Szaki, Kidule, Szyłgale, Słowiki. – Zamek Sudarga. – Kajmele. – Zamek księcia Henryka bawarskiego, strzeżony przez białą dziewicę. – Giełgudyszki, Pokalniszki, Błogosławieństwo, Ponikie i Iłgów, Światoszyn, Wilkija, Junigeda lub Junda twierdza litewska. – Poniemoń Fergisa, Sapieżyszki, Dziewagoła, Altoniszki i Rogliszki miejsca bogom poświęcone. – Puszcza Dołhikut i Marwa.
W dawném księstwie żmudzkiém, w puszczy jurborgskiéj, w początkach chrześcijaństwa w tym kraju, nad rzeczką Cesarką, powstaly Szaki, osada od szakej (gałęzie) tak nazwana, którą już w roku 1352 pustoszył w. mistrz Krzyżaków Winryk Kniprode. Że zaś to miejsce, pod względem strategicznym, ważnym było punktem, to téż po zajęciu Żmudzi, w roku następnym, tojest 1405, marszałek krzyżacki zbudował tu warownię drewnianą, któréj dziś już śladu nie widać. Około r. 1748 zbudowano tu kościół pod wezwaniem ś. Krzyża, który był filją parafji giełgudyskiéj i już roku 1801 wyniesiony został na parafjalny. Michał książe Czartoryski kanclerz w. ks. lit. z żoną Eleonorą z Waldsztejnów, udzieliwszy dnia 5 kwietnia 1765 roka, przywiéj żydom na osiedlenie się i trzymanie szynków w Szakach, usiłowali tę wieś podnieść na miasto; jednakże późniéj, a mianowicie dnia 7 września 1776 r. otrzymała ta osada od króla Stanisława Augusta przywiléj na prawo magdeburskie. Miasto to należy dziś do spadkobierców barona Gustawa Keudla właściciela Giełgudyszek, ma domów murowanych 11, drewnianych 118, oraz ludności 2345 głów; w téj liczbie Niemców 182 i żydów 2016. Zamierzone jest urządzenie drogi bitéj z Szak do Władysławowa w jednę, i do Jurborga w drugą stronę, przez co miasto zyskałoby na handłu i swym wzroście.
Ztąd na północo-wschodzie, przy trakcie wspomnionym, wprost Jurborga nad Niemnem, leży folwark Kidule barona Offenberga. Miejsce to jest historyczném z dwóch względów: raz, że posiadało, niegdyś zamek litewski, którego śladu dziś nie ma; powtóre, że we dworze tutejszym Fryderyk Wilhelm III, król pruski, zwyciężony przez Francuzów, aż do zawarcia w dniu 9 lipca 1807 roku traktatu tylżyckiego przebywał. Tu król w pokoiku od północy zasiadłszy u okna, przypatrywał się przez całe dni biegowi wód Niemna i płynącym po nim statkom, oraz rozkosznie położonemu na wzgórzu za rzeką starożytnemu Jurborgowi; tu naradzał się względem poprawienia swéj niedoli z cesarzem Alexandrem I, ktory tu wreszcie przechadzając się po parku, dostrzegłszy dwie czeremchy blizko siebie rosnące, przez przełupanie jednéj z nich, pokrzyżował je na długie lata, bo rosnąc wspólnie dopiero w roku 1848, obie pod ciosem siekiery swe życie skończyly.
Gdy Kidule darowane zostały, z pozostałéj części téj ekonomji utworzono gminę Szyłgale, od wsi na granicy pruskiéj położonéj tak zwaną. Szyłgale składa się z dwóch wyrazów sziłas—bór i gałas—koniec, po polsku koniec boru. W téj wsi zwraca szczególną na się uwagę dobrze zagospodarowana i zabudowana kolonja Józ. Pawłowskiego. Praca uczciwa i przezorność uczyniły go rychło zamożnym, siał bowiem sam len i skupował u sąsiadów siemię, dosyć często przytém pożyczał kmiotkom pieniędzy, za które odbierał lnem i siemieniem swoją należność; potém cały zebrany zapas ładował na statki i Niemnem spławiał za granicę, gdzie pobierał pewne zyski. Skutkiem takiéj zabiegłości i umiejętnego prowadzenia handlu, stał się panem, bo już od Tyszkiewiczów kupił za rs. 25,000 dobra Kajmele nad Niemnem położone, a jeszcze jest w możności dwakroć większą majętność ziemską nabyć. Radzilibyśmy przeto tym wszystkim naszym obywatelom, których fortuna ojcowska ciągle się zmniejsza, nauczyć się u niego gospodarstwa wiejskiego i handlu, a przytém umiarkowania w wydatkach i rozsądnéj oszczędności.
