Łowy króla Władysława Jagiełły w puszczy Uhoł. – Klasztor Kamedułów w Wigrach. – Proces Kiewliczów o doba Surplie. – Dyecezja wigierska i pierwszy jéj biskup Karpowicz.
Dwa narody różnoplemienne i od wieków nieprzyjazne połączyć ze sobą wiecznotrwałym węzłem miłości braterskiéj, to wielka rzecz, tylko przy pomocy Boga wykonać się może. Takim był fakt religijno-polityczny w roku 1386 spełniony, kiedy nieprzyjazna Polsce Litwa, z nią na zawsze się łącząc, przyjęła od niéj dobrowolnie z natchnienia bozkiego światło Chrystusa, i cywilizację europejską….
To téż Władysław Jagiełło namaszczony chrztem, był szczęśliwym i dumnym z otrzymania korony króla chrześcjańskiego; tą mocą, jaką przy namaszczeniu swém posiadł, rozlewał światło w Litwę. Przy tych darach bożych, nie przestał wszakże być pospolitym człowiekiem; z miłości ku narodowi umiał się zniżyć do potrzeb gminności ludu i wśród pracy znajdował chwilę dla zabawy.
Po powrocie z Krakowa do Litwy, Jagiełło wprowadza tam religję chrześćjańską i ustanawia biskupstwo wileńskie, a zdawszy rządy kraju rodzinnego namiestnikowi i bratu swemu Kazimierzowi Skirgajle, w assystencji panów polskich i litewskich jedzie znowu do nowéj stolicy. Przeprawiwszy się przez Niemen i minąwszy puszczę kowieńską oraz preńską, gdy przybył do puszczy Uhoł zwanéj, powziął chęć odbycia łowów. Cały orszak z przyjemnością wziął się do wykonania woli królewskiéj, gdyż wszyscy dworzanie byli miłośnikami myśliwstwa. Aby zaś zupełnie zadowolnić króla, znajdujący się w orszaku myśliwi fachowi rozsypali się po puszczy, celem wytropienia zwierząt i obchodząc knieje, natrafili na wyspę wodami ogromnego jeziora oblaną, która wązkim tylko i wielce bagnistym przesmykiem, na kilkadziesiąt kroków długim, pomiędzy rzeką a bokiem jeziora łączyła się z lądem. Trudny był wprawdzie wstęp do téj wyspy, ale namiętność myśliwska tę trudność przemogła i kilku myśliwym udało się opanować to niedostępne miejsce. Wielka téż radość wynagrodziła ich poświęcenie się, albowiem na téj wyspie dostrzegli niewidziane dotąd mnóstwo rozmaitego zwierza, który już to wzmiankowanym przesmykiem, już wpław przez jezioro z puszczy zgromadził się tu dla wypoczynku, żeru i rozmnażania się. Nie tracąc tedy czasu, myśliwi powrócili do króla, dla doniesienia mu o znalezionym ostępie w zwierzęta zamożnym; w skutek tych wieści uradzono, aby król obrał stanowisko przy przesmyku, na który zwierzęta obławą z wyspy wypłoszone będą.
Z jednéj tedy strony przesmyku na lądzie wystawiono namiot dla króla, z drugiéj dla dworzan; osocznicy zaś otoczyli wyspę. Obława przy głośnych okrzykach, biciu w kotły i dźwięku innych instrumentów, przez bakałarza 1 rychło i doskonale prowadzona, skierowała bieg zwierząt na wspomniany przesmyk, z czego Jagiełło był wielce zadowolony, gdyż chociaż niejednokrotnie widywał żubry, łosie, jelenie, dziki pojedyńczo, nigdy jednak tak wielkiéj liczby rozmaitego zwierza, razem nie widział.
Wielka zdobycz z téj obławy odniesiona, podała sposobność do uczty łowieckiéj, w czasie któréj myśliwi opisując królowi dogodność téj wyspy dla zwierząt, gdzie góry dla jednych, i parowy bujną trawą porosłe dla drugich, nastręczają stosowne pastwiska i bezpieczne schronienie; zarazem nadmienili, iż widzieli w tym ostępie na najwyższéj górze chatkę ogródkiem starannie uprawionym rozmaitemi roślinami kwiecistemi i warzywnemi, w chatce zaś dwóch pustelników Litwinów, z którymi rozmówić się nie mogli. Zdjęty ciekawością widzenia tych samotnych ludzi, wśród dzikich i drapieżnych zwierząt w głuchéj puszczy osiadłych, Jagiełło w orszaku dworzan po urządzonym na przesmyku mostku udał się na wyspę, i przekonawszy się o rzeczywistości opowiadania myśliwych, powitawszy uprzejmie pustelników w języku litewskim, rozpytywał ich o powodach i szczegółach samotnego ich życia i poświęcenia się, a podziwiając ich powołanie i odwagę, oświadczył im swą opiekę, jeśliby chcieli to miejsce odludne opuścić. Lecz oni dziękując królowi za uczyniony zaszczyt odwiedzenia i łaskę; oświadczyli, że dosyć są szczęśliwi na tym świecie, gdy widzą przed sobą tak łaskawego króla, że teraz już nic wznioślejszego i piękniejszego na świecie oglądać nie pragną i proszą monarchę, aby dozwolił im pozostać w tej pustyni do śmierci, bo więcéj już lękają się ludzi niż dzikich zwierząt, które z nimi tak się oswoiły, że spokojnie koło chatki pustelniczéj chodzą i tu spoczywają. W końcu dodał jeden z nich:
„Każda piędź téj ziemi, na któréj mieszkamy, jest dla nas matką i kościołem, bo nas żywi i rozwesela w tyciu doczesném, a po śmierci naszéj zasila się naszemi popiołami, — a Bóg wszędzie obecny swą Opatrznością nad nami czuwa; Onto uśmierza dzikość i drapieżność zwierząt, On bawi tu nas świergotaniem rozmaitego ptastwa, On téż żywi nas płodami ziemi, krwią i popiołami przodków naszych zasilonéj.”
