Szkic gubernji augustowskiéj
Piękna to kraina, gubernja augustowska. Na mappie wygląda ona jakby szyja, czy głowa naszego kraju; jeśli zaś podług anatomji i fizyologji mierzyć, toć głowa zgoła nie może być pośledniejszą od reszty ciała. I rzeczywiście, jakie u nas bogactwo materjalne i moralne! Mamy skarby w ziemi, w wodzie, w lasach, w pięknych krajobrazach, w zabytkach historycznych i w samym różnoplemiennym narodzie.
W ziemi posiadamy rudę żelazną, bursztyn, torf i inne użyteczne ciała kopalne; w jeziorach, czyli szczątkach dawnego morza i rzekach, mamy ryby rzadkie, morzu właściwe; w lasach znajdują, się oprócz sosny, świerku i innych pospolitych gatunków drzew, szacowne jesiony i cisy: a o krajobrazach cóż powiedzieć? Zbierz Szwajcarję i okolice Renu, a i tak zaledwie ułożysz podobny obraz naszym nadbrzeżom Niemna i Hańczy, a nawet Pisny i Szeszupy, tudzież malowniczym nadbrzeżom kanału augustowskiego i okolicom Suwałk, które zdobią od północy Lipniak z tak zwaną Szwajcarją, od wschodu Hutta z przyległościami, od zachodu Kukowo i Dowspuda, a od południa Płociczno i Olszanka. Chcesz zabytków historycznych: znajdziesz je we wszystkich naszych miastach większych i mniejszych, nawet we wsiach, jak np. w Wigrach, Dowspudzie, Krasnopolu, Wiznie i wielu innych.
Zwrócim teraz uwagę na tę krainę pod względem etnograficznym. Jadąc od Warszawy czyli od Ostrołęki ku Łomży, na lewo w okolicach miasta Nowogrodu, tojest na zachodnio-południowym krańcu gubernji, widzim siedliska Kurpiów, narodu przedstawiającego pracę z bezczynnością i bogactwo z nędzą. Tu właśnie widzieć można skutki pracy człowiekowi przez Stwórcę nakazanéj: jeden bowiem jest porządnie w przyzwoitą sukmanę ubrany i chowa tysiące rubli w swych skrytkach, bo go praca do téj zamożności doprowadza; inny nagi prawie, w łachmanach, na najlichszéj strawie poprzestaje i ubóstwo z chłodem i głodem znosi, byleby nie pracować. Lud ten jeszcze nie zupełnie się otrząsł z swéj dawnéj dzikości leśnéj i zarazem z postołami czyli kurpiami, utrzymywał swój pierwotny duch najezdniczy, czyli wojowniczo-próżniaczy.
Odmienny widzim rodzaj życia w stronie południowéj i wschodnio-południowéj tego kraju, a nawet daléj ku północy za Łomżą i Szczuczynem aż do Augustowa; tu widzim czyste plemię mazowieckie, naród skrzętny, lubiący przemysł, choć niekiedy mniéj godziwy, byleby korzystny. Kilka fabryk tkanin wełnianych i jedwabnych, oraz zakładów napojowych, na téj przestrzeni istnieje; jednakże, obok tego, blizkość dwóch granic: pruskiéj i cesarstwa, kusi niejednokrotnie mieszkańców do łatwego choć niebezpiecznego zarobku w przemycaniu towarów. Ten właśnie niepewny przemysł niemało wpływa na skrzywienie moralności, zaniedbanie pracy użytecznéj, lekceważenie gospodarstwa wiejskiego i częstą stratę całego mienia, długiemi latami nagromadzonego.