O parę wiorst od Szyłgal ku północy, także nad samą pruską granicą, leży wieś kościelna Słowiki, w któréj kościół z drzewa na wysokiéj górze, pod wezwaniem N. Marji Panny Szkaplerznéj został zbudowany r. 1754, kosztem także owych książąt Czartoryskich. Świątynia ta stóp 60 długa i 33 szeroka, pierwiastkowo była filją parafji jurborskiéj; lecz już na mocy umowy w dniu 28 lipca 1774 r. pomiędzy księdzem Józefem Nementowskim kanonikiem smoleńskim, proboszczem jurborskim, a księdzem Andrzejem Maćkiewiczem, pisarzem apostolskim, komendarzem słowickim i ks. Jakóbem Janczewskim komendarzem jansborskim (sudarskim) zawartéj, odstąpione zostały tym dwóm ostatnim wszystkie dochody kościelne, i tym sposobem kościół słowicki stał się niby parafjalnym, za co oba komendarze na znak zwierzchności plebańskiéj nad temi kościołami, obowiązli się uiszczać proboszczowi jarborskiemu po 20 talarów bitych corocznie w dzień ś. Trójcy. Po zakreśleniu linji demarkacyjnéj pomiędzy państwem rossyjskiém a królestwem pruskiém, kościół słowicki r. 1795 z zarządzenia rządu pruskiego erygowany został na kościół parafialny, lecz beneficjum przyznano r. 1840 i wówczas ksiądz Rafał Olechnowicz otrzymał tytuł pierwszego proboszcza słowickiego. Poświęcenie tego kościoła pod wezwaniem św. Anny dopełnione zostało dnia 24go września 1840 roku przez księdza Pawła Straszyńskiego, biskupa dyecezji augustowskiéj. Słowiki swém położeniem uroczém niepospolity krajobraz stanowią.
W samym rogu północno-zachodnim gubernji augustowskiéj i powiatu marjampolskiego, tam gdzie dziś leży miasto Sudargi od Jana księcia Radziwiłła wojewody nowogrodzkiego i starosty jansborskiego, Jansborg przez czas pewien nazywane 1, na wyniosłéj górze nad Niemnem w wieku XIV istniał zamek litewski, od Sudargasa 2**) , wodza litewskiego przeciwko Krzyżakom, jego imieniem namianowany. Wspaniały i uroczy jest widok z téj góry zamkowej na Niemen i krajobraz zaniemeński od północy, na Smolniki i dalsze okolice pruskie od zachodu, na miasto Sudargi i żyzne grunta nadniemeńskie od południa i wschodu. Miasteczko tutejsze jest niewielkie, ma domów drewnianych tylko 42 i mieszkańców 693; w téj liczbie żydów 628 i niemców 42 głów. Leżąc na ustroniu od wielkich traktów, nakazuje trudnić się głównie rolnictwem; lecz gdy żydzi nie mają zamiłowania do takiego uczciwego i mozolnego przemysłu, to téż trudnią się przemycaniem towarów z Prus na własną zgubę.
Kościół w Sudargach pod wezwaniem ś. Jana Chrzciciela patrona Żmudzi 3 kosztem starosty Kidulskiego wystawiony i r. 1748 wyreparowany, jak już wyżéj nadmieniono, pierwotnie był filją kościoła jurborskiego i dopiero za rządu pruskiego wyniesiony został na parafjalny.
Blisko Kidul na stronie wschodniéj leży wieś kościelna Kajmele. Dobra te w wieku XVII należlały do Hieronima Kryszpina pisarza i podskarbiego w. ks. lit., dziedzica na Radwaniu, dworzanina Władysława IV, który dowodził chorągwią ussarską pod Mohilowem i na Żmudzi. Ten wystawił w Kajmelach r. 1685 pałac murowany i kościół takiż pod wezwaniem ś. Michała Archanioła. Roku 1737 — 1739 mieszkał w tym pałacu ks. Jozafat Mikołaj Karp biskup żmudzki, w którego familji te dobra w spadkowém posiadaniu po Kryszpinach pozostawały; po śmierci jego, zwłoki złożone zostały w grobie familijnym pod tutejszym kościołem urządzonym. Po Karpiach dobra te wraz z innemi przeszły na własność Tyszkiewiczów, od których nabył je wzmiankowany wyżéj Pawłowski. Dawniejszy właściciel zbudował tu r. 1839 nowy kościół z drzewa na podmurowaniu, do którego zostało przeniesione nabożeństwo parafjalne z kościoła starego. Pałac zaś stary przez Pawłowskiego teraźniejszego właściciela dóbr zburzony został i tylko pozostałe fundamenta świadczą dziś o wielkości i wspaniałości gmachu na mieszkanie magnatów przeznaczonego; między gruzami téj budowli znajdują się jeszcze kafle od pieców z herbem i literami Kryszpina: H. H. K. P. Z. L. (Hieronim hrabia Kriszpin pisarz (podskarbi) ziemi litewskiéj).