Wysłuchawszy takiéj mądréj mowy, król radził pustelnikom, aby więcéj ludzi do swego towarzystwa przybrali i zbudowali tu kościół z klasztorem, do czego zapewnił swą pomoc.
Z puszczy Uhoł król ruszył z całym dworem do Krakowa do swej lubéj Jadwigi, a panowie słysząc w rozmowie z pustelnikami często powtarzany przez króla wyraz wiraj, co znaczy po polsku mężowie, nazwali tę wyspę Wiry, następnie przekształcono na Wigry, którą oblewa jezioro tegoż nazwiska, przyjmujące do swych wód rzekę Hańczę czarną, dostrzeżoną przez myśliwych królewskich przy przesmyku łączącym wyspę z lądem 2.
Pustelnia wigierska mało była znaną w kraju aż do wieku XVII; zajmowali ją rozmaici pustelnicy reguły ś. Pawła pustelnika, którzy przykładną pobożnością i opowiadaniem ludowi słowa Bożego, wzmacniali w wierze nowochrzczeńców Litwy. Dowiedziawszy się w Krakowie o téj pustelni świeżo przybyli do kraju naszego Kameduli, zwiedzili ją i upodobawszy to miejsce, wyjednali u króla Władysława IV dozwolenie zbudowania na wyspie klasztoru i kościoła. Zdarzenie to Kameduli przekazali nam w obrazie na filarze dziś istniejącego kościoła wigierskiego przy wejściu do zakrystji, gdzie wyobrażeni są dwaj zakonnicy, stojący z nachylonemi głowami przed królem i proszący o oddanie wyspy Wigry pod klasztor; król zaś wstaje z tronu i biorąc w lewą rękę berło, prawą zaś przykładając do piersi, zezwala na to.
Naprzód tedy Kameduli przy chatce pustelniczéj zbudowali kapliczkę i za błogosławieństwem Boga, przy pomocy okolicznych mieszkańców, usypali na przesmyku błotnistym szeroką groblę od wyspy do puszczy, oraz zbudowali most na Hańczy, a to dla ułatwienia zwózki drzewa z puszczy do zamierzonych na wyspie budowl. Na Wigrach bowiem rosły tylko dęby, jesiony, graby, klony, lipy i inne drzewa liściowe, sosny zaś i świerku było bardzo mało. A jakaż to kosztowna grobla!?—dziś jeszcze po upływie przeszło dwóch wieków ogromem pracy podziwienie wzbudza. A że do zabudowania téj osady potrzeba było rzemieślników, na trzebiskach więc puszczy Kameduli zbudowali w widoku wyspy tuż nad jeziorem dwie wioski: Stéj Magdaleny (dziś Magdalenów) i Burdyniszki, w których osadzili rzemieślników z Polski i Litwy sprowadzonych. Pierwsza z tych wsi właściwie jest polską, a druga litewską. Przy pomocy tych rzemieślników, z funduszów udzielonych z innych klasztorów, oraz ze składek pobożnego ludu litewskiego, Kameduli zbudowali kościół i klasztor z drzewa, tudzież oficyny dla służących bezżennych, dwa spichrze, gorzelnię, browar, stajnie, wozownie, młyny i tartak. Wszystkie te zabudowania stanęły na usypanéj ziemi, pod którą były przedtém grząskie błota. W końcu obwarowano wyspę kanałem przekopanym przez nową groblę, na którym zbudowano most zwodzony.
Praca i rządność zakonników w puszczy osiadłych, oraz ich pobożność, wkrótce stały się głośnemi nietylko na Litwie ale i w Polsce; to téż ofiary dla Boga lud pobożny zewsząd znosił do rąk tych braci, przez co Kameduli wkrótce doszli do takiéj zamożności, że już marzyć mogli o rozszerzeniu swéj osady.
Lecz Bóg inaczéj zrządził, albowiem wszczęła się na Litwie epidemja, ludzie przerażeni klęską z choroby i głodu umierali, a w Wigrach zrządzeniem Boskiém kościół i klasztor zgorzały.
To nieszczęście dodało Kamedułom odwagi udać się po wsparcie do tronu króla Jana Kazimierza, który mając wiadomość, że ci zakonnicy w czasie epidemji nieśli pomoc ludowi w żywności, posyłając ją na łódkach jeziorem w te strony, na które wiatr od Wigier dowiewał, wiedząc przytém o ich rządności i pobożności, przywilejem z dnia 6 stycznia 1667 roku potwierdził nadanie im wyspy Wigry z jeziorem ją oblewającém, oraz dodał jeszcze z dawnéj puszczy Uhoł, do leśnictw przełomskiego i perstuńskiego wcielonéj, dwa zajmiska z kwaterami do nich należącemi, dozwolił także urządzić w lasach królewskich na dochód klasztoru trzy budy potażowe.
Tak szczodrobliwie uposażeni przez króla Kameduli, nie zasypiali przedsięwziętego dzieła, i chcąc najprędzéj zdobyć się na pieniądze do fabryk potrzebne, sprowadzili tu sławnych z umiejętności niszczenia lasów budników, czyli potażników mazowieckich, którzy urządziwszy jedną budę w ostępie Budżegier 3, drugą tam, gdzie dziś wieś Osińka buda przy trakcie warszawsko-kowieńskim niedaleko od stacji Szczepki leży, trzecią zaś na gruntach dawnego grodu Surpile, fabrykowali ogromną massę potażu i popiołu 4. Produkt ten w wielkich fasach spławiano Niemnem do Kłajpedy, a ztamtąd do Anglji, zkąd znaczne pieniądze przychodziły do Wigier.
Kiedy już fundusze dozwalały przystąpić do zamierzonéj budowy, Kameduli sprowadzili biegłych cieśli i innych rzemieślników z Włoch, Anglji i Prus. Ale że ci mistrze wymagali za swą pracę sowitego wynagrodzenia, połączonego ze znaczném nadwerężeniem funduszów klasztornych, chcąc tedy zaradzić téj niedogodności, Kameduli skłonili miejscowych chłopaków Litwinów i Polaków do nauki przy każdym rzemieślniku cudzoziemcu i tym sposobem po upływie lat kilku zdobyli się na własnych doskonałych budowniczych, cieśli, malarzy, snycerzy, mularzy, zegarmistrzów, kowali, stelmachów, stolarzy, tkaczy i innego rodzaju rzemieślników. Z tymi kunsztmistrzami łatwo już było dokonać zamierzone dzieło.