Na południu, za Śniadowem i Srebrną, przytykają kolonje niemieckie w gubernji płockiéj rozprzestrzenione, które odznaczają się wysokim stopniem doskonałości gospodarstwa wiejskiego, oraz zamiłowaniem do pracy, rolnictwa, dobrego chowu bydła, sadownictwa i wyrobów lnianych niemałéj wartości, a tém samém posiadają już bogactwo z naszéj ziemi wydobyte. Dziwna rzecz, że tak piękny przykład przybyszów, niewielki wpływ wywiera na tubylców Mazurów, którzy, zdaje się; jakby nie wierzyli tym cudom przyrody, bo nie chcą wierzyć w konieczną potrzebę pracy.
Od Augustowa na wschód widzim Lipsk nad rzeką Bobrą lub Biebrzą zbudowany, który, jak plan przez króla Batorego sporządzony przekonywa, miał być drugim Lipskiem handlowym europejskim; lecz dziś składa się z dwóch tylko kościołków i paręset lichych domków: zaledwie odważysz się nazwać go miastem, bo jarmarków ani handlu żadnego nie ma, chociaż przywiléj istnieje na pięć jarmarków do roku, nie mają one jednak właściwéj sobie barwy. Tuż za Lipskiem, daléj na wschód ku miasteczku Sopockiniom aż do Niemna rozciąga się ziemia Jadźwingów, dziś Podlasian i Rusinów, gdzie narodu pierwobytnego ślady zostały w nazwiskach wsi: Jatwieź, Zilmańce, Mańkowce, Pchatery, Hruskie, Durgan, Wołkusz, Pchanica, Czortek, Mikaszówek, Kadysz, i innych, tudzież w wielu uroczyskach. W blizkości téż Augustowa rozsiadł się fabryczny Sztabin, niegdyś własność hr. Brzostowskiego; ten zakład. wielką oddaje przysługę okolicznym mieszkańcom dostarczaniem swych wyrobów na potrzeby miejscowe.
Od rz. Hańczy Czarnéj, oblewającéj m. Suwałki, zaczyna się Litwa, kraik słynący z zamiłowania do pracy i przemysłu, tudzież z pobożności. Na krańcu południowym Litwy wzniosły się Sejny, ważne niegdyś siedlisko Dominikanów, dziś stolica dyecezji augustowskiéj i miasto powiatowe.
Tu leży wieś i uroczysko Pomorze, świadek byłego tu niegdyś morza, którego szczątki w okolicznych jeziorach: Wigry, Duś, Metele, Sajno i w wielu innych pozostały. Nieopodal wśród jeziora na wyspie leżą Wigry, w roku 1667 przez króla Jana Kazimierza i jego żonę Maryą Ludwikę założone, gdzie niegdyś był zamożny klasztor Kamedułów; lecz gdy ci, na żądanie biskupa Karpowicza, za rządów pruskich w roku 1799 to schronienie opuścili, wspaniała świątynia z klasztorem w ruiny zamieniać się poczęły i dziś widok tego miejsca boleść wzbudza. W téjże okolicy, obfitéj w lasy, ryby, grzyby i dobre grunta, pomiędzy Suwałkami a Sejnami, osiedli filiponi i jednowiercy; nie wyrównali jednakże w swém nowém przedsiębierstwie kolonistom Niemcom: owszem, pomiędzy całą różnoplemienną ludnością téj gubernji, zajmują najniższy stopień zamiłowania do pracy i rolnictwa.
Daléj, posuwając się traktem kowieńskim ku północy, widzim Kalwarję fundowaną przez Tyszkiewicza, główne siedlisko żydów i ztąd żydowską nazywa się, chociaż i w Suwałkach oni są także panami miasta. Kalwarja ma odrazę dla tutejszego ludu przez to, że mieści w sobie sąd policyi poprawczéj i więzienie, i dlatego gdy o kim chcą dać złą opinję, mówią: „siedział w Kalwarji“ co znaczy, że miał sprawę kryminalną i był uwięziony.
