świerk, ażuałas—dąb, berżas—brzoza, winksznas—wiąz, karkłas—wierzba, alksnis—olsza, kiełmas—pień, sziłas—wrzos, żiewe—kora, szaka—gałąź, elnias—jeleń, briedis—łoś, beżdzionka—małpa, kiauni—kuna, żebenksztys—łasica, arklis—koń, jautis—wół, karwie—krowa, kajmas—wieś, eżeras—jezioro, upis—rzeka, piewa—łąka, purwas—błoto, pelki—bagnisko, ganikła—pastwisko, gulbi—łabędź, wiszta—kura, gajdis—kogut, asu—jestem, milu—kocham, ajnu—idę, ważioju—jadę.

Ubiór Litwinów w północno-wschodniéj stronie powiatu marjampolskiego, gdzie pańszczyzna nie w zupełności jeszcze zniesiona, jest skromny i wygodny. Mężczyźni noszą siermięgę lub kitel latem, kożuch zimą dość długi, z dwiema fałdami z każdéj strony, z lamówką kolorową, wełnianą na kołnierzu, rękawach i na stanie. Kobiety mężatki obwijają głowę chustką, a dziewczęta włosami w dwa warkocze splecionemi, z przydaniem tasiemki srebrnéj lub złotéj; w dni zaś postu wielkiego i adwentu dziewczęta zarzucają od niechcenia na głowę małą chuścinę, na znak żałoby religijnéj i pokuty. Ubiór sporządzają w domu z własnéj przędzy i tylko kupują farbę do kolorowych wyrobów, Litewki mają wielkie upodobanie w bieliźnie; ogromne i liczne kufry zapełnione są płótnem, odzieżą i pościelą drylichową z własnego wyrobu.