Po usypaniu i uregulowaniu całéj wyspy na sposób dawnych litewskich pile, pozostawiono dawny kształt powierzchni z pięciu gór złożonéj i opasano całą tę warownię wysokim na kilka sążni i grubym murem; w podstawie zaś wyspy, aby wody jeziora nasypki nie podmywaly, zbudowano z cegły długotrwałéj mnóstwo sklepów czyli piwnic, z których każda miała swe oddzielne przeznaczenie i nazwisko, jako to: sklep winny, gościnny, miodowy, piwny, warzywny i t. p. Nad temi sklepami wzniesiono w linję rozmaite zabudowania gospodarskie, nazwiskiem właściwém i numerami opatrzone, jako to: refektarz czyli izbę jadalną, kuchnię, piekarnię, malarnię, stolarnię i t. p. Gdy już ukończono te oficyny, zajęto się zbudowaniem eremu czyli pustelni, która się składała z dziesięciu domków, w dwóch linjach równoległych wystawionych; w każdym z tych domków była kapliczka gustownie urządzona, którą zdobił piękny ołtarzyk Zbawiciela z kości słoniowéj rzeźbiony, oraz obrazy olejne śś. pustelników. Przed każdą taką celą był śliczny ogródek murem opasany, w którym nie brakło drzew owocowych oraz krzewów bzowych i jaśminowych. W końcu eremu od wschodu, tojest, od wjazdu do wyspy, wznosiła się wysoka wieża z muru, w któréj urządzony zegar ogłaszał godziny, przeszło o milę słyszane 5.
Przed frontem eremu, na najwyższéj górze, został wzniesiony w kształcie krzyża wspaniały kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia M. B., w którym cegła, alabaster, bronz, marmur, srebro, złoto, przekształciły się w szacowne cząstki świątyni, świadczącéj nam o dobrym smaku budowniczych i doskonałém pojęciu przez nich sztuki, oraz świętości téj budowli. Tysiące rąk—rzemieślników artystów, przykładały się do wzniesienia się tego pomnika narodowo-religijnego, nie domyślając się że niedługo czas zniweczy tę ich piękną i na pozór wiecznotrwałą pracę.
Mur ścian kościelnych przeszło na dwa łokcie jest gruby, dach zaś i wieże pokryte były miedzią. Wewnątrz téj świątyni obrazy odpowiadały wspaniałéj całości gmachu; artyści Włoch i Litwy, zwłaszcza Smuglewicz, przykładali się swemi arcydziełami do ozdoby tego przybytku Pańskiego. Sprzęty kościelne i szaty kapłańskie przepychem i smakiem zastosowane były do wspaniałości domu Bożego. Wszystkiém tém przedstawić chciano pobożnemu ludowi wielkość Boga, potęgę jego i próżność mamony świata.
Tak wszystko pięknie urządziwszy, Kameduli chwalili Boga, dziękowali Mu za Jego łaski przez ludzi doświadczone, a z zebranych ofiar chętnie wydzielali biedniejszym od siebie żywność i odzienie.
Sława przeto pobożności i rządności tych pustelników, oraz dążności ich do rozszerzenia między ludem zamiłowania do pracy, coraz głośniejszą się stawała, tak, że nietylko do każdéj wsi kmiotków, ale i do pałaców pańskich dochodziła. Porządek wzorowy w klasztorze, oraz spokój podobały się magnatom, i niektórzy z nich wysłużywszy się krajowi, pragnęli tu pod opieką Kamedułów życie doczesne skończyć, aby się lepiéj przygotować do żywota wiecznego. To téż dla takich, w niewielkiéj odległości od kościoła, Kameduli wystawili domek murowany, składający się z izby mieszkalnéj, alkierza sypialnego i kaplicy. Domek ten w ostatnich czasach pobytu Kamedułów w Wigrach, nosił miano Kaplicy kanclerskiej, dlatego, że zajmowany był przez jakiegoś kanclerza. Codziennie kapłan odprawiał w kapliczce przed ołtarzem ś. Jana mszę, któréj kanclerz słuchał klęcząc przy ławeczce dlań urządzonéj w kapliczce, lub jeśli był słaby, w izbie przedzielonéj ścianą od kapliczki, do któréj drzwi z izby były i otwarte. Jedzenie kanclerz miał od księży Kamedułów, do posług przeznaczony był starzec, lekarz zaś klasztorny miał obowiązek codziennie odwiedzać tego pustelnika i o zdrowiu jego zdawać raport przełożonemu klasztoru 6.
Przy takich stosunkach z magnatami, Kamedułom nie trudno było otrzymać od nich rozmaite hojne zapisy i darowizny dla klasztoru. — Takim sposobem Wołłowiczowie odstąpili w roku 1688 część puszczy Uhoł, która przez króla Zygmunta Igo w dniu 24 lutego 1514 roku nadana była prawem dziedziczném Sopoćkom, od tych zaś przeszła na własność familji Wołłowiczów, potomków Władysława hetmana polnego wielk. ks. lit. Inni magnaci w summach pieniężnych ofiary klasztorowi czynili.
Wigry miały postać zamku książęcego, a dobra do tego zamku należące bardzo szeroko rozprzestrzeniały się i za rządów pruskich stanowiły oddzielny powiat czyli obwód wigierski (Wigrischer Kreis), który, jak mappa przez Łapińskiego i Iwaszkiewicza konduktorów kamedulskich w grudniu 1806 r. sporządzona wskazuje, graniczył z powiatem kalwaryjskim i przylegającemi doń wsiami: Werszele, Lanowizna, Meszkinie, Boczne, Sidory, Olszanka, Bewierze, Klonowo, Turowszczyzna, Witkowizna, Budzisko, Ossowa, Kossowszczyzna, Rudka, Połańce, Kibarty, Jasionówka, Ralle, Obelja, Kurczyniszki i Naruny; od wschodu dotykał Niemna, od południa oddzielony był od powiatu dąbrowskiego przyległemi wsiami: Świętojańskie, Czortek, Rynkowce, Kalety, Tartak, Komaszówka i Twardyrog, od zachodu przytykał do powiatu biebrzańskiego i do dawnéj, czyli znowu teraźniejszéj granicy pruskiéj.
