Obelia, Oniszki i Jackowo. – Niemonajcie, Olita, Rumbowicze. – Mogiły Litwinów przedchrześcijańskich w Warupiu i w Szwajcarji. – Wsie tatarskie i tatarzy na Litwie. – Zniemczały Litwin Nagis jest założycielem sekty Mukrów, któréj Stronnica powodzenie podobne do sekty Braci workowych. – Simno, Kułaki, Bartniki, Pojewoń, Graużyszki i Łankieliszki. – Słówko o gospodarstwie Niemców na Litwie.
Dawne puszcze litewskie wśród panujących sosen i świerków, zawierały w sobie wiele drzew liściowych twardych i miękkich, a wśród tych ostatnich widzieć można było drzewa owocowe, jakoto: gruszę i jabłoń. Ztąd niejedna wieś lub osada, od miejsc obfitujących w owoce, przybrała swe nazwisko, jak np. Wejsieje, już w poprzednich rozdziałach opisane, od wejas — owoc, tak również Obelia jezioro z folwarkiem, o milę ku północy od Serej położone, tudzież dalsze wsie Obelica and Obelniki od wyrazu obalis — jabłko lub jabłoń, nazwane zostały. Dobra Obelia darowane zostały radcy tajnemu Eljaszewiczowi; leżą w gruntach urodzajnych i posiadają, obok uroczego położenia folwarku, pamiątkę historyczną w szczątkach zamku litewskiego, również Obelia u dawnych kronikarzy zwanego, który o wiorstę od teraźniejszego folwarku na górze usypanej czyli pile, był zbudowany.
Postępując ztąd daléj ku północy za Mirosław, po lewéj stronie drogi, widzim folwark Jackowo, a jeszcze daléj ku północo-zachodowi folwark Oniszki. Oba te folwarki dziś należą do obdarowanego jenerała Siwersa i także leżą w żyznych gruntach. Jak Obelia tak i Oniszki, mają malownicze położenia i oba są historyczne, jak o tém przekanywa pancerz i szyszak łuskowy w r, 1856 z jeziora Oniszek wydobyte, które znajdują się u p. Jackowskiego administratora dóbr Oniszki. Oniszki, po śmierci kasztelana trockiego, od roku 1613 podług oprawy zajmowała Konstancya arcyksiężna rakuzka, żona króla Zygmunta III. Jackowo, niegdyś gniazdo familji Jackowskich, sięga dalekiéj starożytności, a w wiekach poprzednich wraz z innemi wsiami (Manczuny, Godele i Szypulszczyzna) należało do Kamedułów wigierskich. Tu była padówczas z drzewa kaplica i nieopodal w teraźniejszym folwarku pustelnia, trzy cele w sobie mieszcząca, dokąd Kameduli na lato przyjeżdżali. Grunt pierwszéj klassy przy pieczołowitości tych pustelników, zapewniał dobre urodzaje; sad dostarczał owoców rozmaitych, sadzawka zarybiona udzielała w każdym czasie ryb i dlatego pustelnicy chwaląc Boga, zaopatrzeni tu byli w dostatek doczesny. To téż refektarz ich był rozkoszném miejscem wzmocnienia sił pracą zmordowanych, ściany ozdobione były obrazami, a posadzka z tafli drewnianych gustownie ułożona. W czasie rozbioru téj pustelni już w wieku bieżącym znaleziono belkę sosnową z wyrzniętą datą łacińską rok 1182, więc przeszło sześć wieków przetrwała bez zepsucia, kiedy dzisiejsze sosny jednego wieku zdrowo przetrwać nie mogą!?
Od Obelii w prostej linji ku wschodowi, leży nad Niemnem wieś Niemonajcie; jest to część dawnego miasta i starostwa na prawym brzegu Niemna położonego, gdzie istniejące kurhany wlały w usta mieszkańców podanie o Nemonie wodzu żeglarzy cudzoziemskich i o czci bozkiéj oddawanéj mu przez przodków téj ziemi. Jeszcze i dziś mieszkańcy tutejszych Niemonajc marzą o swéj dawnéj swobodzie miejskiéj i bez względu, że dziś spokojniejsze i lepsze jest ich życie wiejskie, woleliby dla próżności zwać się mieszczanami.
Niżéj ponad pięknym Niemnem postępując obok malowniczych krąjobrazów, w gruntach wsi Narun znajdziemy źródło wody słonéj leczącej, którego obfitość i pierwiastki leczące, jeśli nie przewyższają, to bez wątpienia wyrównywają wodom druskienickim, brak tylko przedsiębierstwa i dobréj chęci tamuje dobrą sławę wód naruńskich.