Daléj ku zachodowi i w części południowéj tego kraju ubiór mężczyzn w lecie, przy pracy, składa się z koszuli płóciennéj białéj, roboty domowéj, któréj długość świadczy poniekąd o zamożności właściciela; w kołnierzu dwie dziurki poziome dla zapinania na spinkę metalową, ze szkiełkiem kolorowém w środku, lub dla zawiązywania tasiemką koloru jaskrawego; ubranie to nosi się całe z wierzchu jak kitel. Spodnie zawsze białe, z płótna grubszego jak koszula, spięte w pasie na jeden guzik, lub ściągnięte na sznurek zawiązywany z przodu. Z wierzchu przepaska, josta zwana, z taśmy na cal szerokiéj a do trzech łokci długiéj, nicianéj, przerabianéj wełną kolorową w rozmaite desenie, także domowéj roboty. Obuwie składa się z kłumpi, tojest trzewików duńskich 2 o drewnianéj podeszwie ze skórzanym wierzchem przymocowanym do podeszwy za pomocą klamerek drucianych, których końce przechodząc przez skórę, wbite są w podeszwę z wysokim obcasem. Bywaj całe trzewiki z drzewa, do czego używa się lekkie, jakoto: lipa, topola, osika, wierzba i olsza. Zamiast pończoch i szkarpetek, obwijają nogi w onuczki, przymocowane sznurkiem lub paskiem do końców spodni. Na głowie noszą czapki z daszkiem, tojest furażerki, lub kapelusz czarny z pilśni, niekiedy słomiany, sznureczkiem wełnianym kolorowym lub plecionką ze słomy przepasany. W święto noszą kamizelkę sukienną lub perkalową z metalowemi guziczkami; z wierzchu zaś wdziewają sukmanę siwą z sukna domowego, kroju szlafroku męzkiego, z małym stojącym kołnierzem, z przodu ukośnie ściętym, sznurkiem wełnianym zielonym obszytym; na nogach bóty z odwijanemi cholewami. Zimą mężczyźni noszą czapki rogate z długiemi uszami, futrem podbite, półkożuszek lub kożuch i z wierzchu kitel, oraz spodnie sukienne samodziałowe obcisłe; kłumpie do roboty lub łapcie łyczane i bóty do kościoła, na rękach zaś rękawice o jednym palcu. Dziewczęta w dnie powszednie noszą w téj okolicy na głowie chustki płócienne; na reszcie ciała koszulę, spodnicę i fartuch: udając się do wsi obcéj przywdziewają kaftanik do figury z płócienka kolorowego. W dni świąteczne włosy w dwa warkocze splecione przykrywają białą chustką perkalową na raz z tyłu związaną; lub wkładają pakielkę, tojest obręcz z kory brzozowéj lub z tektury na dwa cale szeroki, perkalem koloru jaskrawego obszyty, za który zatyka się naokoło mnóstwo kwiatów, pomiędzy któremi zieleniąc się ruta, jest godłem niewinności. Córki zamożniejszych gospodarzy noszą pakielki z taśmy srebrnéj lub złotéj i czapeczkę z materji promieniowato od środka ku brzegom fałdowanéj, która jednak tylko do pakielki dosięga. Koszula z płótna cieńkiego, z falbanką zamiast mankietek i z wstawkami koronkowemi na rękawach lub z desseniami rozmaitemi z goryny; wszystko roboty własnéj. Z wierzchu gorset z materji wełnianéj koloru jaskrawego lub z materji złotolitych. Spódnica półwełniana ciemnego koloru z jasną u dołu wypustką, lub biała z płótna w deseń wyrobionego. Fartuch pospolicie biały ze szlakiem u dołu z koronki nicianéj i z haftem wązkim gorynowym. Pończochy niciane białe, trzewiki ze skóry czarnéj, na szyi szal z płótna białego w deseń, do 3 łokci długi i na łokieć szeroki, po końcach obszyty koronką domową; pod szalem sznurki paciorek, koronka lub różaniec i szkaplerz. Mężatki nie noszą na głowie pakielek ani kwiatów, lecz czepek przykryty chustką. W zimie mężczyźni i kobiety noszą kożuch biały lub powleczony suknem czarném fabryczném, u kobiet tu i ówdzie przyozdobiony białym szychowym sznureczkiem. Jeśli dwie kobiet razem idzie lub jedzie do kościoła, tak dziewczęta jak i mężatki pokrywają się z wierzchu białém prześcieradłem perkalowém, co podnosi ich grację i upodabia do rusałek lub nimf, albowiem dwie osoby są zasłonione jedném prześcieradłem i razem wciąż postępują: jest to zwyczaj od dawnych Rzymian wzięty, u których narzeczona pokryta była płachtą zwaną flamineum; lub ze Wschodu, gdzie kobiety wychodząc po miastach na ulicę, cały swój ubiór i oblicze pokrywają białą zasłoną.

W stronie zachodniéj trzech powiatów litewskich, gdzie lud jest zamożniejszy, zwłaszcza na północo-zachodzie, takiż ubiór, jest tylko wytworniejszy i kosztowniejszy; więcéj bowiem używają rzeczy fabrycznych za pieniądze nabytych, jakoto: sznurówki aksamitne, galony, tiule, sieczka szklana, korale, paciórki, taśmy srebrne i złote, oraz chustki kolorowe jaskrawe na głowie, wszystko to służy do przyozdobienia ubrania. Mężczyźni młodzi odróżniają się paletotem sukiennym a najczęściéj z trynicy, tojest płócienka domowego dość grubego zrobionym.