Całą prawie tą przestrzenią, z małym wyjątkiem, Kameduli w końcu wieku zeszłego władali i klasztor wigierski słusznie uważać można było za udzielne księstwo litewskie.
To téż nie darmo zazdrośnie patrzano na dobry byt tych pustelników, jak przekonywa o tém broszura za czasów Stanisława Augusta, bez wymienienia roku, wydana p. t. Cygan cnotliwy, w której bezimienny autor, chłoszcząc zbytki duchowieństwa ówczesnego, czyni wzmiankę i o Kamedułach wigierskich w tych słowach 7:
„Jeżeli gdzie potrzeba wiele uwagi, to najwięcéj na zakon Kamedułów i ich klasztory, które takie mają fundusze, iż się samym nazwać mogą zbytkiem. Piękniż mi to są pustelnicy, co po kilkanaście mają folwarków, a w każdym najmniéj sto osady kmiecia i po całéj Litwie jeziora!? Licząc tedy już nie intratę, ale poddanych, na każdego wigierskiego Kamedułę wypadnie więcéj niż sto pracownika; ztąd idzie, że on się nie pustelnikiem, ale panem zwać powinien. Do Królewca corocznie trzy razy idzie z krescencją trzysta podwód, któréj tam zapewne nie oddają gratis, a gdzież te, pytam, podziewają summy? kiedy szeląga na nic nie wydadzą, mając nawet robotnika bez pańszczyzny, bo wszystkich winowajców temuż klasztorowi pobliżsi obywatele na karę oddają do taczek. Na co gdy rząd krajowy zamilcza, ja wnieść nie mogę inaczéj, tylko że ci zakonnicy zebrawszy jak i zebrali wielkie pieniądze, wojnę, któréj potencji Polakom przeciwnéj wypowiedzą; bo na cóżby innego je chowali, jeżeli nie na ten koniec. Prawda, tém się oni składają, że zawsze murują; ale dobrzeż to jest, że jeden już skończy za swych rządów przełożony, drugi przyjechawszy każe mur łamać i na nowo rozpoczyna fabrykę, malując tém oczy rządowi, że zawsze mają z funduszu wydatki… Dajmy nakoniec (co nieprawda) żeby i tak było! Dobrzeż to jest, że żartują ze wszystkich, i czyli to nie jest wadą dobrego rządu, gdy ten radząc o dobru ogólném mieszkańców, powinienby odebrać wszystko, zostawując tyle, ile dla pustelnika mieć się godzi. Owóż bez nowych uciążliwych na obywatela nakładów, skarb można zasilić.”
Nietylko autor Cygana cnotliwego zazdrośném okiem patrzał na Kamedułów wigierskich, ale téż Kiewliczowie długi proces z nimi wiedli o swe dobra, wśród obszaru dóbr wigierskich położone. Już wiemy, że Kiewliczowie kupili od książąt litewskich za pięćdziesiąt tysięcy kop groszy majętność gród Surpile zwaną, z 400 włók gruntu i 7 jezior złożoną 8, w pow. grodzieńskim leżącą, którą w siódmem już pokoleniu odziedziczył około roku 1515 Krzysztof Specimir Leliwita Kiewlicz kasztelan sandomierski, pan możny, dziedzic dóbr Debesiady i Sudziłówka na Wołyniu, Spiachła i Byzdniki w powiecie Oszmiańskim, Besiady nad rzeką Horbatą w województwie Mińskiém. Pawłowszczyzna i Demeniszki w trockiém, Powsłoje na Żmudzi i innych. Po śmierci Krzysztofa, spadkobiercami dóbr Surpile i innych stali się wnukowie jego Andrzéj i Gabrjel Kiewliczowie, pierwszy chorąży parnawski, drugi sędzia wołyński, obaj pułkownicy wojsk litewskich, a po ich skonie dobra te przeszły na własność małoletnich Stanisława i Pawła Kiewliczów, których opiekunami byli: Jan Hornostaj wojewoda nowogrodzki, marszałek dworny, podskarbi ziemski w. ks. lit. i Szymon Jatrzecki skarbny; i przez niebaczność tych opiekunów, jak proces sądowy w téj sprawie dowodzi, w czasie wojny moskiewskiéj wszystkie dokumenta majętności Surpile dotyczące zaginęły. Następni spadkobiercy Paweł Kiewlicz z małżonką Krystyną Sieniawską i Antoni Kiewlicz z Niniewską uzyskali w dniu 1 maja 1570 roku od króla Zygmunta Augusta reskrypt i dekret kommissarski, czyli list podawczy za podpisem Mikołaja Radziwiłła wojewody wileńskiego, starosty mozyrskiego, lidzkiego i boryssowskiego, kanclerza w. ks. lit. na te dobra, lecz już nie byli tak zamożnymi, jak ich przodkowie, i dlatego, czyli téż dla innych przyczyn nie mogli wejść w possessję téj majętności. Potomkowie tych znowu udawali się do króla Zygmunta III, z prośbą, który w liście swym z dnia 1 maja 1589 r. w Warszawie do Franciszka Welina z Welina, dzierżawcy Simna i Metel pisanym wyraził, że Andrzéj Grudziński dzierżawca leśnictw przełomskiego i perstuńskiego; wbrew rozkazowi królewskiemu, nie odstąpił Kiewliczom w parafji serejskiéj pow. trockiego osiadłym dóbr horod Surpiły, zawierających włók 400 w szachownicach z 7 jeziorami w wielkiéj puszczy położonych, które przez przodków króla po wojnie Krzyżaków wzięte były na zamianę lub za opłatą przodkom Kiewliczów 50,000 kop litewskich, których „że ne zapłatyli y zamienu ne dali prodki naszyje y My ne płatyli, tohdy tobie prykazujem, abych zjechawszy do Surpił ze wsimy hranicami kopczynnymi ozierami tuju puszczu Pawłu Kiewliczu powietu Trockoho koneczne podał, inaczéj toho ne czyniaczy.” 9.