Z Kidul ponad Niemnem w górę postępując, o mil przeszło dwie, obaczymy wieś kościelną Giełgudyszki, pod którą jest góra zamkowa, zwana przez Krzyżaków Bajerburg, po polsku górą lub twierdzą Bawara. Zamek ten zbudowany był za czasów Gedymina r. 1337 przez Henryka księcia bawarskiego, który z wielką siłą zbrojną szedł na pomoc Krzyżakom wojującym przeciwko Litwinom. Głębokie parowy odgraniczające tę wyniosłość nad Niemnem panującą od niezmierzonéj okiem równiny, dokładnie wskazują granice dawnéj warowni. Od strony rzeki dostrzegać się dają ślady portu, połączonego niegdyś z parowami wodą napełnionemi, z którego wejście do zamku urządzone było po mostach spuszczanych. Port ten służył Krzyżakom wracającym z wycieczek na Niemnie przedsięwziętych do ukrycia statków. Gruzy dawnych murów świadczą o materyałach, z jakich budowle zamkowe wzniesione były. Zamek ten stanowił jedno z główniejszych schronień rycerzy po téj stronie Niemna wojujących z Litwinami i dla ich wygody, mieścił w swym obrębie kościół, oraz rezydencję arcybiskupa (?). Niedługo wszakże sława tego zamku trwała, bo gdzie opanują namiętności, tam duch upada i męztwo ze sławą nikną. Właśnie wówczas Krzyżacy już zapominali o swém powołaniu i w miejsce brewjarza lub krzyża, z puharem w ręku w rozpuście służyli mamonie i szatanowi. Załoga zamku bawarskiego ostatecznie składała się z 40 tylko rycerzy, którym wielki mistrz polecił, aby dobrym przykładem, moralnością i bogobojnością, oraz słowem zbawienném zachęcali bałwochwalczych Litwinów do przyjęcia wiary Chrystusa. Lecz oni wojując mieczem i ogniem, gdy podczas jednéj wycieczki na Litwę, ujrzeli nadobną dziewicę, porwali ją z domu rodzicielskiego i zaprowadziwszy do zamku, tam prośbami, łudzącemi obietnicami, a nawet i pogróżkami starali się ją przejednać. Usiłowali bezskutecznie, bo dziewica w cnocie wychowana, mężnie się stawiła rycerzom i wyrzucając im zniewieściałość oraz zepsucie, budziła do nawrócenia się i groziła, że jeśli jéj przestróg nie usłuchają, rychło zgubę na siebie ściągną. Proroctwo dziewicy litewskiéj zjiściło się: gdy bowiem wszyscy rycerze zebrali się raz w zamku, ziemia się rozstąpiła i pochłonęła zamek wraz z jego mieszkańcami. Dziewicę takiż los spotkał, lecz wyłączona z ofiar śmierci, została aniołem stróżem tego nieszczęsnego miejsca i często się pokazywała ciekawym mieszkańcom okolicy w postaci nadobnéj Litwinki w bieli ubranéj i ztądto lud zowie ją białą dziewicą. Udzielone jéj przymioty anioła stróża popiera zdarzenie, które przed laty kilkadziesiąt miało mieć miejsce. Dziecię małe chodząc samotnie po górze zamkowéj, wpadło w jednę przepaść, jakich podówczas było jeszcze kilka; były to bowiem lochy czyli chody podziemne z zamku ku Niemnowi i w przeciwną stronę skierowane, przeznaczone do wycieczek załogi. Stroskani rodzice po utracie dziecięcia, chcąc znaleźć pociechę w religji, udali się do kościoła i dawszy kapłanowi na mszę ś., gorąco do Boga się modlili za duszę dziecięcia. Po nabożeństwie, gdy żal i miłość rodzicielska zaprowadziły ich na górę zamkową, także oboje zdumieni zostali, gdy spostrzegli białą dziewicę trzymającą na ręku ich dziecię wcale nie uszkodzone. Jaka była ich radość wówczas, każdy ojciec i matka przedstawić to sobie potrafią. Ująwszy dziecię na swe ręce, oboje rodzice chcieli serdecznie podziękować wybawicielce, lecz nim się nacieszyli pieszczotami dziecięcia, już dziewica znikła i tylko błogosławieństwo uradowanych doścignąć ją mogło w ukrytym od oczu ludzkich świecie.
Zamek bawarski, o którym mowa, rzeczywiście leżał wprost zamku Christmemel, po prawéj stronie Niemna przez Karola Beffarta w. mistrza Krzyżaków r. 1313 zbudowanego i od Litwinów Skirstymoniem nazwanego, chociaż Baliński i Narbutt 4, nieznający tutejszéj miejscowości, chcą uczynić mylném świadectwo Voigta o położeniu téj warowni. My jednak obstajemy za kronikarzem pruskim, bo nietylko miejscowość i gruzy, ale nawet podanie ludu go wspierają.
Gielgudyszki, jak samo nazwisko przekonywa, były pierwotną własnością w wieku XVII Giełgudów, którzy po prawéj stronie Niemna posiadali daleko większą od téj majętność 5. Następnie przeszły na własność ks. Czartoryskich i wzmiankowana wyżéj Eleonora z Waldsztejnów Czartoryska podkanclerzyna fundowała tu roku 1789 kościół drewniany. Za rządu pruskiego stał się dziedzicem Giełgudyszek Teodor Keudell, po którym aż do naszych czasów gospodarował tu Gustaw baron Keudell, a po skonie tego dobra te przeszły w spadku na własność małoletnich dzieci. Baron Gustaw miał tę zasługę w kraju naszym, zwłaszcza na Litwie, że dał popęd do nowéj rutyny rolnictwa i do starannego chowu koni i bydła. O postępowém rolnictwie jego świadczyć może ta młodzież nasza, która pod jego kierunkiem i nadzorem w tych dobrach praktycznie kształciła się i to było największą zaletą Gustawa; że był wzorowy w tych dobrach chów bydła, dosyć nadmienić, iż fabryka jego serów na sposób szwajcarski i limburski przyrządzanych, produkowała rocznie za rs. 8000 i sery te ze swéj dobroci dotąd znane są w Warszawie; jego konie rass poprawnych corocznie popisywały się na wyścigach warszawskich.
Ztąd ku wschodowi, po nad Niemnem, ciągnęły się przedchrześcijańskie gaje święte, które się kończyły aż w Alexocie pod Kownem. Pełno tu było bóstw, świątyń i ołtarzów, dokąd lud pobożny dla oddania czci swym niewidomym opiekunom zgromadzał się. I tak w połowie drogi z Szak do Giełgudyszek, na stronie wschodniéj, leży wieś Perkuniszki, na któréj gruntach istniała świątynia Perkuna. Nad Niemnem, wyżéj Giełgudyszek, pomiędzy wsiami, które w języku ludu zwano Warangi i Łankieliszki, i przypominającemi podane przez Voigta i Wiganda Wajgi i Łankiszki, leży wieś Pakalniszki, co znaczy podgórze od wyrazu kalnas—góra, tak nazwana. Na téj górze miał niegdyś w starożytności rosnąć ogromny dąb poświęcony Perkunowi i Poklusowi, lecz gdy Żmudzini stygnąc w dawnéj wierze, chrzcili się 6 i bogów wyrzekali, wówczas piorun skruszył stojący od kilku wieków dąb, i w tém miejscu śmiały Żmudzin na karczowiskach leśnych wybudował chatkę, od któréj w późniejszym czasie rozszerzyła się wieś. Zwano ją pierwotnie Pokliszki, od bożka Poklusa, a potém przemianowano Pokalniszkami 7.
Wyżéj ztąd nad rzeką widzimy wieś kościelną Błogosławieństwo, tak zwaną od góry Błogosławionéj, na któréj stać miała kiedyś świątynia pogańska. Dobra te należały do pomienionych Kryszpinów, potomków Kryszpina Kirszensztejna, rycerza niemieckiego, za czasów Zygmunta-Augusta na Żmudzi osiadłego, od których przeszły w spadku do Karpiów upitskich, a następnie do Tyszkiewiczów. Dzisiejszy dziedzic Błogosławieństwa z lewéj i Czerwonego dworu z prawéj strony Niemna, Benedykt Tyszkiewicz, wydzierżawił pierwsze z tych dóbr za rs. 7000 wzmiankowanemu wyżéj Pawłowskiemu. Kościół tutejszy, pod wezwaniem Imienia Marji zbudowany został z drzewa na podmurowaniu w roku 1670, przez Hieronima Kryszpina, podskarbiego w. ks. lit.; lecz gdy ten w roku 1784 zgorzał, nową świątynię z drzewa dotychczas istniejącą wystawił Benedykt Karp’, chorąży upitski, ówczesny dziedzic Błogosławieństwa. W tych dobrach jest lasu około 4000 morgów, a w Giełgudyszkach, własności Keudlów, dwakroć więcéj.
Pod Błogosławieństwem, ku południowi leży wieś Antkalniszki lub Antokol, która swém dawném znaczeniem przypomina Antokol na przedmieściu Wilna. Daléj po nad Niemnem, w gaju świętym Iłgi zwanym, usadowiły się wsie Ponikie i Iłgowo.
Ponikie pierwotnie stanowiły dobra cząstkowe drobnéj szlachty litewskiéj, lecz w zeszłym wieku Jan Hryncewicz, potomek szlachty białoruskiéj, osiedlony następnie w folwarku Gerejsze w pow. bracławskim (dziś nowo-alexandrowskim), zaślubiwszy Krystynę, córkę Karpia, dziedzica Błogosławieństwa, skupił Ponikie i założył tu folwark zwany Iłgowo, od herbu familijnego, z którym zarazem łączy się pamiątka dawnego gaju świętego Iłgi. Nowy dziedzic, naówczas szambelan Stanisława Augusta, zbudował z żoną w Iłgowie w r. 1765 kościół z drzewa, który był filją parafji wielońskiéj; lecz gdy ten 1813 roku zgorzał od pioruna, w roku następnym kosztem wdowy po szambelanie oraz parafjan, odbudowany został takiż sam nowy, który bardzo czysto i przyzwoicie jest utrzymywanym, co przynosi chlubę tak kollatorom 8, jak i miejscowemu proboszczowi, księdzu Ejmutysowi. Iłgowo posiada lasu około 300 morgów.
Dajéj w górę Niemna postępując, obaczym starożytny gród zarzeczny Wielonę, górę, na któréj była świątynia bogini Wellony; tuż widać górę zamkową i obok Gedyminową; przypomnim tu sobie pochody Palemona, założyciela tego grodu, napady Krzyżaków i waleczną obronę kraju Litwinów, wreszcie przypomnim sobie oryginalny tego miasta herb, wyobrażający karpia z wilczemi zębami w błękitném polu; spojrzym przytém na leżącą pomiędzy Iłgowem a Błogosławieństwem wieś Wajgowiszki, którą Voigt mianuje Wajgow, i bez znudzenia się napotkamy nad Niemnem wieś Światoszyn, dawną świętość miejsca swém nazwiskiem przypominającą, która należała dawniéj do książąt Ogińskich, a dziś jest własnością barona Rönnego, który przybył tu ze Żmudzi. W tych dobrach jest lasu przeszło 3000 morgów. Położenie tych dóbr jest malownicze, a obok tego za rzeką widzimy Średniki, dawny gród litewski.
O dwie mile przeszło od Światoszyna, zawsze nad Niemnem, leży folwark, emfiteutycznie od rządu Karolowi Dombrowiczowi wydzierżawiony, Wilkija lub Wilki zwany, wprost którego za rzeką na pochyłości góry zbudowane jest miasteczko, niegdyś warowne, tegoż nazwiska. Folwark ten, wraz z drugim, Dobrowolą zwanym, stanowi jedne dobra i jedną gminę Dobrowola; emfiteuta zaś mieszka w Wilkji. Głównym warunkiem dzierżawy jest założenie w tych dobrach fabryki płócien i blicharni, a tém samém przyuczenie do tego przemysłu miejscowych mieszkańców, zwłaszcza kmiotków. Bo rzeczywiście, jeśliby chętnie do tego przemysłu, w téj części kraju najwłaściwszego, wszyscy mieszkańcy wzięli się, Litwa tutejsza byłaby w możności produkowania na potrzeby całego kraju, a nawet i na handel zagraniczny, płócien wyborowych, nieustępujących irlandzkim i hollenderskim; lecz niestety, obywatele tutejsi nie chcą zrozumieć własnych korzyści, najłatwiéj osiągnąć się mogących i wolą w czém inném, mniéj nam właściwém, ubiegać się za chwilowym zyskiem. Fabryka wilkijska urządzona jest na małą skalę, lecz i ta produkuje rocznie za rs. 20,125. Pracują w niéj sami krajowcy i widzieliśmy ich wielką zdolność do tych wyrobów, bo nietylko tkać i bielić, ale nawet rysunki czyli wzory tkanin sami włościanie ułożyć na wzór haftu angielskiego i skomplikować w tkaniu różnorodne desenie potrafią. Przyuczył ich do tego p. Dombrowicz mąż światły, teorycznie i praktycznie, w kraju i zagranicą wykształcony, naturalista, technik, ekonomik i językoznawca. Usposobienie więc jest stosowne i chęci są dobre, lecz sił tym chęciom nie podołają. Anglia wzmogła się w fabrykach przez stowarzyszenia i fabryka wilkijska także podnieśćby się mogła, jeśliby zaopatrzoną była w większe kapitały.
W dobrach tych widzieć można także wzory dobrego ogrodnictwa, sadownictwa, hodowli drobiu, chowu bydła, a nawet rolnictwa i leśnictwa; lecz we wszystkiém dojrzysz tylko małe próbki i dobre chęci, wskazujące zdolność do większego działania, któremu tylko niemożebność na zawadzie stoi.
Na gruntach Dobrowolskich, przy osadzie stanisławskiéj, składającéj się z blicharni i wójtostwa nad rzeczką Leką, jest góra Junda nazwana. Jest to miejsce, na którém 1291 roku zbudowaną była twierdza drewniana litewska, u niemieckich kronikarzy Junigeda nazwana, której po wielu usiłowaniach długo Krzyżacy zdobyć nie mogli, nawet jeszcze w roku 1317 przegrali tu bitwę z Litwinami. Nazwisko twierdzy ma oznaczać boginię, na cześć któréj lud wlazłszy na wierzchołek góry, koziołki przewracał ku dołowi wciąż aż do rzeki.
Ta cząstka kraju zwraca także na się uwagę swym podziałem administracyjno-policyjnym na ławy. Część gruntu użyteczna pod rolę lub łąki i pastwiska, zwykle stanowiąca wielki wąwóz, wśród lasu z drzew oczyszczony, na któréj osady tworzyły się, nazywano ławą, i tak są: Ława Wilemska, Ława Lokajcka, Ława Żemajcka (żmudzka), Ława Kura, Ława Szula i inne. W późniejszym czasie ławy te oznaczały sołtystwa.
Pomiędzy Światoszynem a Wilkiją pominęliśmy wieś kościelną Poniemoń, niegdyś dobra Tyszkiewiczowskie. Panowie ci tutaj fundowali drewniany kościołek, a przy odstąpieniu téj majętności Fergisowi, Benedykt Tyszkiewicz zostawił fundusz na kościół murowany. Teraźniejszy właściciel Poniemonia pochodzi od owego Fergisa, który w pierwszéj połowie zeszłego wieku był marszałkiem dworu koadjutora Sapiehy 9. Poniemoń Fergisa posiada także starożytny zamek, którego front i jeden pawilon dotąd istniejąc, oczekują na rysownika 10.
Z Wilkji ujechawszy mil dwie ku Kownu, na pochyłości płaszczyzny obniżającéj się głęboko ku Niemnowi, przedstawia się szereg kilkudziesięciu domków drewnianych, za któremi na równinie dotykającéj rzeki, stoi samotny murowany kościół; daléj w wąwozie góry nadniemnowéj, w cieniu drzew, jak wielkie gniazdo ptasie, kryje się plebanja, a jeszcze daléj ku wschodowi, przy drodze, widać starą karczmę, i to wszystko razem stanowi miasto Sapieżyszki, po litewsku Zapiiszkej zwane. Czy nazwisko litewskie téj osady jest przeistoczeniem z Sapieżyszek, czyli téż jest właściwém pierwotném mianem onéj, niewiadomo; dość, że siedziba ta jest starożytną, bo przedchrześcijańską, gdzie istnieć miała jedna z największych świątyń litewsko-pogańskich, któréj żadna z istniejących wówczas po lewéj stronie Niemna nie zrównała. Dobra te za Zygmunta Igo należały do Pawła Sapiehy, dziedzica na Kodniu i Boćkach, wojewody nowogrodzkiego (syna Jana, wojewody trockiego), który tu około roku 1530 zbudował w stylu gotyckim kościół murowany, na tém samém miejscu, gdzie dawniéj istniała świątynia pogańska i na pamiątkę istnienia takowéj, trzy bożyszcza litewskie pod wielkim ołtarzem umieścił. Wówczas założył tu miasteczko, które od swego nazwiska nazwał Sapiehiszki, tudzież zbudował z cegły i kamienia pałac, którego dziś tylko fundamenta dostrzegać się dają. Andrzéj Sapieha, wojewoda połocki, sprzedał tę majętność Grzegorzowi Massalskiemu, podkomorzemu grodzieńskiemu, którego syn Alexander, kasztelan smoleński, ożeniony z Apolonją Jasińską, miał córkę, z imienia niewiadomą. Ta otrzymawszy w spadku Sapiehiszki, została zakonnicą klasztoru PP. Bernardynek w Kownie i pod imieniem Sapieżyszek zapisała te dobra klasztorowi. Kościół tutejszy pierwotnie poświęcony był roku 1667 pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, patrona Żmudzi, przez Kazimierza Paca, bisk. żmudzkiego i proboszcza gieroneńskiego, lecz bez względu na to, niewiadomo dla jakich przyczyn, powtórnie dnia 5 lipca 1698 roku przez Jana Hieronima Kryszpina Kirszensztejna, biskupa żmudzkiego, archidjakona wileńskiego, był poświęcony. W wielkim ołtarzu jest starożytny obraz przedstawiający Chrystusa Pana od żydów wyszydzonego, cudami słynący, o którego pochodzeniu tradycja piśmienna świadczy, że przypłynąć miał Niemnem na głowie jelenia i dlatego téż głowa ta zawieszoną została wśród kościoła na łańcuchu żelaznym 11. W czasie wojen za króla Augusta IIgo, gdy wojsko stanąwszy pod Sapieżyszkami, wyniosło ten obraz do Kowna, mocą tajemną powrócił on do kościoła na dawne miejsce.
Świątynia ta, 40 łokci długa, 21 szeroka i 31 wysoka, restaurowaną była w latach 1744 i 1763, lecz w roku 1812 znowu uległa zniszczeniu, albowiem konie armji francuzkiéj w niéj stały; poczém wyrestaurowano znowu i dobudowano od frontu z drzewa kruchtę oraz dzwonnicę, co wielce szpeci cały gmach. Musiała jednak dawniéj być tu dzwonnica murowana, jak o tém świadczą napisy na dzwonach, a mianowicie na wielkim: „Soli Deo gloria—me fecil J. A. Bellmann—anno 1783.” Na średnim dzwonie jest taki napis: „In honorem Sacrosanctae Trinitalis—me fudit Georgius Bernhardus Kinder Regiomonti.” Przy restauracjach właśnie, z powodu uszkodzeń kościołowi przez wylewy Niemna zrządzonych, rzeczone figury pogańskie zniszczono, z wielką stratą dla archeologji i mythologji litewskiéj; ostatni wielki wylew był w r. l846, podczas którego woda w kościele dochodziła do 4 łokci wysokości.
Parafja sapieżyska dawniéj była bardzo obszerną i posiadała trzy filje, jako to: Wysoką rudę, o trzy mile ku północy, w pow. marjampolskim, Wierzboluny lub Czalkiszki, o pół mili za Niemnem i Jodegany. Proboszcz posiadał wieś pańszczyźnianą Wierzboliszki, o pięć wiorst od Sapieżyszek, w gminie dobrowolskjéj położoną, w któréj było gruntu włók 6, tudzież wieś Joczany za Niemnem; dziś ma kompetencji rs. 30 rocznie, oraz gruntu włók 3. Ksiądz Maćkiewicz teraźniejszy proboszcz i dziekan sapieżyski, znany jest z gorliwości o chwałę Bożą; on odnowił ołtarze i wnętrze kościoła, oraz sprawił nowe organy, wartości rs. 1500 12.
Takich kapłanów jakim jest Maćkiewicz, miły Bogu i ludziom, oby najwięcéj było na Litwie tutejszéj 13!
Dobra Sapieżyszki wraz z całą ekonomją Dobrowolską, niewiadomo jaką koleją, od Bernardynek przeszły na własność Jana Koncewicza, potém stały się własnością Benedyktynów kowieńskich, a po rozbiorze kraju, rząd pruski suprymując ten zakon, dobra zajął na skarb i Sapieżyszki, z imienia tylko miasto, należały do administracji ekonomji Dobrowolskiéj i tylko r. 1825 otrzymały przywiléj miasta. Parafja tutejsza liczy dusz 4819, miasto zaś ma domów drewnianych 41 i mieszkańców 490; w téj liczbie żydów 422.
W blizkości Sapieżyszek ku wschodowi nad Niemnem, leży wieś Dziewagoła, po litewsku Dziewe–galas (koniec bóstwa), która stanowiła niegdyś granicę świątyni głównéj sapieżyskiéj Litwinów przedchrześcijańskich.
Ku zachodowi od miasta, tam gdzie dziś leży wieś Altoniszki, na górze istniała świątynia Altony, a jeszcze nieco daléj wieś Rogliszki przypomina bóstwo Rogle.
Tu także pod Sapieżyszkami, od wielkiego błota Zbor zwanego, poczynała się puszcza Dołhikut, która ku wschodowi łączyła się z puszczą kowieńską. Właśnie w téj ostatniéj usadowiło się wójtowstwo Piplowskie, które dziś stanowi dobra gracjalne Marwa, za rządu pruskiego majorowi Walter et Cronegh oddane, po którym otrzymał je w spadku Samuel Szulc, wraz z ekonomją Jakimiszkami.
Pod Marwą ku południo-zachodowi, leży wieś Ryngwaldyszki, przypominająca pierwszego wielkiego ks. lit. Ryngolda, który nad tą ziemią panował przez lat 10 tojest od r. 1230 do 1240.
Jaka tu okolica kraju piękna, żyzna i wesoła! Mickiewicz i inni wieszcze sławili Niemen i jego czarujące okolice, ale ich wszystkie obrazy przedstawiają tylko miljonową cząstkę tych skarbów estetycznych, w jakie przyroda tutejsza wraz z pamiątkami ukrasiła się. Te skarby, dla wszystkich artystów duchowych tak okażą się wielkiemi, że na liczne wieki i pokolenia starcząc, będą zawsze jeszcze niewyczerpanemi. Szczęśliwy, kto umie czuć piękno i kto zarówno w wodę jak i w kamień, w ziemię lub niebo, umie wlać ducha ożywiającego.
- Sudargi opisane są w rozdziałach poprzednich.[↩]
- O Sudargasie wodzu litewskim jest taki śpiew:
„Sudargas niosąc na kołpaku węże,
Tu, tam się miotał jak ognisty grom:
Tu łamie tarcze, tam kruszy pawęże,
Kędy zaświeci, pada trupów złom.”[↩] - Biskup Jan Łopaciński w r. 1776 wybrał tego świętego na patrona Żmudzi.[↩]
- Voigt IV, 300,—Staroż. Polska t. III str. 540, —Dzieje nar. lit. VII dodat. str. 66.[↩]
- Musiały te dobra pierwiastkowo inaczéj nazywać się, bo są dowody piśmienne, że w roku 1578 należały do Pawła Sapiehy wdy. nowogrodzkiego.[↩]
- Żmudzini pięciokrotnie nawracani byli do wiary chrześcijańskiéj. Jeszcze w 1263 r. Krzyżacy na mocy traktatu z Mendogiem, królem litewskim, zawartego, władając częścią Żmudzi, ochrzcili swych poddanych; lecz Żmudzini rychło wyrzekli się nowéj wiary. Drugi raz, Ludwik Libencall, wódz Krzyżaków, wpadłszy w roku 1294 do twierdzy Bisseny (nad rzeką Dubissą), niektórych ludzi ochrzcił bezskutecznie. W roku 1329 Krzyżacy schwytawszy 300 Żmudzinów, ochrzcili i wypędzili ich do Prus na mieszkanie, a wpadłszy do teraźniejszéj parafji Wornie (w gubernji kowieńskiéj), oblegli twierdzę Medwiegale i zdobywszy ją, gwałtem ochrzcili załogę, lecz daremnie, bo po wyjściu ich, Żmudzini powrócili do dawnéj wiary. Potém znowu chrzczeni byli w latach 1404 i ostatecznie 1414, lecz pomimo to trwało jeszcze bałwochwalstwo na Żmudzi do r. 1549.[↩]
- Ta góra obfituje w margiel.[↩]
- Teraźniejsza współwłaścicielka Iłgowa pochodzi z domu Białozorów.[↩]
- Pewnie koadjutora biskupa wileńskego Józefa, który zmarł za panowania króla Augusta IIIgo.[↩]
- W gruntach dóbr Poniemonia leży wieś Suwałki, któréj pochodzenie nazwiska jest jednakowe z miastem Suwałki, tojest zbiór osadników z różnych okolic kraju, czyli włóczęgów.[↩]
- Teraźniejsza głowa nie jest już naturalną, tylko z drzewa zrobioną.[↩]
- Brat jego rodzony, uczeń niegdyś Kralla fabrykanta fortepianów w Warszawie; jest tu znakomitym organmajstrem.[↩]
- Krzywdę mu wyrządził chłopek z pow. marjampolskiego korrespondent Kroniki, stawiając go na równi z niektórymi kapłanami na wzmiankę niezasługującemi.[↩]