Gody małżeńskie u Litwinów odbywają się przy pomocy swata czyli reja, pirszlisem zwanego, ze strony mężczyzny i przy pomocy swaci ze strony dziewicy. Młodzieniec upatrzywszy dla siebie oblubienicę, w towarzystwie pirszlisa udaje się wieczorem do domu jéj rodziców, których powitawszy, zapytują o ich córce. Wtedy pojawia się oblubienica i powitawszy przybyłych gości, jeśli nie jest wolą rodziców ją zaślubić, tojest oddać za mąż, odchodzi wnet do alkierza lub drugiéj izby; jeśli zaś przybyli goście są pożądanymi, młodzieniec ze swatem sadzani są za stół i przy boku pierwszego siada dziewica, daléj zaś jéj rodzice. Wtedy swat wydobywa przywiezioną z sobą flaszkę wódki, którą częstuje całe grono, a potém umawia się z rodzicami o dzień ślubu. Gdy już umowa stanie, wówczas przy pożegnaniu rodzice każą swéj córce, aby pocałowała swego narzeczonego, co dopełniając oblubienica, i ofiarując mu ręcznik roboty własnéj, już tém samém uważa się za narzeczoną. Po upływie dwóch tygodni od pierwszego spotkania się z narzeczoną w jéj domu, narzeczony z drużbą, bratem zwanym, udaje się powtórnie do swéj lubéj na sugurtuwes, tojest zaręczyny, podczas których rodzice narzeczonéj sprosiwszy familję i sąsiadów, dają ucztę, a tym czasem narzeczony umawia się z gospodarstwem w przedmiocie wyboru gości, mających być na weselu. W ostatni poniedziałek przed ślubem, oboje narzeczeni wysyłają każdy kwieslisa czyli posła swego dla zaproszenia gości na wesele. Kwieslis ubrany w suknie świąteczne, z przyczepionym u kapelusza bukiecikiem z ruty ze wstążkami różnokolorowemi i świecidełkami; mając w ręku swą laskę poselską na 2 łokcie długą, u wierzchołku któréj przyczepione są wstążeczki a w środku zawieszony mały dywanik, siada na koń i jeśli jest posłem narzeczonego, to naprzód udaje się do narzeczonéj, od téj zaś poseł jedzie do narzeczonego i zsiadłszy z konia na dziedzińcu, wchodzi do izby i stanąwszy przy drzwiach, byle nie pod belką, bo to złą przepowiednię w przyszłém życiu małżonków wróżyłoby, wywijając w ręku swą laseczką i kiwając się, deklamuje zaprosiny i nie szczędzi przytém pochwał dla narzeczonego lub narzeczonéj oraz dla hucznego mającego się odbyć wesela. Jeśli wtedy przechodzi koło niego jaka dziewczyna, to zaraz kładzie na jéj kolanach swą laseczkę, co zobowiązuje tę do ofiarowania igły i wstążeczek na przyozdobienie laseczki poselskiéj.

Oto oracja kwieslisa narzeczonéj:

„Jestem poseł od Pana Boga i z owego domu gospodarz, od téj młodéj panienki (wymienia imię i nazwisko jéj), która rano wstała i szła przez dziedziniec, złotą rosę trzęsła, ogródek ruciany otworzyła, zieloną rutę urwała, na głowę włożyła, do kościoła poszła, przed ołtarzem uklękła i upodobał ją ten młodzieniec; proszę na poniedziałek (lub inny dzień) wieczór na wesele.”

Poseł zaś narzeczonego tak zaprasza:

„Jestem posłem od Pana Boga i z owego domu gospodarz, od owego młodzieniaszka (wymienia jego imię i nazwisko), który rano wstał, przeszedł podwórze, i stajenkę otworzył: rumak zarżał, chłopak zapłakał, do kościoła poszedł, przed ołtarzem ukląkł i upodobała go młoda dziewica; proszę na poniedziałek wieczór, na wesele.”