Jednakże i ten list królewski nie wiele skutkować musiał dla Kiewliczów, gdyż już za panowania Jana Kazimierza, dnia 20 listopada 1652 roku odroczenie pisane przez Pawła Sapiehę wojewodę wileńskiego, hetmana w. ks. lit. udowadnia, że do podania tych dóbr Kiewliczom powietrze i wojna zjechać na grunt nie dozwalały. Takież samo odroczenie wydał w r. 1658 Wincenty Korwin Gąsiewski podskarbi wielki i hetman polny w. ks. litewskiego.
Tymczasem Jan Kazimierz nadając dobra klasztorowi wigierskiemu, Surpiły, jako stołowe królewskie do klasztornych wcielił.
Kiewliczowie rozdrabniając się zubożeli i przywileje swoje na posiadanie Surpił Jerzemu Zembockiemu staroście augustowskiemu za sto złotych zastawili. O czém dowiedziawszy się Kameduli, jak akta processu tego podają, za pośrednictwem Illewicza patrona swego takowe od Zembockiego uzyskali i stosowny użytek na swą korzyść uczynili.
Jednakże bez względu na to, Władysław Kiewlicz strażnik leśnictw w. ks. lit. otrzymawszy w spadku po swoim stryju Krzysztofie, towarzyszu chorągwi hussarskitéj księcia Janusza Radziwiłła, te dobra, raczéj tylko prawo na nie, sprzedał takowe Mikołajowi z Kozielska Ogińskiemu kasztelanowi trockiemu i jego małżonce Katarzynie Kopciównéj za 6.000 talarów bitych, po trzy złote idących, lecz jak się wyraził w testamencie swym, w Moskwie, dnia 10 maja 1731 r. pisanym, summy téj nie odebrał, przeto zostając bezdzietnym, dobra Surpiły przekazał Ludwikowi Kazimierzowi z Wahanowa Micucie staroście sumiliskiemu, pułkownikowi województwa brzeskiego.
Po śmierci Władysława Kiewlicza znaleźli się sukcessorowie jego, a mianowicie: Władysław Kiewlicz, Franciszek i Regina z Pokłońskich Kiewliczowie, oraz Józef i Marjanna z Kiewliczów Matulewiczowie, którzy usiłowali w drodze sądowéj prawa spadku od Micuty odebrać; lecz to im się nie udało, bo pretensja ich wyrokiem z dnia 19go lipca 1763 roku uznaną została za nieprawną, oraz skazani zostali na 6 miesięcy wieży w zamku wileńskim.
Czy Micuta poszukiwał na Kamedułach wigierskich dóbr Surpił, niewiadomo, ale familja Kiewliczów, za panowania Augusta II i III, oraz za Stanisława Augusta nie przestawała po sądach popierać swéj sprawy, chociaż nic nie wygrała. Wprawdzie w aktach processowych pozostawili dość wiele treści do pamiętników domowych i powieści z owych epok.
To, cośmy dotąd przytoczyli o dobrach Surpile należących do familji Kiewliczów, poczerpnęliśmy z akt powodu: lecz Prokuratorja Królewstwa polskiego broniąc praw rządu, udowodniła, że w dobrach Sereje, które w wieku XVII należały do książąt Radziwiłłów, mieszkała we wsi Demeniszkach familja litewska włościan Kieulanisow 10 z których Walenty Kieulanis czyli z polska Kiéwlan, z powodu okazanéj sposobności do myśliwstwa, miał sobie udzielonych od książąt Radziwiłłów sześć włók gruntu na Pokońszczyźnie, za który w miejsce służby osobistéj, płacił dworowi złotych 30. To nadanie książąt podnosiło Walentego Kiewlana w oczach innych ziemian serejskich pańszczyznę dworowi odbywających, którzy swego sąsiada nazywali niekiedy panem Kiewlanem. Tytuł taki przypadł do smaku jednemu z synów Walentego, których miał czterech, a mianowicie: Władysława, Kazimierza, Jana i Alexandra. Władysław tedy obrażony na Piotra Mickiewicza równego sobie ziemianina dóbr Sereje, dopuścił się przechwałki, że go zabije na śmierć i dom mu spali. Za co oskarżony staroście, wyrokiem sądu jego z d. 14 października 1669 r. wydanym i przez Bogusława księcia Radziwiłła w dniu 22 grudnia tegoż roku potwierdzonym, skazany został na łapanie i płacenie winy. To zmusiło winnego Władysława Kiewlana do ucieczki z kraju i udawszy się na dwór brandeburski, tam już pod imieniem szlachetném Władysława Specymira Krewlicza przyjął służbę u księcia Ludwika brandeburskiego kurprynca. Taki był początek familji téj, któréj potomkami chcą mianować się dzisiejsi Kiewliczowie poszukiwający własności dóbr Surpiły.
Od Ludwika brandeburskiego Władysław Kiewlan lub Kiewlicz przeszedł na służbę do Kazimierza Sapiehy hetmana wiel. ks. lit., gdzie nazwał się już właścicielem całéj wsi Demeniszki należącéj do dóbr Sereje. Gdy pod koniec panowania Jana III Sapiehowie wszczęli zatargi z Ogińskiemi, Władysław Kiewlan przeszedł do Ogińskich, których siłą wsparty pogroził Kamedułom, posiadającym dobra Surpile, najazdem na te dobra; czemu ci zapobiegając, zapozwali go mandatem z d. 10 marca 1699 r. przed sąd sejmowy; lecz Kiewlan widząc swą bezzasadną pretensję, wystarał się odroczenia sprawy a następnie odstąpił swe dowody piśmienne niezręcznie podrobione Ogińskim.
Sprawa ta o dobra Surpile, jak wyżéj nadmieniono, wciąż agitowaną była z pewnemi przerwami. Wreszcie d. 16 października 1829 r. ostatecznie podjęty został przez Kiewliczów proces, którym żądali od rządu zwrotu tych dóbr, zawierających 51 wsi i miasto Suwałki, tudzież wypłaty summy 2,000,000 złp.
