Opublikowano Dodaj komentarz

Do Dworku Brzostowskiego

Podczas ostatniego spotkania członków JZI miałem okazję odwiedzić tereny, na których położony jest dworek Karola hr. Brzostowskiego. Postać niezwykle zasłużona dla Ziemi Sztabińskiej, właściciel huty wyrobów żeliwnych i wielu innych fabryk, inicjator reformy rolnej na tym terenie.

Dworek położony jest w odległości niecałych 3 km od Kryłatki, gdzie się spotykaliśmy, a więc na tyle blisko, by dotrzeć doń piechotą. Był to całkiem przyjemny marsz - poranek był rześki, ale słoneczny i bezwietrzny. Na początku ubiegłego roku JZI, rękami głównie Zbyszka Mierzejewskiego, rozpętał całkiem solidną burzę wokół zniszczeń i dewastacji jakim dworek od lat ulega. Zbyszek zainicjował m.in. akcję zbierania podpisów pod petycją, w której apelował jako Stowarzyszenie JZI przynajmniej o należyte zabezpieczenie budowli, aby dewastacja nie postępowała dalej. Ten apel można przeczytać tutaj. Natomiast stan dworku w tamtym czasie został utrwalony przez Tomka Chilickiego w tej galerii. W kolejnych miesiącach Wojewódzki Konserwator Zabytków w Białymstoku zarzekał się, że rozmowy z obecnym właścicielem dworku zostały podjęte i obiecano szybkie zabezpieczenie budynku. Idąc więc w kierunku zabytku chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście coś się zadziało.

Na końcu asfaltowego odcinka głównej drogi dojazdowej od strony Podcisówka znalazł się sporych rozmiarów wał ziemny uniemożliwiający dalszy dojazd pojazdom czterokołowym. Pomyślałem: "Dobrze, że jestem pieszo!". Po sforsowaniu tej przeszkody wzrok przyciąga oficyna, już teraz zupełnie opuszczona. Jest ona jeszcze w dość przyzwoitym stanie, ale kto wie jak długo w takim pozostanie. Już szyby w oknach są powybijane, a dach pokryty jest grubą warstwą mchu.

Niestety, wchodząc dalej w zarośla wrażenia były coraz gorsze. Od tyłu, czyli od strony Podcisówka dworek wygląda gorzej niż rok temu. Folia zabezpieczająca na dachu jest mocniej rozerwana i woda opadowa swobodnie penetruje dziurawy dach.

Od wschodnie strony sytuacja jest analogiczna. Na zacienionej elewacji rozgościł się grzyb, mech i porosty. Za chwilę zacznie odpadać odsłaniając wrażliwą cegłę. Miejscami już się to dzieje.

Najgorzej sytuacja przedstawia się od północnej strony, gdzie słońce zagląda najrzadziej. Tu brzózka na dachu urosła o kolejne centymetry, odpadły kolejne połacie tynku. Wszystko pootwierane, szyby powybijane. Wokół walają się sterty śmieci...

Jeszcze przez kilkanaście minut podczas powrotu myślałem o właścicielu, który zasłaniając się skomplikowaną sytuacją majątkową nie zrobił nic, aby ratować ten piękny zabytek. O urzędnikach, którzy zaczęli działać dopiero, pod presją akcji zbierania podpisów i medialnego szumu wokół tematu. No i oczywiście o tym, że wystosowawszy odpowiednie pisma uznali, że wykonali kawał dobrej roboty. Jak tak dalej pójdzie dworek Brzostowskiego podzieli los jego huty żeliwa, huty szklanej czy fabryki maszyn rolniczych. I tylko żeliwne krzyże wykute 150-200 lat temu będą przypominać osobowość, która tak wiele zrobiła dla Ziemi Sztabińskiej, ale i te systematycznie są wymieniane na sztampowe, granitowe nagrobki. Dlaczego nie potrafimy ocalić materialnych świadectw historii? Może po prostu nie chcemy? Ech...

 

 
Dodaj komentarz