Lubo tu się spuszczać po wodzie niemnowskiéj, bo w którą stronę spojrzysz, oko się zabaw a umysł rozweseli: tu góra lasem najeżona, tam płaszczyzna kobiercem rozmaitego kwiecia i murawy upiększona, daléj dworki i wiejskie chatki swym cieniem przeglądają w wodę; jeszcze daléj lasek liściowy, w którym słowiki i inne ptastwo swe melodje rozwodzą, a pod górką liczne strumienie sącząc się po piaskach, szybko biegną do Niemna jak dzieci do ojca: aż wreszcie za borem wychyla się wieżyczka, potém cały kościół z drzewa zbudowany, naokoło którego gruppa domów i domków usadowila się. Jest to miasto starożytne Olita, które na obu brzegach Niemna rozsiadło się rozkosznie, aby być świadkiem licznych pochodów cudzoziemskich i wojen krajowych. Za Olgierda w. ks. lit. był tu zamek książęcy, który niejednokrotnie nęcił do siebie Krzyżaków i był świadkiem ich bitwy w r.1392 z Anglikami o prawo niesienia chorągwi ś. Jerzego. Kościół pierwotny w Olicie fundowany był roku 1524 przez Jana Zabrzezińskiego wojewodę nowogrodzkiego i starostę mereckiego, któremu Zygmunt August za pozwoleniem ojca swego, r. 1536 nadał dobra olickie dożywociem, a gdy został królem przekazał je dożywociem swéj drugiéj żonie Barbarze Radziwiłłównie. Stefan Batory d. 15go czerwca 1581 roku przywileje miasta odnowił. Miasto posiadało niegdyś własny las Widgiry, włók lit. 8 zawierający, który w początku wieku zeszłego przez proces odpadł do dóbr prywatnych Bender. Z rządem miasto także processowało się już za czasów Jana Kazimierza i Stanisława Augusta: pierwszy proces w sądzie zadwornym rozstrzygnięty został dnia 23 lipca 1652 r. i w skutek tego spisany został list ugodny pomiędzy miastem a JP. Stanisławem Dobranem Dobrowskim podstarościm łozdziejskim, podlesniczym żuwintskim, ziemianinem województwa i powiatu trockiego; drugi rozstrzygnął Antoni Tyzenhauz podskarbi nadworny lit. odebraniem miastu lasu morgów 10. Podanie niesie, że pod tém miastem zaszła wielka bitwa ze Szwedami i właśnie na płaszczyznie piasczystéj o wiorstę od miasta, przed laty dwudziestu odkryto sterczące kości ludzkie, a po bliższém obejrzeniu zauważano że skielety ułożone były symetrycznie w okrąg, nogami do jednego punktu jak promienie koła, co dowodzi wspólną mogiłę wojowników. Dla uczczenia tych szczątków ludzkich, lud zgromadzony do kościoła w Dzień Zaduszny, z kapłanem na czele, udał się w to miejsce i wykopawszy stos ogromny kości, po odprawieniu nabożeństwa żałobnego, schował je przyzwoicie do przygotowanych na ten cel dołów.
Olita tutejsza ma domów murowanych 1, drewnianych 83, z tych kilka w r. 1857 zgorzało; ludność miasta liczy głów 607: w téj liczbie żydów 276. Za panowania Stanisława Augusta, roku 1775 przeniesione tu były sądy z Merecza i Trok.
Olita ostatniém było miastem po téj strome Niemna na granicy północnéj dawnego powiatu trockiego; leżąca daléj o milę wieś kościelna Rumbowicze już należała do powiatu kowieńskiego. Dobra Rumbowicze w wieku XVII należały do Bernarda Krzywkowskiego porucznika wojsk petyhorskich, dziedzica Szykszniewa i Obszatel, który uczuciem religijném powodowany, dla dogodności mieszkańców po lewéj stronie Niemna osiadłych, a do parafji miasta Punie po drugiéj stronie téj rzeki położonego należących, wybudował w Rumbowiczach kościół z altarją pod wezwaniem śś. Piotra i Pawła apost., oraz zapisał na Szykszniewie i Obszatelach summę złp. 10,000, z procentem 7 od sta na utrzymanie kapłana. Kościół ten na schyłku panowania Jana Kazimierza rozpoczęty roku 1666, ukończony został już za Michała Korybuta Wiśniowieckiego r. 1669. Od Krzywkowskich dobra Rumbowicze przeszły na własność Szymona Wiszniewskiego późniejszego kasztelana za Królestwa Polskiego, który świątynię stojącą na górze gliniastéj i zły przystęp mającéj przeniósł r. 1741 na dolinę płaską bliżéj Niemna i rozprzestrzeniwszy ją, nadał tytuł N. Marji P., pozostawiając dawny odpust w dzień śś. Piotra i Pawła apostołów. Po roku 1795, altarja Rumbowicka wyniesioną została na parafję i spadkobierca Szymona, Józef Wiszniewski, zapis summy złp. 1000 na Szykszniewie i Obszatelach w r. 1825 spłacił za pośrednictwem nabywcy tych dóbr Gromadzkiego Bankowi polskiemu i odtąd proboszcz pobiera z banku 4 pCt.
Podanie tu krąży, że kiedyś przed laty zerwał się z tutejszéj dzwonnicy dzwon i pomimo równéj a znacznéj przestrzeni od Niemna, zatoczył się do rzeki. Następnie wypływał w pewnych porach na brzeg, a za zbliżeniem się ludzi, staczał się napowrót do rzeki. Potém dawał się słyszeć z głębi wód dźwięk jego ponury, ale dziś, kiedy lud stał się mądrym, a przytém grzesznym, nie można już widzieć ani słyszeć tego dzwonu.
Pomiędzy wsiami Rumbowiczami a Mikutyszkami o ¾ wiorsty od pierwszéj i o pół wiorsty od drugiéj, nad samym Niemnem jest kopiec litewski, pile, zwany Pilup, od pile—twierdza i upis—rzeka, tojest rzeczny zamek, który istniał w czasie wojen krzyżackich, a następnie, jak podanie głosi, miał służyć Szwedom na kryjówkę łupów wojennych.