Od narzeczonego lub narzeczonéj kwieslis udaje się do innych osób i tak jeździ z zaprosinami od poniedziałku do czwartku. Wesele zwykle rozpoczyna się w poniedziałek wieczór i początek onego zowie się wieczorem dziewiczym: wówczas narzeczony przyjmuje gości w swoim domu a narzeczona oddzielnie w swoim domu. Goście przywożą z sobą wódkę i placki, przez co tworzy się rodzaj pikniku czyli uczty składkowéj; dziewczęta zaś ofiarują narzeczonéj stan, tojest 4 łokcie płótna cienkiego, ręczniki i inne wyroby domowe. Nazajutrz prowadzą narzeczoną do śpichrza, gdzie druchny ubierają ją do ślubu, zdobiąc głowę w pukle i wstążki oraz w wianek z ruty. Narzeczony zaś wziąwszy błogosławieństwo od swych rodziców, ze swatem, drużbami i wszystkiemi gośćmi oraz muzykantem, rano udaje się do domu narzeczonéj, których żegnają pozostający w domu narzeczonego śpiewając: „Z Panem Bogiem swatowie! spotkacie Boga pomiędzy wrotami, a Matkę Najświętszą na drodze rotstajnéj.” Narzeczony w orszaku drużb, mających bukieciki z roty i świecidełek u czapek, jedzie konno; inni krewni i goście w brykach lub na saniach, jeśli pora zimowa i nie brak śniegu. Po przybyciu do celu podróży, narzeczony ze swatem i drużbami idzie do spichrza, gdzie zastawszy pannę swą ubraną, płaci matce kilka lub kilkanaście złotych za pościel, a narzeczonéj ofiaruje chustkę, innych zaś gości częstuje wódką. Ci z domu narzeczonego, którzy zabierają pościel narzeczonéj, również składają pieniądze dla matki. Narzeczona wywzajemniając się swemu lubemu, ofiaruje mu koszulę, chusteczki i przepaskę, w które sama go ubiera w obecności matki. Reszta zaś przybyłych z narzeczonym gości pozostawszy na dziedzińcu, usiłuje wejść do izby; lecz dziewczęta domowe ich nie puszczają, żądając wykupu i przyśpiewując tak: „Późni swatowie, kto was tak opóźnił?—pożyczone koła; kto was opóźnił swatowie?—pożyczone konie spóźniły; kto was spóźnił swatowie?—pożyczone siermięgi spóźniły; kto was spóźnił swatowie?—pożyczone buty spóźniły.” Gdy taki opór znajdują, przybyli goście częstują domowników przywiezioną z sobą wódką, poczém otworem stoją dla nich drzwi do izby. Następnie niedługo czekając, wszyscy goście z muzykantami udają się do narzeczonych w spichrzu bawiących się i tam znowu biesiadują; dziewczęta zaś tym czasem stroją czapki i kapelusze drużb i swatów w kwiaty, wstążeczki i świecidełka. Potém znowu wszyscy z muzyką idą do izby: swat ze swacią w pierwszéj parze, narzeczeni w drugiéj, po nich inni krewni i goście, a na końcu rodzice. Wszedłszy do izby oboje swaci i narzeczeni chodzą około stołu i zasiadają narzeczeni na pierwszém miejscu czyli u końca stołu od ściany, a swaci tuż u drugiego końca; inni zaś goście z drużbami u oddzielnego stołu. Znowu jedzą, piją i zaczynają nucić rzewne i żałosne pieśni pożegnalne, podczas których narzeczona z płaczem żegna się z rodzicami i prosi ich błogosławieństwa, a potém toż samo dopełnia z innemi swemi krewnemi. Wreszcie cały orszak wyrusza z domu do kościoła na ślub: narzeczona z obojga swatami siada do jednéj bryczki, narzeczony z drużbami konno, reszta orszaku, jak wypadnie, jedzie, a rodzice w domu pozostają. Przez całą drogę muzykanci rzną od ucha rozmaite wesołe śpiewki i tańce: im częstokroć towarzyszą śpiewy. Przybywszy przed kościół, na pozbycie się znużenia z podróży, zażywają wszyscy kropli spirytusowych, a narzeczeni z czterma drużbami i dwiema druchnami, tudzież ze swatami udają się do księdza z prośbą o ślub. Gdy w kościele wszystko się dopełni podług przepisów religijnych, orszak weselny udaje się na krótko do karczmy na przekąskę, a potém rusza do domu rodziców panny młodéj na obiad synowy. Za przybyciem do celu podróży, pan młody daje teści swéj czekane, tojest ręcznik za czekanie go na obiad. Przed obiadem swaci prowadzą pannę młodą do spichrzu dla oczepienia, lecz ta nie przyjmuje czepka dopóty, aż nim pan młody sam jéj go na głowę nie włoży i po ucałowaniu jéj ust, zwiąże głowę chustką zwyczajem mężatek. Podczas obiadu, państwu młodym dają pierwsze miejsca, a jeden z drużb przybrawszy tytuł marszałka, rozrządza obiadem i zbiera od wszystkich gości składkę na czepek dla młodéj, która po obiedzie sama z matką udaje się do spichrza. Po chwili, gdy pieniądze zebrane marszałek doręczy pannie młodéj, wszyscy goście idą do spichrza po dary, gdzie młoda rodziców swego męża darzy całkowitém ubraniem, inne zaś osoby płótnem, ręcznikami i przepaskami. Znowu tedy wszyscy powracają do izby i biesiadują do nocy, z nastąpieniem któréj swat i swaci odprowadzają państwa młodych do łoża małżeńskiego w spichrzu przysposobionego i tam pozostawiają ich samych zamkniętych na klucz z zewnątrz. Tym czasem hulatyka trwa w izbie do białego dnia a gdy już czas wstawania ze snu nastąpi, całe zgromadzenie z muzyką idzie do spichrza budzić młodych, którzy raczą gości wódką słodką i plackami: siostra zaś nowożeńca przynosi wody do mycia, w któréj oboje małżonkowie umywają się, a za tę posługę panna młoda daje ręcznik, pan zaś młody wrzuca do wody kilka groszy dla swojéj siostry. Potém jeszcze przeciąga się dzień lub dwa dni biesiada, po któréj wszyscy rozjeżdżają się do swych domów. Na odjazd zaś im śpiewają: „Z Panem Bogiem swatulkowie! spotkacie u wrót żyda, a starą żydówkę na rozstajnéj drodze.” Młodzi wreszcie udają się na stałe zamieszkanie do swego domu, a gdy sobota nastąpi, z rodzicami nowożeńca jadą na zwróciny do rodziców nowozamężnéj i tam przez niedzielę bawią; w drugą zaś sobotę rodzice nowozamężnéj tak samo wywdzięczają się rodzicom nowożeńca swemi odwiedzinami.