Prokuratorja Królestwa łatwo udowodniła bezzasadność pretensji i podrobienie dokumentów pokładanych, opierając się głównie na tych faktach historycznych: 1) Giedymin 11 w r. 1300 nie panował w Litwie, lecz w lat 15 późniéj po śmierci Wittenesa objął rządy wielkiego księztwa; 2) Kiewlicza kasztelana sandomierskiego nigdy nie było; 3) za Giedymina kopy litewskie jako pieniądze jeszcze nie istniały; 4) W r. 1300 nikt w Litwie nie posiadał dóbr prawem własności ziemskéj dziedzicznéj. Po rozpoznaniu wszystkich dowodów przez strony przedstawionych, Trybunał cywilny w Warszawie wyrokiem z d. 18 (30) marca 1852 r. uznał Kiewliczów za niewylegitymowanych do działania i na opłacenie kosztów processu rs. 100 ich skazał.
Familja Kiewliczów, mianujących się potomkami dziedziców Surpił, już dziś wśród kmiotków we wsi Skitury parafji Simno pow. kalwaryjskiego zamieszkuje, nie jest w możności udowodnić swego pochodzenia ze stanu szlacheckiego i nikt z niéj czytać ani pisać nie umie. Ostatnim potomkiem tej familji mianuje się Ludwik Kiewlicz.
Kameduli pilnowali się swych praw i strzegli je. Skoro tylko król Jan Kazimierz umarł, właściciele Wigier pośpieszyli wyjednać jego następcy Michała Wiszniowieckiego potwierdzenie udzielonych przez jego poprzednika przywilejów; toż samo czynili po śmierci każdego z następujących królów 12, a za panowania Augusta II wyznaczeni przez króla i rzplitę komisssrze, aktem w d. 17 września 1711 r. we dworze Wołkuszu spisanym, niewątpliwą possessję puszczy wigierskiéj Kamedułom przynależnéj ogłosili. A gdy jeszcze Kiewliczowie pokoju zakonnikom nie dawali, Kameduli wyjednali u króla Augusta III delegowanie komissarzy ekonomicznych, którzy w roku 1745 do Wigier zjechawszy, odnowili dawne kopce dóbr klasztornych i osadzili granicę naokoło wsiami królewskiemi, a mianowicie naprzeciw wsi kamedulskiéj Zielone zwanéj, założyli wieś Zielone królewskie, naprzeciw wsi Dubowo nową wieś Dubowo królewskie i wiele innych.
Wigry, obok okazałości, w całém znaczeniu były piękne, czynność i skrzętność Kamedułów na każdym przedmiocie tę całość składających odznaczone były. Że rolnictwo nie było u nich w zaniedbaniu, przekonywamy się z przytoczonego wyżéj świadectwa autora Cygana cnotliwego, który opowiada o wywozie zboża na handel za granicę.
Przemysł innemi produktami także nie ustawał. Nie mówiąc już o licznych warsztatach rzemieślniczych, ile w tych dobrach było hut żelaznych, które ciągle były w ruchu? Pozostały dziś ślady tego przemysłu w nazwiskach wsi, jako to: folwark i gmina Hutta pod Wigrami, Ruda blisko Studzienniczny, Maćkowa ruda i Pieczysko blisko jeziora Wigry, Ruda pod wsią Sajenek ku południowi od wsi Studzienniczny i pod wsią Gawrych nad jeziorem Wigry, Rudka za Szurpiłami blisko r. Szeszupy, Rudka i Rudnik na północnéj granicy b. powiatu wigierskiego, Huta za m. Przerośl nad granicą pruską i Starypiec pomiędzy Serejami a Berznikami. W samych dobrach Wigry rudni było 8, lecz wolno było rudnikom kumedulskim kopać rudę w najdalszych borach i lasach narodowych.
Nie zapominano także o zaopatrzeniu klasztoru w ryby, które często potrzebne były na stół zakonników. W tym celu zbudowane były pod klasztorem na jeziorze i rzece dwie rybalnie, tojest: domki drewniane na palach wystawione i w wodę pogrążone do pewnéj głębokości, dachówkami lub gontem kryte, z oknami i drzwiami; wewnątrz skrzyniami czyli zasiekami przedzielone; dokąd prowadził mostek do lądu przytykający. Każda z tych skrzyń zawierała oddzielny gatunek ryb: i tak w rybalni na jeziorze były ogromne okónie, łososie, sieje, sielawy, karpie i liny; w drugiéj na rz. Hańczy były szczupaki, węgorze, sumy, pstrągi i leszcze.
Oprócz ogródków przy celach czyli w eremie urządzonych, były także trzy ogrody owocowe obszerniejsze, a mianowicie: jeden tuż pod klasztorem, na stronie wschodniéj, dotykający do kanału zawierał przestrzeni morgów magd. 10; w nimi było w r. 1800 drzew owocowych 587, zagonów inspektowych 8 i oranżerja; drugi ogród za klasztorem, na stronie zachodniéj pomiędzy zabudowaniami gospodarczemi, zawierał morgów 4 pr. kwadr. 55 i drzew owocowych 353; trzeci wśród łąk po lewéj stronie grobli prowadzącéj z Magdalenowa do Wigier, zawierał mórg 1 prętów 71, uprawiany był tylko warzywem. Zarząd nad temi ogrodami poruczony był ogrodnikowi w swéj sztuce biegłemu; ostatnim był Adam Witkowski, który tu w Wigrach nauki pobierał.
Przy wielkim ogrodzie był mały zwierzyniec, zasadzony takiemi drzewami liściowemi, których liście służyć mogły na pokarm zwierzętom w nim chowanym. Dla tego zwierzyńca łowiono w przyległéj puszczy młode łosie, jelenie, sarny i zające, które naprzód oswajano w stancyi, tak żeby z rąk ludzkich bez obawy brały żywność, a potém puszczano je do zwierzyńca, który poruczony był dozorowi łowczego, i ten przy pomocy kilku dziadów karmił je, od słoty zaś i przez całą zimę utrzymywał je w ciepłéj szopie na ten cel zbudowanéj; a gdy te zwierzęta już dobrze podrosły, rozdarowywano je dostojnym osobom.