O milę ztąd daléj, Niemen rysując swe koryto w podkowę, tworzy półwysep, ze strony południowéj tylko do lądu przytykający; cała ta przestrzeń porosła jest lasem iglastym w zmieszaniu z lipą i innemi gatunkami drzew liściowych i zowie się pospolicie borem puńskim, od miasta dawnego Puń za Niemnem na wschodzie leżącego. Bór ten wielce jest dogodnym do chowu zwierzyny płowéj, jednakże oprócz sarn i zajęcy, dziś tu inna zwierzyna utrzymać się nie może. Na krańcu południowym tego boru, w obrębie Podaglańskim na osadzie sążniarza leśnego, w uroczysku Warupiach, są 4 kopce kamienne, pod któremi złożone są zwłoki Litwinów przedchrześcjańskich. Lud okoliczny twierdzi, że w tych mogiłach znajdują się pieniądze, lecz trudno je wydobyć: bo kto poruszy kamień z nad mogiły, ten umrze. Mały byłby postrach do tego, jeśliby była pewność, że nabywcy skarbów podziemnych nie zaraz przyjdzie się spotkać z nieubłaganą kosą śmierci.
Takież mogiły litewskie znajdują się o wiorst 6 od Suwałk, przy osadzie Szwajcarją zwanéj, w lesie rządowym, zwanym Białorogi, przez który przechodzi trakt bity z powyższego miasta do stacji pocztowéj Szypliszek. Tu, na stronie zachodniéj, pod wyniosłemi sosnami dojrzeć można kilka kopców kamiennych, z których już brano kamień do drogi bitéj, bez narażenia się na niebezpieczeństwo życia. Wśród niziny mokréj, którą las w półkole otacza, jest tu kopiec sypany, niższy od innych pile, który prawdopodobnie był świątynią Litwinów przedchrześciańskich; ten domysł stwierdza w pobliżu urządzony ówczesny cmentarz. Wracając ztąd do powiatu kalwaryjskiego, znajdujemy tu siedliska tatarów w końcu wieku XIV z Witoldem w. ks. lit. przybyłych, którzy obecnie zajmują dość znaczną przestrzeń powiatu, chociaż ludność ich jest nieliczna; u mianowicie: mężczyzn 77 i niewiast 75. Wsie Potylcze, Piłokalnie, Winksznupie, Wiłkobole, Alexandrów, Makowszczyzna, Porowsie, Nowinniki, Skirsobole, Borowszczyzna, Dolnica, Szyłańce, Kiewlica, Dębowyróg, Morgotraki, Suwałeczki, Szwańce i Podturupie, z kilkunastą folwarkami dawniéj, a nawet już w początku wieku bieżącego, były dziedziczną własnością Baranowskich, Ułanów, Buczyckich, Ryżewskich, Muchów, Ledzińskich, Kryczańskich, Osmolskich, Achmantowiczów i innych familij ze szlachty tatarskiéj; niejeden z tych, wywodząc się z książąt i hanów, dodawał do swego nazwiska: kniaź lub han: dziś wszyscy podupadli tak, że ani jednéj familji nie można nazwać zamożną. Wszystkie te dobra nadane były przez królów polskich potomkom tatarów zaniemeńskich z Witoldem przybyłych, za zasługi na polach bitwy krajowi położone; w początku bowiem ulus Witowda, na okolice Trok i Wilna, daléj się nie rozszerzał 1. Najzamożniejszym z tatarów polskich był jenerał Baranowski dziedzic dóbr: Winksznupia, Wiłkobołów, Rosi, Potylczów i Piłokalni, który zbudował jedyny meczet z drzewa w Winksznupiu. Gdy ten meczet zrujnował się, za staraniem imana Mustafy Bazarewskiego, 17 obywateli tego wyznania dobrowolnie złożyli na restaurację meczetu po złp. 100, czyli razem złp. 1700, do których rząd r. 1821 dodał złp. 2000 i drzewo, i tym sposobem stanął odnowiony meczet; następnie r. 1824 znowu dodał rząd złp. 3604 na zupełne wykończenie téj świątyni, oraz na wystawienie domu dla imana.
Po śmierci jenerała Baranowskiego podzielili się folwarkami synowie jego: Maciéj, Salich, Eljasz, Mustafa i Abram; lecz niedługo niemi władali, bo folwark Winksznupie przeszedł na własność księdza Zienkiewicza proboszcza z Wiłkowyszek, którego synowica otrzymała je w posagu, poślubiając sobie Tomasza Wolskiego; Wiłkobole nabył tatar Ułan i następnie sprzedał Micewiczowi, Roś dostała się po Baranowskich Jagminowi, od tego zaś nabył ją Żaryn, Potylcze zaś nabył Rojecki i sprzedał księdzu Butrymowiczowi, od którego kupił je Austutowicz; Piłokalnie po kądzieli przeszły na własność Ułanów, od których kupił je Schmidt jeometra.
Wszystkie te folwarki leżą w stronie zachodniéj powiatu kalwaryjskiego, a w gruntach Piłokalni jest grodzisko litewskie Ejsta zwane, którego podstawa kamieniami obwarowana, na szczycie zaś szczątki wału i ślad bram zamkowych dotąd widzieć się dają. Grodzisko to od Kalwarji odległe jest o mil dwie.
Nie samo rozdrobnienie się zamożnych familij tatarskich było przyczyną ich upadku, lecz pieniactwo i nierządne gospodarstwo wiele do tego się przyłożyły; jednakże dotąd tatarowie w pożyciu mają powszechną dobrą opinję, gościnność zaś ich i chęć do tańca lub innéj niewinnéj zabawy są zwyczajnemi; a gniew obrażonego i zemsta są długie i straszne.