Pogrzeb u Litwinów mniéj jest żałośnym, niż spodziewać się można po ich życiu wesołém i moralném. Kiedy kto z ludu kona, czémprędzéj kładą go na słomę posłaną na ziemi, aby lżejsze miał skonanie. Po śmierci mężczyznę ubierają w bieliznę i kamizelkę tylko, butów zaś ani siermięgi nie wkładają; na głowę kładą czapkę i jeśli umarły był bezżennym, to przypinają do czapki bukiecik z rut i wstążek. Kobietę zamężną lub wdowę ubierają w spodnicę, fartuch i chustkę na szyję, na głowie czepek z wierzchu obwiązany drugą chustką; dziewczynę zaś ubierają jak do ślubu. Zwłóki zmarłych przykrywają prześcieradłem. Na pogrzeb zapraszają krewnych i sąsiadów, bo bez zaproszenia nikt nie odwiedza umarłych. Gdy przybędzie odwiedzić zmarłego krewny jaki, to po zmówieniu pacierza, gładzi nieboszczyka po twarzy, pocałuje go w usta i chwaląc głośno cnoty jego, płacze nad nim; jeśli przychodzień był sługą zmarłego, to całuje go w nogi. Potém zaczyna się stypa pogrzebowa, która w téjże izbie, gdzie nieboszczyk leży, odbywa się przy głośnéj rozmowie, śmiechu i piciu wódki. Na drugi dzień zwłoki odwożą się na cmentarz, poczém ponawia się znowu stypa pogrzebowa, któréj sutość zależy od zamożności pozostałéj familji nieboszczyka.

Żałobki czyli rocznice po zmarłych osobach Litwini w ciągu całego roku, a najbardziéj w jesieni obchodzą. Na ten cel zamawiają msze święte, przybywają do kościoła na nabożeństwo żałobne, a nagrodziwszy księży pieniędzmi, chlebem, plackami, serami i drobiem oraz płótném domowém, obdarzywszy jednocześnie ubogich miejscowych jałmużną, udają się do domu na stypę sutą, w któréj częstokroć i księża przyjmują udział.

