Podczas weryfikacji akt chrztów z parafii Bakałarzewo z księgi obejmującej lata 1760-1783 natrafiłem na niejakiego Piotra Dobrowolskiego i jego żonę Annę, oboje szlachetnych. Nic w tym niezwykłego oczywiście, gdyby nie tytuł, który mnie zafrapował: skarbnik derpski i skarbniczyni derpska. Pewnie każdy historyk zajmujący się historią I Rzeczypospolitej od razu by wiedział o co chodzi, ale ja z historią stykam się głównie przy okazji genealogii.
Otóż w 1598 r. za rządów króla Zygmunta II Wazy utworzono na Inflantach województwo dorpackie zwane również derpskim. Jego stolicą było miasto Dorpat (obecnie Tartu w Estonii). W XVII wieku toczyły się walki polsko-szwedzkie o Inflanty, w wyniku których znaczna, północno-zachodnia część tego obszaru przypadła Szwecji (1621), co zostało potwierdzone rozejmem altmarskim (1629) i następne pokojem oliwskim (1660). Dotyczyło to także województwa dorpackiego (derpskiego), które przestało istnieć.
Województwo dorpackie, jak każde inne województwo Rzeczypospolitej miało swoje urzędy: wojewody, kasztelana, starostów, skarbników itd. Cóż więc dziwnego, że w księgach metrykalnych wzmiankuje się skarbnika derpskiego? Nic, poza faktem, że w okresie tworzenia wspomnianej na początku księgi bakałarzewskiej województwo dorpackie nie istnieje od ok. 150 lat!
Próbując zgłębić tę zagadkę dokopałem się do informacji, że mimo likwidacji województwa dorpackiego (również wendeńskiego, parnańskiego, smoleńskiego i czernichowskiego) administracja tych województw nie przestała istnieć i utrzymała się do końca Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a więc do roku 1795 (a nawet nieco dłużej, o czym za chwilę). Wydawano przywileje i nominacje obejmujące całą hierarchię urzędów ziemskich wymienionych województw.
Istnienie tych fikcyjnych urzędów wynikało ze szczególnej roli urzędu w opinii szlachty, dla której urzędy, w większości i tak honorowe, niezwiązane z wynagrodzeniem ani rzeczywistymi obowiązkami, zastępowały brak arystokratycznych tytułów w czasach, gdy teoretycznie panowała równość szlachecka. Urzędy często w rzeczywistości pełniły funkcję analogiczną do tytułów szlacheckich w innych krajach – określały pozycję danej osoby zgodnie z istniejącą hierarchią urzędów. Jednocześnie posiadanie urzędu podkreślało znaczenie i rolę danego szlachcica jako świadomego obywatela i współtwórcy Pospolitej Rzeczy.
Wyrazem tęsknoty za urzędami, których przy dużej ilości szlachty zawsze brakowało, mimo rozbudowanej hierarchii urzędów, był niespotykany gdzie indziej zwyczaj przechodzenia tytułu urzędowego z ojca na syna (w przypadku braku własnego) lub nawet na wnuka. Syn starosty w takim wypadku tytułował się starościcem, córka starościanką, wnuk, jeśli i on nie doczekał się jakiegoś urzędu, zwał się starościcowiczem, a wnuczka starościcówną. Nie tylko młodzieńcy, ale i dożywający swych lat starcy, nie doczekawszy się urzędu, tytułowali siebie stolnikiewiczami czy rejentowiczami.
Wobec powyższego nie dziwi więc, że w granicach parafii Bakałarzewo (być może we dworze Suchorzec) zamieszkiwali państwo Piotr i Anna Dobrowolscy noszący tyuł skrbnika i skarbniczyni derpskiej. Choć żadnych obowiązków urzędniczych nie wykonywali, przywileje związane z tym stanowiskiem posiadali.
Z kolei w metrykach z parafii Rajgród w latach 1798-1820 pojawiają się Józef i Marianna Dobrowolscy, także skarbnik i skarbniczyna derpska. Józef swój tytuł musiał uzyskać (odziedziczyć – czyżby po Piotrze Dobrowolskim z parafii Bakałarzewskiej?) jeszcze przed rokiem 1795. Posługiwał się nim zapewne do końca życia, choć po roku 1795 żadne przywileje nie były z nim już związane wobec nieistnienia państwa polskiego.
Ciekawym pozostawiam poszukanie w Geneo urzędników innych zlikwidowanych województw, a są tacy!
- O emigracji Emila Leona Posta i jego ojca - 15 listopad 2024
- Cmentarz staroobrzędowców w Wodziłkach - 20 maj 2024
- Cmentarz mariawicki w Filipowie - 15 maj 2024