Wyżéj wzmiankowana Makowszczyzna leży pomiędzy miastem Wiżajnami, o wsią kościelną Lubowem; osada to Makowskiego, niegdyś starosty folwarku Pilokalni, dziś przy wsi donacyjnéj tegoż nazwiska no stronie wschodniéj od Lubowa leżącego, gdzie w gruntach donacyjnych jest pile, podobna do szańca pod Urdominem; u podstawy jéj płynie rzeczka Wiżupie, to jest rzeka raków. Folwark ten należy do Krasnowa.
Trzeci folwark Pilokalnie Łakińskie do Mroczków należący, leży na stronie wschodniéj od Kalwarji o wiorst 5, niedaleko folwarku donacyjnego Janowa, gdzie nad rzeką Szeszupą w ogrodzie jest także kopiec warowny litewski.
Pomówiwszy o tatarach, którzy nie stanowią narodu w narodzie i tylko religją różnią się od krajowców, chcemy nadmienić o nadzwyczajném zjawisku na ziemi litewskiéj, które wprawdzie wyrodziło się na ziemi pruskiéj w tamecznéj Litwie, lecz promienie światła jego fałszywego aż do naszego kraju przenikły.
Około roku 1815 we wsiach pogranicznych od Prus w powiecie sejneńskim, przez wychodźców pruskich zaszczepioną została pomiędzy nielicznemi mieszkańcami tutejszymi wyznania ewangielicko-augsburgskiego sekta Mukrów, któréj adeptowie mianowali się braćmi morawczykami (Herrnhuter) 2. Sekta ta zwolna i potajemnie rozwijała swą działalność; jednakże rychło, bo w roku 1824 jéj skutki dostrzeżono. Obwiniano Mukrów o schadzki nocne do jednego domu, gdzie przebywali do znacznèj części dnia następnego, lecz co tam robili? nie było jeszcze zbyt jawnèm, bo nienależącym do sekty osobom wstępu tam wzbraniano. Mówiono wszakże dość głośno, że Mukrów jest około 30 płci obièj, którzy mieszkali we wsiach Auksztokalnie, Laskowskie, Kowniszki, Tupiki i w m. Wiżajnach pow. sejneńskiego; ci w czwartki i soboty wieczorem zebrani w domu na to obranym, przez całą noc modlili się przy świecach, czytali książki i płakali, a potèm zgasiwszy światła wszyscy razem, bez różnicy płci i bez względu na pokrewieństwo, zasypiali. Przewodniczyli tym obrzędom Michał Baczkunas z Krejwian i Krzysztof Kubylin z Auksztokalń.
Mała liczba zwolenników sekty niewiele uwagi obcych na siebie zwracała; jedni wierzyli, że tworzy się jakaś sekta, inni, i tych większa część, poczytywali to za baśń i igraszkę, Taki stan rzeczy trwał do r. 1847, w którym zniemczały Litwin Nagis z przydomkiem Altsizer, gospodarz rolny z wsi Zejlen pod miastem Ragnetą, znanèm w historji naszèj z pobytu w nièm komtura Krzyżaków Markwarda Salzbacha, najezdnika Żmujdzi w r. 1400 niedaleko Tylży, poróżnił się ze swym pastorem z powodu odmowy dziesięciny kościelnèj i chcąc swój czyn usprawiedliwić, udawał siebie pomiędzy ludem za mędrka, a gdy pozyskał trochę wiary i poważania, wówczas bezczelnie twierdził, że był w niebie i że zesłanym został na ziemię dla zbawienia niektórych duszyczek. Na téj podstawie zaczął zwoływać sumnkinies, tojest zbory.
Te fałszywe zasady sekty Mukrów, uśpione w kraju naszym, za pośrednictwem Michała Kuna ewangielika, żonatego z krewną Nagisa, przeniosły swą zarazę na naszą litewską ziemię i znowu poruszyły zwolenników do dawnych działań z większą gorliwością, tak, że nietylko ewangielików, lecz i katolików już usiłowano wciągnąć do téj matni szatańskiéj. Sam Nagis, jak śledztwo przez rząd tutejszy prowadzone udowodniło, nigdy nie był w kraju naszym, a jednak znalazł łatwowiernych zwolenników, którzy wprawdzie lękając się odpowiedzialności za swe błędy, wszystkie trzy wspomniane sakramenta: chrzest, małżeństwo i komunję św. w kościołach właściwych dla pozoru dopełniali. Sekta ta, jak widzimy, chciała przelać Stary do Nowego testamentu i utworzyć rodzaj koranu Mahometa; lecz Nagis zamało posiadał nauki do tego wymysłu, a zwolennicy jego jeszcze mniéj oświaty mieli. Rząd pruski, przez dozwolenie Mukrom zawierania małżeństw w sądzie, toleruje niejako to wyznanie; lecz u nas lud pobożny i przywiązany do wiary przodków, chciał Mukrów poddać losowi braci workowych czyli bratczyków, po litewsku brolej mauszuoti zwanych, którzy, jak wiadomo z historji, gdy w roku 1507 przybyli z Prus na Żmudź, w worek ubrani, powrozem przepasani i z krucyfixem w ręku, głosili ludowi, że idą krajem żmudzkim do Palestyny odebrać ją od brzydkich Turków i namawiali do swéj wiary zwolenników: wówczas krajowcy poznawszy w nich apostołów fałszywych niemieckich, dziewięciu utopili pod twierdzą Twery, reszta zaś unikając podobnego losu umknęła napowrót do Prus 3.