Budowle Litwinów są dość porządnie utrzymywane i dawne kurne izby w wielu wsiach już ustępują izbom z kominami. Dom mieszkalny u zamożnego gospodarza dzieli się na dwie główne części: sekliczie izba czysta dla przyjęcia gości przeznaczona i gricze—izba czeladna czyli piekarnia, gdzie się piecze chleb. Pomiędzy temi dwiema izbami jest sień, a do sekliczy przylega częstokroć alkierz czyli komora sypialna, gdzie sypiają gospodarze; do griczy zaś przylega spiżarnia. W sekliczy w miejsce dawnych Fetyszów czyli bóstw domowych przedchrześcijanskich, są na ścianach obrazy świętych. Nie tylko izbę mieszkalną lecz i spichrz, jako przybytek gościnny letni, czysto utrzymują. W domowéj zagrodzie przedstawiają skromny obraz patryarchalnéj rodziny. Ogólny zarząd zostaje przy gospodarzu, któremu wszyscy bez wyjątku są ulegli i posłuszni; gospodyni zaś trudni się tylko gospodarstwem kobiecém. W robocie nie ma żadnéj różnicy między najemną czeladzią a dziećmi gospodarskiemi; wszyscy podług sił i wieku biorą równy udział, wszyscy téż pospołu zasiadają do stołu i razem używają wytchnienia po pracy.

Uczty zwykle odbywają się w domu; sromotą jest w oczach Litwinów, gdyby syn lub córka gospodarza uczęszczali do karczmy na tańce i wódkę. Starszy nawet, tylko w podróży lub dla narady w interesie wsi całéj, wstępują do karczmy i przy wódce układają plany. Jakkolwiek wódka była w dość częstém użyciu i krupnik czyli wódka w miodzie zasłodzona, korzeniami przyprawiona i przegotowana wielce smakowitą była, jednak gdy wstrzemięźliwość do Litwinów dosięgła, chętnie i szybko zaniechali tych upajających napojów.

Gospodarstwo rolne przy końcu wieku XIIgo w Litwie zaprowadzone przez Żywibunta księcia żmudzkiego i Montwiła ojca Erdziwiła księcia lit., znaczny postęp uczyniło. Na 30 morgach gruntu Litwin utrzymuje na zimę 4 konie, 4 woły, 3 krowy, 4 sztuk jałowizny, 30 sztuk owiec, 10 sztuk trzody chlewnéj, 6 gęsi i 12 kur. Trzypolowe gospodarstwo już rzadko gdzie utrzymało się; zwykle bywa 4-polowe. Grunta pod oziminę nawożą, bo ziemia mająca pod warstwą roślinną w wielu miejscach miałki piasek czyli kurzawkę, jest zimna i dlatego sieją oziminę na mierzwie, a następnie jarzynę. Jeśli łąk ma morgów 6, wtedy nawozi corocznie 8 morgów pola oraz ogrody. Słoma i siano gruntowe, przy miernym nawet urodzaju, wystarczają na wyżywienie wymienionéj wyżéj ilości inwentarza. Plon średni wynosi żyta 8 ziarn, pszenicy 12 ziarn. W wielu gospodarstwach widzieć można koniczynę, a w stronie zachodniéj nad granicą pruską obszerne łany lnu.

Śpiewy Litwinów są żałośne, wyrażające ucisk i smutek, chociaż byt ich teraźniejszy z taką nutą nie zgadza się. Pieśni dzielą się na dajnos—śpiewki wesołe i giesmie—pieśni pobożne, oraz bohaterskie, także treści mitologicznéj sięgające czasów przedchrześcijańskich. Rozmaitość przedmiotu i uczuć nadaje pieśniom litewskim rozmaitość melodji zależącéj od różnéj miary wierszowéj. Jamby i trocheje, więcéj odpowiadając rzewności i powadze, przemagają. Drobienie wyrazów pieszczotliwie jest ulubioném przez Litwinów; z ust kobiety nie inne brzmienie słyszeć można w rozmowie z krewnymi, jak: ojczuleńku, tatuleńku, matuleńko, bratuleńku, siostruleńko i t. p. Zbiór pieśni litewskich Rhesa przełożył na język polski Fr. Zatorski i wydał je w Warszawie w roku 1844.