Jeszcze przy regulowaniu powierzchni wyspy pozostawiony był ostęp błotnisty starodrzewem porosły, w którym chowały się niedźwiedzie, wilki, lisy, rysie i inne drapieżne zwierzęta; ten ogrodzony był wysokim parkanem. Pomimo to jednak niedźwiedź kilkakrotnie nocną porą wkradłszy się do ogrodu, wielkie szkody w drzewach owocowych zrządził, aż ubity przez strzelców zaczajonych, poniósł za swe psoty zasłużoną karę.
Przy staraniu o zaopatrzenie potrzeb doczesnych, Kameduli słowem i przykładem wywierali wpływ zbawienny na moralność ludu i mając pod swą duchowną opieką całą ludności dóbr klasztornych, przy pomocy swego kapelana w Magdalenowie, który prezentował proboszcza, wszystkie obrządki religijne w parafii spełniali. Parafja zaś ta początkowo była bardzo obszerną i liczną, gdyż z niéj w późniejszym czasie utworzono sześć nowych, a mianowicie: w Szczebrze, Suwałkach, Jeleniewie; Krasnopolu, Kaletniku i Teolinie.
Za rządu pruskiego, gdy zamierzano w téj części Litwy, do dyecezji wileńskiéj należącéj, ustanowić oddzielną dyecezję, ksiądz Michał Franciszek Karpowicz ówczesny biskup in partibus, zaproponował rządowi, aby kościół w Wigrach przeznaczono na katedrę biskupią, a klasztor i dobra oddano na uposażenie kapituły. Lecz rząd postanowił dobra odebrać Kamedułom na skarb, klasztor zaś im pozostawić; co w r. 1794 dokonano.
Po upływie lat sześciu wybiła dla Kamedułów godzina wygnania z tego ustronia, gdzie przez lat bezmała dwieście przebyli. Rząd pruski, przychylając się do przedstawienia Karpowicza biskupa, ustanowił, za porozumieniem się z Głową kościoła, nową dyecezję wigierską i kościół wigierski przeznaczył na katedrę biskupią a Karpowicza mianował biskupem dyecezalnym 13. Wtedy ksiądz Gołaszewski prałat, który po Karpowiczu był biskupem, otrzymał polecenie od biskupa, aby jednego dnia Kamedułów z Wigier wyprawił, gdyż tegoż samego dnia biskup w swą administrację kościół i klasztor miał objąć. Gołaszewski spełniając polecenie swego zwierzchnika, który w kapelanji wsi Magdalenowa na skutek oczekiwał, wezwał przeora i rządcę klasztoru do refektarza i tam objawiwszy im wolę rządu, kazał zgromadzić wszystkich braci klasztornych. A gdy się zebrali i w szereg stanęli, wówczas prałat ze łzami powtórzył przykre polecenie władzy; żałował bowiem tych zakonników, których niejednokrotnie przedtém odwiedzając, doznał wielkiéj ich gościnności, a przytém wielce cenił ich zasługi na polu ludzkości i oświaty w téj części kraju położone. Kameduli zdumieni i przerażeni tą niełaską rządu, wszyscy rzewnie zapłakali i padłszy na kolana, opiece Boga się oddali. Zniesiono wnet wszystkie klucze klasztorne do refektarza i oddano je ks. Gołaszewskiemu, który w obecności zakonników kościół i klasztor z całém mieniem odebrał. Poczém wnet wszyscy zebrali się w drogę i pod przewodnictwem krzyża Zbawiciela, processjonalnie wyszli z klasztoru. A gdy już minęli bramę klasztorną, słudzy ich i włościanie zdjęci litością nad ich niedolą, zaprzęgli rychło swe konie w bryczki i usadowiwszy w nie zakonników, odwieźli ich do rz. Netty, zkąd na statkach odwiezieni zostali do Bielan pod Warszawą.
Wnet po ich wyjściu biskup Karpowicz zajął posiadłość wigierską, tradycja zaś urzędowa dopełniona została za dni kilka a mianowicie dnia 18 kwietnia tegoż 1800 r., przez delegowanych urzędników: Jackstein komissarza ekonomicznego, Pequilher radcy wojskowego i cywilnego oraz Kellera radcę kameralnego, w assystencji Esshmunta nadleśnego. Karpowicz na utrzymanie swoje oraz kapituły otrzymał wyspę Wigry z zabudowaniami zawierającą przestrzeni włók magd. 4 morgów 5 pr. kw. oraz pensyi 4000 talarów rocznie; z czego nie będąc zadowolonym, tém bardziéj, że stracił wszelką nadzieję otrzymania na swe uposażenie dóbr wigierskich, reklamował w protokóle tradycyjnym, że to jest niewystarczającém na wyżywienie tylu kapłanów i sług i zapisał żądanie, aby mu oddano w używalność jeśli nie oba, to przynajmniéj jeden z najbliższych folwarków Nowy i Stary zwanych; lecz reskryptem z dnia 4 czerwca 1800 r. z gabinetu królewskiego w Berlinie, do Kamery nowowschodniéj pruskiéj w Białymstoku, pisanym odmówiono żądaniu Karpowicza.
Poprzestając na tém, co udzielono, Karpowicz rozpoczął swe działania w Wigrach, od przerobienia kościoła na katedrę i celem powiększenia presbyterium dla ustawienia w niém stall kanonickich, posunął wielki ołtarz ku ścianie zaołtarzowéj i tym sposobem zniósłszy dawny chór zakonników, wiele ujął piękności temu ołtarzowi na sposób a jour gustownie zbudowanemu, a nawet nie zbudował zamierzonych stall i nie utrwalił tu katedry, bo po jego śmierci, na mocy konkordatu z papieżem Piusem VII w r. 1817 zawartego, katedra biskupia do kościoła sejneńskiego w r. 1823 przeniesioną została.