Nie doznali jednak u nas Mukrowie takiego losu, lecz tylko w r. 1855 ich schadzki ostatecznie rozproszono i tém samém sekta zniweczoną została; wprawdzie dwa dogmata dodatkowe: wódki nie pić i fajki nie palić, dotąd każdemu wykonywać wolno.
Oddamy zapomnieniu szał garstki Mukrów po zachodniéj granicy powiatów sejneńskiego i kalwaryjskiego rozproszonych i udamy się do wschodniéj połaci powiatu kalwaryjskiego, gdzie o mil 3 od Kalwarji leży przeszło trzywiekowe miasto Simno. Miasto to w pierwszéj połowie wieku XVI założone, należało do wspomnionego wyżéj Jana Zabrzezińskiego wojewody nowogrodzkiego i trockiego, marszałka w. ks. lit., który za przyzwoleniem króla Zygmunta Igo fundował tu roku 1520 kościół z muru i urządził obszerną nową parafję, do któréj mieszkańcy starostw Metele i Olita należeli. Prawo magdeburskie temu miastu nadane zostało przez Zygmunta III dnia 2 stycznia r. 1626 i wówczas wprowadzone tu były sądy, które do czasów Stanisława Augusta przetrwały, póki do Trok przeniesione nie były. Zabrzeziński hojnie uposażył probostwo simneńskie, nadając mu obszerne grunta w mieście, las zwany Czarnoszyszka i dziesiątą toń z rybołówstwa na jeziorach simneńskich, tudzież dziesięcinę wytyczną na dobrach Metele ze wszelkiego zboża i ogrodowizny, oprócz owsa, przytém dwa wiadra miodu przaśnego i kamień wosku. Dziesięcina ta, jak poprzednio wspomnieliśmy, po zbudowaniu w Metelach nowego kościoła roku 1619, odjęta proboszczowi simneńskiemu, przeznaczoną została dla proboszcza metelskiego.
Po Zabrzezińskich, starostwem Simnem i Metelami władali w wieku XVII Sapiehowie, po nich książęta Wiśniowieccy, a w roku 1799, jak już wiadomo, król pruski darował te dobra Karolowi księciu Beck-holsztyńskiemu, z wyłączeniem wszakże miasta Simna, które pozostawił przy dawnych prawach.
Kościół w Simnie r. 1844 uległ pożarowi i na nowo odrestaurowany został kosztem rządu.
Miasto leży w piękném położeniu i w żyznych gruntach nad jeziorem, składa się z domów drewnianych 143, ludności zaś liczy 1505 głów, w téj liczbie żydów 745. Chrześcijanie, trudnią się wyłącznie rolnictwem, żydzi zaś handlem drobiazgowym.
Z Simna ku zachodowi idzie trakt do folwarku rządowego Rudawek, potém do wsi Warty, za którą drogą idzie przez las rządowy do urzędu leśnego Buchta, inaczéj Rudawką zwanego. Tu w okręgu II obrębu Warty, po lewéj stronie drogi jest uroczysko Górą moskiewską zwane; nazwę tę przypisują obozowaniu tu wojska rossyjskiego w roku 1706. Daléj trakt skręca się ku północy i mimo jeziora Żaltis (wąż), inaczéj Nowina zwanego, idzie do miasta Ludwinowa, gdzie łączy się z traktem preńskim. Tu jadąc ku Prenom, po lewéj stronie traktu pod wsią Kułakami jest zamczysko litewskie, którego nazwa chyba zapasami ręcznemi krajowców z Krzyżakami, tojest bitwą na kułaki, usprawiedliwioną być może.
Za Ludwinowem ku zachodowi, dawna puszcza puńska stykała się z puszczą jurborgską i cała ta połać kraju pomiędzy miastami Wisztyńcem, Wierzbołem i Wilkowyszkami, gdzie dziś pięknie zielenią się żyzne pola, gdzieniegdzie przerznięte lasami i zaroślami, w wieku XVI pokryta była lasem należącym do puszczy jurborgskiéj, do którego już ogromne kilkasetletnie dęby, już masztowe sosny i inne gatunki drzew sosnowych, rzeczkami i łączkami poprzerzynane, nęciły dzików, żubrów i inną grubą zwierzynę. Musiały te lasy być ponętne do łowów i zabawy wiejskiéj, skoro wybredna w guście królowa Bona lubiła je często zwiedzać i w przejeździe z ulubionego Wierzbołowa, gdzie d. 10 maja 1555 roku fundowała pierwotny kościół w dąbrowie na równinie, na podaném sobie krześle spoczywała, od czego folwark Królowe-krzesło swe nazwisko przybrał. Tu, pomiędzy Królowem-krzesłem a Winksznupiami nad rzeką Szyrwintą w uroczém miejscu założyli swą osadę bartnicy, którzy pracą i przemysłem przyszedłszy do dobrego bytu, znęcili do siebie innych przybyszów krajowców i wykarczowawszy z lasu znaczną część gruntu, utworzyli wieś Bartnikami zwaną. Wkrótce zbudowany tu został kościół z drzewa, który był filją parafji olitskiéj, a gdy ten zgorzał, JPan Dombrowski dzierżawca ekonomji olitskiéj, około r. 1640 zbudował inny i nadał komendarzowi włókę gruntu; babka zaś jego wystawiła szpital przy kościele dla siebie i dla ubogich. Po upływie lat 80, podstarzała ta filja, staraniem księdza Michała Zienkowicza biskupa arjopolitańskiego, sufragana wileńskiego, proboszcza olitskiego, w latach 1720 do 1721 wyrestaurowaną była. Wówczas dom w Bartnikach dla kommissarzy delegowanych od króla do téj ekonomji wystawiony, oddany został na plebanję. Na mocy indultu papieża Benedykta XIV z dnia 20 czerwca 1710 roku ustanowiono przy kościele bractwo Niepokalanego Poczęcia N. M. P. i dla dogodności parafjan, filję bartnicką przeniesiono do parafji Pojewoń.