Ostatniém po drodze bitéj miastem jest Marjampol, przez Litwinów zwany Staropole: stolica powiatu, dość schludna i handlowa. Więcéj jednak ruchu handlowego widzieć można w Wyłkowyszkach, miasteczku na zachodniéj stronie Litwy nieopodal od granicy pruskiéj, w powiecie kalwaryjskim położoném. Chociaż Litwini więcéj są przemysłowi i bardziéj obeznani z handlem produktów wiejskich niż Słowianie, jednakie nie posiadają, tego sprytu i nie znają téj chytrości w handlu, w jakie uposażeni są żydzi; to téż główny handel nie tylko towarami łokciowemi i kolonialnemi, ale drzewem i produktami wiejskiemi prowadzą tu żydzi. Bohaterstwo w przemycaniu towarów zagranicznych i sztuka w łatwém i taniém nabyciu wielkich zapasów produktów i wyrobów krajowych, zawsze nieodstępnemi ich są przymiotami. Narodu tego klimat ani grunt nie odmienia, sama tylko nauka i przyzwoite wychowanie przekształcają ich w krajowców duchem i ciałem.
Wśród puszcz litewskich, a raczéj szczątków ich, dziś leśnictwa rządowe Gryszkabuda i Pilwiszki stanowiących, znajdujemy wychodźców polskich, owych słynnych niegdyś budników-mazurów, którzy tu zawędrowawszy, dość liczne budy założyli i swym zwyczajem trudnili się dobywaniem rudy żelaznéj, oraz paleniem lasów na smołę, węgiel i popiół. A gdy ten przemysł z lepszém pojęciem gospodarstwa leśnego ustał, budnicy, zapatrując się na krajowców, zajęli się rolnictwem i chociaż przez długie lata otoczeni obcém plemieniem, przechowali dotąd mowę i obyczaje swych przodków. Osady ich istnieją we wsiach: Dębowa-buda, Gryszka-buda, Ziplabudzie, Maskabudzie, Wysoka-ruda, Karczowa-ruda, Judrzańska-ruda, Kozłowa-ruda, Zygmonty, Śmiałoszyn i kilku innych.
Najważniejszą i prawie najliczniejszą, bo przeszło ⅓ część ludności téj gubernii stanowią Litwini, naród pracowity, wytrwały i pobożny. Kurne izby bez kominów, chodaki ze skóry świniéj i łapcie łyczane, oraz celne strzelanie, były od wieków cechą ich narodową; lecz dziś powszechna oświata i postęp ogólny przeniknęły już w puszcze litewskie niegdyś gęste, głuche i prawie bezkonieczne, obecnie znacznie przerzedzone i na małe przestrzenie leśne podzielone. Dziś już na Litwie wiele obaczysz domów z kominami, bo oczy Litwinów, zarówno jak Słowian, już dym gryzie i uszkadza; z wytępieniem lipy trudno o łapcie, a zbliżenie się i częste stosunki z miastami, przekonały, że bóty są wygodniejsze od łapci i chodaków: za to kłumpie drewniane czyli postoły u Kurpiów, aż tu dościgły, chociaż nie są tyle, ile tam, upowszechnione. Nawet ulubiona szupiena narodowa z pęcaku, grochu i ogonków świnich, ustąpiła herbacie chińskiéj i winom zagranicznym; sam tylko krupnik pozostał jako spuścizna po przodkach, bo miód lipiec dotąd niezmienny przetrwał, a on to właśnie jest podstawą dobrego krupniku. Krzyże zdobne, promieniste, przy wsiach na drogach stawiane, także pozostały dobitna oznaką tradycyjnéj pobożności Litwinów. Musztyniów (talarów bitych) już Litwin nie zna, bo się czasy i stosunki handlowe zmieniły; ale w miejsce tych, ruble srebrne, nie papierowe, osiadły w dawnych zaklętych garnkach i kryją się w dołach pod drzewem lub innych skrytkach domowych. Litwin pracuje szczerze około roli, która mu nie jest niewdzięczną; a gdy napełni gumna i spichrze złotém ziarnem, nie spieszy się ze sprzedażą lecz wyczekuje