Po zniesieniu katedry, utworzono w Wigrach probostwo, na uposażenie którego pozostawiono to, co miał biskup wigierski, tojest wyspę Wigry i łąkę Karczmiskiem zwaną, oraz dodano pensyi złp. 400 rocznie, którą niegdyś pobierał kapelan w Magdalenowie; pensja zaś Karpowicza przeszła do kassy kapituły w Sejnach.
Pierwszym proboszczem parafji wigierskiéj był kś. Konopka ex-kameduła, drugim ks. Naruszewicz, a trzeci dotąd pozostaje ks. Olszewski.
Jeszcze i dziś świątynia tutejsza choć nawpół zrujnowana, podziwiać każe swą wspaniałość, kosztowność i wyborny smak budowniczych. Z pozostałych tu obrazów, godne są widzenia i upowszechnienia w kraju: w wielkim ołtarzu Wniebowzięcia M. B., po lewéj stronie kościoła Ś. Benedykta (dzieło Smuglewicza) oraz po prawéj Ś. Kazimierza królewicza. Ztąd wzięto dwa obrazy pędzla Smuglewicza do kościoła w Suwałkach, a mianowicie: jeden przedstawia Ś. Benedykta siedzącego po lewéj stronie stołu, po prawéj zaś ś. Scholastykę z zachwyceniem słuchającą opowiadania swego brata; drugi wyobraża także Ś. Benedykta wychodzącego z murów klasztornych, przy których jeden z zakonników fórtę zamyka; po lewéj stronie stoi osoba obrócona tyłem do widzów, przedstawiająca dwóch młodzieńców Ś. Benedyktowi, z których jeden całuje rękę, a drugi odbiera błogosławieństwo jego. Oba te obrazy mają wysokości łokci 4 szerokości łokci 3.
Wiele innych obrazów z Wigier wzięto do Sejn i innych świątyń tutejszéj dyecezji.
Z pięknych i szacownych sprzętów kościoła wigierskiego wiele także zabrano do kościołów w innych, a nawet, jak ks. Naruszewicz twierdzi, poważono się użyć je dla widoków osobistych; to téż utyskuje on temi słowy:
„Co święte ręce z kosztem zbierały,
To to łakome gwałtem zabrały.”
W mieszkaniu proboszcza widzieć jeszcze można kilka obrazów nie tyle gładkością pędzla ile wiernością rysów, na uwagę zasługujących, a mianowicie: 1) portert króla Jana Kazimierza z podpisem: Vera effigies Joannis Casimiri Regis Pol. Mag. Ducis Lith. etc. etc. eremitarum Camaldulensium piissimi fundatoris, qui praedictos eremitas sua praesentia in hanc insulam introduxit ac munificentissime cum liberali consensu Reipublicae fundavit dolavitque anno a partu Virginis MDCLXIII, abdormivit in Dno anno Dni 1677 8 decembris 14. 2) Ludwiki Marji z podpisem: Ludovica Maria Joannis Casimiri uxor fundatrix eremi Vigrensis. 3) Michała Paca hetmana wiel. ks. lit. 4) Obraz Ś. Wawrzyńca Kameduły męczennika.
Gdyby nawet nic z tych kosztownych ruin i szacownych zabytków historycznych w Wigrach nie było, to i bez nich samo to miejsce, tak licznemi wspomnieniami historycznemi uświęcone, a przytém w krajobraz wspaniały zamożne, godne byłoby ogądania nietylko przez krajowców ale i przez obcych turystów. Tu bowiem poeta i malarz znajdzie bogatą treść do pięknych obrazów i wysnuć może arcydzieło wywołać mogące podziw i uwielbienie.
- Nauczyciel łowów, stary myśliwy takie miał miano.[↩]
- Podanie to, jak również i dalsze niektóre szczegóły o założeniu Wigier, poczerpnięte są z rękopisu księdza Naruszewicza proboszcza parafji wigierskiéj, już nieżyjącego, który znał Kamedułów wigierskich i od nich przejął to podanie.[↩]
- Ten ostęp opisany jest w III naszym rozdziale.[↩]
- Z czasem, kiedy zamożność Kamedułów wzmagać się zaczęła, urządzono jeszcze pięć bud, a mianowicie: pod Wigrami blisko wsi Maćkowa ruda, za m. Przerośl nad pruską granicą, pomiędzy miastami Sejn i Łozdzieje w połowie drogi i pod Łozdzejami ku zachodowi, także pod wsią Kukow, gdzie dziś wieś Potasznia.[↩]
- Ten zegar obecnie znajduje się w Suwałkach.[↩]
- Domek ten, przy restauracji klasztoru wigierskiego na lazaret, rozebrany został.[↩]
- Patrz str. 59 i następ.[↩]
- Jeziora te nazywały się Surpiło (dziś Szurpiły), Gulbine (teraz Gulbin); Jaczne (obecnie do dobr Stara Hańcza należy), Jeglin (dziś Jeglówek), Owdziuk i Owdziejuk (teraz Udziejek i Udziejeczek), oraz Użwo (teraz Użewo, o milę od Jeglówka, pomiędzy wsiami Turówek i Kuków, pod wsią Taczewo).[↩]
- Dawniejsze dokumenta świadczą, że Kiewliczowie nabyli od książąt litewskich dobra Surpile, ten zaś podaje, że przodkowie króla od nich nabyli; ztąd przekonać się można jak wiele zawikłania w tym processie.[↩]
- Kieulanis pochodzi od kieuła — świnia, azatém litewskie nazwisko Kieulanis spolszcza się Świniarski.[↩]
- Kiewliczowie pokładali dokument, że dobra te od Giedymina nabyli za 50,000 kop litewskich.[↩]
- Ostatni król Stan. August zatwierdził przywileje Wigier w roku 1761.[↩]
- Ksiądz Michał Franciszek Karpowicz, prałat archidjakon smoleński, proboszcz preński, potém biskup wigierski, był jednym z najsławniejszych kaznodziejów swojego czasu.[↩]
- Mylnie podaną jest tu data śmierci Jana Kazimierza, bo umarł w opactwie swojém Ś. Marcina d. 16 grudnia 1672 r., gdy z cieplic burbońskich powracał, dokąd się był udał dla poratowania zdrowia. Zwłoki jego przeniesiono do Krakowa w 1676.[↩]