Opublikowano Jeden komentarz

Krystyna Cieśluk – pisankarka z Lipska

Polska Północno-Wschodnia, to jeden z nielicznych regionów, w którym istnieją żywe, prastare rzemiosła, takie jak garncarstwo, tkactwo, koronkarstwo, gorzelnictwo czy koszykarstwo. Tradycyjna sztuka ludowa nie została tu zepchnięta wyłącznie w opłotki skansenów, lecz nadal pielęgnuje się ją w podlaskich wsiach i miasteczkach.

Będąc na gościnnej ziemi i podróżując szlakiem ludowego rękodzieła, warto odszukać warsztaty, w których powstają wedle zasad przekazywanych od pokoleń: wyroby tkackie, chodniki, narzuty, kilimy, gliniane garnki i wazony, wyroby z drewna, jak i ze słomy. W kuźni, potężnymi młotami wykuwane są podkowy i metalowe okucia…

W wielu miejscowościach działają zespoły ludowe kultywujące dawne obyczaje, obrzędy i tańce, które towarzyszyły wiejskiemu życiu.

Ciągle żywa jest także tradycyjna regionalna kuchnia. Babka ziemniaczana, kiszka, kartacze i sękacze. Pierogi z kapustą nigdzie nie smakują tak dobrze jak na Podlasiu.

Podróżując szlakiem ludowego rękodzieła nie sposób nie zatrzymać się w mojej rodzinnej miejscowości – Lipsku. Mieszka tam Krystyna Cieśluk, znana twórczyni ludowa, osoba bliska memu sercu – moja mama.

Pochodzę z tego niewielkiego miasteczka, w nim się wychowałam i spędziłam całe dzieciństwo. W domu rodzinnym zawsze panowała atmosfera magii i cudów.

Z rąk mamy wychodziły lalki szmaciane do zabawy, kolorowe kwiaty z bibułek, laurki malowane farbami, wykonywane okazjonalnie dla mieszkańców Lipska. W pokoju wisiały pająki ze słomy i grochu, na stole serwety robione na drutach, bądź szydełkiem, w oknach firany robione na ramie lub zazdrostki z wycinanek. Najbardziej jednak pamiętam (jak to ona sama określała) „cudeńka” z jajek.

Pisanki lipskie. Foto: Andrzej Tarasewicz, rok 2000.

„…pisanki, kraszanki, malowanki” można by było rzec były ozdobą domu i wizytówką mojej mamy. To ona mnie, rodzeństwo i wiele pokoleń młodych osób nauczyła stawiać pierwsze kreski na jajku, a następnie barwić je jak i wycierać nad ciepłem, aby się nie oparzyć i nie zniszczyć dzieła. Wiele dni i nocy spędzałyśmy razem z mamą robiąc pisanki do „Cepelii”. Były ich tysiące. Pamiętam mamę pochyloną nad starą metalową mydelniczką, w której był rozgrzany wosk. Specyficzny zapach unosił się w całym domu. Przy takich „wieczorynach” mamusia opowiadała nam wiele legend, wspomnień i opowieści z dawnych czasów. Niejednokrotnie też śpiewałyśmy stare piosenki. Starsze panie również przychodziły do naszego domostwa, aby wspólnie haftować i wyszywać makaty. Dom nasz był pełen ludzi i taki pozostał do dziś.

Pisankarstwo znane było w naszej rodzinie od pokoleń. Lipskie pisanki są wykonywane sposobem „batikowym”. Styl ten polega na tym, iż rozgrzany wosk nakłada się na jajko kurze, metalową szpileczką, osadzoną na patyczku. Moja prababcia Ewa Pietrewicz z d. Sztuk, nauczyła moją babcię Marię Pietrewicz z d. Korniłowicz, pisankarstwa. Protoplastka, stała się w niedługim czasie znaną wytwórczynią pisanek wielobarwnych. Ta zaś przekazała umiejętności pisania jajek, tą techniką mojej mamie – Krystynie Cieśluk.

Pisanki. Archiwum autorki. Rok 1966.

Na przełomie lat 50-tych i 60-tych wraz ze swoją matką wykonywały pisanki na potrzeby znajomych i kuzynów. Ich wyroby trafiały również za granicę do USA, Kanady, Niemiec, Francji i ZSRR. Początkowo były malowane w farbach naturalnych, które przygotowywały same z różnych roślin i według tradycyjnych przepisów.

Krystynie Cieśluk całe jej życie, odkąd sama pamięta, było i jest do tej pory związane z tworzeniem, kreowaniem i propagowaniem kultury ludowej swojego regionu. Składa się na nią pisankarstwo, koronkarstwo, hafciarstwo, wycinanki oraz bogata działalność kulturalna. Wraz z ludźmi dobrej woli, stworzyła muzeum regionalne z darów mieszkańców i sympatyków Lipska. Założyła zespół regionalny „Lipsk”. Jeżdżąc po okolicznych wsiach i miejscowościach, nagrała setki taśm magnetofonowych z pieśniami i melodiami ludowymi.  Spisała wiele obrzędów i nazw własnych przedmiotów codziennego użytku, po to aby młodemu pokoleniu przekazać, to co odchodzi w niepamięć. Zbiera stare fotografie, organizuje wraz z pracownikami GOK-u okolicznościowe wystawy. Reprezentowała na targach w Polsce jak i za granicą, swoją rodzinną miejscowość. Bierze czynny udział w pokazach, szkoleniach, prelekcjach, konkursach i kiermaszach.

Zespół regionalny “Lipsk” w Kazimierzu Dolnym. Rok 2001.

Krystyna Cieśluk za wszelką cenę stara się, to co rodzime, tradycyjne i piękne ratować przed zapomnieniem.

Od 1999 r. do dnia dzisiejszego, współpracuje z Biebrzańskim Parkiem Narodowym z siedzibą w Osowcu. Jest „wpisana” w szlak turystyczny prowadzący przez Suwalszczyznę – „Rękodzieło i Tradycje Wsi Suwalskiej i Mazurskiej” oraz w ofertę turystyczną gminy Lipsk. Nadal jest otwartą osobą na świat i pozostawia otwarte furtki, zapraszając podróżujących szlakiem, do gościnnego zakątka podlaskiej ziemi.

Twórczością Krystyny Cieśluk interesują się etnografowie, reporterzy i fotografowie. Przy okazji wywiadów zawsze próbuje zwrócić uwagę na tradycje ziemi lipskiej oraz na samą miejscowość, jest z nią silnie związana i można by nazwać – zakochana. Za swoją pracę na polu kultury i twórczość ludową w roku 1999 otrzymała stypendium z Ministerstwa Kultury i Sztuki /Departament Promocji Twórczości . W 2007 r. została laureatką prestiżowej Nagrody im. Oskara  Kolberga „Za zasługi  dla kultury ludowej”.

Foto: Artur Juszczyński. Rok 2019.

W  swoich księgach pamiątkowych o pokaźnych rozmiarach przechowuje m. in. kilkadziesiąt dyplomów, wyróżnień, fotografii, honorowe zaproszenia oraz wycinki prasowe o swojej pracy twórczej i o Lipsku – jest to jej własna kronika od 1963 r. Posiada pamiętniki i prace konkursowe. Artykuły jej można przeczytać w Biuletynie Konserwatorskim Województwa Podlaskiego. Z jej zbiorów korzystają chętnie przyszli doktoranci, magistrzy czy studenci licencjatu. W 2005 r. kończąc swoje studia socjologiczne napisałam pracę o animatorce kultury Krystynie Cieśluk. Zebrane informacje pozwolą mi na napisanie o niej biografii.

Dziś, moja mama na pewno czuje się osobą spełnioną, zadowoloną ze swojej pracy – pracy, którą przekształciła w pasję. Daje to jej wiele radości. Jest sposobem na bycie aktywnym nawet na emeryturze. To jej sposób na życie – prężne, pełne kontaktów z ludźmi.

Na pytanie – dlaczego lubimy, aby na świątecznym stole leżały jajka w malowanych skorupkach, moja mama odpowiedziałaby: na pewno jednym i najważniejszym z powodów jest przywiązanie do tradycji.

W jednym z wywiadów, żartobliwie stwierdzono, że gdyby Krystynę Cieśluk z Lipska zapytać o to, co było najpierw: jajko czy kura ? – ona odpowiedziałaby z pewnością – pisanka.



 

1 komentarze do: “Krystyna Cieśluk – pisankarka z Lipska

  1. Bardzo ciekawy tekst. Przypomniał i moje dzieciństwo pod Sejnami. Moja Mama miała czterech synów i chociaż pewnie mniej byli zdatni do tego typu aktywności artystycznej, próbowali. Mam i ja za sobą takie próby. Moje woskowe kreski na jajkach nie były tak precyzyjne jak mamine, ale i tak miałem satysfakcję, że trafiały na świąteczny stół. U nas malowało się jajka tylko na potrzeby rodziny. Najładniejsze trafiało do koszyka ze święconką. To były czasy…

     
Dodaj komentarz