Piękne i dogodne dla fabryk położenie Bartnik zwróciło uwagę uczonego i przedsiębierczego Antoniego Tyzenhauza podskarbiego nadw. w. ks. lit., który założył tu dwór, fabrykę sukna i rudnię, a następnie dla większéj czci Boga. Postanowił wystawić nowy kościół z kamienia i cegły, w miejsce dotychczasowego starego drewnianego i wynieść go na parafję. Jakoż przyzwawszy w pomoc ku temu przedsięwzięciu księdza Szymona Waraksę dziekana olwitskiego, proboszcza bartnickiego i pojewońskiego, zebrał składkę u parafjan i wyjednawszy resztę potrzebnego funduszu ze skarbu, przystąpił do wykonania dzieła; jednocześnie nadał proboszczowi gruntu włók 3, oraz ogrody i łąki. Upadek wszakże tego męża nie dozwolił mu zupełnie ukończyć rozpoczętéj świątyni, która przez lat przeszło 10 pozostawała bez stolowania i dachu, aż go książę Wincenty Puzyna, następca starosty Brzostowskiego z tytułem administratora dóbr Królowego krzesła, Bartników i wielu innych, takową roku 1790 dokończył. Kościół ten jest długi łokci 42, szeroki 20 z jedną wieżyczką drewnianą, blachą obitą; w ołtarzu wielkim mieści obrazy śś. Trójcy, Wniebowzięcia M. B. i św. Piotra: tytuł ma śś. Piotra i Pawła apost.
Jeśliby z taką starannością i z tak dobrym gustem ukończono budowę tego kościoła, jak ją rozpoczęto, możnaby go policzyć do rzędu piękniejszych w kraju świątyń. Był jednak w początku swego istnienia zamożniejszym niż dzisiaj, lecz marudery francuzcy téj świątyni oraz księdzu Rzepnickiemu proboszczowi w r. 1807 przyczynili strat na złp. 4500, w roku 1812 na złp. 24,000, roku zaś 1814 w nocy z dnia 20 na 21 października niewiadomi złoczyńcy pokradli naczynia i apparaty kościelne, poczém tenże ksiądz Rzepnicki przyłożył się do sprawienia nowych apparatów. Od roku 1838 jest proboszczem kościoła Bartnickiego ks. Jan Burdulewicz dziekan olwitski, który posiada gruntu morgów 182 pr. kw. 103.
Z upadkiem Tyzenbauza, wszystkie fabryki bartnickie sukna i żelaza ustały i za rządu pruskiego folwark ten wydzierżawiony był Skibickiemu z drugiej ręki, gdyż jak wyżéj nadmieniono, książę Wincenty Puzyna zadzierżawiwszy d. 10 czerwca 1786 roku ekonomję Królowe-krzesło, składającą się z folwarków Królowego-krzesła, Staławki i Szyłosadów, administrował inne okoliczne folwarki, a chociaż pierwotny kontrakt zawarty był na lat 3, rząd jednak pruski przedłużył go do dnia 1 czerwca 1808 r.; następnie deputacja prefektury łomżyńskiéj do wydzierżawienia dóbr narodowych delegowana, przedłużyła go znowu do r. 1811, a gdy ta ekonomja przeznaczoną została na uposażenie Korony, Fryderyk de Borek intendent ekonomiczny dóbr koronnych, z mocy upoważnienia Izby administracyjnéj dóbr koronnych, na nowo wydzierżawił ją księciu Puzynie do dnia 1 czerwca 1823 roku za summę złp. 11,289 rocznie. Jednocześnie za oddzielnemi kontraktami Puzyna dzierżawił folwarki: Pojewoń i Użupie, Skordupiany, Łankupiany i Łankupę, Podborek, oraz Rostkowszczyznę.
Dzierżawiąc tak obszerne dobra, Puzyna słusznie nazywał się starostą 4 i księciem; dwór téż jego odpowiadał tym tytułom i otworem stał dla ciągłych i licznych gości, którzy zawsze tu znajdywali gościnność staropolską, przepych, muzykę i rozmaite zabawy. Do szczęścia Puzyny i jego małżonki brakło tylko pożądanego potomstwa, które wprawdzie Bóg im dał, lecz po niedługiéj radości jedno po drugiém wszystkie dzieci wziął do swéj chwały. Smucił się Puzyna z téj niedoli i gdy ostatnia córka, już lat 12 mająca umarła, pochował ją w grobie familijnym przy kościele pojewońskim pod kapliczką zbudowanym i poddąjc się woli Boga, fundował tu tak zwany erem, czyli pustelnię dla księdza, któremu przeznaczywszy fundusz na utrzymanie w ilości złp. 600 rocznie, zobowiązał go do odprawiania codziennie mszy ś. za dusze swych dzieci.
