Opublikowano Dodaj komentarz

Aleksandra Chapko czyta fragment rozdziału XV “Eldorado nad Biebrzą – Zofia”

Aleksandra Chapko, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu, czyta fragment książki Marii Narel-Challot pt. "Eldorado nad Biebrzą. Zofia"

Czytany fragment rozdziału XV

Przeprowadzka dobiegła końca. Całe otoczenie ich dotychczasowego życia zmieniło miejsce: budynki, zwierzęta, najmniejszy przedmiot. Przed bramą ich dawnej zagrody stał wóz załadowany szafkami, garnkami, wiadrami. Zofia opierała się plecami o płot a jej wzrok błądził po podwórku tak pustym, jakby zmieciono stąd całkowicie ślady ich życia. Dziwny żal ścisnął ją w dołku na widok tej nagiej ziemi, gdzie wydeptali tyle ścieżek w codziennym trudzie, troskach, lecz też radościach.
Feliks podszedł do niej i spojrzał na opustoszałą przestrzeń.
— Niezły kawał życia nam tu minął. Prawie dwadzieścia lat.
— Zaraz od powrotu z Ameryki, choć ty znowu wyemigrowałeś. Trudno mi było samej z dziećmi, ale mieliśmy dach nad głową — jej głos załamał się ze wzruszenia.
Przeszli kawałek w stronę śladów po fundamentach.
— Ale jak ja się radowałem po powrocie! W domu znalazłem dwa zdrowe łobuzy i gospodynię jak się patrzy — uśmiechnął się z nostalgią, ujął jej dłoń i ścisnął lekko.
— Ale zaraz nadeszły wojny i nasz dom poszedł z dymem. — Poczuła, jak oczy jej wilgotnieją.
— Jakoś odbudowaliśmy się, odrodziliśmy się z popiołów, jak mówił ksiądz.
— I dzieci tyle tu się urodziło. A czworo zmarło. — Łzy popłynęły jej po policzkach.
— Wiesz, czasami sobie myślę, że to była nasza druga Ameryka. Nad Biebrzą będzie już inaczej.
— A jednak nasza młodość tutaj została — rozszlochała się.
Feliks przytulił ją czule, otarł strużki łez. Jego twarz wyrażała silne wzruszenie, błękitne oczy pokryły się wilgotną mgłą.
— Nie trzeba żałować, tam będzie nam jeszcze lepiej, zobaczysz — zapewnił chrapliwym głosem.
Zofia ścisnęła mocno jego dłoń. Po raz ostatni omiotła spojrzeniem ten kawałek ziemi, który opuszczali w poszukiwaniu lepszego losu dla całej rodziny. Poczuła się ogołocona z przeżyć, jak na przedstawieniu szkolnym po zejściu aktorów ze sceny i po zniesieniu dekoracji, by za chwilę rozpocząć inne przedstawienie.
Feliks pociągnął ją lekko za rękę, dając znak do odejścia. Lecz ona czuła się jak skamieniała, przygnieciona niewyjaśnialnym smutkiem.
— Na nas czas, Zosieńko, jedźmy już do naszej nowej Ameryki.
Odeszli powoli, zamknęli furtkę i odjechali. Zofia nie spuszczała oczu z widoku ich dawnego podwórka, aż zasłoniły go konary przydrożnych drzew, niczym teatralna kotara.

 

Więcej informacji na stronie poświęconej książce: https://jzi.org.pl/produkt/eldorado-nad-biebrza-zofia/

Jamiński Zespół Indeksacyjny
Polub nas
Jamiński Zespół Indeksacyjny - najnowsze posty (zobacz wszystkie)
 
Dodaj komentarz