Oto próbka spolszczona:

Corba – Wojak.

Wojacy wojowali,

Na trąbkach głośnych grali

Na wojnę wyjechali.

Mateńko moja droga,

O! pozwól i mnie razem

Z wojakami, z brateńkami.

Córeńko moja droga!

Nie chódź ty z wojakami!

Wojaków dola sroga:

Dzisiaj tutaj, jutro tam.

Mateńko moja droga!

Nie skłonię się na radę,

Z żołnierzami pojadę.

Córeńko moja droga,

Gdzie podziejesz wianuszek,

Ruciany ten wianuszek?

Mateńko moja droga!

Wianuszek wiatr powieje,

Włos w słonku zajaśnieje.

Córeńko moja droga,

A gdzież ty na noc zajdziesz,

Nocleżek gdzie ty znajdziesz?

Główka moja położy się

Na miękkiéj tam traweczce,

Na wzniosłéj tam góreczce.

Młodzieńko moja droga,

Co będzie twą pościałką,

Co będzie twém nakryciem?

Mateńko moja czczona!

Roseńka mą pościałką,

Mgła będzie mém nakryciem.

Czystość obyczajów maluje się téż w w pieśniach, jak np. w téj:

Strzelec.

Gdy odjeżdżać będę ztąd,

Dam konika sobie kować,

Podkóweczki podszlifować.

Gdy pojadę tam przez gaj,

Jadąc po za leśne dąbki,

Będę strzelał w lot gołąbki.

I spostrzegłem dziewczę tam

Po gaiku chodzącą

Jagodeczki zbierającą.

Zsiadłszy z konia zasnąłem,

Śpiąc u łona pięknéj owéj,

Na jéj rączce liliowéj.

Gdym się zbudził—ach! nie ma

Złotéj mojéj ostrogi,

I wstążeczki mojéj drogiéj.

Ach! Kto znalazł, niech odda,

Mnie nie róbcie z wstydem szkody,

Ani sromu mojéj młodéj.

Dla dokładniejszego poznania brzmienia języka, jeszcze tu przytoczym w brzmieniu narodowém kilka wierszy z pieśni o królewnie polskiéj Wandzie:

„Wanda buwa grażi pana

Lanku karałatie,

Niekad ana nie noriejo milet jaunikajtio

Kokis szirdis sutwerimo mileti nie gali,

Koki geda pradet westi

Pradiejus palanti,

Kamgi manie tare Wanda

Asz nie karałajtie,

Asz karalaus nie pażistu,

Asz tiktej mergajtie.

Asz uż wisus atsakisiu

Mano stonas pannos

Kad niewienam niewieritum

Per siergietum annas.” i t. d.

Muzyka znaną była Litwinom jeszcze przedchrześcijańskim, lecz tylko jeden instrument kankles zwany, tojest gęśle, był i jest u nich najpospolitszym. Grają także na skrzypcach oraz na trąbach: te ostatnie używane tylko są w kościołach wiejskich w czasie wielkich uroczystości.

  1. Litwa wyższa nawróciła się do religji katolickiéj r. 1387, Żmudź zaś r. 1413.[]
  2. Kłumpie do kraju naszego w wieku XVII sprowadził z Danji Jan Chryzostom Pasek i ofiarował je w podarunku swojéj bohdance pannie Teressie Krosnowskiéj podczaszance rawskiéj; były to trzewiki drewniane lipowe, ułożone w piękném puzderku w Poznaniu kupioném, które doręczone były przez Franciszka Ołtarzowskiego towarzysza i przyjaciela Paska. Pasek świadczy, że „białogłowy duńskie wiejskie i miejskie w drewnianych trzewikach chodzą; gdy po bruku w mieście idą, to taki czynią kołat, iż nie słychać, kiedy człowiek do człowieka mówi.” (Pamiętniki J.C. Paska przez Edw. Raczyńskiego. Poznań 1836 r. Rok 1658 wyprawa z Czarnieckim przeciwko Szwedom.[]