Pan Stanisław Salwocki, dziś mój teść, kiedyś po prostu pogodny, mimo trosk, starszy, rosły mężczyzna, urodził się we wsi Podmacharce na początku lat trzydziestych minionego wieku – pisze autorka książki “Jak o drewnie i budownictwie w augustowskim mówiono“. Wieś znajduje się w połowie drogi między Augustowem a Sejnami, przycupnięta pod lasem za wsią Macharce usytuowaną przy głównej trasie z Augustowa do Sejn i Wilna. Tutaj zrodziła się cała wrażliwość i siła pana Stanisława. Tutaj przeżył swoją trudną wojenną młodość. Tutaj doświadczył największych przyjaźni. Tutaj wreszcie nauczył się kochać przyrodę, las i ludzi.
Mój respondent to wyjątkowy człowiek. Niezwykły, jak na współczesne czasy. Cichy, prosty, spokojny, ale o niecodziennej sile osobowości. Nad wyraz ceni ponadczasowe wartości moralne: prawdomówność, uczciwość, tradycję. Przy tym wrażliwy i pozytywnie nastawiony do świata i ludzi. Kiedy go poznałam, stale śpiewał wiejskie piosenki i nucił żołnierskie melodie. Niestety, przytłoczony kłopotami i chorobą, przycichł nieco. Wzruszają go jednak zarówno znane melodie, jak i śpiew porannych ptaków. Stąd ulubionym filmem jest niezmiennie klasyczny film Nad Niemnem, rozśpiewany pieśniami o losach ludzkich, urzekający pięknem natury.
Las i wieś to życie pana Stanisława. Ceni urokliwe miejsca, ciszę, szum drzew. Bezpiecznie czuje się wśród głuszy leśnej. Las uspokaja, wycisza, daje schronienie. Późniejszą pracę w lesie, choć ciężką, pan Stanisław wspomina z sentymentem. Pamięta też czasy przedwojenne, kiedy to jeszcze dziadek, potem ojciec byli zatrudnieni w lesie jako drwale.
Choć pan Stanisław obecnie mieszka już w Augustowie, często powtarza, że chciałby jeszcze ziemię poorać, koniecznie przy pomocy konia, wsłuchać się w legendy drzew rozszumiałych, wywróżyć pogodę z fal na jeziorze, z opadających liści, z zachowania zwierząt, z obłoków na niebie. Szczęście dla pana Stanisława to życie w rytmie natury, to spokój, przyjaźń, śpiew ptaków, a nawet pot spływający po plecach podczas rąbania drzewa na opał. To soczysta zieleń źdźbła pierwszej wiosennej trawy i kropla rosy błyszcząca na pajęczynie. To szum lasu – świadka radosnych i smutnych przeżyć, niezłomnego przyjaciela, mądrego opiekuna i najlepszego powiernika ludzkich trosk i radości. To niecodzienne poszanowanie przyrody, której piękna nie każdy potrafi dziś zauważyć.
Ta niezwykła prostota życia nauczyła pana Stanisława pokory wobec smutnych czasem niespodzianek losu. I choć to człowiek prosty, niewykształcony, bo tak się życie ułożyło, to jednak z podziwem wsłuchuję się w jego opowieści i dostrzegam filozofię życia, która nieraz zaskakuje mnie i fascynuje. Mimo iż życie niejednokrotnie dotkliwie doświadczyło mego informatora, ma on w sobie tyle pogody ducha, tyle skromności, cierpliwości i zwykłej życiowej mądrości, że rozumiem już, dlaczego współczesny człowiek szuka tego spokoju, jakiego pan Stanisław doświadczał przez znaczną część swojego życia. Tym bardziej rozumiem jego tęsknotę za ubogą przecież, ale piękną przeszłością.
Książkę, z której pochodzą powyższe fragmenty można nabyć w sklepie internetowym JZI.
Posłuchajmy fragmentów wywiadów autorki z panem Stanisławem Salwockim. Nagrania pochodzą z kilkunastoletnich kaset magnetofonowych, stąd jakość zapisu ścieżki dźwiękowej jest daleka od ideału.
O budownictwie:
O budowlach:
O pracy w lesie: