Jadźwingowie i Podlasianie. – Wsie podlaskie. – Zamek krzyżacki Methenburg zwany. – Ciechanowiec, Wysokie Mazowieckie i Sokoły. – Krasnybór. – Lipsk i Sopoćkinie. – Osady Jadźwingów i Rusinów. – Teolin. – Kopciów. – Jaminy, Raczki. – Bakałarzewo. – Filipów. – Przerośl. – Ubiór, zwyczaje i pieśni Podlasian i Rusinów.
Od ziemi Kurpiów przechodząc do Litwy, w teraźniejszych powiatach łomżyńskim i augustowskim znajdujemy Mazurów, już na własnéj, już na podlaskiéj i litewskiéj ziemi osiadłych, tudzież Podlasian i Rusinów, którzy opanowawszy ziemię Jadźwingów, tu się osiedlili i zmieszali się z Mazurami. Tutejsi Podlasianie są po większéj części potomkami Mazurów, którzy po wojnach krajowych na zdobytéj ziemi osiedli. Tak widzimy około m. Tykocina wsie Targoń, Hermany, Popławy, Sikorki, Zawady, Milewo, Pogorzałki, Burzyno, Grabowo, Konty, Leśniewo, Mężenin i wiele innych, które były pierwotnemi siedzibami i pierwiastkiem familji Targońskich, Hermanowskich, Popławskich, Sikorskich, Zawadzkich, Milewskich, Pogorzelskich, Burzyńskich, Grabowskich, Kontskich, Leśniewskich i Mężeńskich. Daléj, minąwszy dawny trakt zatykocki za rz. Bobrą położony, dziś do gubernji grodzieńskiéj należący, na zachodzie m. Goniądza, znowu w gubrenji augustowskiéj znajdujemy połać Podlasia, obejmującą wsie: Klimaszewnica, Żebry, Kownatki, Zaborowo, Białoszewo i inne, osiedlone pierwiastkowo przez szlachtę polską Klimaszewskich, Żebrowskich, Kownackich, Zaborowskich i Białoszewskich. Niektóre z tych wsi już przeszły koleją czasu do innych właścicieli, a nawet z cząstkowych własności stały się dziedzictwem jednéj zamożniejszej familji, jak np. Targoń pod Tykocinem, która w połowie wieku XVII już należała do Kazimierza Gorzewskiego komendanta na Tykocinie, stryja Jana Chryzostoma Paska.
Cały kraj, dziś jeszcze Podlasiem zwany, w wieku XItym zajęty był przez Jadźwingów, właściwie Użwingami w języku litewskim zwanych; naród ten, jak Prusacy, Kurowie i Łotysze, stanowił szczep litewski. Religja i obyczaje wszystkich tych narodów były jednakie i dlatego działalność ich polityczna, zwłaszcza Litwinów, Prusaków i Jadźwingów, długo była wspólną; Jadźwingowie zaś do czasu stracenia swego bytu politycznego, wiernie trzymali się swych pobratymców Litwinów. Język Jadźwingów był narzeczem litewskiém; a chociaż, jak twierdzą nasi kronikarze, Żmudzini i Litwini ich mowy nie rozumieli, to jeszcze nie zaprzecza ich należności do plemienia litewskiego, boć i dziś Litwin z Łotyszem nie rozumieją się, a nawet mieszkaniec z okolic Sudarg lub Juborga, trudno rozmówić się może z mieszkańcem okolic m. Sejn, chociaż nikt nie zaprzecza im jednoplemienności 1. Nie mamy wprawdzie przekazanych w piśmie pomników języka Jadźwingów, lecz same ich nazwiska nam znane: Kumiat lub Kunat albo Skumand, tudzież Szmurło, Skumin, Borzym lub Berzym, Koc, Skiłądź (po litewsku Skiłandis), Kierbedż (Kierbedis) i inne, nie zaprzeczają swym źródłosłowem i brzmieniem pierwiastku litewskiego; wreszcie znane uroczysko Ozniczyska nad rzeką Nurcem powyżéj m. Kleszczele w pow. bielskim gub. grodzieńskiéj, gdzie znicz przez Jadźwingów był palony, potwierdza świadectwo naszych kronikarzy o tożsamości ich religii z litewską.
Jadźwingowie, tak jak Litwini, żyli wśród lasów na krawędzi Litwy, ztąd otrzymali od sąsiadujących Polaków nazwisko Podlasian, od pobratymców zaś Litwinów miano Użwingów czyli Jadźwingów w narzeczu polskiém, tojest krawędziowych, od wyrazu użwingis — krawędź. Bolesław Chrobry gromiąc Prusaków, poskromił téż wojujących z niemi Jadźwingów i część ich ziemi, to jest późniejszą ziemię bielską, któréj część dziś wcieloną jest do powiatów łomżyńskiego i augustowskiego, przyłączył do Polski. Wtedy już znaleźli Polacy na ziemi Jadźwingów osady Rusinów, którzy za Kazimierza Igo w roku 1038 z Jarosławem księciem nowogrodzkim tu przybywszy, zwycięztwem nad Jadźwingami odniesioném część téj ziemi zdobyli. Walne zwycięztwo w dniu 23 czerwca 1264 r. przez Bolesława Wstydliwego, nad Kumiatem wodzem Jadźwingów pod m. Brańskiém odniesione, zniosło ich byt polityczny; resztki zaś tego narodu za Leszka Czarnego roku 1282 wytępione zostały i familje wyżéj tu wyliczone wcieliły się już do Litwinów, już do nowych osadników Podlasia rodu polskiego.
Po wybiciu Jadźwingów, Podlasie podlegało na przemian panowaniu Litwinów, książąt mazowieckich, Polaków i Krzyżaków.
Za panowania w Polsce Ludwika króla węgierskiego, Krzyżacy pustoszyli Podlasie pod Litwinami będące; wówczasto, po zajęciu płaszczyzny okalającéj teraźniejsze miasto Augustów, o milę nie dojeżdżając traktem bitym z Warszawy do tego miasta, po prawéj stronie drogi, tam gdzie teraz usadowiła się wieś donacyjna Netta, Jan Schonenfeld komtur brandeburski, z polecenia Konrada Wallenroda, zbudował na kopcu usypanym nad rzeką Nettą zamek drewniany, zwany Methenburg, który przez Witowda wiel. ks. lit. spalony został. Dziś tylko góra, do litewskich pile podobna, odznacza ten zamek Krzyżaków i służy jeometrom za punkt znaczniejszy w pomiarach.
Ziemia ta, za Władysława Jagiełły, oraz syna jego Kazimierza i wnuka Jana Olbrachta, rozdaną została w części mężom na polu walk zasłużonym, za Zygmunta zaś Igo Gastold Wojciech wojewoda wileński, kanclerz w. ks. lit. z dozwolenia króla, nadawał rycerzom w lasach ziemię do karczowania, wkładając na nich obowiązek służenia krajowi w czasie wojny. Nadania Gastolda chowano w Rajgrodzie, Tykocinie i Goniądzu, za Zygmunta zaś IIIgo przez konstytucję r. 1607 oddano je ziemstwu bielskiemu.
Zygmunt Iszy będąc w Toruniu 1520 r., z 6ciu powiatów: drohickiego, bielskiego, kamienieckiego, mielnickiego i kobrzyskiego, utworzył województwo podlaskie i pierwszym wojewodą onego mianował Jana Chodkiewicza. Na sejmie lubelskim r. 1569 województwo podlaskie zawarło tylko trzy ziemie: drohicką, mielnicką i bielską.
Część dwóch ziem, drohickiéj i bielskiéj, w roku odnowienia królestwa weszła naprzód w obwody, a potém w powiaty: łomżyński i augustowski.
Herb Podlasia, jako kraju jatwiezsko-litewskiego, stanowiła Pogoń; dopiéro w roku 1569 dodano doń Orła białego bez korony w polu czerwoném.
Wielu Podlasian odznaczyło się chlubnie w obronie kraju; najwięcéj są znani w historji Mikołaj Leśniowolski i Stanisław Wojewódzki, z których pierwszy za Zygmunta IIIgo pod Stokholmem, drugi za Władysława IVgo okazali dowody swéj waleczności.
W południowéj części tutejszego Podlasia leżące miasta: Ciechanowiec, Wysokie Mazowieckie i Tykocin, są już szczegółowo opisane; nadmienić tylko można, że dawnego Ciechanowca część tylko północna, po lewéj stronie rzeki Nurca położona, do gubernji augustowskiéj należy i ta zawiera domów drewnianych 76, mieszkańców 1200, w téj liczbie żydów 760; ożywia się raz do roku w czasie jarmarku pięcio-dniowego w dzień Sgo Wojciecha dnia 23 kwietnia, na który w r. 1856 przywieziono towarów za rs. 20,700, sprzedano za rs. 12,500.
Wysokie Mazowieckie, dla odróżnienia od Wysokiego Litewskiego za Bugiem położonego, tak nazwane, jest większém miastem od opisanego Ciechanowca, ma domów murowanych 6, drewnianych 163 i mieszkańców 1824, w téj liczbie żydów 1053.
Tykocin, niegdyś gród warowny i rezydencja królów, dziś tylko stolica okręgu sądowego, zawiera domów murowanych 47, drewnianych 393; ludności zaś liczy 4947 głów, w téj liczbie żydów 3456. Dawny dom inwalidów wojskowych przez Krzysztofa Wiesiołowskiego marszałka nadwornego litewskiego, starostę tykocińskiego i dziedzica dóbr Dolistowo w r. 1633 fundowany, dotąd istnieje wraz z drugiém seminarjum duchowném djecezji augustowskiéj. Pomnik przez Jana Klemensa Branickiego hetmana polnego koronnego, za panowania Augusta III, Stefanowi Czarnieckiemu hetmanowi poln. kor., wojewodzie ruskiemu i staroście tykocińskiemu, oraz pogromcy Szwedów, wśród rynku z kamienia ciosowego wystawiony, również istnieje i zdobi już Przegląd augustowski przez p. Misierowicza wydawany.
Pomiędzy Tykocinem a Wysokiem, w punkcie prawie środkowym, bo od Tykocina o mil dwie, a od Wysokiego nieco b1iżéj, leży nowe miasto Sokoły, które postanowieniem rady administracyjnéj Królestwa z dnia 10 maja 1827 roku, w skutek prośby Marjanny z Kruszewskich Markowskiéj dziedziczki Sokół, z osady wiejskiéj, do rzędu miast wyniesione zostało i w ciągu lat 30 wzrosłszy przeszło w dwójnasób w ludność, mieści dziś w trzech domach murowanych i 76 drewnianych, 1509 głów, w téj liczbie żydów 1377. Mając do roku dawniéj 9, a teraz 6 jarmarków, w czasie których wystawiają się na sprzedaż konie, bydło, zboże, płótno domowe i kramarszczyzna, zasobem Podlasian wzmaga się i wzbogaca nietylko dziedziczkę lecz i żydów.
Na północy tutejszego Podlasia, w okolicach Goniądza po nad Bobrą, ciągną się lasy, wśród których na trzebiskach urządzone są osady Podlasian, odgraniczone od Rusi wzmiankowaną wyżéj rzeką Nettą, zlewającą się wprost wsi Dolistowa z rzeką Bobrą.
Za Nettą posuwając się ku północy po nad Bobrą, minąwszy kanał augustowski ze szluzą Dębowo zwaną, wśród lasu ujrzymy osadę fabryczną Sztabin przez wiekopomnego hr. Karola Brzostowskiego założoną, wraz z kościołem filjalnym z drzewa, r. 1834 przez tegoż zbudowanym. Ztąd, traktem augustowsko-grodzieńskim milę dobrą przez lasy przejechawszy, niedaleko od wsi Jastrzębna, a o mil 7 od Grodna, przedstawi się oczom podróżującego urocza osada Krasnybór z pięknym na wzgórzu wymurowanym kościołem parafialnym. Ta osada w wieku XVII należała do Adama Chreptowicza podkomorzego nowogrodzkiego i małżonki jego Konstancji z Dulskich. Kto i kiedy zbudował ten kościół, niewiadomo; bo epidemja zabrawszy ze świata pierwotnych mieszkańców téj osady i opustoszywszy ją, fundatorów świątyni niepamięci przekazała. W wieku XVII zarząd tego kościoła należał naprzód do pp. Bazyljanek, potém do Bernardynów; od roku 1684 do 1824 władali nim Dominikanie, przez Konstancyę Chreptowiczową wdowę po Samuelu, w potrzebne fundusze uposażeni. W wielkim ołtarzu tutejszego kościoła mieści się obraz Niepokalanego Poczęcia M. B. od wieków cudami słynący, na uczczenie którego tysiące ludu pobożnego z dalekich okolic, zwłaszcza wiosną i w jesieni, tu się zgromadzają.
Daléj tymże traktem dojeżdżamy do starożytnego miasta Lipska, w wieku XI przez Rusinów założonego, które zwiedzając często, w przejeździe do Grodna, król Stefan Batory z swym ulubieńcem Janem Zamojskim kanclerzem, a potém hetmanem w. kor., chciał podnieść je do znaczenia, jakie ma pod względem handlu Lipsk saski; lecz niespodziana śmierć jego dnia 12 grudnia 1586 r. nie dozwoliła mu ten błogi zamiar uskutecznić 2. Lipsk jest główném miastem tutejszych Rusinów, na ziemi Jadźwingów osiadłych, chociaż drugie miasto Sopoćkinie, daléj ku północy posunięte, przez niejakiego Sopoćkę późniéj założone, dziś hr. Michała Wołłowicza własnością będące, Rusini także lubią i często zwiedzają.
W całym tym kraiku rusińsko-podlaskim, mało już znajdziemy śladów bytności Jadźwingów. Wsie: Jatwież, Łabno, Pohanica lub Pchanica, Kurjanki, Jaszniki, Zilmańce, Mańkowce, Waserale, Skiblow, Młynale, Nauwaszule, Wołkusz, Kadysz, Durgan, Warniszki 3 i kilka innych, jużto swém mianem już brzmieniem litewskiém, potwierdzają bytność tego narodu, i chociaż z tych wsi, nazwy Jatwież i Pohanica nie są litewskie, lecz przez Rusinów Jadźwingom nadane, tak jak i same nazwisko tego narodu od Litwinów jest wzięte, inne za to mieszczą w sobie pierwiastek litewski ubrany w formę słowiańską. Wsie następujące: Ostasze od Ostafij (Eustachy), Wasilowicze, Naumowicze od Naum, Adamowicze, Baranowicze, Kopczany, Czernewicze, Krasna, Kopciów, Mikaszewo, Świack i kilka innych, czysto są rusińskiemi osadami i nazwiskami.
W teraźniejszém przedmieściu Sopoćkiń, na kopcu ręką ludzką usypanym, była niegdyś warownia jatwiezska, po zburzeniu któréj, Szwedzi za Augusta IIgo owładli ten kopiec w rozprawie z Polakami i użyli go na szaniec ochronny; następnie zaś hr. Wołłowicz Antoni kasztelan merecki i senator zbudował na tém miejscu w r. 1789 z kamienia w stylu gotyckim kościół katolicki i osadę tę, na cześć małżonki swéj Teofili z Mikoszów nazwał Teolin.
Na północy od Sopoćkiń i Teolina, o mil dwie i pół, niejaki Rusin Koptiew Wasilewicz założył w wieku XI osadę dziś zwaną Kopciów, która gdy przez zawarcie związków małżeńskich z Katarzyną Kopciówną dostała się na własność Mikołajowi z Kozielska Ogińskiemu staroście radoszkowskiemu, kasztelanowi trockiemu, w r. l724 upiększoną została kościołem drewnianym. Ksiądz Massalski biskup wileński zostawszy kollatorem tego kościoła, erygował go na parafialny i uposażył proboszcza funduszem na Wiejsiejach swych dobrach w ilości zł. 4000 zapisanym. Po Massalskim dziedzicami Kopciowa byli z kolei: graf Żyniew, Tyszkiewicz starosta strzałkowski i Szteentyn pułkownik: od spadkobierców tego ostatniego nabył te dobra dzisiejszy dziedzic p. Abłamowicz.
Na stronie południowo-wschodniéj powiatu augustowskiego, o mil 4 ku południu od m. Augustowa, o milę od rz. Netty i o pół mili od rz. Bobry, w dawnym powiecie dąbrowskim leży wieś kościelna Jaminy. Bory, lasy i rybne rzeki znęciły tu Rusinów i Mazurów, których duchownéj potrzebie zaradzając księżna Teodora Sapieżyna wojewodzina mścisławska i dożywotnia possesorka Jamin; wystawiła r. 1755 z drzewa kościół pod wezwaniem św. Mateusza apostoła i ewang., który gdy przypadkowo r. 1789 zgorzał, zastąpiony został kaplicą z drzewa sosnowego kosztem parafjan zbudowaną. Lecz budowa téj świątyni nie odpowiadała swemu celowi, bo miała kształt szopy słomą krytéj, bez wieży, a długość jéj wynosiła tylko łokci 30, szerokość zaś łokci 12; dlatego téż w r. 1793 przysposobiono kóp ośm kloców drzewa na budowę obszerniejszego kościoła i król Stanisław August przeznaczył proboszczowi kompetencji rocznéj złp. 700, tudzież ogrodu 1½ morga i łąki 4 morgi. Nim jednak do dzieła zamierzonego przystąpiono, drzewo zabrane zostało na budowę kościoła w Suchowoli w cesarstwie ross., dokąd téż 4 morgi łąki proboszczowi parafji Jaminy przeznaczonéj odpadły.
Za rządu pruskiego ustanowiony został pierwszym proboszczem parafji w Jaminach ksiądz Wojciech Merchielewicz, któremu prezenta na beneficium wydaną była d. 22 stycznia 1795 r. w Tykocinie, za podpisem Fryderyka księcia holsztyńskiego jenernała lejtnanta komenderującego w wojsku pruskiém, kawalera orderów Orła Czerwonego i Ś. Huberta, tudzież Fryderyka Benjamina Szwanbacha assesora, Kamery J. K. Mci, jeneralnego komissarza w dystryktach polskich i litewskich.
Po Merchielewiczu proboszczami byli w Jaminach: od r. 1804 ks. Karol Michniewicz, od roku 1819 ks. Melchior Klein żmudzin, od roku 1834 ks. Tadeusz Borczak, potém Jan Bocewicz, a od 1844 ks. Wincenty Andruszkiewicz; za rządów kościelnych tego ostatniego, w miejsce szopy rozebanéj stanął w roku 1849 kościół drewniany, kosztem parafjan z miasta Augustowa przeniesiony, a w roku 1852 ichże kosztem zbudowano organy. Brakuje jeszcze dzwonnicy i odpowiedniéj liczby dzwonów, a na nabożeństwo wzywa parafjan ponury dźwięk dzwonu jedynego na cmentarzu kościelnym w sośnie wyrzniętéj osadzonego. Skromność i niedostatek przybytku Bozkiego cechują ubóstwo Chrystusa, lecz są nieodpowiedniemi wyobrażanéj przez ludzi wielkości i majestatu Najwyższego, przed któremi trony mocarzy ziemskich maleją.
W Szczuczynie za księstwa warszawskiego było bióro podprefekta biebrzańskiego, które w roku 1817 przeprowadzone zostało do m. Augustowa.
Po zdobyciu na Litwinach miasta Rajgrodu i posunięciu ich za rzekę Czarną Hańczę, odkryła się znaczna połać ziemi na zachodzie teraźniejszéj gub. augustowskiéj, przy granicy Prus królewskich, gdzie liczne wsie podlaskie wśród lasów zbudowane zostały, a następnie cztery miasta: Raczki, Bakałarzewo, Filipów i Przerośl wzniosły się.
Dobra Raczki pierwotnie należały do familji Raczyńskich, w końcu zaś wieku zeszłego nabył je hr. Pac, jenerał, który znacznie tę wieś zabudowawszy, uzyskał od króla Stanisława Augusta przywiléj na wyniesienie jéj do rzędu miast 4.
W pobliżu tego miasta leży osada litewska Dowspuda, od wyrazów Diewas-padiek (Boże dopomóż) tak nazwana, która w wieku XVI należała do Eustachego Wołłowicza podkanclerza w. ks. lit., a następnie stawszy się własnością Paca, upiększoną została wspaniałym budowy gotyckiéj zamkiem. Od roku 1831 Raczki i Dowspuda przeszły na własność rządu, następnie darowane zostały jenerałowi Sulima. Raczki miasto rolne, ma domów 143, ludności zaś 2069 głów; w téj liczbie żydów 1446. Kto tylko miłuje swój kraj i chce poznać pamiątki jego, ten koniecznie przypatrzyć się winien choćby gruzom pięknego ratusza Raczek i wspaniałego zamku Dowspuda, oraz polubować się ich położeniem uroczém i okalającym zamek parkiem. Rzeczka Rospuda, nad którą to miasto leży, o mil dwie ztąd wpada do jeziora tegoż nazwiska i rzeczywiście w raki czyli raczki małe obfituje.
Bakałarzewo założone w roku 1651 wraz z folwarkami Garbaś, Nowopol i Siekierowo było w ostatnich czasach własnością Stefana Horaczko, po którego skonie, stało się posiadłością Kierglewicza i Jana Horaczko. Kościół tutejszy z drzewa w r. 1775 wystawiony, r. 1821 przez Ciemnołońską wdowę po marszałku pow. sejneńskiego wyrestaurowany został. Miasteczko to składa się ze 100 dymów, w których mieści się chrześcijan 182 i żydów 736. Mieszkańcy trudnią się rolnictwem. Dobra Bakałarzewo posiadają lasu dziesiatyn 1080.
Filipów, starsze miasto od Bakałarzewa i Raczek, dnia 8 września 1570 r. otrzymało od króla Zygmunta Augusta prawo magdeburskie, który wystawił tu kościół i w grunta uposażył proboszcza r. 1571; w roku zaś 1838 świątynia ta kosztem parafjan wyrestaurowaną została. Filipów pamiętny jest urodzeniem w roku 1608 Andrzeja Wiszowatego uczonego arjanina, oraz porażką Gąsiewskiego Wincentego hetmana polnego litewskiego; ten bowiem ostatni wsparty posiłkowemi hufcami Tatarów krymskich, r. 1656 pod wsią Prostki zniósł Szwedów z Brandeburczykami pod dowództwem hrabi de Waldeck wojujących, wziąwszy w niewolę księcia Radziwiłła Bogusława i wielu jenerałów szwedzkich; za co mszcząc się nad nim Szwedzi, gdy się dowiedzieli, że Tatarowie zbogaceni łupami opuścili Litwinów, napadli przy jeziorze Stabo pod Filipowem na Gąsiewskiego i rozproszywszy jego wojsko, wielu jeńców swych odebrali. Ludność miasta Filipowa wynosi 2457 głów, w téj liczbie żydów 745. Miasto to na uczynione przez Mikołaja Bucellę pierwszego fizyka królewskiego, w imieniu współobywateli przedstawienie, miało sobie nadany wieczyście przez króla Stefana Batorego fundusz (z siedmiu łanów gruntu) na utrzymanie szkoły, dla umieszczenia któréj stał już wtenczas dom, kosztem mieszkańców zbudowany. Pożar dnia 4 czerwca 1858 roku zniszczył tu 49 domów.
Gdy już Filipów był miastem, o milę ku północy na pograniczu pruskiém i krańcu ówczesnego leśnictwa przełomskiego tworzyło się nowe miasteczko Przerośla zwane, w którym zbudowany był kościół z drzewa, pod wezwaniem Narodzenia M. B.; lecz pleban nie miał żadnego funduszu na utrzymanie się i żywił się z ofiar parafian. Zaradzając takowéj potrzebie, król Zygmunt August przywilejem z dnia 21 marca 1571 r. nadał księdzu Szymonowi Borkowskiemu ówczesnemu plebanowi tutejszemu i jego następcom ziemi włók sześć i w miasteczku placów 6 z ogrodami na poświatne, tudzież w miejsce dziesięciny przydał opłatę na rzecz plebana z każdéj włóki miejskiéj i z siół ku temu miasteczku przyległych Krzywéj woli (dziś Krzywulka) i sioła doktora Siepreza, po groszy 2; nadto dozwolony mu został wstęp do jeziora Ziuna i rzeki dla łowienia ryb siatką drobną albo wędą we środę, w piątek i w sobotę, na jego tylko własną potrzebę; co wszystko podać mieli plebanowi dworzanin Jakób Laskowski i leśniczy przełomski Wojciech Radzimiński. Za co król obowiązał plebanów: „jako słudzy onego kościoła powinni będą wszelaką pilność w tém mieć, jakoby chwała Boża ustawiczna w onym kościele nie ustawała, a za nas i za wszystkie chrześcijaństwo modły działane były.“ Tak urządzonemu miastu Stefan Batory dnia 23 listopada r. 1576 nadal prawo magdeburskie, oraz herb wyobrażający lwa za kratą, a król August IIgi dodał proboszczowi dnia 9 grudnia 1698 roku, na prośbę księdza Jerzego Liskowskiego, 2 włóki gruntu. Odtąd już Przerośla zwać się zaczęła Przerośl. Gdy dawny kościół od starości zrujnował się, roku 1825 kosztem skarbu i parafjan wystawiony został nowy z drzewa, za summę rs. 2040. Miasto to liczy domów 198, ludności zaś 1887; w téj liczbie żydów 1131. Gdy trakt przechodził z Grodna do Królewca przez Raczki, Bakałarzewo, Filipów i Przerośl, wówczas wszystkie te cztery miasta były handlowne, zwłaszcza Raczki, do wzniesienia i wzbogacenia których wielce się przykładał Pac; lecz obecnie mała część chrześcijan trudni się rolnictwem, żydzi zaś przemyślają przemycaniem towarów z Prus. Przed r. 1795 cztery to miasta należały do powiatu grodzieńskiego województwa trockiego.
Przejrzawszy wsie i miasta Podlasian i Rusinów, przypatrzmy się teraz ich życiu i obyczajom. Podlasianie tutejsi, jak w ubiorze i mowie, tak i w obyczajach nie wiele się różnią od Mazurów; szlachta czynszowa nosi kapotę najczęściéj zielonego koloru, włościanie zaś przenoszą kolor granatowy lub jasno-szary; na nogach buty noszą. Wesołość, śpiew, taniec i zbieranie się na jarmarki, częsta pijatyka, a obok togo wszystkiego pobożność niezmyślona, są nieodstępnemi przymiotami Podlasian. Mieszkańcy części północnéj, wśród lasów osiedli, zowią się Puszczakami, i są zręczni do defraudacji drzewa lub towarów, tak jak Mazury.
Związki małżeńskie rozpoczyna swat, zwany tu dziewosłębem, który udaje się do rodziców oblubienicy z zapytaniem, czy się zgodzą oddać swą córkę za rajonego przezeń chłopka; a gdy otrzyma zadawalniającą odpowiedź, powtórnie, zwykle we czwartek, przybywa z konkurentem i wódką do domu oblubienicy, gdzie, po uczęstowaniu całéj drużyny, odbywają się zaręczyny, po których w następną zaraz niedzielę wychodzą zapowiedzie kościelne.
Po drugiéj zapowiedzi wybierają się drużby i druchny oraz swachna.
W przeddzień ślubu, zwykle w sobotę, zapraszają się sąsiedzi do domu narzeczonéj do wicia wianeczka, gdzie zasiadają około stołu nakrytego, na którym stoi korowaj czyli placek pszenny w kalinę i różne ozdoby z ciasta przybrany, oraz krupnikiem i wódką obstawiony. Zaczyna się tedy uczta, w czasie któréj weselnicy śpiewają:
„Zażądała Marysienka
Kalinowego wianusieienka,
I posłała matuleńkę
Za Dunaj po kalinienkę.
Matuleńka przyjeżdżaje,
Czerwona kalina ugaszaje,
Ty kalina, ty malina,
Czemużeś taka nierodliwa,
Mojéj córeńce na wianeczek
Do kościółeczka na raneczek?
Jam kalina jest rodliwa,
Twoja córeńka nieszczęśliwa.“
Piosnka ta powtarza się dla każdéj osoby z rodziny narzeczonéj ze zmianą w wierszu trzecim: „I posłała ojczuleńka lub bratuleńka i t. d.“ Gdy już dla wszystkich osób odśpiewa się, wówczas zwrotka do narzeczonego następuje:
„Zarządała Marysieńka
Kalinowego wianusieńka,
I posłała Stasiuleńka
Za Dunaj po kalinieńkę,
Stasiulenek przyjeżdżaje
Czerwona kalina zakwitaje.
Ty kalina, ty malina,
Czsemużeś taka jest rodliwa,
Mojéj Marysieńce na wianeczek
Do kościołeńka na raneczek?
Jam kalina jest rodliwa,
Twoja Marysieńka jest szczęśliwa.“
W dzień ślubu, znowu wszyscy godownicy zebrani do domu rodziców narzeczonéj, okalają takiż stół i po uczęstowaniu się wzajemném, wstają; wówczas dziewosłąb bierze narzeczonę za rękę prawą, starszy drużba zaś za lewą i tak obchodzą stół czyli korowaj, przyklękając na rogach; poczém śpiewają:
„Czas, Marysiu, czas,
Godzina już, żebyś
Pana ojca przeprosiła,
Czołem w ziemię uderzyła,
Swoje przyjaciele pocieszyła,
Najświętszéj Panny nie zasmuciła.“
Po téj ceremonji dziewosłąb nuci:
„Hej! Siadaj, siadaj moje kochanie,
Nic już nie pomoże twoje płakanie;
Nic nie nada, nie pomoże szlochanie:
Stoją w wozie konie pozakładane.“
Na tę zwrotkę narzeczona odpowiada nucąc:
„Nie będę jeszcze siadała,
Bom panu ojcu nie dziękowała,
Dziękuję ci, panie ojcze,
Wychowałeś mnie jako dziecię;
Trosk mieć nie będziesz,
Gdy mnie pozbędziesz.“
To samo narzeczona śpiewa do matki, poczém całe grono udaje się do kościoła z grajkiem, który przez całą drogę siedząc na wozie skrzypi przy towarzyszeniu bębenka. Po ślubie godownicy udają się po drodze do najbliższéj gospody, w któréj stanąwszy pan młody z dziewosłębem naprzemian wyśpiewują:
„Pytam cię, starszy swacie,
Gdzie gospodę dla nas macie?
— Mamy, mamy upewnioną,
Gdzie pannę młodą ustrojoną
Za stolikiem posadzono,
Miodem i winem upojono.“
Po uraczeniu się, w miejsce miodu i wina, wódką lub arakiem z wodą gorącą (który-to trunek zowie się u jednych herbatą, u drugich zaś ponczem), cały orszak jedzie do domu rodziców panny młodéj na obiad, po którym przeprowadzaj się do domu pana młodego, gdzie suta wieczerza z korowajem, na ich przybycie zastawioną bywa. Tu już pierwsze miejsca u stołu zajmują nowożeńcy, obok nich drużby i druchny, za któremi siadają goście zaproszeni.
Pod koniec wieczerzy odbywają się oczepiny, którym przyśpiewują:
„Mój wianeczku lawendowy,
Zdejmują cię z mojéj głowy;
Zdejmują cię gospodarze,
Śliczni, piękni, jak szafarze.
Zdejmują cię gospodynie,
Śliczne, piękne jak lilije.
Rozpletli koski,
Na moje slozki.
Pomaleńku rozplatajcie,
Mnie główeńki nie targajcie,
Czemużeś mnie, matuleńku, za mąż wydała,
Kiedym jeszcze w gospodarce nie wyrozumiała?
Latkaś moje utraciła,
Jam rozkoszy nie użyła,
Matulu moja.“
Po trzydniowéj zwykle zabawie, gody małżeński się kończą.
Pogrzeb zmarłego, jeśli był zamożnym i familja jego nie szczędzi wódki, przedłuża się do dni 3ch, podczas których śpiewają się pieśni nabożne; jeśli zaś zmarły Puszczak był biednym, to wieś cała odprowadza zwłoki jego za wieś do pierwszego krzyża lub figury i powraca do swych domów; krewni zaś lub przyjaciele odwożą nieboszczyka na wieczny spoczynek na cmentarz.
Niektórzy z Puszczaków utrzymują, że dla ulżenia duszy cierpiącéj zmarłego, sąsiedzi pozostali koniecznie dobrze pić muszą i dlatego powszechnie nie żałują, podług możności, wódki przy obchodzie pogrzebowym.
Odmienny jest nieco obraz życia Rusinów, którzy mieszkając wśród ogromnych dziś jeszcze obszarów leśnych dawnéj puszczy grodzieńskiéj, w oddaleniu od drogi bitéj warszawsko-kowieńskiej i od miast przy niéj położonych, a tém samém od rzeczywistych objawów życia stałych tego kraju mieszkańców, dotąd zachowali właściwą swym przodkom ponurość i dlatego, czy to w objawach wesołości ducha czyli téż smutku, zawsze swój wyraz i piosnkę nastrajają na nutę żałośną. Rolnictwo dla Rusina jest przemysłem postępowym z potrzeby wynikłym, lecz smolarstwo, dziegciarstwo i kłusownictwo stanowią właściwe tego ludu zatrudnienie z zamiłowania dziedzicznego wynikające; dla tych trzech rodzajów przemysłu, zwłaszcza dla polowania, chętnie narażają się na trudy i bezsenne nocy. Sposób jeżdżenia jest tu narodowy: nie zaprzęgają koni w brykę i w dyszel, lecz najczęściéj pojedyńczo w hołoble i duhę czyli kabłąk; jeśli zaś kto chce jechać parą koni, co bardzo rzadko trafia się widzieć, przyprzęga drugiego konia za hołoblami. Ztądto drogi tutejsze są wązkie i dla polskich bryk lub powozów bardzo trudne do przebycia. W miejsce bryki, używają tu zwyczajnego wozu lub kałamaszki.
Mężczyźni noszą sukmanę z samodziału siwego za kolana napół łokcia długą, w kształcie surduta zszytą: klapy kieszeniowe z przodu i z tyłu i mankiety u rękawów obszyte są czarną bawełnianą tasiemką, z takiéjże tasiemki 12 pętlic przy guzach z czarnéj kości, po obu stronach piersi, po 6 w rząd przyszytych i zawieszonych, dopełniają zwierzchni ubiór. Spodnie z takiegoż sukna jak i sukmana na łapcie łykowe wyłożone; furażerka z sukna czarnego z daszkiem lakierowanym. Zimową porą na ten ubiór wkładają płaszcz samodziałowy z peleryną.
Kobiety mają spódnice z płócienka konopnego różno-kolorowego, w szerokie pasy podłużne; zimą noszą takież wełniane. Z wierzchu przywdziewają przyjaciółkę, tojest sukmankę z samodziału siwego, nakształt kozakiny fałdowaną i zaopatrzoną w troczek czyli pasek z tegoż sukna, czarną tasiemką oblamowany, którym się spinają dla nadania sobie wdzięczniejszéj talji. Zamożniejsze noszą przyjaciółkę z sukna cieńkiego. Tak dziewczęta jak i mężatki pokrywają głowę chustką wielką wełnianą kolorową, układając ją w kształcie zawoju; na nogach pończochy białe, latem niciane, zimą wełniane i trzewiki skórzane płytkie bez obcasów.
Chociaż Rusini są mniéj zamożni od Mazurów i Podlasian, gody jednakże małżeńskie odbywają się tu z niemniejszą okazałością i hojnością. Młodzieniec upatrzywszy dla siebie lubą dziewczynę, przybiera śmiałego i wymownego swańkę, tojest swata, pod przewodnictwem którego wchodzi do domu rodziców oblubienicy, przynosząc z sobą baryłkę kilkogarncową wódki, spory bochen chleba i miseczkę soli, oraz obrus. Na takie odwiedziny przybywają zarazem ciekawi najbliżsi sąsiedzi. Po przywitaniu słowem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,“ swańka rozwija swój dar wymowy przed rodzicami dziewoi, nie szczędząc pochwał dla protegowanego przez się konkurenta, który tymczasem ustawiwszy na stole obrusem pokrytym baryłkę z wódką, chleb i sól, siada za stołem i oparłszy głowę na dłoniach, w głębokiém milczeniu oczekuje swego błogiego losu i drapiąc się niekiedy w głowę, swą niecierpliwość i tłumiący się w sercu ogień miłości hamuje. Gdy już śwańka trafi do przekonania rodziców i uzyszcze ich słowo przyzwalające wyjść córce za swatanego młodzieńca, wówczas ci prowadzą ją za ręce przed zniecierpliwionego konkurenta, zapytując go: „każe bratku ty chotieł naszu doczku za żonu?“ który odpowiada: „tak“ ; poczém rodzice mówiąc: „Boh z wami!“ sadzą córkę przy nim. Wówczas młodzian wkłada na palec oblubienicy obrączkę i następnie częstuje wszystkich swą wódką i chlebem; przyczém śpiewy słyszeć się dają. Gdy baryłka wypróżni się, narzeczona napełnia ją pszenicą lub żytem i pokrywszy białą serwetą, porzuca z wierzchu kilka gałązek ruty zielonéj; co wszystko służy na wynagrodzenie swańce za jego pośrednictwo.
W czasie ogłaszania zapowiedzi kościelnych, narzeczona z domowemi zatrudnia się wyrabianiem pasków z wełny kolorowéj na łokieć długich i kawałków płótna na łokci dwa długich; co wszystko ma posłużyć za podarunki dla drużb, druchn i muzykanta; nadto przyrządza się mnóstwo gąsek czyli kukiełek z mąki gryczanéj do rozdania dzieciom wiejskim przy wyjeździe z domu do ślubu. W przeddzień ślubu, narzeczona własną ręką przysposabia z mąki żytnéj razowéj korowaj czyli bochen chleba, półtora łokcia średnicy mający, ubierając go z wierzchu ciastem pszenném w kształcie kwiatów i aniołków.
W dzień ślubu, rano, narzeczona w obecności trzech drużb i zgromadzonych na piecu ciekawych dzieci wiejskich, zasiada na dzieży chlebnéj do uczesania swych włosów, i gdy je rozpuści, każdy z drużb obecnych po kolei pociąga po kilkakrotnie po włosach szczotką w kształcie pędzla mularskiego zrobioną; poczém ostatni drużba rzuca szybko szczotkę na piec pomiędzy dzieci, które podnoszą krzyk wrzaskliwy, za co narzeczona wdzięcznie się uśmiecha figlarnemu drużbie, gdyż ten krzyk jest przepowiednią błogiego pożycia w zamierzoném małżeństwie, a następnie powstawszy z dzieży, sama już splata rozczesane włosy w warkocz i okręca go na około głowy, którą nakrywa dużą chustką wełnianą ponsową w guście wschodnim, układając końce z przodu w węzeł i ten rutą ubiera: resztę zaś tualety swéj dopełnia zwykłém świąteczném ubraniem.
Około godziny jedenastéj przed południem wszyscy godownicy zbierają się na dziedziniec domu narzeczonéj, w gronie których poznać można narzeczonego i drużby po wstążeczkach czerwonych u czapek lub kapeluszy przypiętych, na przywitanie których wychodzą na próg domu rodzice narzeczonéj z orszakiem domowników, trzymając miskę w ręku i po wpuszczeniu do domu swego wszystkich kobiet, zamykają drzwi przed sobą i stojących przed niemi na dziedzińcu mężczyzn zapytują: „kto tam jest? pocożeście tu przybyli? czy chcecie co utargować? — żadnego towaru tu dla was nie ma; jest tylko jeden towar, ale kupca na niego tylko co nie słychać.“ Na które pytania mężczyźni odpowiadają: „przybyliśmy tutaj z waszym młodzianem, z którym dziś bawić się będziem; chcemy zobaczyć pannę młodą i do kościoła ją zawieść: wpuśćcie nas, damy na wódkę i wódki, bo ją młodzian ma z sobą“ Po takiéj rozmowie drzwi domu roztwierają się i każdy wchodzący kładzie na miskę kilkanaście groszy, narzeczony zaś w trójnasób więcéj i nadto funduje garniec wódki, bo w przeciwnym razie, jeśli jest nie tak hojnym, narzeczonéj rychło nie obaczy.
Po krótkiéj zabawie, cały orszak weselny rozsiadłszy na jednokonnych kałamaszkach i wozach, długim szeregiem udaje się do kościoła; siedzące na przednich wozach dziewczęta rzucają z pod siebie na drogę garstki słomy lub siana, a któréj dziewczyny w ślad idąca furmanka przez tę słomę lub siano przejedzie, ta niezawodnie w ciągu roku za mąż wyjdzie. Wiedzieć bowiem należy, że Rusini mają wiele zabobonów i wiarę do nich przywiązują.
W kościele, przed stopniami ołtarza, u którego ślub ma być zawarty, rozścieła się ręcznik lub serweta i kładnie się chleb z solą do poświęcenia; nim zaś kapłan z zakrystji wyjdzie, tłum ludu, a najbardziéj dziewczęta za parą młodych, cisną się ku ołtarzowi; wówczas narzeczona nogami podciąga rozesłaną serwetę do jakiéjbądź stojącéj opodal dziewczyny i jeśli to jéj się uda dokonać przed przyjściem do ołtarza kapłana, niezawodnie ta szczęśliwa dziewczyna w tymże roku pójdzie za mąż.
Po ślubie, podobnie jak na Podlasiu, bywa w karczmie najbliższéj śniadanie, a następnie w domu państwa młodych suta uczta przy brzmieniu muzyki przez jednego skrzypka, oraz przy wspólnych śpiewach; lecz przed tą ostatnią ucztą, obje młodzi pozostawiwszy gości w swym domu, chodzą po wsi od domu do domu zapraszać na wesele, przyczém zbierają od zaproszonych po kilka groszy na czepiec, którego gdy tutejsze kobiety nigdy nie noszą, fundusz więc ten obraca się na wódkę. Za stołem biesiadniczym pierwsze miejsca zajmują kobiety, przed któremi leży ogromny korowaj, daléj stoją przed mężczyznami misy z rozmaitemi polewkami i wódką. Hulatyka rzadko się przeciąga do trzech dni.
Pogrzeb zmarłego odbywa się skromnie. Krewni i przyjaciele odprowadzają zwłoki za wieś do najbliższego krzyża, zkąd, po odśpiewaniu pieśni pobożnych, wszyscy powracają do domów, poruczając jednemu mężczyźnie odwiezienie zwłok do kościoła i cmentarz.
Mowa Rusinów jest dwojaka: z urzędnikami i klassą wyższą od włościan mówią czysto po polsku; pomiędzy sobą zaś po rusku z mieszaniną; wyrazów litewskich.
Oto są próbki ich mowy polskiéj i ruskiéj, oraz poezji narodowéj:
Śpiew żniwiarzy.
Dożali żytka do odłogu,
Podziękujem Panu Bogu.
To plon niesiem.
Dziękuję wam moje dziateczki,
Co pozbierali w polu kłoseczki.
Plon niesiem.
Uchylaj panie cisowe wrota,
Niesiem wianeczek z szczerego złota.
Plon niesiem.
A nasz wianeczek jedwabiem wity,
Nie wykupisz pan za talar bity.
Plon niesiem.
Nie żałuj panie białego séra,
Da tobie Pan Bóg pięknego syna.
Plon niesiem.
Nie żałuj panie swego konia,
Szlij po muzyki choć do Krakowa.
Plon niesiem.
Nie żałuj panie siwego źrebca,
Szlij po muzyki choć do Królewca.
Plon niesiem.
A nasza pani nierada gościom
Schowała się z jegomością.
Plon niesiem.
A u jelenia szerokie kopyta,
U naszego pana trzysta kóp żyta.
Plon niesiem.
Da u jelenia szerokie ucho,
U naszego pana wielkie brucho.
Plon niesiem.
To na jeziorze ryba, okónki,
A nasza pani lubi ogórki.
Plon i t. d.
A nasza pani w wielkim kłopocie,
Powywieszała garnki na płocie.
Plon i t. d.
Nasza pani chodzi po drodze,
U niéj trzewiczki złote na nodze.
A nasza pani w czerwonéj szubie
Kukiełki gniecie i w nosie dłubie.
Dziękujem panu za politykę,
Za garniec wódki i za muzykę.
Dożęli żytka, dożniemy i jarki.
Nie żałuj pani piwa i gorzałki.
A w ogródeńku czerwone kwiatki,
U naszego pana są piękne dziatki.
A na jeziorze rybeńka, leszcze,
A nasza pani rączkami płeszcze.
A no podwórku kawałek osi,
A pan u pani pięknie prosi,
Aby nas dobrze obdarowała
I już do domu odesłała.
Jak z początku, tak i daléj, po każdych dwóch wierszach powtarzają: Plon niesiem.
Śpiew weselny
… Ty swaciejku, bałamuciejku, czom ty łhał?
Mnie mołodzieńku prawdeńku nie skazał;
Ty kazał siem wałomo, siem karomo,
A jak ja pryszła, odnoho znaszła bez rahomo.
Ty swaciejku, bałamuciejku, czom ty łhał?
Mnie mołodzieńku prawdeńku nie skazał;
Ty kazał siem swiernomo
A jak ja pryszła, odnoho znaszła bez wuhłomo.
Najechało hościku pełny dwor,
Aj! zaznaj, poznaj, kotory twoj?
— Szto u zieleni, szto u czerwieni, to nie mój,
Szto u siweńku na woroneńku, to to moj.
Najechało hościku pełny dwor,
Aj! zaznaj, poznaj, kotory twoj?
— Szto u zieleni, szto u czerwieni, to nie moj,
Szto za stolikom i z paholikom, to to moj.
Kazali: swat bohaty
A znowu swat harbaty,
Na harbie wierba rościć,
Na wierbie sowa siedzieć.
Kazali: swat pan, pan,
Na niom sołomeń żupan.
Łukom opierezałsia,
Za szlachcica pisałsia.
A nohawicy z kostrycy,
A rukawicy to z mietlicy,
Kazali: swat chorosz,
U jeho dolhi nos,
Dajcie jemu kul konopiel,
Niechaj on kluje jak wieorbiej.“
Jeszcze przytoczym tu dumkę, która jest poetyczniejszą od tych dwóch śpiewów.
„Piejcie ludzie hareleńku 5, a wy, husi 6 wodu,
Polecicie biełe husi aż do maho rodu 7.
Nie każecie 8 biełe husi, szto ja tu horuju 9,
Da skażecie biełe husi, szto ja tu panuju.
Jak budziecie biełe husi prawdeńku kazaci,
To budzie rodzimeńka 10 w hości nie bywaci.
Wyrwu ja rożyk wietku 11 i puszczu na wodu,
Płyni, płyni rożyk wietka aż do maho rodu.
Płyła, płyła rożyk wietka i pry bregu stała,
Pryszła maci wodu braci, kwietki poznawaci.
Czy tu moja doczuleńka 12 try leci chworeła 13?
Czemu twoja rożyk wietka da w wodzie zblednieła?
—Nie chworeła, maluteńku, ni dnia ni hodziny,
Popała sa złomu mużu niewiernéj drużyny.
Utopiła, matuleńku, jak konople w wodu,
Nie tak menia 14 mołoduju, jak maju urodu.“
Za ziemiami podlaską i ruską, od rzeki Czarnéj Hańczy rozpoczyna się dzisiejsza Litwa, w któréj pomiędzy pierwiastkowymi osiedleńcami znajdziemy późniejszych przybyszów: Mazurów, Tatarów, Filiponów, Prusów i Niemców.
- Pan Mikucki St., uczony badacz narodu i języka litewskiego, twierdzi, że Jaćwingi, Jatiwingi, tojest ludzie uzbrojeni sulicami (jatis, jetis), należeli do Letów czyli Litwinów, (patrz Nr. 119 Gazety Codziennéj z r. 1856) Stryjkowski Maciéj na karcie 181 w x. 6 powiedział „A Jadźwingowie pobratymcy litewscy jednegoż z Litwą języka i tychże obyczajów i nabożeństwa pogańskiego byli.“[↩]
- Lipsk istnieje od roku 1006; obszerniejszy opis tego miasta z wymienieniem wszystkich ważniejszych przywilejów, podaliśmy w Numerze 163 Gazety Codziennéj 1856 r.[↩]
- Łabno pochodzi od łabas lub łabs—dobry, Waserale od wasaras—lato, Durgan od tur—gana —mają dosyć, Warniszki od warna—wrona i t. d.[↩]
- Za Augusta IIgo, dnia 9 listopada 1703 r. ustanowione tu zostały targi tygodniowe, za księstwa zaś warszawskiego dozwolono 6 jarmarków do roku. Pac założył tu w roku 1822 fabrykę obrusów i serwet, która do roku 1830 istniała.[↩]
- Gorzałka.[↩]
- Gęsi.[↩]
- Rodzina.[↩]
- Mówcie.[↩]
- Biedzę się.[↩]
- Rodzicielka.[↩]
- Gałązka róż.[↩]
- Córeczka.[↩]
- Chorowała.[↩]
- Mnie.[↩]