Smutek i żałoba sparaliżowały zabiegi Puzyny w gospodarstwie wiejskiém, a łzy kobiece jego małżonki prędko wyschły przed dumą światową i zamiłowaniem do próżności. Skutkiem tego, wydatki domowe były zawsze jednostajne, wielkie; przychód zaś z rozprężeniem się gospodarza w porządku i w zamiłowaniu do pracy, stopniowo zmniejszał się do takiego stopnia, że już podatki i raty dzierżawne zalegać poczęły. A gdy egzekucje i sekwestracje nie naprowadziły Puzyny na drogę porządku i należytéj rachunkowości, wyexmitowany został z dzierżawy dóbr, z pozostawieniem długu skarbowi złp. 222,828. Na rzecz tego skarb zajął w r. 1820 pod swą administrację dobra dziedziczne Puzyny Motule zwane, które od dnia 1 czerwca 1830 r. wydzierżawił naprzód Benedyktowi Narbuttowi, potém Büchlerowi; dziś już są prywatną własnością Ciemnołońskiego.
Od roku 1823 wydzierżawiono ekonomję Królowe-krzesło na lat 3 Szeligowskiemu. Inne folwarki oddane zostały cząstkowo w dzierżawę, a mianowicie: Bernard Siwicki przed rokiem 1808 dzierżawca folwarku Grabowskiego, odtąd zadzierżawił Bartniki, Pogierniewo, Pogierniówek i Grabówkę, po którym wszedł w dzierżawę Felicjan Godlewski.
Po Szeligowskim od roku 1835 dzierżawił Królowe-krzesło Jan Leopold Hasford, rodem z Prus, dziś właściciel dóbr Taboryszek w powiecie kalwaryjskim, który odstąpił je Janowi Balloghowi, byłemu nadleśniczemu leśnictwa Augustów.
Ukazem z grudnia 1837 r. dobra Królowe-krzesło darowane zostały jenerałowi Gerstenzweigowi, Bartniki dostały się jenerałowi hr. Nostitzowi, Pojewoń jenerałowi Mandersternowi, Łankupiany zaś pułkownikowi Adlerbergowi 2.
Puzyna, pierwszy pan za nowego rządu w tutejszéj Litwie, jak stary dąb litewski runąwszy ze swéj wielkości, już więcéj powstać nie mógł, bo ci którzy go znali bogatym, zapomnieli o nim w nieszczęściu i na gruzach wielkości jego; jak grzyby krótkotrwałe porastać poczęli dorobkowicze, nowi pankowie, biedny zaś Puzyna w nędzy życie swe zakończył r. 1838 i przywiezione jego zwłoki do kościoła pojewońskiego na prostym chłopskim wozie, zostały opuszczone; nawet proboszcz miejscowy nie ważył się bezpłatnie pochować, aż dzierżawca folwarku Pojewoń, który znał za życia nieboszczyka, ulitowawszy się nad taką niewdzięcznością jego dawnych przyjaciół i znajomych, bez względu że sam był ewangielikiem; poniósł koszta pogrzebu, ofiarując na ten cel Rs. 40 i z całym swym dworem udał się do kościoła katolickiego, dla oddania należnéj czci zmarłemu.
O milę od Bartnik ku zachodowi leży Królowe-krzesło, za którém o małą milkę widzimy Pojewoń wieś kościelną. Nazwisko téj wsi jedni wyprowadzają od wyrazu litewskiego jewa — czeremcha, pod którą w dawnych czasach lud tu zgromadzony stawał; inni znajdują w nazwisku tém przekręcone wyrazy po-wojnie, tojest miejsce, na którém odbyła się wojna. Tu bowiem nad rzeczką Ponią, od któréj także niektórzy etymologowie wywodzą miano téj wsi, jest starożytny kopiec litewski, różniący się nieco kształtem od wielu innych, kamieniami naokoło opasany, na którym był kiedyś zamek zbudowany i miały tu zajść wielkie bitwy z nieprzyjaciołmi kraju. Kiedy to wszystko działo się? niewiadomo; dosyć, że bardzo dawno, bo tu w okolicach tego zamczyska znaleziono monety rzymskie Tyberjusza i Kaliguli, które popierają podanie o dawności krwawych tu rozpraw. Kościół tutejszy, za przywilejem króla Stefana Batorego, zbudowany został z drzewa około roku 1586 przez Teodora Skumina, potomka Jadźwingów, wielkiego wodza litewskiego (sic), wojewodę nowogrodzkiego i podskarbiego wrocławskiego (??), oraz starostę olitskiego, jurborgskiego i grodzieńskiego; królowa zaś Anna d. 27 września 1589 r. nadała proboszczowi tutejszemu gruntu włók 9 miary chełmińskiéj. Zygmunt III dodał do tego uposażenia dnia 11 marca 1600 roku we wsi Zelożycy włók chełmińskich 12 i na tym gruncie proboszcz urządził folwark Solciniki zwany, który następnie w roku 1797 zabrano na skarb, w miejsce zaś tego i za propinację wyznaczono proboszczowi kompetencję w ilości rs. 269 kop. 65.
W miejsce drewnianego podstarzałego kościoła, kosztem skarbu i parafjan zbudowano w latach 1841 i 1842 kościół murowany, z kształtu podobny do bartnickiego, który poświęcony został d. 30 lipca 1843 r. przez ks. Straszyńskiego, ostatniego biskupa dyecezji augustowskiéj.
