Co ma wspólnego warszawska Praga z regionem Suwalszczyzny? Kulturowo i geograficznie są to niesłychanie odległe od siebie miejsca, ale jednak…
Są osoby pochodzące z Suwalszczyzny, które los rzucił w odległe regiony kraju, m.in. do prawobrzeżnej części Warszawy. Są też takie, które pochodząc z Pragi w różny sposób otarły się o region Suwalszczyzny.
Mam przyjemność przygotowywać do druku książkę-wspomnienia Leszka Juliusza Rylskiego. Jest to postać wybitna i niewątpliwie zasługująca na szersze omówienie. Jeśli ktoś bliżej interesuje się historią polskiej piłki nożnej, Leszka Rylskiego nie trzeba mu przedstawiać. Był piłkarzem, a później działaczem piłkarskim. Był sekretarzem generalnym PZPN w latach 1959-1972, a więc prowadził polską piłkę na same szczyty sławy i popularności. Był jedną z ośmiu osób, które podpisały akt założycielski UEFA i jako pierwszy Polak w historii był członkiem komitetu wykonawczego UEFA. Ale nie o osiągnięciach Leszka Rylskiego chciałem napisać ten Post (choć same wciskają się pod moje palce). Urodził się w Suwałkach gdzie ukończył Państwowe Seminarium Nauczycielskie. W związku z tym, że jego ojciec i głowa rodziny był wojskowym, rodzina często zmieniała miejsce pobytu. Na początku niemieckiej okupacji przeniosła się na warszawską Pragę.
Od grudnia 1939 roku mieszkali w kamienicy pod adresem Targowa 15 (we wspomnieniach jest osobny rozdział poświęcony temu miejscu), tuż obok wiaduktu kolejowego nad Targową. W latach 1940-43 młody Leszek Rylski pracował w biurze Przedsiębiorstwa Handlowego A. Russek mieszczącego się całkiem niedaleko miejsca zamieszkania, przy ulicy Brzeskiej 16 (obecnie niezabudowana parcela). Do pracy musiał więc iść najpierw ulicą Kijowską, a następnie Brzeską przez pół jej długości.
Dlaczego na powyższym planie zaznaczyłem również adres Brzeska 11? Leszek Rylski idąc do pracy musiał przechodzić koło tej kamienicy. Właśnie pod adresem Brzeska 11 urodziłem się ja i spędziłem tam pierwsze lata swojego życia. W 1941 r. urodziła się tam moja mama Barbara, a także w 1911 r. jej ojciec a mój dziadek Dionizy. Czytając więc wspomnienia Leszka Rylskiego nie mogłem oprzeć się myśli, że ten młody wówczas człowiek mógł rozmawiać z moim dziadkiem, albo odprowadzić wzrokiem moją babcię pchającą wzdłuż Brzeskiej wózek z moją mamą… A może chodził do fryzjera pod nr 9, a 25 lat później ja siadałem na tym samym fotelu?