najwyższéj ceny i wtedy właśnie zbiera ruble do garnków. W uprawie lnu i chowie owiec największy udział przyjmują kobiety, które z zebranego lnu i wełny wyrabiają dobre płótno i bieliznę stołową, oraz kilimki czyli dywaniki i inne dość gustowne tkaniny. Tym sposobem wspólna praca płci obojéj ręczy za dobry skutek takowéj i błogi byt całego domu. Nie sama jednak domowa nauka tradycyjna i naturalny rozum kierują takiém gospodarstwem wiejskiém; owszem chłopcy garną się chętnie do wyższéj nauki i po ukończeniu siedmiu klass w gimnazjum lub czterech w szkole powiatowéj, bez żalu z munduru szkolnego powracają do swéj siermięgi czyli sukmany szaréj tasiemką zieloną oblamowanéj i ulubioną książkę zamieniają chętnie na sochę i siekierę, jeśli tylko fanatyczne uprzedzenie nie zaprowadzi i którego z nich do seminarjum duchownego, zkąd pospolicie, z małym wyjątkiem, wychodzi mierny lewita, lecz wielki w wyobrażeniu swych domowników i sąsiadów, a nawet całego ludu. Bo jak religja w największém jest poszanowaniu u Litwinów, tak i stróże jéj cześć właściwą odbierają. Kunigas w języku litewskim oznacza księcia i księdza; to téż oba za równych dygnitarzy kraju są uważani. Kunigielis gieradiejas (księżulek dobrodziéj) jest pożądanym i ważnym gościem w domu Litwina. Lecz biada, jeśli kapłan ośmieli się przekroczyć granice swych ślubów; wówczas szacunek i zaufanie, jakie u ludu posiadał, ustępują powszechnéj pogardzie i tajemnéj obmowie; Litwin bowiem nie dopuszcza, aby świętość religji mogła być kiedy skalaną: co jest święte, to w jego wyobrażeniu nigdy inaczéj przedstawiać się nie może.
Jeszcze jeden przymiot odznacza Litwina: tym jest miłość kraju swego, która do takiego stopnia jest posunięta, że jeśliby konieczne potrzeby go nie znaglały, od kolebki do grobu, swéj strzechy nigdyby nie opuścił. Jego świat stanowi dom własny oraz rola, łąka, rzeka i las co go otaczają: nawet po śmierci nierad od swéj kolebki oddalać się i dlatego każda prawie wieś posiada własny cmentarz, na którym nie wolno nikomu z obcych grześć zwłók zmarłych. Czy ma być rolnikiem, czyli téż księdzem, lub niekiedy urzędnikiem, Litwin nigdzieindziéj jak tylko na własnéj ziemi swą karjerę chce rozwijać. Ciekawość poznania dalszego świata i właściwa Słowianom chętka bawienia się po miastach, dla niego są obce. Niemca, dlatego że jest innego wyznania, a może téż przez tradycyjną pamięć na najazdy niegdyś Krzyżaków na ziemie litewskie, przodków uczniów Lutra, Litwin nie cierpi. Wokietis (Niemiec), wyraz dla każdego Litwina przykry do wymawiania; Łankas (Polak) miléj brzmi dla ucha litewskiego: jednakże chociaż kto z Litwinów posiada język polski, woli nawet z Polakiem mówić po litewsku i tylko ostateczność czyli konieczność zmusza go do mówienia niekiedy po polsku, z temi osobami, które języka jego nie rozumieją. Władzę swą szanuje i w ogólności dla starszych jest uległym i pokornym, lecz gdy moc spirytusowa opanuje mu głowę, wówczas Litwin przybiera dzikość swych przodków i nie widząc nikogo, oprócz samego siebie, jest dumnym panem całego świata, któremu wszyscy z drogi ustępować winni.
Tuż pomiędzy Litwinami osiedli Tatarzy, których liczba nie dochodzi do 200 osób; naród ten oprócz swéj religji, w zupełności przyjął barwę słowiańską i powszechnie słynie z poczciwości i rzetelności.