Malownicze położenie kościoła tego na wysokiéj górze, starodrzewem sosnowym porosłéj, wraz z borkiem u podnóża góry rozciągającym się, służyć może za przedmiot do powiększenia pięknych widoków albumu augustowskiego.
Z Pojewonia i z Bartnik, w równéj prawie odległości ku południowi, widać kościół; jest to wieś kościelna Grażyszki, od wyrazu grażas—piękny tak nazwana. Świątynia tutejsza pod wezwaniem ś. Michała archanioła około roku 1600 przez Wojciecha Gintowta z drzewa sosnowego na podmurowaniu kamienném zbudowana, przez ks. Tomasza Zienkowicza biskupa adrjanopolskiego, sufragana dyecezji wileńskiéj roku 1777 poświęconą została.
Jeśli stanąć na wysokiéj górze pod kościołem tutejszym i rzucić naokoło okiem, zwłaszcza na gościniec wiodący ku m. Wisztyńcowi, gdzie cudna alea w perspektywie przedstawia się, wszystko zda się tak piękném i tak lubém, że każdy usprawiedliwi nazwisko wsi od piękności wzięte.
Od Pojewonia ku wschodowi i od Królowego-krzesła ku północy, leży wieś kościelna Łankieliszki, od Łankielis—Polaczek, Polak tak zwana. Osada ta sięga swą bytnością wieku XIV, tojest pierwotnych czasów chrystyanizmu na Litwie. Tu na trzebiskach puszczy, z któréj szczątków w téj połaci Litwy w wieku XVII utworzono leśnictwo rządowe Lubowsko-Bokszańskie, równo z pierwszym promieniem światła Chrystusa, stanęła na cześć Jego skromna kaplica z drzewa, przy któréj mieszkając kapłan z Polski przybyły 5, po zakreśleniu sobie obszernéj parafji, gdyż za miasto Ludwinów sięgającéj, wzmacniał słowem Bożém w nowochrzczeńcach zasady wiary świętéj i mocą namaszczenia swego, oraz przykładami zbawiennemi przekonywał błędnych, otwierał oczy zaślepionym w fałszywych zasadach wiary i garnął tysiące zwolenników pod krzyż s., jako godło prawdziwéj religji człowieka.
Gdy pierwotny kościołek chylił się ku upadkowi, Jan Scipio de Campo, dożywotni posiadacz wsi Skierpiejewa i Bartłomiéj Berdowski, takiż posiadacz wsi Łankieliszek, r. 1608 zbudowali z drzewa nowy kościół pod wezwaniem św. Trójcy i nadali proboszczowi gruntu włók 18 miary magdeburskiéj, które to nadanie król Zygmunt III dnia dnia 18 lipca 1609 r. zatwierdził. A gdy i ta świątynia dawnością swego istnienia upadała, r. 1817 ze składek parafjan wystawiony został kościół murowany i dnia 13 października 1844 roku przez ks. Pawła Straszyńskiego biskupa poświęcony.
Łankieliszki mając w swym obrębie kościół na górze wystawiony, przy trakcie wiłkowyskim, dom proboszcza z sadem, chatki wiejskie, rzekę Szyrwintę, oraz pola i łąki, posiadają wszystkie warunki pięknego krajobrazu, przyrodą przy pomocy sztuki utworzonego.
A któréj-że u nas okolicy brakuje pięknych krajobrazów, byleby patrzano na nie z poczuciem swojskości, z pojęciem piękna i z miłością dla matki swéj ziemi?! Oto przejrzyjmy choćby ten kawałek błogosławionéj ziemi, po którym teraz kościoły i wsie przeglądaliśmy. Bartniki zachwycą każdego, gdy stanąwszy u dworu, spojrzy na kościół, który prosto przez gaj i pola przeziera; daléj trochę po drodze przedstawia się w ogromnym wąwozie romantyczny park, przerznięty w głębi rzeką Szyrwintą, któréj szmer zlewa się latem z pieniem melodyjném kilkudziesiąt słowików. Tyleż prawie piękna znajdziem w Pojewoniu, Łankupianach i Podborku; jakże tu wszędzie w polach i ogrodach, widać ślad pracy ludzkiéj! jakie tu piękne urodzaje !
- Tatarzy polscy pochodzą z brańców wojennych, część zaś ich dobrowolnie przybyła tutaj, sprzykrzywszy sobie niezgody w ojczyźnie. Ci ostatni pochodzą od Seldżuków, którzy w końcu wieku X zaludniali okolice Bocharji, gdzie panował Bogra-chan. Dynastja turecka Osmanidów także z plemienia Seldżuków powstała. Tatarzy z Litwy przenieśli się do Rusi, na Wołyń i Ukrainę. Ci, co mieli nadane sobie posiadłości ziemskie, zrównani byli w prawach ze szlachtą krajową; nieposiadający ziemi, jeśli za żołd w półkach krajowych nie służyli, do czego zawsze byli ochoczymi, zostawali pod zwierzchnictwem swéj starszyzny, lecz zażywali tylko praw gminu wolnego pospolitego.[↩]
- „Mukier” nazwisko przez obcych sektarzom jest nadane; sami siebie zaś nazywają: „Prusu Letuwiszkas Szwentukas”, co znaczy: prusko litewski świętoszek.[↩]
- Leo Joannes histor. Prussine lib. VIII.[↩]
- Ojciec jego za Stanisława Augusta był starostą wisztynieckim.[↩]
- Może to od niego osada wzięła nazwisko Łankieliszki, tj. osada do Polaka należąca.[↩]